Ajax klubem żydowskim??

Czyli wszystko to co nie mieści się w powyższych kategoriach - taki nasz mały hutniczy Hyde Park:)

Moderator: dUfio

Awatar użytkownika
nycek14
Posty: 326
Rejestracja: wt lis 23, 2004 8:21 am

Ajax klubem żydowskim??

Postautor: nycek14 » czw sty 13, 2005 7:31 am

Szefowie Ajaksu Amsterdam nie chcą już, aby określano ich mianem klubu żydowskiego.

http://sport.[usuwamy]/sport/1,35335,2488335.html

Awatar użytkownika
marek centrum c
Posty: 211
Rejestracja: sob gru 04, 2004 7:37 pm
Lokalizacja: NOWA HUTA

Postautor: marek centrum c » czw sty 13, 2005 8:14 am

Ajax chce się pozbyć żydowskiego wizerunku


Ajax - Bayern. Tobias Rau fauluje Mauro Rosalesa z Ajaksu
Fot. PETER DEJONG AP

Szefowie Ajaksu Amsterdam nie chcą już, aby określano ich mianem klubu żydowskiego. - Zintensyfikujemy dialog z naszymi kibicami - zapowiada rzecznik prasowy klubu Simon Keizer.

Od wielu lat podczas meczów Ajaksu jego kibice wywieszają flagi izraelskie i transparenty z gwiazdą Dawida. Najbardziej zagorzała grupa w środku gwiazdy umieszcza literę "f" - od nazwy sektora, na którym zasiada. - Ajax jest postrzegany jako klub żydowski i niektórzy z naszych kibiców nazywają się z dumą Żydami - tłumaczy prezes klubu John Jaakke. Ale rzecznik prasowy klubu Simon Keizer wyjaśnia, że określanie Ajaksu jako klubu żydowskiego nie ma żadnego historycznego uzasadnienia. - Być może tylko taką, że w latach 60. wielu naszych piłkarzy było pochodzenia żydowskiego - mówi Keizer. W Amsterdamie uważają, że to raczej kibice drużyn przeciwnych zaczęli nazywać fanów Ajaksu Żydami, a ci to zaakceptowali.

Dziś Ajax ma jednak z tym problemy. - Z pewnością nasi kibice nie są antysemitami, ale ich zachowanie może prowokować antysemityzm u fanów rywali - mówi Jaakke. W ubiegłym roku sędzia przerwał jeden z wyjazdowych meczów Ajaksu, gdy kibice drużyny przeciwnej zaczęli skandować antysemickie hasła. Większość negatywnego dopingu kierowanego w stronę kibiców Ajaksu odwołuje się do haseł nawiązujących do Holocaustu.

- Musimy z tym skończyć. Postrzega się nas jako klub żydowski, ale z tego powodu cierpią najbardziej Żydzi oglądający nasze mecze - wyjaśnia Jaakke. Oznajmił, że w 2005 roku Ajax rozpocznie prace nad pozbyciem się wizerunku klubu żydowskiego. - Może nie pójdziemy do pubów, by o tym mówić, ale zintensyfikujemy dialog z naszymi kibicami - zapowiada Keizer. - Jeśli Ajaksowi się uda, to potem trzeba rozpocząć kampanię wśród kibiców drużyn przeciwnych - mówi Uri Coronel, członek gminy żydowskiej, niegdyś przedstawiciel rady nadzorczej Ajaksu.



Dla Gazety

Jop Van Kempen

dziennikarz gazety "Het Parool" z Amsterdamu

Ajax ma żydowskie korzenie. Klub został założony w 1900 roku w sąsiedztwie dzielnicy żydowskiej. Kibice innych drużyn, którzy przyjeżdżali pociągami na mecze Ajaxu przesiadali się w tramwaj, który przejeżdżał przez tę dzielnicę. Na początku wielu piłkarzy i działaczy faktycznie miało żydowskie korzenie, ale z czasem się to zmieniło. Po II wojnie światowej, szczególnie w latach 70. i 80. przyjezdni pseudokibice zaczęli jednak wznosić na meczach antysemickie hasła. Wtedy część naszych fanów, na zasadzie rywalizacji z nimi, zaczęła przynosić na mecze izraelskie flagi. Tak to się zaczęło. W ostatnich latach nastąpiła eskalacja nienawiści. Kibice spoza Amsterdamu zaczęli śpiewać "Hamas, Hamas, Jude raus" i tym podobne rasistowskie hasła, odwoływali się do Holocaustu. Grupa ok. 1000 naszych kibiców wyzywała ich od Palestyńczyków, samych siebie nazywała Żydami. Władze klubu miały tego dość. Nie chciały mieszać do futbolu polityki, chciały skończyć z rasizmem na trybunach. Uznano jednak, że aby kibice drużyn przeciwnych przestali obrażać Żydów, my musimy spróbować zmienić żydowski wizerunek naszego klubu.

Niestety wszystkie wcześniejsze próby nie powiodły się. Teraz jest szansa, bo po raz pierwszy klub zaczął otwarcie rozmawiać o tym z kibicami. Dwa tygodnie temu byłem na spotkaniu z fanami zorganizowanym przez Ajax. Część kibiców odpowiedziała buczeniem, mówili, że nigdy się na to nie zgodzą. Później jednak podchodzili i mówili, że to dobra inicjatywa. Dla najbardziej zagorzałych fanów zmiana będzie jednak bardzo trudna, o ile w ogóle możliwa. Wielu ma tatuaże z Gwiazdą Dawida, silnie wierzą w żydowski wizerunek klubu, choć nie są Żydami.

not. qbi
Obrazek

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » czw sty 13, 2005 9:58 pm

Dlaczego pseudokibice wyzywają się od "Żydów"?



Kto choć raz był na piłkarskim meczu z udziałem drużyny z Łodzi - na pewno słyszał te przyśpiewki. Kiedy do Warszawy, Krakowa czy Poznania przyjeżdża Widzew lub ŁKS, pseudokibice nieraz przez całe spotkanie ryczą z trybun: "Jude, Jude, Jude! Cała Łódź!" Albo: "Żydzi, Żydzi! Żydzi, Żydzi, Żydzi! Cała Polska was się wstydzi!"

Dlaczego słowo: "Żyd" to dla szalikowca obelga? I dlaczego akurat Widzew to "Żydzew", a ŁKS to "Pejsy"?

Dlaczego na wszystkich polskich stadionach wiadomo, że Łódź to "Jude"? I dlaczego nawet sami fani obu łódzkich zespołów wyzywają się nawzajem od "Parchów"?

Tu była tolerancja

To jasne, że początek musi mieć miejsce w historii. - Paradoksalnie, te idiotyzmy wykrzykiwane dziś na stadionach wzięły się stąd, że Łódź do 1939 roku była najbardziej tolerancyjnym miastem w Polsce - mówi znany historyk sportu, dr Andrzej Bogusz. - To tutaj jak nigdzie indziej mieszały się kultury, to tutaj Polacy żyli obok Niemców, Rosjan i Żydów. Reymontowska Ziemia Obiecana może nie dla wszystkich była rajem, ale na pewno każdemu dawała takie same szanse. W Łodzi nieważne było - kim jesteś, liczyło się raczej - co potrafisz.

Na dowód, że w Łodzi panowała niespotykana tolerancja - Bogusz przytacza dwa sportowe fakty. Pierwszy to taki, że tu nigdy nie udało się wprowadzić tzw. paragrafu aryjskiego. Kiedy pod koniec 1937 roku niemal wszystkie Polskie Związki Sportowe rozpoczęły akcję zmuszania związków okręgowych do eliminowania działaczy i sportowców pochodzenia żydowskiego - w Łodzi przedstawiciele wszystkich dyscyplin solidarnie zaprotestowali. - A w maju 39 - dokłada drugi argument Bogusz - łódzcy kandydaci na Olimpiadę w 1940 roku mieli uroczyste ślubowanie w siedzibie YMCA. I doszło wtedy do niesłychanego wydarzenia. Szermierz Roman Kantor przekroczył progi organizacji, która statutowo zabraniała swoim czonkom wszelkich kontaktów z Żydami!

Przed wojną nie istniały tzw. kluby kibica, na stadionach nie spotykało się zorganizowanych grup młodych ludzi, ubranych w klubowe barwy, powiewających szalikami. A już nie do pomyślenia było wulgarne obrażanie piłkarzy, fanów rywali czy klubów. Ówcześni "hooligans" krzyczeli co najwyżej: "Sędzia kalosz!". Kiedy ktoś ryknął: "Sędzia kanarki doić!" - śmiało mógł być brany za ekstremistę.

Po II wojnie światowej Łódź przestała być Mekką narodów i właśnie wtedy, jak oceniają znawcy, zaczęła się rodzić nietolerancja. - Mówiąc w ogromnym skrócie: umiejętne sterowanie przez komunistów pamięcią mieszkańców wywoływało coraz większą niechęć do tych, którzy kiedyś byli solą tego miasta - tłumaczy Bogusz. - A po 1968 roku nastroje antysemickie już na pewno zaczęły przenikać do sportu. Właśnie wtedy widziałbym początek irracjonalnej kampanii nienawiści do Żydów, której efekty do dziś słychać z trybun.

W tak zróżnicowanym etnicznie mieście jak Łódź działały oczywiście różne kluby sportowe: polskie, niemieckie, rosyjskie, żydowskie. Ale jak przystało na miasto tolerancyjne - nie były to organizacje hermetyczne. Każdy mógł działać, gdzie tylko chciał. Pierwszy prezes ŁKS był Żydem, w sekcji tenisowej działali Żydzi. Trudno jednak zrozumieć, że to może być wystarczający powód, by dziś określać klub mianem - "żydowski". A jeśli nawet - to co z tego?

Równie niepojęte jest nazywanie Widzewa "Żydzewem", choć w tym przypadku można znaleźć cień jakiegokolwiek wytłumaczenia. Przed wojną w tej części Łodzi żyli głównie robotnicy pracujący w olbrzymiej fabryce - Widzewskiej Manufakturze. Jej właścicielem był Maks Kon, Żyd. - PRL-owska propaganda zrobiła z niego krwiopijcę i bezwzględnego wyzyskiwacza. I akurat w tym przypadku rzeczywiście coś jest na rzeczy. Kon był powszechnie znienawidzony, a można uznać, że Widzew powstał w jego dzielnicy - wyjaśnia Bogusz. - W świadomości pokoleń przetrwało więc, że to klub Żyda-ciemiężcy. Stąd pewnie geneza dzisiejszych głupich haseł. I dlatego też, według dziczy ze stadionów nazwać kogoś Żydem to go po prostu obrazić. Innego skojarzenia nie mają.

Rabin Symcha Keller, przewodniczący gminy wyznaniowej żydowskiej w Łodzi: - Tłumaczenie, że okrzyki na stadionach biorą się stąd, że założycielami klubów byli Żydzi, jest dla mnie absurdalne. Przecież fabrykę Amica też założyli Żydzi. I wiele innych w Polsce też. Czy w takim razie można wyzywać ludzi tam pracujących od Żydów?

Nie wiedzą, co krzyczą

Szalikowiec z Krakowa, zapytany - dlaczego według niego łódzkie kluby to "Jude", odpowiada szczerze, choć krótko: - Nie wiem.

To czemu zdzierasz gardło, w kółko powtarzając hasła, których nie rozumiesz?

- Nie wiem. Inni krzyczą, to ja też.

A widziałeś kiedykolwiek Żyda?

- Nie wiem. Chyba nie.

Czy Żydzi zrobili Ci jakąś krzywdę?

- Nie wiem. Chyba nie.

Uważasz, że to źle być Żydem?

- Nie wiem. Chyba nie.

Zastanawiałeś się kiedyś, co krzyczysz na meczach z drużynami z Łodzi?

- Nie.

"Jude, Jude, Jude! Cała Łódź" - wykrzykują na stadionach we wszystkich polskich miastach. I we wszystkich nie wiedzą, co robią. Próby uzasadnienia brzmią podobnie jak ta wyżej, półgłówka z Krakowa.

- Kumple mi mówili, że to Żydzi...

- Żyd, nie Żyd. Jakie to ma znaczenie? Ważne, że można pokibicować...

- Ja tam lubię tak dopingować. Czuję wtedy, że pomagam swoim...

- Kiedyś się nawet zastanawiałem, co znaczą te wszystkie hasła. Ale szybko mi przeszło...

Symcha Keller: Zachowanie kibiców na stadionach to wynik epatowania społeczeństwa przez telewizję wizerunkiem Żyda-słabeusza. Osoby ze skołtunioną brodą, zastraszoną, zgarbioną, najczęściej karczmarza. Czyli nic godnego zachwytu. W sporcie liczy się siła ciała i ducha, a wizerunek Żyda po drugiej wojnie światowej jest zupełnie odwrotny. Trudno więc kibicom zobaczyć w Żydzie sprawnego atletę, skoro widzieli dotychczas zgarbionych brudasów. Proszę spojrzeć, jak przedstawiono Żydów w "Janosiku", czy ostatnio w "Panu Tadeuszu". Jest też jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Po zerwaniu przez Polskę stosunków z Izraelem trudno było dostrzec pozytywne wypowiedzi o społeczeństwie żydowskim, jego kulturze, także fizycznej. Więc zdziwiłbym się, jeśli kibic, widząc Żyda, myślał o nim pozytywnie. Zresztą obserwuję, że to już się zmienia.

Wróg, ale własny

Do połowy lat 90. kibice z innych miast śpiewali:

Łódź to jest wioska!

Wioska typowo żydowska!

Kiedy w latach 1996-97 tytuł zdobywał Widzew, rok później - ŁKS, zmienili repertuar: Słowa najpopularniejszej przyśpiewki na stadionach całej Polski brzmiały teraz tak:

Mistrzem Polski są Żydzi

cała Polska się wstydzi

cała Polska żałuje

mistrzem Polski są ch...

Tę samą przyśpiewkę słychać także było z ust łódzkich szalikowców - w zależności od tego, kto akurat był najlepszy, a komu musiały wystarczyć te niezbyt wyszukane rymy. Bo sympatycy Widzewa i ŁKS wcale nie są solidarni w obronie przed epitetami z innych miast. Mało tego, to właśnie oni najczęściej wyzywają się nawzajem. Na każdym meczu przy alejach, czy to Unii, czy Piłsudskiego, słychać, że ci drudzy to "Pejsy", "Żydzew", "Jude" albo "Parchy". Każdy fan obu klubów ma gotowe wyjaśnienie, każdy doskonale wie, kim jest rywal zza miedzy. Na trybunach obu stadionów uczą tego młodych już na pierwszych lekcjach dopingowania. Tylko nikt nie wyjaśnia - po co.

"Bo ŁKS to nie jest łódzki klub, to jest żydowski klub" - skandują jedni.

"Na wschodzie Łódź kończy się na ul. Kilińskiego. Dalej jest Żydzew" - odpowiadają drudzy.

Szalikowcy oczywiście nie mają pojęcia - co krzyczą. Nie zastanawiają się nad treścią haseł, a tym bardziej nad sensem. - Wiadomo, że tamci to Żydzi - wzruszają tylko ramionami. Na pytanie: no i co z tego - nie umieją już odpowiedzieć. Emocje i frustracje wylewają za to na łódzkich murach. Na podstawie antysemickich napisów można byłoby narysować dokładną mapę podziału kibicowskich wpływów w mieście.

- Kibice, niestety, wymyślają takie okazjonalizmy - mówi prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca, prywatnie kibic Ruchu Chorzów. - Używają słów prowokacyjnych i politycznie niepoprawnych. W niektórych przypadkach bardzo szybko zapomina się o tym. Na przykład w Poznaniu, gdzie jeszcze niedawno nazywano kibiców Lecha "poznańskimi słowikami". Dlaczego? Wiadomo. Tak się nieszczęśliwie składa, że w naszej kulturze skierowanie do kogoś słów "Ty Żydzie" jest epitetem, szczególnie wśród łódzkich kibiców. Nie podejrzewam jednak, aby szalikowcy znali historię klubu na tyle, by wiedzieć, kto był założycielem Widzewa i ŁKS. Szkoda, że nic nie możemy na to poradzić.

Piłkarze i działacze obu klubów oficjalnie dystansują się od nietolerancji i głupoty swoich fanów. - To dla mnie chora sytuacja, żeby epitetem, czymś obraźliwym było słowo Żyd - mówi Patryk Rachwał, kapitan Widzewa. - Jestem pewien, że nikt rozsądny nie krzyknąłby w ten sposób na stadionie, by obrazić kibica drużyny przeciwnej. Nawet jeśli wynika to z historii, nikt nie ma prawa używać tego słowa w takim kontekście. Mam nadzieję, że już niedługo się to zmieni, bo kibice coraz częściej starają się stworzyć spektakl, na który przychodziłyby całe rodziny.

Kiedy jednak gracze są we własnym gronie, i oni potrafią nazywać sąsiadów "Żydami". - To taka łódzka tradycja - tłumaczą. - Zawsze tak było, jest i będzie.


Gazeta Wyborcza

Troublemaker
Posty: 2725
Rejestracja: pt paź 01, 2004 2:00 pm

Postautor: Troublemaker » pt sty 14, 2005 3:55 pm

Tomek1950 pisze:A ja powiem krótko : "dobry zyd to martwy zyd" dziekuje :lol:

-----------------------------------------
Hutnik NH przywilej dla nielicznych


W 100% się zgadzam!!!! Historia daje nam mnóstwo dowodów na wykorzystywanie Polaków przez "obrzezańców". Szczególne tego nasilenie miało miejsce w XIX wieku. Na szczęście obecnie-mie wiedzieć czemu...-liczba ich uległa gwałtownemu spadkowi...I miejmy nadzieję, że ową tendencję utrzyma!!
Quam dulce et decorum est pro patria mori

gyl
Posty: 246
Rejestracja: śr sty 05, 2005 10:31 pm
Lokalizacja: Łódź i Podgórze

Postautor: gyl » pn sty 17, 2005 5:20 pm

A ja jestem z Łodzi, byłem na ostatnich derbach i nie przypominam sobie aby albo ŁKS albo Widzew rzucał hasłami "żydowskimi". Flugaliśmy o sobie po równo ale nie było, jak to dziennikarz pisze że
Na każdym meczu przy alejach, czy to Unii, czy Piłsudskiego, słychać, że ci drudzy to "Pejsy", "Żydzew", "Jude" albo "Parchy"


Poza tym artykuł pochodzi z Gazety Wyborczej, która jest w tych sprawach przewrażliwiona a poza tym w stosunku do łódzkiego sportu najzwyczajniej w świecie nieobiektywna (żeby nie powiedzieć, że tendencyjna - choć zazwyczaj dział sportowy wygląda jak sklep z pamiątkami Widzewa a artykuły o ŁKS zawsze nastawione negatywnie).

Podsumowując - problem wcale nie dotyczy (jak sugeruje autor) - wyłącznie Łodzi (gdzie jak gdzie ale w Krakowie powinni to wiedzieć:))[/quote]