(Zauważcie, że z litości pomijam w tym tekście kolaborację Francuzów z nazistami w czasie wojny i ich masowy, faktyczny współudział w holokauście).
Francja, wrzesień 2009. Policja pod Paryżem namawia obywateli do składania anonimowych ,,elektronicznych donosów", nie tylko za przestępstwa, ale i wykroczenia.
Francja, listopad 2009. Działająca we Francji firma - zanim zabronił jej tego sąd - umieściła w swojej wewnętrznej sieci komputerowej ,,wirtualne formularze donosów", tak żeby każdy mógł swobodnie i bez skrępowania donosić na kolegów z pracy. Tematyka donosów dowolna - od spóźnienia, drzemki, gadania z kumplem przez telefon, aż po... informacje dotyczące stanu zdrowia a nawet życia prywatnego. Formularz donosowy zawierał między innymi opcje ,,ktoś mi powiedział", i: ,,przypadkowo zobaczyłem". Wałęsa czułby się tam jak ryba w wodzie.
Francja, wrzesień 2019. Prezidą Makrą, lecąc na szczyt klimatyczny ONZ w Nowym Jorku, szczuł młodych na Polskę, proponując żeby młodzi aktywiści, którzy chcą manifestować przeciw zmianom klimatycznym, demonstrowali i protestowali w Polsce. Bo Polacy są źli i blokują postęp klimatyczny. Za takie gówniarskie donosicielstwo i niczym nie sprowokowaną agresję wobec Polski, nie zostawiły na nim suchej nitki francuskie media, nawet te lewackie. Co innego lewackie media w Polsce, które oczywiście po cichutku się tymi doniesieniami masturbowały. Bo dla nich każda antypolska wypowiedź ze świata, to jak ostre porno dla onanisty.
I wreszcie, informacja z dzisiaj. Interia: ,,We Francji obok epidemii koronawirusa szaleje inna plaga - donosicielstwa. Linie policyjne są przeciążone telefonami od osób, które przekazują informacje o swoich nieprzestrzegających obostrzeń sanitarnych sąsiadach - donoszą francuskie media. "W Bordeaux, 70 proc. telefonów na policyjny numer alarmowy to donosy. To samo dzieje się w wielu innych miastach oraz w Paryżu, gdzie prefektura policji zaapelowała do mieszkańców, by nie powiadamiali jej o nieprzestrzeganiu izolacji sanitarnej" - mówił Denis Jacob, sekretarz generalny związku zawodowego. Tłumaczył następnie, że ludzie składający donosy na "dzieci, które bawią się na ulicy czy na sąsiada, który 5 razy wyprowadził psa" utrudniają działanie policji, gdyż funkcjonariusze mają obowiązek sprawdzenia czy sygnały są prawdziwe. "Tracimy na to mnóstwo czasu zamiast interweniować w sprawach np. napadów" - skarżył się związkowiec."
Patrzę na tytuły artykułów ,,naszych", ,,polskich" lewaków w ostatnich latach. ,,Gazeta Prawna" grzmi: ,,Polacy donoszą na sąsiadów i współpracowników", niżej tekst o tym, że ,,telefony się urywają", ale dopiero potem okazuje się, że urywają się, bo wiele osób ma wątpliwości i pytania, a faktyczne donosy to tylko mała część z tych ,,urywających się" telefonów. No ale tak widocznie pasowało do koncepcji autorek artykułu, niejakich pań Klinger i Otto. Niezawodna ,,Wyborcza" cytowała Wietnamczyka i już w tytule grzmiała: ,,Wy Polacy pijecie za dużo, ale to pewnie wiecie... Druga wasza wada to donosicielstwo".
Inny propagandysta z ,,Wyborczej", Stasiński, w swoim artykule ,,My, wiecznie niewinny Polacy" (czyli kolejny tekst ,,Gazety Żydowskiej" z cykl: my, źli Polacy), pytał czemu Armia Krajowa lub Państwo Podziemne lepiej reprezentują naród polski niż antysemici mordujący Żydów. Poważnie, tak napisał. Kolejny tekst, znowu ,,Wyborcza", tytuł artykułu: ,,Polacy na siebie donoszą i się tego nie wstydzą". Newsweek: ,,Polacy donoszą na siebie, donosy w Polsce PiS". W portalu Lisa, naTemat, palikociarz Sipowicz pisał o Polakach jako największych donosicielach w Europie. TVN, tytuł reportażu: ,,Bo za dobrze mu się powodzi... Polska Rzeczpospolita Donosicielska". Itp, itd, przykłady lewackiej pedagogiki wstydu można wypisywać w nieskończoność.
Pewnie, że w Polsce nie brakuje konfidentów - przecież jednego wybraliśmy na prezydenta, innego wysłaliśmy do europarlamentu z Platformy Obywatelskiej, kolejnego przez lata utrzymywaliśmy kupując ,,Gazetę Wyborczą", jeszcze inni konfidenci na swoich donosach i lojalności wobec oficerów przełożonych dorobili się fortun dzięki którym w ,,wolnej Polsce" założyli prywatne telewizje, które my teraz dokarmiamy oglądając je - takich szumowin i kapusiów nie brakuje nigdzie, nie brakuje więc i u nas. Sęk w nakręcaniu na siłę skali zjawiska, które - jak widać na przykładzie Francji - w innych krajach przybiera o wiele bardziej patologiczne rozmiary, tam to się dopiero - jak czytamy - telefon urywa od donosów.
A skąd to się bierze? Sedno precyzyjnie zdradził pismak ,,Wyborczej" - bo niby czemu Armia Krajowa ma lepiej reprezentować naród Polski, niż polscy kolaboranci?
Czemu Polska miałaby się komuś kojarzyć z ojcem Kolbe, który dobrowolnie zgłosił się na śmierć w męczarniach, żeby uratować życie obcemu człowiekowi? Czemu Polska miałaby się komuś kojarzyć z Pileckim, który na ochotnika zgłosił się do piekła Auschwitz i nie dał się złamać ani nazistom ani żydowskim komunistom? Czemu Polska miałaby się kojarzyć z Żołnierzami Podziemia Antykomunistycznego, czyli tymi którzy nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji nie sprzedali swoich wartości i nie zaprzestali walkę o niepodległą Polskę? Czemu Polska miałaby kojarzyć się ze zwykłymi, często ubogimi ludźmi, którzy z narażeniem życia ukrywali Żydów przed Niemcami? Czemu Polska miałaby się kojarzyć z księdzem Popiełuszką, najodważniejszym Polakiem lat 80-tych i jedynym, który w każdym zdaniu nazywał prawdę po jej imieniu, nawet za cenę życia? Czemu Polska miałaby się kojarzyć z krwiodawcami, pielęgniarką z poczuciem misji w dobie epidemii, człowiekiem narażającym życie dla ratowania zaatakowanej kobiety?
Pismaki z ,,Wyborczej" będą spali spokojniej, jeśli Polska będzie kojarzyć się - nie tylko opinii światowej, ale może przede wszystkim Polakom! - z kolaborantami, księdzem pedofilem, Kajetanem Poznańskim, Trynkiewiczem, leśnymi nazistami i programami typu ,,Warsaw Shore", czyli: przez debili, o debilach, dla debili.
Tak się ma kojarzyć Polska według wizji z ich mokrych snów.
W tle ofiara pedofilii i pytanie, co jest bardziej wstrętne to czy donosicielstwo. To pytanie retoryczne.