OŻÓG 1950 pisze:Macie jakieś sposoby, żeby sobie poradzić na rozmowie, w sytuacji, kiedy bardzo zależy na pracy i jest ryzyko bycia zeżartym przez tremę i beznadziejnego zaprezentowania się?
Ja w życiu byłem na 4 rozmowach kwalifikacyjnych i po każdej znalazłem pracę. Zero stresu!
A jak wygląda sposób? Kiedyś w ręce wpadła mi książka opisująca etap po etapie przygotowywanie się do rozmowy kwalifikacyjnej. Przeglądnąłem, odłożyłem, bzudra.
Oczywiście jeśli chodzi o takie rzeczy jak znajomość języków czy branży, to trzeba to umieć i wiedzieć niektóre rzeczy, bo tego mogą wymagać. Jeśli wiem, że do pewnej pracy się nie nadaję to nie idę na rozmowę.
Natomiast jeśli wiem, że podołałbym pracy to idę spokojnie na taką rozmowę.
Trzeba sobie uzmysłowić, że pracodawca jest takim samym człowiekiem jak my, a nie żadnym wybawicielem z niedoli. Tekst może i wyświechtany, ale na rozmowie należy być po prostu sobą. To jest trochę jak z dziewczyną, spotykasz kogoś, rozmawiasz 5 minut, jest błysk w oku i wiesz, że cokolwiek dalej byś nie powiedział to i tak się z tobą umówi.
Ważny jest pierwszy kontakt, przyjęcie do pracy często polega na przekonaniu, że temu facetowi/facetce mogę zaufać. Teoretycznie kwalifikacje ma wiele ludzi , pokończone różne szkoły, jakieś doświadczenia, ale tak naprawdę, każda praca ma inną specyfikę, ale nie tylko ze względu na obowiązki lecz także na środowisko. Przyszły pracownik w niedalekiej przyszłości ma być nie tylko współodpowiedzialny za rozwój firmy, ale także może stać się przyjacielem innych współpracowników czy samego szefa. Prawidłowe relacje interpersonalne wewnątrz firmy, to większa część jej sukcesu. Oczywiście talent czy umiejętności są ważne, ale w przypadku tego drugiego nabyć je można w trakcie pracy o czym pracodawca doskonale wie. Przyznanie się zatem do niewiedzy w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej czasem może być na plus. Ja tak robiłem, a mimo to zostawałem przyjęty. Wszelkie przygotowywania się są bez sensu, po pracodawca wyczuwa fałsz i bywa znużony wertowaniem tych samych CV (chociaż od tego są chyba inni) i zadawaniem tych samych pytań, na które ma otrzymuje te same wyuczone odpowiedzi "zesranych" ze strachu kandydatów. Nie chodzi o to być przyjść na totalnym luzie, trzeba wykazać, że zależy nam na pracy, ale powinno być to szczere wyznanie. Trzeba wykazać chęć współpracy. W toku odpowiedzi również wyrazić swoje zdanie, przy jednoczesnym braku konfliktowości. Tak mało, a tak dużo
Odchodząc nieco od tematu, Sikorski w taśmach powiedział prawdę dotyczącą nas Polaków. Z płytkiej dumy i niskiej samooceny wynika fatalna komunikacja, która rodzi nieufność i zawiść. W takich warunkach nie ma mowy o rozwoju i przedsiębiorczości i nie zmienią tego żadne rządy. Jednoczymy się jedynie w momencie zagrożeń (powstania, komuna), do których potrafimy tylko ciągle wracać upatrując w tym wartość, nie myśląc zupełnie o przyszłości.
"Mnie sprawy tych dzikusów nie obchodzą. Ja jestem chrześcijaninem" - Zakari Lambo