OŻÓG 1950 pisze:Czas powiedzieć sobie jasno kilka słów. Kraków jest wielkim miastem, które się rozwija, przyciąga nowych mieszkańców, tętni życiem. Nikt o zdrowych zmysłach nie wyda 10zł, żeby pojechać na koniec Huty i obejrzeć nudny jak flaki z olejem mecz. W Krakowie na prawdę jest co robić! Co zresztą widać po tzw. "alkofanach", którzy najwyraźniej doszli do wniosku, że lepiej posiedzieć pod parasolką, czy w parku, przy jakimś piwku i pogadać ze znajomymi o "dupie Maryny", niż kolejny raz oglądać tę samą padakę. Dlatego nie uważam, żeby kibice Hutnika byli kapryśni. Jako wadę wymieniłbym raczej wewnętrzne podziały i niesnaski (jakby i bez tego było nas "dużo"...).
co tu gadać o ludziach z drugiego końca krakowa skoro ci co maja 5 minut na stadion w czasie jego trwania wola siedziec na osiedlu lub spacerowac z druga polowka (lub 0,7) po dzielnicy. nie każdy zdazyl w niedziele opierdolic rosol w domu i liczył ze zje kielbe na meczu - a tu szok, nie ma ani grilla ani napojow (co wg mnie jest skandalem, nie, nie bede zajmowal sie grillem na nastepnym meczu, ale skjoro nie ma ludzi to moze pasowalo napisac na forum ze potrzeba pomocy?) co sklonilo kilku znajomych do wczesniejszego opuszczania meczu przez co stwierdzili zawsze wiernych i oddanych hakaesów jakby nigdy nic spacerujacych spobie po placu centralnym popijajacych piwko w banoli czy jezdzacych na rowerze. mecze Hutnika przestaly byc atrakcyjne dla nas samych!!!
nie bylo dopingu bo zywcem nie bylo z czego skleic mlyna - ludzie ktorzy w nim stali przez 3 lata albo przestali chodzic na mecze, albo wchodzac na stadion ida byle dalej od zasiegu naszego wzroku. prosic sie nikogo nie bedziemy, kazdy wie gdzie ma stac jak chce spiewac, a ze w tym miejscu stoi ostatnio po 10 osob (w tym 8 z GT) to nie ma dopingu i jesli sie to nie zmieni to go nie bedzie (jestem w szoku ze to piszę)
z osiedli z ktorych chodzilo po 40 czy 70 osob widac grupki 3-4 osobowe a czasami z niektorych wydawaloby sie moznych nie ma NIKOGO.
kwestia ktora zawsze pomijalem przy dyskusjach o frekwencji ale chyba sobie uswiadamiam ze bez tego ani rusz - futbol. kurwa tego sie nie da ogladac! nikt nie wymaga od grajku awansu ale do huja wafla, mecze u siebie to powinna byc 90% wygrane a przy remisach szturm na bramke i zyciowa forma bramkarza gosci. na calym swiecie tak jest ze sie u siebie wygrywa, kiedys na Hutniku to bylo NORMĄ a teraz? szkoda gadac
gadania "jaki doping taka gra" mnie nie przekonuje bo, trzeba to sobie w koncu powiedziec - grajki sa na zupelnie innych zasadach zwiazani z Hutnikiem niz my. to jest ich PRACA a nasza ZAJAWKA, w niektorych dyskusjach niektorzy zupelnie o tym zapominaja.
ps. z tym 200 nie przesadzajacie, bo z nudów bylo liczone i wyszło coś 350, wiadomo, ze hujnia ale no jednak 350 to nie 200