BINGONH pisze:
I niestety dostrzegam coraz częściej że poza tą miłością do Hutnika nic więcej mnie z niektórymi nie łączy a dużo dużo dzieli.
to dobrze swiadczy o kibicach Hutnika.
Moderator: dUfio
ksh72 pisze:BINGONH pisze:
I niestety dostrzegam coraz częściej że poza tą miłością do Hutnika nic więcej mnie z niektórymi nie łączy a dużo dużo dzieli.
to dobrze swiadczy o kibicach Hutnika.
oszuwar pisze:A. Nowak madry człowiek niezły zart. Czasami jak jestem w trasie, a jestem czesto, jak z nudów posłucham go w radio Maryja od razu mi sie humor poprawia. On powinien występować w kabarecie, no w sumie występuje...
Zamieszczony w ostatnim czasie na portalu narodowcy.net tekst pt: Nacjonalizm, nie liberalizm jest manifestacyjnym wyrazem pewnych zaistniałych w Ruchu Narodowym postulatów, od sympatii do których i ja – w jakimś stopniu – nie mogę się odżegnać. Chodzi o stosunek współczesnego polskiego ruchu nacjonalistycznego wobec gospodarczych doktryn liberalnych, tzw. konserwatywnego liberalizmu oraz przede wszystkim postaci i idei propagowanych przez Janusza Korwin-Mikke. Jest to o tyle istotne, że – być może nieuświadomiona – fascynacja postacią, felietonistyką, działalnością czy światopoglądem JKM występuje niewątpliwie wśród części ludzi związanych w jakiś sposób z ideą narodową.
Postaci samego JKM nie trzeba chyba przedstawiać nikomu. Kto w jakikolwiek sposób interesuje się polską polityką (w specyficznym rozumieniu tego słowa) musi kojarzyć charyzmatycznego i kontrowersyjnego starszego pana z muszką. To zjadanie zeznań podatkowych, to jazda na słoniu i w końcu to Hitler, za którego Polakom żyło się lepiej, bo płacili niższe podatki (dwa razy niższe!).
W społecznym odbiorze postrzeganie jego osoby jest różnorodne – od pewnej sympatii dla „kochanego wariata” walczącego od niepamiętnych lat o słuszne idee (rzadziej) po niepoczytalnego „świra” pałającego nienawiścią do chorych dzieci i „homosiów” (częściej). Każdy zna go ze startów we wszystkich możliwych wyborach – bez większych rezultatów.
Specyficzną cechą działalności Korwin-Mikkego stała się w ostatnich latach aktywna praca w internecie, prowadzona głównie za pośrednictwem jego blogów i filmików publikowanych na youtube. Dzięki temu (przy użyciu swojego niewątpliwego publicystycznego talentu) JKM zdobywa sobie serca i umysły wielu – przede wszystkim spośród młodzieży – pełnych dobrych chęci, woli działania, często z patriotycznymi, nawet quasi narodowymi poglądami. Kształtuje ich światopogląd podług siebie tak, że ci młodzi ludzie „myślą Korwinem” i takoż postrzegają zagadnienia polityczne i ekonomiczne. Niestety z punktu widzenia dobra Ruchu Narodowego niesie to ze sobą różne skutki.
Plusy i minusy
JKM, o co trudno czynić mu zarzuty, stara się wpoić swojemu „targetowi” pewną specyficzną wizję światopoglądową, którą sam wyznaje. Podobno mamy do czynienia z konserwatywnym liberalizmem, choć w zasadzie wydaje się, że jest to jedynie „ukonserwatywniony” – elementami osobistych sympatii i antypatii Korwina – liberalizm. Elementy te w wielu przypadkach są godne uwagi i poparcia – przede wszystkim mam na myśli jego niechęć do parad dewiantów, sprzeciw wobec postulatów środowisk feministycznych, sprzeciw wobec aborcji czy poparcie dla tradycyjnego modelu rodziny i wprowadzenia kary śmierci. Trudno także zaprzeczyć, że gdyby przyjąć podział polskiej rzeczywistości politycznej na linii III RP vs. jej wrogowie lub (patrząc z pewnym przymrużeniem oka) „patrioci” vs. „zdrajcy” Janusz Korwin-Mikke i większość jego zwolenników to ludzie stojący po „naszej” stronie barykady.
Krytyczne, przeprowadzone z narodowej perspektywy, spojrzenie na treści przekazywane przez JKM dają jednak katastrofalny obraz. Mamy tutaj do czynienia z ideą społeczeństwa zatomizowanego, propagowaną apoteozą wolności, negacją podmiotowej roli politycznej wspólnoty narodowej, darwinizmem społecznym (selekcja naturalna) jako ideologią rzekomego „ulepszania” wspólnoty (stąd np. poparcie dla legalizacji narkotyków). Korwin karmi idących za nim młodych ludzi wizją skrajnie leseferystycznego modelu życia gospodarczego; modelu nieustannych zmagań w którym bez zasad (ponoć kosmopolityczny) Kapitał depcze słabych, by do woli posilać się ich pracą. Zysk, pieniądz i korzystanie z tych dóbr stają się najważniejszym celem życia jednostki. Nie trudno zauważyć jak bardzo różni się to od postulowanej organicznej, wewnętrznie spójnej, solidarnej Wspólnoty Narodowej.
Korwin zgodnie z wyznawanymi przez siebie liberalnymi ideami dokonuje absolutyzacji jednostki i jej woli (jej wolności). Czyż takie spojrzenie nie musi prowadzić do dezintegracji wspólnoty – kategorii tak nam bliskiej?
To co kłóci się z myślą narodową, to z pewnością także pewien nostalgiczny rys, jakim wobec dawnych państw zaborczych cechuje się JKM – radykalnym przykładem jest jego zwyczaj przedstawiania Mikołaja II Romanowa jako ostatniego króla Polski. Abstrahując tutaj od kwestii „legitymistycznych” – czyż nie różni się takie spojrzenie diametralnie od naszej wszechpolskiej wizji? Z podobnym sentymentem Korwin odnosi się do dziedzictwa Austro-Węgier…
Szkodliwość recepcji
Biegłość publicystyczna, niewątpliwa inteligencja i charyzma sprawiają, że Janusz Korwin-Mikke wraz ze swoją doktryną zdobył sobie przez lata bardzo duży wpływ ideowy na sporą grupę tzw. prawicowej młodzieży.
Wszystkie negatywne strony jego przekazu, które starałem się pokrótce wymienić wkradają się w głowy i mimo upływu czasu, nawet pomimo „politycznego zerwania” z Korwinem czy jego ugrupowaniami są trwałe. Od jak wielu młodych narodowców możemy usłyszeć poparcie dla libertariańskich projektów organizowania życia „wspólnoty”? Iluż to uważa, że obniżenie podatków (co oczywiście natychmiast poskutkuje osiągnięciem „punktu nasycenia” na „krzywej Laffera”) jest panaceum na wszelkie dolegliwości polskiej gospodarki („bo przecież USA i Lichtenstein…”)?
Jest to z pewnością sytuacja niezwykle szkodliwa, ponieważ zamiast posiłkować się ideami wypływającymi z bogatej przecież tradycji Ruchu Narodowego, korzysta się z wizji wobec tej tradycji obcych, a które były w jej ramach wielokrotnie krytykowane.
Nie ma próżni na prawicy!
Przede wszystkim trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie jest winą JKM, że „bierze” ludzi i stara się im wpoić swoją światopoglądową wizję. Postępuje jak każdy polityk. Problem zdaje się istnieć w dojmującym wrażeniu, że to Ruch Narodowy jest winien poważnych zaniedbań w dziedzinach, w których Korwin działa z dużą skutecznością. Brak wyraźnego, atrakcyjnego przekazu – także w kwestiach związanych z naszą wizją gospodarki narodowej, aspektem, który będzie odgrywał coraz większą rolę w czasach ekonomicznego kryzysu. JKM nie jest postacią niezwykle atrakcyjną dla
„młodych prawicowców” sam w sobie – jest atrakcyjny z braku alternatywy. I nie sądzę, by mogły za nią starczyć ogólnikowe zachwyty nad ustrojem gospodarczym charakterystycznym dla „wczesnego Gierka”.
Póki się to nie stanie, nadal to JKM będzie mobilizował, a następnie tradycyjnie niweczył dużą część potencjału „młodzieży patriotycznej” w Polsce. Potencjału, który mógłby być zagospodarowywany przez ideę narodową. I nie są to z mojej strony jedynie wykoncypowane wizje. Sam jestem przykładem człowieka, który swoją przygodę z szeroko rozumianą „prawicowością” rozpoczynał czytając z zapartym tchem teksty Janusza Korwin-Mikkego i któremu wiele czasu zajęło wyleczenie się z „korwinistycznego” schorzenia. Ilu jest takich, którym się to nie uda i nie trafią na skuteczną narodową odtrutkę?
Dystans
Prawdę mówiąc do dziś mam do postaci JKM bardzo dużą dozę sympatii. Nie mogę jednak wyzbyć się przekonania, że interes Ruchu Narodowego każe zdystansować się od propagowanych przez niego treści. I nie chodzi tutaj o atak na szeroko rozumianą „wolnorynkowość” z perspektywy „socjalistycznej”. Jestem przekonany, że doktryny wolnorynkowe mogą stać się autentycznym źródłem inspiracji przy kreśleniu wizji tego, jak powinna w dzisiejszych czasach wyglądać gospodarka, która najlepiej służyłaby dobru Narodu. Ale właśnie to musi być ostatecznym celem, wobec którego sam system gospodarczy będzie miał jedynie podrzędny charakter – nie próby propagowania sztucznych doktryn i dezintegrującej „aksjologii” abstrahujących od kategorii wspólnoty narodowej.
Podobno mamy do czynienia z konserwatywnym liberalizmem, choć w zasadzie wydaje się, że jest to jedynie „ukonserwatywniony” – elementami osobistych sympatii i antypatii Korwina – liberalizm.
Kod: Zaznacz cały
Mamy tutaj do czynienia z ideą społeczeństwa zatomizowanego, propagowaną apoteozą wolności, negacją podmiotowej roli politycznej wspólnoty narodowej, darwinizmem społecznym (selekcja naturalna) jako ideologią rzekomego „ulepszania” wspólnoty (stąd np. poparcie dla legalizacji narkotyków). Korwin karmi idących za nim młodych ludzi wizją skrajnie leseferystycznego modelu życia gospodarczego; modelu nieustannych zmagań w którym bez zasad (ponoć kosmopolityczny) Kapitał depcze słabych, by do woli posilać się ich pracą. Zysk, pieniądz i korzystanie z tych dóbr stają się najważniejszym celem życia jednostki. Nie trudno zauważyć jak bardzo różni się to od postulowanej organicznej, wewnętrznie spójnej, solidarnej Wspólnoty Narodowej.
pawel_nh_zw pisze:Pomysł dbania o dobro całego Narodu Polskiego dla mnie jest poroniony, dbać o dobro całego Narodu to chciało PZPR. Wolny rynek, wolny handel, prywatna edukacja, ubezpieczenia i służba zdrowia, sprawna armia i policja, zasada "nie ma zbrodni bez ofiary", umiarkowany konserwatyzm kulturowy, ktoś typu Pinochet jako dyktator, otwarte granice z innymi państwami słowiańskimi połączonymi w jakiś związek i jest moja idealna Rzeczpospolita. Jeżeli warunkiem do bycia narodowcem jest poczucie absolutnej solidarności z całym społeczeństwem, począwszy od mojej rodziny, przez kolegów, dalej przez żuli spod Biedry a skończywszy na jakichś Urbanach i Michnikach (de facto Polakach, bo pełnoprawnych obywatelach RP) to ja nim nie jestem, chociaż wcześniej uważałem się przynajmniej za kogoś o poglądach zbliżonych do narodowych.
BINGONH pisze:pawel_nh_zw pisze:Pomysł dbania o dobro całego Narodu Polskiego dla mnie jest poroniony, dbać o dobro całego Narodu to chciało PZPR. Wolny rynek, wolny handel, prywatna edukacja, ubezpieczenia i służba zdrowia, sprawna armia i policja, zasada "nie ma zbrodni bez ofiary", umiarkowany konserwatyzm kulturowy, ktoś typu Pinochet jako dyktator, otwarte granice z innymi państwami słowiańskimi połączonymi w jakiś związek i jest moja idealna Rzeczpospolita. Jeżeli warunkiem do bycia narodowcem jest poczucie absolutnej solidarności z całym społeczeństwem, począwszy od mojej rodziny, przez kolegów, dalej przez żuli spod Biedry a skończywszy na jakichś Urbanach i Michnikach (de facto Polakach, bo pełnoprawnych obywatelach RP) to ja nim nie jestem, chociaż wcześniej uważałem się przynajmniej za kogoś o poglądach zbliżonych do narodowych.
Postanowiłem sobie że już tu posta nie napisze ale tym razem robię wyjątek.
Paweł jak dopiszesz do tej listy - prawo dostępu do broni i zasadę
My home is my castle, oraz zasadę Volenti non fit iniuria
To ja Ci składam hołd jak wodzowi i będę Twoim najwierniejszym pretorianinem
BIMBER pisze:
To podobna sytuacja była jak słyszałem że Rydzyk był kilkakrotnie zapraszany do TVN ale nie chciał przyjść a potem są pretensje do całego świata ze media mainstreamowe mają jedną słuszna linie