Chce sie z Wami podzielic moimi najnowszymi spostrzezeniami filozoficzno-religijnymi (bo przeciez nie sama pilka kibic zyje). Moze to zapoczatkuje ciekawa dyskusje na forum.
Jestem osoba niewierzaca, antykoscielna i antykatolicka (jak na prawdziwego dzikiego poganina-Indianina przystalo
) W kosciele dobrowolnie nie bylem pare lat, nie liczac slubow, pogrzebow itd. Ale w te swieta dalem sie namowic swojej dziewczynie na pojscie do kosciola na pasterke. W Londynie kosciolow roznych wyznan jest mnostwo. Duzo wiecej w przeliczeniu na mieszkanca niz w Polsce. Ale sa one bardzo stare. Wszystkie wybudowane z 200 lat temu i dawniej. Przejscie od jednego do drugiego zajmuje gora 5 minut. Mysmy z ciekawosci poszli do najblizszego, znajdujacego sie na naszej ulicy, angielskiego protestanckiego Zjednoczonego Zreformowanego Kosciola. I co tam zobaczylem?
Msze prowadzila kobieta-pastor ubrana w garnitur i koloratke. Oprocz niej nie bylo tam innych funkcjonariuszy koscielnych, tzn. ksiezy, wikariuszy, lektorow, ministrantow, organistow, moherowych beretow
. Piesnie religijne z wiezy CD puszczala babinka w wieku 80 lat, naprzemian ze starszym od niej kolega
Kazdy z uczestnikow mszy dostal przy wejsciu spiewnik, zeby wiedziec co spiewac. Pastor opowiedziala krotko skad jest to swieto, a potem niezadlugi tekst o tym, jak byc dobrym czlowiekiem. Pozniej caly czas byly spiewy. W ramach komunii jako cialo i krew Jezusa, wczesniej wymieniony starszy pan przyniosl na tacy pokrojone buleczki i soczek w kieliszkach. Kazdy sie musial poczestowac. Przy drzwiach wejsciowych stal talerz na datki, ktore mialy pozniej trafic do jakiejs organizacji charytatywnej. Na koniec mszy wszyscy uczestnicy razem z kobieta pastorem, dziadkiem jej prawa reka i babcia DJ-ka, skladali sobie osobiscie zyczenia wszystkiego najlepszego w Nowym Roku i wogole. Nie bylo to wcale ani nudne ani czasochlonne, bo (co dokladnie wyliczylem) wszystkich nas tam obecnych bylo dokladnie 20 osob! Sam kosciol jest nieduzy, a jego wnetrze jest wielkosci przecietnej szkolnej swietlicy. Z religijnych elementow stanowiacych wystroj kosciola byl tylko jeden krzyz. Zadnych obrazow, kwiatow, nawet oltarza. Na jego miejscu stalo wysypisko roznych produktow spozywczych i przemyslowych, ktore przynosili od dluzszego czasu wierni, a ktore pozniej mialy trafic do potrzebujacych rodzin. Co do atmosfery panujacej na mszy to byla ona bardzo przyjacielska i rodzinna, a pastor z dziadkiem jej prawa reka, na sam koniec porozmawiali z kazdym, a najdluzej z nami (jako nowymi). Jak to zupelnie inaczej ma sie do atmosfery katolickiego kosciola, gdzie sa relacje wladca-ksiadz i sluga-wierny, a rygor i karnosc jest niczym jak w wojsku.
Po tej jakze ciekawej turystyczno-rekreacyjnej wizycie w kosciele upewnilem sie tylko ze Kosciol Katolicki odwrocil o 180 stopni sens i cele, jaki mial jego zalozyciel Jezus Chrystus. A blisko Boga, kimkolwiek on jest, napewno nie sa jego funkcjonariusze.
AMEN
PS. Kiedy moja tesciowa (moherowy beret) dowiedziala sie, gdzie bylismy i jak to tam wygladalo, zapowiedziala nam, ze jedna noga juz jestesmy w piekle