Korona II Kielce-Hutnik Kraków 15 kwietnia, 16:00 NIEDZIELA

Tematy piłkarskie (do 2010 r.)

Moderatorzy: dUfio, majlech

Małolat
Posty: 197
Rejestracja: śr wrz 01, 2004 9:31 am
Lokalizacja: Ogrodowe

Postautor: Małolat » wt kwie 10, 2007 6:32 pm

Słabo to widze jedynie to moze z Motorem powalcza

Awatar użytkownika
CENTRUM D NH
Posty: 294
Rejestracja: czw paź 19, 2006 10:30 am
Lokalizacja: NOWA HUTA

Postautor: CENTRUM D NH » wt kwie 10, 2007 8:32 pm

Mysle ze z Korona moze byc ciezko ale jak chlopaki powalcza moga byc 3 pkt (jak beda tego chcieli). Motor przy optymizmie hutnikow tez mozna wygrac jak to zrobilo Brzesko a mysle ze OKS jest gorszy od nas. Korone pewnie ktos wzmocni 1 skladem ale nie bylbym tego taki pewien (dzisiaj w 3 minuty 3 gole 3-2 wiec ciezki mecz mieli i trener moze i dac odpoczac, a rezerwy nie beda wygrywac wszystkich meczy). TEN MECZ MUSIMY WYGRAĆ!!!

Awatar użytkownika
BOBASBK
Posty: 923
Rejestracja: pt lis 11, 2005 5:26 pm

Postautor: BOBASBK » pn kwie 16, 2007 9:48 pm

Felieton Al’a z cyklu: Wielkie mecze Piłkarskiej Reprezentacji Nowej Huty, czyli ciut lepsza gra w krainie „scyzoryków”.
(16.04.2007 00:50)
Ponownie remisem zakończyła się konfrontacja Hutnika z rezerwami kieleckiej Korony. W pamięci Hutników pozostają jeszcze niedawne rywalizacje z pierwszym składem kielczan. Dziś Korona jest bliska mistrzostwa, a miejscowi nieliczni kibice fascynują się porażką pierwszoligowego lidera dużo bardziej niż walką trzecioligowych rezerw.
Hutnik wciąż męczy ligę trzecią i z politowaniem był z początku obserwowany przez miejscowych. Może ten fakt trochę zdeterminował zespół, który zagrał zdecydowanie najlepszy mecz na wiosnę.
Już pierwsza akcja zapowiadała dobry mecz. Powracający do drużyny Kepa w pierwszej akcji postanowił sprawdzić, czy w Kielcach uda się coś osiągnąć. Zimny prysznic spadł na Hutników w 5 minucie. Stałe fragmenty gry, prawdziwa zmora Hutnika w tym sezonie, zakończył się objęciem przez gospodarzy prowadzenia.
Po tym ciosie przez dłuższy moment Hutnicy nie mogli się podnieść. Jednak, tym razem nie "przekombinowany" skład, miał dużo większy potencjał niż w poprzednich meczach. Po lewej stronie szarpał Kepa, w ataku aktywny był Wasilewski, znakomitą partię rozgrywał Obierak. W dodatku widać było, że Hutnik ma pomysł na grę. Akcje były składne, pomysłowe i sprawiały kłopoty drużynie gospodarzy. Ale największą siłą Hutnika był odbiór piłki, i tutaj szczególne słowa pochwały się należą Kępie i Obierakowi. Ten element gry przyniósł Hutnikowi wyrównanie. Piłkę w środku pola odebrał Wasyl, zamieszał w obronie gospodarzy, dośrodkował do Jarosza, jego strzał jeszcze został zblokowany, ale znalazł się Świerczyński, który sprytnym strzałem pokonał miejscowego bramkarza. Pierwsza bramka jaką widziałem w wykonaniu tego zawodnika stała się pretekstem do pokazania gimnastycznych zdolności tego zawodnika. Muszę przyznać, że o ile jego gra do tej pory mnie jakoś nie przekonuje, to jego salto pierwsza klasa. Może jakiś błąd w wyborze dyscypliny sportu?
Hutnik grał coraz lepiej i coraz ładniej. Aż dziw bierze, że w ciągu tygodnia zespół przeszedł taką metamorfozę. Tyle, że w pierwszej połowie Korona była na tyle silna, że na więcej nie pozwoliła.
W przerwie Korona zmieniła trzech graczy i chyba była to zmiana znacznie na niekorzyść. Pierwsze 15 minut drugiej połowy to zdecydowana przewaga Hutników. Sam Piotrowicz (na marginesie chyba jakoś mało lubiany przez kolegów, co było widać po jednej z akcji w której mógł podawać zamiast strzelać) miał szansę trzykrotnie wpisać się na listę strzelców.
Ostre słońce sprawiło, że tak ładnie grającego Hutnika mogliśmy podziwiać tylko do 60 minuty. Potem wyraźnie zespół opadł z gry, a Korona zwietrzyła swoją szansę na remis znacznie zaostrzając grę. Tak brutalnych gości widziałem ostatni raz w Stalowej Woli rok temu. Człowiek który brutalnie sfaulował przy linii autowej jednego z Hutników w 91 minucie powinien dostać zakaz gry w piłkę nożną. Oczywiście sędziowie przymrużyli oko na tą sytuację, bo kilka minut wcześniej faul bez piłki na Wasilewskim zakończył się ukaraniem jednego z Koroniarzy czerwoną kartką. Obie drużyny miały w tym meczu jeszcze piłki meczowe. Korona po prostopadłym podaniu w 80 minucie mogła zdobyć bramkę, ale liniowy (ten sam który parę minut później nie zauważył brutalnego faulu) dopatrzył się na szczęście Hutników spalonego. No i jeszcze setka Wasilewskiego z ostatniej minuty, której nie należy się żaden komentarz.
Hutnik po tym meczu pozostał w grze w walce o baraże. Nie dlatego, że wywiózł z Kielc jeden punkt, ale dlatego, ze pokazał kawałek dobrej piłki.
Cieszy, że krytyka kadrowa po ostatnim meczu przyniosła efekt, to z pewnością był optymalny skład. Szczególnie cieszy gra trochę niedocenianych Obieraka, Czajki i Garzeła. Do tego doszli waleczni Kępa, Wasilewski i Jarosz. Solidni jak zawsze Pasion, Soto i Pazdan i widać było że coś gra. Zarzucić Hutnikom można dziś tylko skuteczności. Ale może odzyskają ją już w najbliższą sobotę.
Autor tych relacji rozważał w środku tygodnia odnieść się do krytyki trenera Kruka. Ale na wszelki wypadek się powstrzymał, mając intuicyjnie nadzieję, ze Pan Kruk sam się obroni, naprawiając błędy w kolejnych meczach. Więc zamiast stawać w obronie tego trenera, chyba lepiej mu wskazywać niedociągnięcia. Dziś wydaje się, że słoneczna aura skłaniała do szybszych zmian w składzie. Rozumiem, że zawodnicy na ławce są słabsi, a drużyna wypełniała przedmeczowe założenia. Ale jednak po 60 minucie widać było że już oddychali rękoma. A za grę Hutnik pomiędzy 46 i 60 minutą wypada tylko podziękować. Nie tylko piłkarzom, przede wszystkim trenerowi.

http://www.hutnik-krakow.pl/

A jaka dyskusja w komentarzach.....
Hutnik Kraków