BuA SPW pisze:O oprawie i walkach piszcie w KIBICACH, bo tak to jest bałagan..Poza tym są ludzie, których to nie interesuje (patrz. Marcin SB
)
Marcin jak byłeś na meczu to czekam na opis, bo nie widziałem za wiele..
Walki mnie rzeczywiście nie interesują, natomiast oprawa jest jak najbardziej na +, tworzy atmosferę - inna sprawa, że rzeczywiście skoro patrzę na boisku, to nie na trybuny
Ale i tak wyrazy uznania, za to co bylo na meczu, choć przyznaję, że z jednej rzeczy mieliśmy "polewkę" ze znajomy - ki diabeł z tymi pytajnikami na kartonach?
Kumpel mówił, że pewnie nie jesteście pewni jaki będzie wynik
A jeśli chodzi o sam mecz - mam wrażenia mieszane. Zacznę od tych negatywnych. Gra Hutnika przez większość II połowy była bardzo słaba. Bez ładu, składu, pomyślunku. Wydawało się, że bramka może paść tylko cudem, a jeśli mam być szczery, to wiedząc, jak zazwyczaj kończą się takie mecze, obawiałem się, że ostateczny wynik będzie brzmiał 0:1. I połowa była o wiele lepsza, choć także nie była to jakaś wybitna piłka, ale okazji sporo. Tyle że nie zgodzę się z opinią, że były to okazje stuprocentowe. Poza świetną akcją Kępy i Stolarza (wielka szkoda, że nie padła wtedy bramka, bo byłby to przepiękny gol) "setek" nie było. Zawsze brakowało zdecydowania, paru centymetrów, dołożenia nogi itp. Ale Hutnik miał wyraźną przewagę i bramka wisiała w powietrzu. W II połowie było jednak już z grą o wiele gorzej, no i mieliśmy niebywałe szczęście, gdy gostek z Wisły nie trafił do pustej bramki z czterech metrów. A trzeba pamiętać o jednym - Wisla II nieprzypadkowo zajmuje to miejsce w tabeli, które zajmuje. Jest bardzo, bardzo SŁABA. I trzeba na grę Hutnika spojrzeć także pod tym kątem - nie potrafiliśmy sobie poradzić ze słabiutkim zespołem, który na dodatek wcale nie grał "trudnej" piłki typu obrona Częstochowy za pomocą muru obronnego. Wiślacy grali dość otwarty futbol, a nawet to nie ułatwiło nam zadania na tyle, by strzelić spokojnie jedną, dwie bramki i... pozwolić obserwować oprawę
Niestety muszę także znowu troszkę "przejechać się" po trenerze. Nie wiem, dlaczego zszedł Stolarz. Zakładam, że z jakiegoś powodu zejść musiał (kontuzja, zadyszka, przepicie - mniejsza z tym
). Ale - na litość boską - wstawienie Błachacza do ATAKU, to był pomysł, który R. Kasperczykowi podszepnęli chyba goście z Latającego Cyrku Monthy Pythona. Na obronie buszował Kępa (nawiasem mówiąc - strasznie mi żal tego faceta... zawodnik o predyspozycjach typowo ofensywnych i w ofensywie bardzo pożyteczny dla zespołu chyba już na dobre na tej obronie utkwił...), a w ataku "tajna broń" - Błachacz. Po 15 minutach trener chyba zrozumiał, co wymyślił, bo w końcu Kępa z Błachaczem wreszcie zamienili się miejscami, ale dlaczego dopiero po 15 minutach, a nie od razu???
Ale oczywiście są także pozytywy - i zacznę, dla równowagi, od typowo "trenerskiej" sprawy. Widać, że WRESZCIE naprawdę hutnicy pracują nad stałymi fragmentami gry. Rzuty rożne nareszcie są groźne, pomysłowe - to fakt, że jeszcze nie wychodzą najlepiej, ale nawet przez sam fakt prób są o niebo groźniejsze i pożyteczniejsze niż to, co widzieliśmy przez kilka ostatnich lat.
Standardem jest już to, że Hutnik gra do końca, a to pociąga za sobą kolejny fakt, o którym w wykonaniu Hutnika można było do niedawna tylko pomarzyć - strzelamy decydujące gole w samej końcówce! Do tej pory zazwyczaj tak bramki traciliśmy...
I jeszcze wyświechtane, ale bardzo prawdziwe hasło. O poziomie drużyny świadczy także to, czy potrafią wygrywać mecze nawet wtedy, gdy grają słabo. Nam się to zaczyna udawać - i brawo także za to.
Na zakończenie jeszcze jedno - bramka Madejskiego może mieć ogromne znaczenie dla dalszych losów Hutnika w tym sezonie. Dzięki tym trzem punktom pozostajemy w bliskim kontakcie z czołówką, a teraz przed nami trudny wyjazd do Wieliczki (choć moim zdaniem i tak mamy tam większe szanse na dobry wynik niż w meczach z Motorem i Stalą), a potem pięć kończących rundę meczów z zespołami, z których każdy jest na pewno spokojnie w naszym zasięgu. Jeśli Hutnik zagra do końca rundy swoje, naprawdę możemy być na półmetku sezonu bardzo wysoko...