To i owo na sportowo.

Czyli wszystko to co nie mieści się w powyższych kategoriach - taki nasz mały hutniczy Hyde Park:)

Moderator: dUfio

Awatar użytkownika
Winnetou
Posty: 1964
Rejestracja: pn sie 30, 2004 8:36 pm

To i owo na sportowo.

Postautor: Winnetou » pn lip 27, 2009 10:11 pm

Okoński: - To nie Lech, to Amica!
27 lipca 2009 - 15:23

W najnowszym miesięczniku "Futbol" duży wywiad z Mirosławem Okońskim, jak zawsze pociesznym. Tylko kibice Lecha mogą się trochę wkurzyć, bo ich idol mówi: - "Tak szczerze? To nie jest już Lech. To jest Amica!" Hmm... Z jego ust się pewnie tego nie spodziewali. Ale kilka cytatów z Okonia naprawdę smacznych. Nam podobają się te:

- W ruletce stawiałem na „dziesiątkę”, bo taki numer miałem na plecach. Raz wygrałem sporo dzięki temu, ale nie w Atenach, tylko właśnie w Poznaniu. „Dziesiątka” wpadła mi cztery razy z rzędu. Rozbiłem bank. – „Oko”, dziesiątka, „Oko”, dziesiątka, „Oko”, dziesiątka – powtarzał krupier. Ale jak w nocy nie szło mi w kasynie w Poznaniu, wsiadaliśmy do taksówki i jechaliśmy do Warszawy grać w hotelu Marriott. Gdy z kolei nie szło w Warszawie, nad ranem braliśmy taksówkę i wracaliśmy do kasyna w Poznaniu. Po takiej nocy musiałem podtrzymywać sobie powieki zapałkami, żeby nie zasnąć! Ale nigdy nie piłem przed meczem i nie odpuszczałem treningów. Inni po libacjach narzekali na żołądek. Mówiłem im: - Niepotrzebnie mieszaliście. Z alkoholem radziłem sobie świetnie. Gorzej szło przy stole. W życiu zarobiłem jakieś 2 miliony marek. A że rozrzutny byłem i żyłem w luksusie, to gdy wróciłem do Polski zostało mi jakieś 600 tysięcy. Wtedy zaczął się jednak zjazd. Potrafiłem w 24 godziny przegrać 100 tysięcy! Pan rozumie? 100 tysięcy! Wszystko, black Jack, jednoręki bandyta. Potrafiłem siedzieć w kasynie kilka godzin przed treningiem. Po treningu aż do północy. Gdy wróciłem do Polski w 1992, po roku nie miałem już prawie nic.

- Trenerem był Jerzy Kopa, który już siedział tam dwa tygodnie nad morzem na wczasach i tak kombinował jak tu sprzedać ten mecz Panathinaikosowi. Kopa to zawsze była k… Wiedział, że od Panathinaikosu dostanie więcej niż od działaczy Lecha. Coś jednak nie wyszło. Kolejorz wygrał 2:1. Wziąłem więc swoje prywatne pieniądze i dałem Markowi Rzepce i powiedziałem: - Zrobiliście mi przyjemność, że tego meczu nie oddaliście. Podziel to między chłopaków. Jako premia motywacyjna. Później się okazało, że Kopa w ogóle zabronił chłopakom z Lecha się ze mną spotykać! Jak go zobaczyłem w hotelu to wypaliłem mu w twarz: - Kopa, ty frajerze… Jak możesz chłopaków namawiać przeciwko mnie? To ja ich motywuje, ja się cieszę, że wygrywają! I splunąłem mu na buty.

- Szczerze? Raz, ale naprawdę tylko raz. To było w Pireusie, graliśmy mecz z Olympiakosem. Prezes przyjechał z małżonką. Czuło się presję. Zamknęli nas szczelnie w hotelu. Siedzieliśmy sobie wszyscy przebrani w dresy, żebyśmy się wyróżniali. Żaden z nas nie mógł wyjść. Patrzę przez szybę, w holu stoi prezes, trener Bajević, wszyscy. Mi normalnie piguła już wychodziła, tak bardzo chciałem iść sobie zagrać w kasynie. Poszedłem więc do szatni w hotelu, dałem szatniarzowi trochę pieniędzy i mówię mu: - Daj mi swój garnitur. Przebraliśmy się, a ja dałem mu swój dres. Nikt mnie nie poznał w tym garniturze, więc wyszedłem z hotelu. Wpadłem do kasyna i zza pleców prezesa AEK-u, który siedział przy kole, stawiałem na te same numery co on. Wygrałem pięć tysięcy marek, kiedy wypaliłem: - Prezesie, serdecznie panu dziękuję. Jak się zerwał z krzesła: - Co ty tu robisz? Skąd masz ten garnitur? – wykrzyknął. – Ja tu tylko na dziesięć minut, spokojnie. Prezes: – Okoń, szybko do góry! Do siebie! Tej nocy nie piłem jednak żadnego alkoholu. Tylko kasyno. Zresztą kasyno to była moja większa miłość niż alkohol.

- Niczego nie żałuje, to było królewskie życie. Ale do każdego meczu byłem przygotowany. Graliśmy mecz z Pogonią Szczecin w Poznaniu. Cała Pogoń mieszkała w hotelu Merkury, o czym ja nie wiedziałem. Trenerem Pogoni był ś.p. Leszek Jezierski, a ja trochę przypadkowo się tam znalazłem… Dyskoteka, nie dyskoteka - wiadomo. Troszeczkę już wypiliśmy. A że wesele było w drugiej salce… Tam mnie nie było. Nie, nie. Ale generalnie tak było tłoczno, że piłkarze Pogoni nie mieli nawet gdzie zjeść kolacji, zostali w pokojach i tam jedli. Ja już w barze siedziałem, spotkałem trenera Jezierskiego. Mówię mu: - Panie trenerze zapraszamy na lufkę. On mi mówi: - Ale jutro mecz jest. Nie grasz? No to ja mu powiedział, że mam kontuzję. I kolejka lufka. Posiedzieliśmy sobie, powspominaliśmy. Do czwartej rano. Przyjechała po mnie żona, odwiozła do domu. O godzinie 8:30 była zbiórka na stadionie. A tu zaskoczenie, bo mimo kontuzji trener wstawił mnie do składu. Do przerwy strzeliłem jedną bramkę, potem drugą. 2:0. Jezierski wparował do szatni i mówi: - Idźcie wy w pizdu! Okoń do czwartej rano siedział w barze, a wy w pokoju, kolacyjka przyniesiona do pokoju, wuzetki, telewizorek. Okoński rano do domu wraca i jeszcze wam dwie bramki strzela? To ja wolę takiego jednego Okonia, ale jak rano kładzie się spać, niż was dziesięciu!

za weszlo.com

Diorecki
Posty: 5
Rejestracja: ndz lis 16, 2008 12:27 am

Postautor: Diorecki » śr lip 29, 2009 4:23 pm

az sie fajnie czyta ! ja wiem .
Mialem okazje kopac w pilke z pewna gwiazda GKSu Katowice ktory swego czasu zalozyl nawet siate Zidanoiwi !!!
Te same historie , jak bym jego slyszal . Duza kasa , wodka ,d ziwki , kasyna , i sprzedawanie meczow . Ale noga sie w zyciu podwinela i teraz ciezko na "chleb" zarobic .
w kazdym razie mozna pozazdroscic takiej mlodosci !

Awatar użytkownika
Winnetou
Posty: 1964
Rejestracja: pn sie 30, 2004 8:36 pm

Postautor: Winnetou » śr lip 29, 2009 11:10 pm

Diorecki pisze:az sie fajnie czyta ! ja wiem .
Mialem okazje kopac w pilke z pewna gwiazda GKSu Katowice ktory swego czasu zalozyl nawet siate Zidanoiwi !!!
Te same historie , jak bym jego slyszal . Duza kasa , wodka ,d ziwki , kasyna , i sprzedawanie meczow . Ale noga sie w zyciu podwinela i teraz ciezko na "chleb" zarobic .
w kazdym razie mozna pozazdroscic takiej mlodosci !


Drogi przyjacielu. Mialem przyjemnosc graz z Toba w pilke i musze powiedziec jedno. Zarowno pod wzgledem talentu, jak i tych innych spraw, niewiele sie Ty rozniles od Okonskiego czy Borawskiego :D .

Diorecki
Posty: 5
Rejestracja: ndz lis 16, 2008 12:27 am

Postautor: Diorecki » czw lip 30, 2009 12:24 pm

hahaha parskam smiechem, !
z ta roznica ze trochu mlodszy jestem hehe

Awatar użytkownika
Winnetou
Posty: 1964
Rejestracja: pn sie 30, 2004 8:36 pm

Postautor: Winnetou » pt sie 07, 2009 11:48 pm

za weszlo.com

Cracovia idzie jak burza!
7 sierpnia 2009 - 22:38

Dobra wiadomość - jeszcze tylko 28 kolejek i Cracovia wyląduje tam, gdzie jej miejsce. Czyli w pierwszej lidze. Nic nie mamy do tego klubu, do kibiców, ale na Boga - są jakieś granice przyzwoitości. Ci piłkarze, prowadzeni przez tego trenera - funkcjonujący zbiorczo jako TA DRUŻYNA - nie potrafią grać w piłkę. Razem stanowią wstyd dla polskiej ekstraklasy. Słabsza chyba była tylko Pogoń Szczecin z brazylijskimi sprzedawcami kaktusów w składzie.

Tym razem Cracovia przegrała 2:6 z Lechią. Marcin Cabaj, pokraczny bramkarz, stwierdził: - Po takim meczu można się zastanowić tylko nad zakończeniem gry w piłkę. Takie słowa padały w szatni, bo płakać to chyba mało po takim meczu. Na zwycięstwo może nie zasłużyliśmy, ale porażka 6:2 to za dużo. Co się stało? Nie wiem. Myślę, że trener nam to w niedługim czasie powie.

Trener wam może tego nie powie, za to my bardzo chętni - JESTEŚCIE CHUJOWI. Słowa o zakończeniu kariery nie są takie bardzo głupie. Szczerze byśmy się nad tym zastanowili. Sądzimy, że Cabaj ogłaszający koniec z futbolem nie byłby powodem do stu samobójstw w Małopolsce. Raczej spodziewalibyśmy się jednego, wielkiego westchnienia ulgi. Weszło w razie zakończenia kariery przez Cabaja wystosuje apel do prezydenta Kaczyńskiego o ogłoszenie święta narodowego. Nie może być tak, że mówi się o polskiej szkole bramkarskiej, a gdzieś tam funkcjonuje sobie taki... taki... taki Cabaj (lepszego określenia oznaczającego pierdołowatość jeszcze nie wymyślono).

Spodobało nam się też tłumaczenie Płatka. Leciało jakoś tak: - Pierwsza bramka padła w bliźniaczej sytuacji do tej we Wrocławiu, tylko minuty były inne. Drugi gol to był totalny przypadek. Trzeci z kolei padł, bo nie potrafiliśmy wyprowadzić piłki z pola karnego.

Hmm... Czyli w zasadzie mecz na remis. Drogi panie P. - czy wy czasem nie mieliście właśnie udowodnić, że zasługujecie na ekstraklasę? Bo jeśli już skończyliście udowadniać - mając w perspektywie kolejne miesiące rozgrywek - wolelibyśmy jednak tych dziadków z Łodzi, z siwiejącym Świerczewskim na czele, niż was...

BARDZO PRZYJEMNIE SIE TO CZYTA.

Awatar użytkownika
Winnetou
Posty: 1964
Rejestracja: pn sie 30, 2004 8:36 pm

Postautor: Winnetou » ndz lis 08, 2009 10:09 pm

Najwiekszy brytyjski tabloid "The Sun" w kazdy poniedzialek w dziale sportowym pokazuje najdziwaczniejsze rzeczy dotyczace sportu w swiecie. 2 tygodnie temu zamieszczono tam zdjecia sektora przyjezdnych na stadionie Znicza Pruszkow. Dziennikarze nie mogli sie nadzwic, ze w XXI wieku w kraju z UE w srodku Europy, miescie blisko stolicy, w druzynie 1-ligowej z aspiracjami na Ekstraklase cos takiego moze jeszcze egzystowac. Pytali a gdzie sa dla kibicow przyjezdnych jakies toalety, bufety, dlaczego tak daleko od boiska itd itp. I na koniec dlaczego kibicow u nas traktuje sie jak bydlo i dlaczego my sami dajemy sie tak wlasnie traktowac. Podsumowujac poradzili kibicom przyjezdnym, aby uniknac zamieszania na meczu i miec jak najlepszy widok na boisko, zeby jeszcze w swoich miastach zadecydowali kto bedzie lezal, kucal i stal.

Koledzy w pracy przez tydzien mieli swietny ubaw i dokuczali mi mowiac: Znicz Znicz Znicz. A kiedy im powiedzialem co ta nazwa oznacza to juz wogole tarzali sie ze smiechu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony śr lut 03, 2010 8:37 pm przez Winnetou, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
blazernh
Posty: 332
Rejestracja: ndz kwie 12, 2009 8:14 pm
Lokalizacja: N.SZKOLNE.H
Kontakt:

Postautor: blazernh » ndz lis 08, 2009 10:41 pm

@up.
Omg ja bym do czegoś takiego nie wszedł ...

ZBYCHO
Posty: 669
Rejestracja: czw gru 18, 2008 1:50 am

Postautor: ZBYCHO » ndz lis 08, 2009 10:45 pm

blazernh pisze:@up.
Omg ja bym do czegoś takiego nie wszedł ...

bywały gorsze klatki.

LOKO
Posty: 619
Rejestracja: pn lip 04, 2005 11:24 am
Lokalizacja: NH

Postautor: LOKO » śr lis 11, 2009 1:58 pm


HAMAS
Posty: 1576
Rejestracja: wt sie 24, 2004 3:00 pm

Postautor: HAMAS » śr lis 11, 2009 6:04 pm

Co powiecie o klatce w Końskich ?

1950N-H
Posty: 1450
Rejestracja: sob lip 02, 2005 1:54 pm
Lokalizacja: Nowa-Huta ZGODY

Postautor: 1950N-H » śr lis 11, 2009 7:44 pm

dokladnie o tym samym pomyslalem
CHWDP JEBANYM KATOM/"Przypomnij sobie jak kiedyś byłeś gumiorem, odłóż sprzęt walcz z honorem"

Awatar użytkownika
Winnetou
Posty: 1964
Rejestracja: pn sie 30, 2004 8:36 pm

Postautor: Winnetou » śr lut 03, 2010 8:34 pm

Trzecioligowy szkocki zespol Stirling Albion (z miasta Stirling) przezywa obecnie duzy kryzys finansowy. Jednak znalazl potencjalnego sponsora z branzy finansowej o nazwie Compare the Market. Symbolem tej firmy jest zwierze surykatka (ang. meerkat) o imieniu Alekasnder Orlov. Dzialacze klubowi za niezla kase zgodzili sie zmienic nazwe klubu na Stirling Meerkats. Z kolei na to nie zgodzili sie brytyjscy dzialacze sportowi, argumentujac, ze taka nazwa kompromituje caly pilkarski swiat. Slusznie czy nieslusznie?

A co na to Amerykanie, gdzie wiekszosc klubow ma wlasnie nazwy ze swiata zwierzat?

A co na to Polacy, gdzie poza kibicami nikomu innemu nie przeszkadzaly takie nazwy jak: LKS-Atlas, GKS-Dospel, GKS-BOT, Aluminium Konin, Kolporter-Korumpter czy kilkuczlonowa nazwa Stali Rzeszow, ktorej juz nawet nie pamietam.

Obrazek
Jak by ktos nie wiedzial (bo sam nie wiedzialem :D ) tak wlasnie wyglada surykatka.

A tu surykatki, jako bohaterowie w bajce "Krol Lew".
Obrazek

Awatar użytkownika
_KaeS_
Posty: 532
Rejestracja: czw sty 19, 2006 8:26 pm
Kontakt:

Postautor: _KaeS_ » śr lut 03, 2010 8:50 pm

Winnetou pisze:Trzecioligowy szkocki zespol Stirling Albion (z miasta Stirling) przezywa obecnie duzy kryzys finansowy. Jednak znalazl potencjalnego sponsora z branzy finansowej o nazwie Compare the Market. Symbolem tej firmy jest zwierze surykatka (ang. meerkat) o imieniu Alekasnder Orlov. Dzialacze klubowi za niezla kase zgodzili sie zmienic nazwe klubu na Stirling Meerkats. Z kolei na to nie zgodzili sie brytyjscy dzialacze sportowi, argumentujac, ze taka nazwa kompromituje caly pilkarski swiat. Slusznie czy nieslusznie?

A co na to Amerykanie, gdzie wiekszosc klubow ma wlasnie nazwy ze swiata zwierzat?

A co na to Polacy, gdzie poza kibicami nikomu innemu nie przeszkadzaly takie nazwy jak: LKS-Atlas, GKS-Dospel, GKS-BOT, Aluminium Konin, Kolporter-Korumpter czy kilkuczlonowa nazwa Stali Rzeszow, ktorej juz nawet nie pamietam.


http://www.90minut.pl/skarb.php?id_klub=331&id_sezon=73

W sezonach 2003/04 i 2004/05 klub występował pod nazwą sponsora - CWKS Resovia Cenowa Bomba Resgraph.
Chyba nr 1 z tych wszystkich nazw :)

Awatar użytkownika
BINGONH
Posty: 2801
Rejestracja: pt maja 09, 2008 8:29 pm

Postautor: BINGONH » czw lut 04, 2010 4:10 pm


Awatar użytkownika
Aldaris
Posty: 1837
Rejestracja: czw gru 14, 2006 9:49 pm
Lokalizacja: République du Niger

Postautor: Aldaris » pn cze 21, 2010 1:45 pm

Trochę fotek ze spaceru po stolicy


Hutnik Warszawa


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek




Polonia Warszawa


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



Gwardia Warszawa

Obrazek

Obrazek



Ursus Warszawa


Obrazek

Obrazek

Obrazek
"Mnie sprawy tych dzikusów nie obchodzą. Ja jestem chrześcijaninem" - Zakari Lambo