Garbarnia - Hutnik 18.10.2008 sobota g.11
Niestety Hutnik bez pomysłu na grę i co gorsza jakby bez wiary w awans - było kilka sytuacji w drugiej połowie, ale niewykończonych jak należy. Drużyna Garbarnia dobrze się prezentuje, jak na tą ligę, równy skład i widać, że walczą. 0:0 sprawiedliwe. Ogólnie dużo walki, ale ciekawych akcji niewiele, może takich urok derbów.
I skończyło się wygrywanie!
Takiej pyty w wykonaniu tej drużyny nie widziałem.
Nawrot był do zmiany po 15 minutach - koleś kompletnie nic a nic nie grał!
Ale w sumie nie miał trener zmiennika! Kiwacki się kopie po czole.
Brak napastnika - chaos i niecelne podania (max 3 podania i strata), górne piłki przez cały mecz i cały czas to samo - jakby się zacieli.
W miesiąc czasu zapomnieli jak się gra w piłkę??? (Gdzie ten pomysł na grę?? Ciąg na bramkę, klepka???)
Nieeee - po prostu tacy słabi byli od początku tylko te wszystkie wsie były jeszcze słabsze.
Tylko w Niepołomicach nie zaskoczyli??
Co z nimi dalej będzie?? Brak napastnika i środkowego obrońcy jest bardzo widoczny!!
Wkurwiłem się!
Takiej pyty w wykonaniu tej drużyny nie widziałem.
Nawrot był do zmiany po 15 minutach - koleś kompletnie nic a nic nie grał!
Ale w sumie nie miał trener zmiennika! Kiwacki się kopie po czole.
Brak napastnika - chaos i niecelne podania (max 3 podania i strata), górne piłki przez cały mecz i cały czas to samo - jakby się zacieli.
W miesiąc czasu zapomnieli jak się gra w piłkę??? (Gdzie ten pomysł na grę?? Ciąg na bramkę, klepka???)
Nieeee - po prostu tacy słabi byli od początku tylko te wszystkie wsie były jeszcze słabsze.
Tylko w Niepołomicach nie zaskoczyli??
Co z nimi dalej będzie?? Brak napastnika i środkowego obrońcy jest bardzo widoczny!!
Wkurwiłem się!
KTO KOCHA TEN WIERZY - TYLKO Hutnik!!!
Z przebiegu meczu to remis zasłużony. Dograć do końca rundy i nie pogubić zbyt dużej ilości punktów. Na cztery mecze z dwa razy przydało by się jeszcze wygrać. A napastników to nie jednego, a przynajmniej dwóch należało by pozyskać.
A Sonko to już w Płomieniu Jerzmanowice sezon temu bramki zdobywał. Pozyskali go pod koniec okienka transferowego, bo nie miał gdzie grać...!
A Sonko to już w Płomieniu Jerzmanowice sezon temu bramki zdobywał. Pozyskali go pod koniec okienka transferowego, bo nie miał gdzie grać...!
"Mnie sprawy tych dzikusów nie obchodzą. Ja jestem chrześcijaninem" - Zakari Lambo
-
- Posty: 553
- Rejestracja: ndz kwie 10, 2005 10:15 am
Oj obniżyli nasi kopacze loty... Niepokoi to o tyle, że strata punktów do lidera powiększa się co kolejkę. Oby po powrocie Suchana tryby znowu się zazębiły. Zresztą Suchan powinien panować nad nerwami bo w obecnej sytuacji kadrowej osłabił niepotrzebnie zespół, który na tą pozycję alternatywy niestety nie ma...
Dzisiaj mecz z Garbarnią to niestety pokaz nieporadności. Brak koncepcji, wybijanie byle do przodu, mnóstwo głupich strat i według mnie zaangażowanie na pół gwizdka. Pierwsza połowa to padaka straszna, w drugiej próby szarpnięcia, ale to niestety za mało. Ustawienie Nawrota w ataku to robienie temu chłopakowi krzywdy. A wpuszczanie bezproduktywnego Kiwackiego to ewidentne robienie krzywdy kibicom oraz pozostałym zawodnikom. Niestety ale Szymon powinien zostać przesunięty do rezerw bez możliwości gry w pierwszej drużynie. Wszyscy to widzą tylko nie trener... Pytanie: dlaczego nie wpuścił Jagły albo nie posadził na ławce jakiegoś juniora? Zapewne nie tylko ja twierdzę, że każda inna opcja na pewno nie byłaby dla naszego zespołu gorsza... Wracając do meczu to wynik sprawiedliwy. Sędzia aptekarz, ale wyniku nie wypatrzył. Liniowy biegający przy trybunie żenujący. Decyzje z ogromnym opóźnieniem, łapany na krzyk, niepewny strasznie.
Kolejny mecz za tydzień i myślę, że wypada w końcu przełamać złą passę. Punkty są potrzebne, bo w rundzie wiosennej może zacząć się piłkarski poker i odrabiać będzie zapewne trudno... Mimo obniżki formy wierzę w chłopaków. Liczę że niedługo się przełamią i wrócimy tam gdzie nasze miejsce czyli na fotel lidera.
Pozdro
Dzisiaj mecz z Garbarnią to niestety pokaz nieporadności. Brak koncepcji, wybijanie byle do przodu, mnóstwo głupich strat i według mnie zaangażowanie na pół gwizdka. Pierwsza połowa to padaka straszna, w drugiej próby szarpnięcia, ale to niestety za mało. Ustawienie Nawrota w ataku to robienie temu chłopakowi krzywdy. A wpuszczanie bezproduktywnego Kiwackiego to ewidentne robienie krzywdy kibicom oraz pozostałym zawodnikom. Niestety ale Szymon powinien zostać przesunięty do rezerw bez możliwości gry w pierwszej drużynie. Wszyscy to widzą tylko nie trener... Pytanie: dlaczego nie wpuścił Jagły albo nie posadził na ławce jakiegoś juniora? Zapewne nie tylko ja twierdzę, że każda inna opcja na pewno nie byłaby dla naszego zespołu gorsza... Wracając do meczu to wynik sprawiedliwy. Sędzia aptekarz, ale wyniku nie wypatrzył. Liniowy biegający przy trybunie żenujący. Decyzje z ogromnym opóźnieniem, łapany na krzyk, niepewny strasznie.
Kolejny mecz za tydzień i myślę, że wypada w końcu przełamać złą passę. Punkty są potrzebne, bo w rundzie wiosennej może zacząć się piłkarski poker i odrabiać będzie zapewne trudno... Mimo obniżki formy wierzę w chłopaków. Liczę że niedługo się przełamią i wrócimy tam gdzie nasze miejsce czyli na fotel lidera.
Pozdro
dzuhas pisze:Porazony piorunem miazdzy z drugiej strony powinno byc "trener pogryziony przez dziki i zgwalcony przez przejezdzajacego nieopodal na rowerze bialego misia"
Potrzebny jest koniecznie stoper Pasionkowi do pary (przy każdym dojściu Czajki do piłki dzisiaj wszystko mnie bolało, a Garzeł zapowiadał się naprawdę nieźle, ale od poprzedniego sezonu cofa się w rozwoju - mecz z Koroną był tego "ukoronowaniem") i dwóch napastników (jeden duży silny i jeden szybki, zwrotny w typie Suchana), wtedy będziemy mieli dwie solidne pary: Suchan - Paszkiewicz (o ile się wyleczy) i dwóch nowych. Przesunięcie Świętego do pomocy też mu na pewno pomoże, a przez to i zespołowi. Można pomyśleć też o wzmocnieniu prawej obrony - manewr z grającym tam Dziadzio nie jest zły, ale przy rotacji w składzie, która z różnych powodów zawsze musi nastąpić, brakuje równego zmiennika (Obierakowi nie ufam, mimo bardzo poprawnego występu dzisiaj). Wtedy może jeszcze coś ugramy, na dzień dzisiejszy personalnie na awans (jeśli taki wchodzi w rachubę) jesteśmy nieprzygotowani.
Co do wzmocnień, to przydałby się jakiś napastnik w stylu jokera, żeby wpadł pod koniec meczu i walnął bramę, a do tego Paszkiewicz, który wróci po kontuzji i Suchan po pauzie i będzie dobrze
Co do samego meczu, to nudny jak flaki z olejem, ale niestety potwierdzają się słowa kilku osób, że terminarz ułożył się w taki sposób, że na początku ogrywaliśmy amatorów, więc nie rozpaczałbym tak nad obecną formą. Po prostu: Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a że wcześniej pozwalili na dużo.... To teraz gra się gorzej.
Jedyny pozytyw tej kolejki, to to, że mieliśmy fart w pozostałych meczach: Remis puszczy w Kajetaniwie (!) remis korony, oraz Dalinu z Unią.
Za tydzień komplet punktów!! i tyle w tym temacie!
Co do samego meczu, to nudny jak flaki z olejem, ale niestety potwierdzają się słowa kilku osób, że terminarz ułożył się w taki sposób, że na początku ogrywaliśmy amatorów, więc nie rozpaczałbym tak nad obecną formą. Po prostu: Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a że wcześniej pozwalili na dużo.... To teraz gra się gorzej.
Jedyny pozytyw tej kolejki, to to, że mieliśmy fart w pozostałych meczach: Remis puszczy w Kajetaniwie (!) remis korony, oraz Dalinu z Unią.
Za tydzień komplet punktów!! i tyle w tym temacie!
KIWACKI- ten to mnie do wrzodów doprowadzi, jak się nie przestanie kopać po czole.
III liga piłkarska
Krakowskim targiem
Garbarnia Kraków - Hutnik Kraków 0-0
Sędziował Filip Robak (Kielce). Żółte kartki: Chodźko - Czajka. Widzów ok. 800.
Górnik: Żylski - Małota, Szewczyk, Pluta, Nocoń - Szymanowski (68 Rożek), Brak, Zięba (68 Kosowicz), Przeniosło (89 Dygas) - Kwater, Chodźko (74 Wojciechowski).
Hutnik: Brzeziański - Obierak (46 Tarasek), Czajka, Pasionek, Niechciał - Dziadzio, Tabak (75 Kiwacki), Gładysz (68 Wiącek), Pyciak - Świątek, Nawrot.
Obie drużyny zagrały ze sobą o ligowe punkty po długiej, bo aż 29-letniej przerwie. W 1979 roku na boisku przy ul. Parkowej wygrał Hutnik 4-0. Garbarnia na zwycięstwo nad lokalnym rywalem czeka od 1969 roku, kiedy to na Suchych Stawach zwyciężyła 2-0. W sobotę kibice nie doczekali się na gole. Dobrej gry też nie było za wiele. Derby zakończyły się krakowskim targiem, z czego bardziej cieszyli się gospodarze i... rywale obu drużyn, bowiem ich dorobek powiększył się tylko o punkt.
Przed rozpoczęciem meczu odbyła się uroczystość pożegnania byłego zawodnika Garbarni Stanisława Śliwy, który otrzymał kwiaty i okolicznościową statuetkę. Reprezentował on klub przez ponad 20 lat, a obecnie jest trenerem juniorów młodszych "brązowych". Nagrodę wręczyli mu prezes Garbarni Jerzy Jasiówka, wiceprezes ds. sportowych Andrzej Kucharczyk i członek zarządu Tadeusz Zapiór.
Mecz sędziował ten sam arbiter, który niedawno wykartkował hutników w Staszowie, co trener Dariusz Siekliński skomentował słowem "kabaret". W sobotnie południe jeden z... najpotężniej zbudowanych sędziów w Polsce prowadził mecz praktycznie bez zarzutu.
Natomiast futbolistom obu drużyn można zarzucić, że - zwłaszcza w pierwszej połowie - ich gra nie mogła nikogo powalić na kolana, zbyt dużo bowiem było chaosu i przypadkowości, a za mało szybkich, składnych akcji, kończących się groźnymi strzałami. Tych ostatnich hutnicy w pierwszej połowie w ogóle nie oddali, skupiając się na bronieniu dostępu do własnej bramki. Nieźle sobie poczynali w środku pola, ale ich aktywność kończyła się na dojściu do linii pola karnego rywali.
Groźniej do przerwy atakowali garbarze. Strzał Braka w 6 min z 16 metrów (sparowany przez Brzeziańskiego w bok) sygnalizował, że gospodarze będą próbowali często niepokoić hutniczą defensywę. Na kolejne strzały miejscowi kibice doczekali się jednak dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej połowy, kiedy to dwukrotnie bramce gości zagroził ofensywnie usposobiony Pluta. Najpierw z rzutu wolnego trafił w boczną siatkę (hutnicy myśleli, że Zięba będzie centrował, ale on tylko przeskoczył nad piłką), a potem będąc blisko bramki usiłował strzelić przewrotką, ale nie trafił w piłkę. Hutnicy odpowiedzieli "bombą" Dziadzio, odbita od... głowy Małoty.
W drugiej połowie hutnicy zagrali bardziej ofensywnie. Efekt? W pierwszych 20 min stworzyli kilka sytuacji, po których mogły i powinny paść gole. Strzał Nawrota (po podaniu Taraska) obornik jednak Żylski, uderzenie Pyciaka było niecelne, a po nieco chaotycznej akcji Taraska i Świątka piłka także nie znalazła drogi do siatki. W 53 min hutnicy sygnalizowali rękę Szewczyka na polu karnym, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Gospodarze widząc, że hutnicy wyraźnie dążą do zdobycia gola, więcej uwagi poświęcali zabezpieczaniu własnych tyłów i szukali szczęścia w kontratakach. W 64 min mieli okazję bramkową, ale po krótko rozegranym rzucie wolnym silny strzał z półobrotu Pluty sparował Brzeziański.
Do końca spotkania obraz gry był podobny. Szansę na gola mieli jednak tylko hutnicy. Najpierw "bombę" Świątka obronił Żylski, a potem strzał z bliska Nawrota zablokował jeden z garbarzy.
JERZY FILIPIUK
Czwórgłos po derbach
Krzysztof Szopa, trener Garbarni:
- Wszystko wskazywało na to, że Hutnik po dwóch porażkach przyjedzie ambitnie walczyć o zwycięstwo. Z przebiegu meczu nikt krzywdy z remisu nie ma. Był to typowy mecz walki. Nikt nie chciał stracić bramki, dlatego mniej było gry ofensywnej. Drużyny doskonale się znają, element zaskoczenia mógł być więc tylko w przypadku, gdyby na boisko wszedł zmiennik i przechylił szalę na czyją korzyść. Pluta dobrze podłączał się pod stałe fragmenty gry, ale ja też obawiałem się stałych fragmentów gry ze strony Hutnika.
Dariusz Siekliński, trener Hutnika:
- W ostatnich dwóch meczach traciliśmy bardzo przypadkowe bramki, dlatego w pierwszej połowie mieliśmy grać spokojnie i kontrolować grę, a w drugiej zaatakować. Po przerwie mieliśmy dwie czy trzy sytuacje bramkowe. Nie udało się nam jednak zdobyć gola. Pokutuje brak Suchana, który jest naszym jedynym klasycznym napastnikiem. Na szczęście zagra już w następnym meczu. Musimy czekać do okienka transferowego, żeby się wzmocnić. Uważam jednak, że w następnych meczach będziemy grać lepiej.
Andrzej Zięba, pomocnik Garbarni:
- Nie trenowałem półtora tygodnia, bo miałem stłuczoną łydkę, zacząłem ćwiczyć dopiero od środy. Dobrze się czułem i trener zdecydował, że zagram. Wytrzymałem tyle, ile mogłem. Dobrze, że nie dostałem w to miejsce, które mnie bolało. Kilka lat grałem w Hutniku, ale dziś sentymentów nie było. Sytuacji też nie było za wiele. W pierwszej połowie mieliśmy dwie okazje, w drugiej zabezpieczaliśmy swe tyły, żeby nie stracić bramki. Jesteśmy zadowoleni z remisu. Myślę, że obie drużyny są z niego zadowolone.
Marcin Pasionek, obrońca Hutnika:
- Absolutnie nie jesteśmy zadowoleni z remisu. Zgadzam się, że był to typowy mecz walki. Derby wyzwalają większą niż zwykle mobilizację drużyn, ale my podeszliśmy do nich jak do każdego innego meczu. Garbarnia nie miała stuprocentowych sytuacji, a u nas dwóch czy trzech takich sytuacji mógłbym się dopatrzyć. W pierwszej połowie brakowało strzałów z naszej strony, chcieliśmy jednak zagrać na zero z tyłu. W drugiej ruszyliśmy do przodu i mieliśmy strzeleckie okazje, ale musieliśmy też uważać na kontry rywali.
(FIL)
Dziennik Polski
Krakowskim targiem
Garbarnia Kraków - Hutnik Kraków 0-0
Sędziował Filip Robak (Kielce). Żółte kartki: Chodźko - Czajka. Widzów ok. 800.
Górnik: Żylski - Małota, Szewczyk, Pluta, Nocoń - Szymanowski (68 Rożek), Brak, Zięba (68 Kosowicz), Przeniosło (89 Dygas) - Kwater, Chodźko (74 Wojciechowski).
Hutnik: Brzeziański - Obierak (46 Tarasek), Czajka, Pasionek, Niechciał - Dziadzio, Tabak (75 Kiwacki), Gładysz (68 Wiącek), Pyciak - Świątek, Nawrot.
Obie drużyny zagrały ze sobą o ligowe punkty po długiej, bo aż 29-letniej przerwie. W 1979 roku na boisku przy ul. Parkowej wygrał Hutnik 4-0. Garbarnia na zwycięstwo nad lokalnym rywalem czeka od 1969 roku, kiedy to na Suchych Stawach zwyciężyła 2-0. W sobotę kibice nie doczekali się na gole. Dobrej gry też nie było za wiele. Derby zakończyły się krakowskim targiem, z czego bardziej cieszyli się gospodarze i... rywale obu drużyn, bowiem ich dorobek powiększył się tylko o punkt.
Przed rozpoczęciem meczu odbyła się uroczystość pożegnania byłego zawodnika Garbarni Stanisława Śliwy, który otrzymał kwiaty i okolicznościową statuetkę. Reprezentował on klub przez ponad 20 lat, a obecnie jest trenerem juniorów młodszych "brązowych". Nagrodę wręczyli mu prezes Garbarni Jerzy Jasiówka, wiceprezes ds. sportowych Andrzej Kucharczyk i członek zarządu Tadeusz Zapiór.
Mecz sędziował ten sam arbiter, który niedawno wykartkował hutników w Staszowie, co trener Dariusz Siekliński skomentował słowem "kabaret". W sobotnie południe jeden z... najpotężniej zbudowanych sędziów w Polsce prowadził mecz praktycznie bez zarzutu.
Natomiast futbolistom obu drużyn można zarzucić, że - zwłaszcza w pierwszej połowie - ich gra nie mogła nikogo powalić na kolana, zbyt dużo bowiem było chaosu i przypadkowości, a za mało szybkich, składnych akcji, kończących się groźnymi strzałami. Tych ostatnich hutnicy w pierwszej połowie w ogóle nie oddali, skupiając się na bronieniu dostępu do własnej bramki. Nieźle sobie poczynali w środku pola, ale ich aktywność kończyła się na dojściu do linii pola karnego rywali.
Groźniej do przerwy atakowali garbarze. Strzał Braka w 6 min z 16 metrów (sparowany przez Brzeziańskiego w bok) sygnalizował, że gospodarze będą próbowali często niepokoić hutniczą defensywę. Na kolejne strzały miejscowi kibice doczekali się jednak dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej połowy, kiedy to dwukrotnie bramce gości zagroził ofensywnie usposobiony Pluta. Najpierw z rzutu wolnego trafił w boczną siatkę (hutnicy myśleli, że Zięba będzie centrował, ale on tylko przeskoczył nad piłką), a potem będąc blisko bramki usiłował strzelić przewrotką, ale nie trafił w piłkę. Hutnicy odpowiedzieli "bombą" Dziadzio, odbita od... głowy Małoty.
W drugiej połowie hutnicy zagrali bardziej ofensywnie. Efekt? W pierwszych 20 min stworzyli kilka sytuacji, po których mogły i powinny paść gole. Strzał Nawrota (po podaniu Taraska) obornik jednak Żylski, uderzenie Pyciaka było niecelne, a po nieco chaotycznej akcji Taraska i Świątka piłka także nie znalazła drogi do siatki. W 53 min hutnicy sygnalizowali rękę Szewczyka na polu karnym, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Gospodarze widząc, że hutnicy wyraźnie dążą do zdobycia gola, więcej uwagi poświęcali zabezpieczaniu własnych tyłów i szukali szczęścia w kontratakach. W 64 min mieli okazję bramkową, ale po krótko rozegranym rzucie wolnym silny strzał z półobrotu Pluty sparował Brzeziański.
Do końca spotkania obraz gry był podobny. Szansę na gola mieli jednak tylko hutnicy. Najpierw "bombę" Świątka obronił Żylski, a potem strzał z bliska Nawrota zablokował jeden z garbarzy.
JERZY FILIPIUK
Czwórgłos po derbach
Krzysztof Szopa, trener Garbarni:
- Wszystko wskazywało na to, że Hutnik po dwóch porażkach przyjedzie ambitnie walczyć o zwycięstwo. Z przebiegu meczu nikt krzywdy z remisu nie ma. Był to typowy mecz walki. Nikt nie chciał stracić bramki, dlatego mniej było gry ofensywnej. Drużyny doskonale się znają, element zaskoczenia mógł być więc tylko w przypadku, gdyby na boisko wszedł zmiennik i przechylił szalę na czyją korzyść. Pluta dobrze podłączał się pod stałe fragmenty gry, ale ja też obawiałem się stałych fragmentów gry ze strony Hutnika.
Dariusz Siekliński, trener Hutnika:
- W ostatnich dwóch meczach traciliśmy bardzo przypadkowe bramki, dlatego w pierwszej połowie mieliśmy grać spokojnie i kontrolować grę, a w drugiej zaatakować. Po przerwie mieliśmy dwie czy trzy sytuacje bramkowe. Nie udało się nam jednak zdobyć gola. Pokutuje brak Suchana, który jest naszym jedynym klasycznym napastnikiem. Na szczęście zagra już w następnym meczu. Musimy czekać do okienka transferowego, żeby się wzmocnić. Uważam jednak, że w następnych meczach będziemy grać lepiej.
Andrzej Zięba, pomocnik Garbarni:
- Nie trenowałem półtora tygodnia, bo miałem stłuczoną łydkę, zacząłem ćwiczyć dopiero od środy. Dobrze się czułem i trener zdecydował, że zagram. Wytrzymałem tyle, ile mogłem. Dobrze, że nie dostałem w to miejsce, które mnie bolało. Kilka lat grałem w Hutniku, ale dziś sentymentów nie było. Sytuacji też nie było za wiele. W pierwszej połowie mieliśmy dwie okazje, w drugiej zabezpieczaliśmy swe tyły, żeby nie stracić bramki. Jesteśmy zadowoleni z remisu. Myślę, że obie drużyny są z niego zadowolone.
Marcin Pasionek, obrońca Hutnika:
- Absolutnie nie jesteśmy zadowoleni z remisu. Zgadzam się, że był to typowy mecz walki. Derby wyzwalają większą niż zwykle mobilizację drużyn, ale my podeszliśmy do nich jak do każdego innego meczu. Garbarnia nie miała stuprocentowych sytuacji, a u nas dwóch czy trzech takich sytuacji mógłbym się dopatrzyć. W pierwszej połowie brakowało strzałów z naszej strony, chcieliśmy jednak zagrać na zero z tyłu. W drugiej ruszyliśmy do przodu i mieliśmy strzeleckie okazje, ale musieliśmy też uważać na kontry rywali.
(FIL)
Dziennik Polski