Postautor: tomabon » wt cze 26, 2012 3:33 pm
byliśmy w 5 osób w Kijowie na Anglia-Włochy, nie żebyśmy jakoś zapałali miłością do tej "euroszopki" albo do naszych "gości" i darczyńców nowej murawy z Suchych Stawów, przez których zostaliśmy zesłani za cmentarz a i kwestia powrotu zdajsie że wciąż jest nierostrzygnięta
szkoda nam było żeby się bilety zmarnowały to się przejechaliśmy
pod względem kibicowskim uważam iż dużo ciekawiej wygląda spotkanie Kolejarz Stóże - Termalica Bruk-Bet Nieciecza
Włosi przyjechali na ćwierćfinał Mistrzostw Europy w sile kilkuset osób, i tylko dzięki temu że Ukraincy im kibicowali można było na stadionie usłyszeć "Italy"
Angole też bez rewelacji (a dla mnie znającego ich możliwości wręcz spore rozczarowanie), jeszcze przed meczem w miarę śpiewali na mieście, ale na stadionie to przeciętnie, mieli może z 5 przyśpiewek na krzyż, w tym hymn śpiewany siedem razy, jedyne ich plusy to oflagowanie oraz olanie "fali" czym wzbudzili nienawiść do siebie nawet na sektorze VIPów
podsumowaniem kibicowskim euro mogą być długie minuty ciszy na meczu na którym jest ponad 60tys. ludzi
na meczu bardzo dużo Polaków w postaci Januszy, którzy pewnie nakupowali biletów i nie mieli co z nimi zrobić
pod stadionem prawdziwa giełda biletów (my nadmiarowe sprzedajemy poniżej nominału, zlewając przy okazji z nabywców, którzy nawet paszporty fotografowali, bo myśleli że chciało nam sie popierdalać 800 km żeby im sprzedać fałszywe bilety za 200zł), ale nawet sie w miarę stadion zapełnił, wiec trochę tych biletów poschodziło
w każdym razie jak ktoś chce jechać na finał to myślę że spokojnie przed meczem kupi bilet za maksymalnie 100euro (piszę na wszelki wypadek bo może się znajdzie jakiś podobny nam wariat, który dojdzie do wniosku że warto wnukom opowiadać że się było na finale Mistrzostw Europy)
część naszej ekipy mająca bilety po 20euro wbija się na sektor VIPów gdzie pewnie bilety były po 500euro i ogląda mecz na skórzanych fotelach, w otoczeniu miejscowych "biznesmenów", którzy sądząc po wyglądzie nie jeden czyn zbrodniczy mają na sumieniu
największy polew mieliśmy po bramce Włochów ze spalonego, sektor cieszył się ponad minutę, mimo że liniowy parę metrów od nas trzymał chorągiewkę w górze, że bramka nieuznana - cóż spalony trudny przepis, rekordzistka w ignorancji znajomości przepisów cieszyła się ponad 2 minuty
sportowo mi się osobiście podobał mecz, ale może dlatego że był to pierwszy mecz euro2012 który obejrzałem (mimo że już na trzech wcześniej byłem - ale jakoś nie przykuwała mojej uwagi rywalizacja reprezentacji pzpn w grupie "śmierci"), trochę mnie rozczarował wynik ale jak się daje strzelać karne nacji nie stworzonej do futbolu to tak się kończy
poza tym zawsze można im wypominać że ich pokarało za wyrzucenie nas z Suchych Stawów
ogólnie nie da się jednak ukryć że więcej emocji było przed wyjazdem niż w trakcie meczu, że już nie wspomnę o emocjach z meczów typu Siepraw-Hutnik, naprawdę trzeba bardzo kochać piłkę nożną albo się na niej zupełnie nie znać (jak większość naszego społeczeństwa) żeby oglądać to całe euro
sama Ukraina trochę dzika, Kijów sympatyczny, pustki na drogach - dzięki czemu można się szybko przemieszczać,
poza tym że zrobili remont głównej drogi międzynarodowej 50km od Kijowa - to robiliśmy po 100km na godzinę
przenocować nie ma gdzie, na 500km odcinku granica-Kijów jeden motel w którym dało się przenocować
jedzenie przeciętne, dopiero po meczu znaleźliśmy fajną knajpę i się nażarliśmy o pierwszej w nocy
absolutnym hitem wyjazdu był kwas chlebowy - napój ten na długie miesiące zajmie w mojej lodówce miejsce poprzednich ulubieńców, od czasu Piwa Hutniczego nie przeżyłem większej rozkoszy podczas degustacji jakiegokolwiek trunku
na granicy w miarę sprawnie - choć trochę można sobie przypomnieć klimaty z lat 90-tych
ogólnie wyjazd bezsensowny, dzięki czemu urokliwy, osobiście traktuje go jako rekonesans przed naszym najazdem na Kijów w 2022 roku na półfinał Ligi Mistrzów: Dynamo Kijów - Nowy Hutnik 2010 Nowa Huta