lucero pisze:Wydaje Ci się, że wolno Ci napisać i powiedzieć wszystko o wszystkich bez żadnych konsekwencji?
Co do konsekwencji to lekko Ty o nich zapomniałeś, ale to już sobie wyjasnimy na specyficznym PW.
Jeżeli chodzi o resztę to spotykałem się i z Twoim ojciem i z RN itd, temu pierwszemu nawet dałem kredyt zaufania, a nawet chwaliłem za krytykowany tutaj wystep w Kronice. . Po ostatnich poczynaniach, które niestety pokazują elementarne błędy w zarządzaniu, za które swoją drogą płacą teraz wszyscy pracownicy klubu, ten kredyt się zmniejsza i mam tutaj na myśli sprawy poważne, jak załatwienie kwestii remontu stadionu do spraw irytujących a będących do załatwienia od reki (organizacja spotkań ligowych).
Rozumiem, że według Ciebie owa krytka jest grubo przesadzona i pod stwierdzeniem "napisać wszystko o wszystkich" to miałeś na myśli.
Jednoczesnie po objęciu funkcji przez Twojego ojca, wystosowałeś kilkanaście e-maili, w których potraktowałeś z błotem piłkarzy, trenerów kończac na robieniu w dupie jednego z symaptyków jesieni sredniowiecza. Większość w tonie szyderczym i butnym.
Kończąc wątek dzisiejszy, który tak cie uraził, to potwierdzam- gdyby właściciele oraz Twoj ojciec, którzy solidarnie odpowiadają za sytuację w spółce, mieliby jedna tysięczną Hutnika w sercu w porównaniu do owego kibica, od którego wzięła się cała ta dyskusja, to jjedną swoją zarobioną średnią krajową przeznaczyliby na mieszkanie dla piłkarzy, którzy w każdej chwili mogą zostać zniego wyrzuceni, na buty dla Dziadzia, czy rękawice dla bramkarzy
Później, bo przecież macie swój genialny plan, nie będzie problemów z odebraniem sobie tej kwoty.
Tyle w temacie, resztę kwestii jak wspomniałem będziesz miał okazję wyjaśnić nie w formie pisanej.
Rozumiem, że jesteś fachowcem w dziedzinie zarządzania spółkami, z wieloletnim doświadczeniem i uprawnieniami kontrolnymi, skoro tak chętnie wskazujesz "elementarne błędy". Jeśli nie jesteś, to zamilknij, bo nie masz kompetencji do oceny takich faktów. Każdy kontrahent, do którego zwraca się ojciec jako prezes zarządu na dźwięk słowa "Hutnik" zatrzaskuje mu drzwi przed nosem, albo od razu, albo po wyrzuceniu z siebie, że któryś z poprzednich prezesów za coś mu nie zapłacił. Ja uważam za sukces, że w tym momencie długi nie są dalej horrendalnie powiększane, bo o jakimkolwiek kredycie od jakiegokolwiek banku mowy być nie może.
Kwestia organizacji meczów, otwarcia tych nieszczęsnych bram wejściowych i przejściowych jest rzeczywiście niefortunna i sam tłukę ojcu do głowy, żeby wreszcie dobrał się Stójowi i Szmytowi - którzy moim zdaniem robią sobie za jego plecami prywatny folwark - do dupy i dobrał swoich współpracowników. Ale kiedy masz na głowie masę długów, kombinujesz jak zdobyć pieniądze na bieżącą działalność, a nawet skąd wziąć ten pieprzony sprzęt dla zawodników to takie rzeczy jak brama gdzieś Ci w tym nawale umyka. Niemniej jednak Ożóg zbiera do kupy wszystkie zastrzeżenia, jakie kibice mają do kwestii organizacyjnych, aby można było spróbować się z nimi zmierzyć, a ja postaram się, żeby ojciec o nich nie zapomniał.
Nie poczułem się niczym urażony, jedynym, który się w naszej dyskusji pieklił, byłeś Ty. Ja nie widzę problemu w tym, że ktoś krytykuje prezesa, jeśli jest to krytyka merytoryczna. Irytujące jest nie to, że krytykujesz, ale sposób, w jaki to robisz: bezmyślnie, irytująco przedstawiając "prawdy objawione", bez jakiejkolwiek refleksji na temat działań krytykowanej strony. Starożytna, mądra paremia mówi "audiatur et altera pars". Tobie jest to koncepcja z gruntu obca, Twoja prawda jest przecież zawsze najlepsza, Ty zawsze stoisz "tam, gdzie wtedy", a każdy kto myśli inaczej "tam, gdzie stało ZOMO" (cytat zamierzony) I tylko takiego sposobu wyrażania przez Ciebie swoich opinii tyczyło porównanie do pewnego prezesa. Podkreślam: porównanie, a nie próba obrażenia Cię.
Kibicowi, od którego wzięła się ta dyskusja, należy wysłać list gratulacyjny, kosz kwiatów z podziękowaniami od zespołu, czy wystawić pomnik: co tylko chcecie, bo powiedzieć o tym, że to piękny gest to powiedzieć za mało. Ale od nikogo nie można wymagać, żeby z własnej kieszeni dokładał do jakiegokolwiek nie swojego interesu. Ty uważasz, że ma płacić bo tak i - za przeproszeniem - chuj z tym, czy będzie miał potem co jeść, za co kupić dziecku kredki do szkoły czy lekarstwa schorowanej matce, albo to, że sam zostanie wyrzucony z mieszkania (to wszystko są tylko przykłady, obrazki, od razu zaznaczam to głośno i wyraźnie). Ma dać i już, bo lucero tak twierdzi, Dziadzio ma mieć buty, Gil ma mieć mieszkanie, a Ty, człowieku, wbij zęby w ścianę. I abstrahuję tu zupełnie od tego, że nikt z "góry" nie ma płaconych pieniędzy, nawet, gdyby mieli, uważam, że nie mają żadnego obowiązku być dla klubu sponsorami. Ale do Ciebie to nie dotrze, przecież Ty już masz swoją najprawdziwszą prawdę.
Co do wyjaśniania czegokolwiek: wyjaśniać, to ja mogę przed sądem, jeśli będę oskarżony, wyjaśniać pewne kwestie mogę przełożonemu, z Tobie mogę co najwyżej poświęcić kilka chwil na rozmowę - jeśli będę miał na to ochotę.