Abramowicz kupi kolejny klub?
Moderator: dUfio
Abramowicz kupi kolejny klub?
Właściciel Chelsea Londyn, Roman Abramowicz podobno ma wykupić większościowy pakiet akcji Deportivo La Coruna. Hiszpański klub ma kłopoty finansowe i prezes Augusto Cesar Lendoiro poszukuje nowych funduszy.
Lendoiro udał się do Londynu, a także spotkał się z prezesem Barcelony, Joanem Laportą i przedstawicielami klubów, które są zainteresowane pozyskaniem Waltera Pandianiego.
Prezes Deportivo rozmawiał z Barcą o możliwości wymiany piłkarza za Juana Romana Riquelme. Toczył też rozowy z Birmingham City, ale głównym celem był Londyn i poszukiwanie inwestorów dla klubu z El Riazor.
Wśród zainteresowanych wymienia się MSI - korporację inwestorów sportowych, którzy władają brazylijskim zespołem Corinthains - oraz Abramowicza.
Abramowicz ma bliskie kontakty z MSI, głównie poprzez agenta Pini Zahaviego, choć zaprzecza stanowczo formalnym związkom.
Szef Chelsea, który ma również udziały w CSKA Moskwa, rozważa poważną inwestycję w Deportivo, a niektóre źródła rosyjskie i hiszpański mówią wprost o przejęciu klubu.
Lendoiro potwierdził, że udał się do Anglii w poszukiwaniu inwestora, ale nie ujawnił szczegółów.
To jest już kurwa komiczne ten gość ma najebane w głowie Może niech wykupi najlepsze kluby, a wyniki o turniejchach takich jak LM będą zapadać przy zielonym stoliku
Lendoiro udał się do Londynu, a także spotkał się z prezesem Barcelony, Joanem Laportą i przedstawicielami klubów, które są zainteresowane pozyskaniem Waltera Pandianiego.
Prezes Deportivo rozmawiał z Barcą o możliwości wymiany piłkarza za Juana Romana Riquelme. Toczył też rozowy z Birmingham City, ale głównym celem był Londyn i poszukiwanie inwestorów dla klubu z El Riazor.
Wśród zainteresowanych wymienia się MSI - korporację inwestorów sportowych, którzy władają brazylijskim zespołem Corinthains - oraz Abramowicza.
Abramowicz ma bliskie kontakty z MSI, głównie poprzez agenta Pini Zahaviego, choć zaprzecza stanowczo formalnym związkom.
Szef Chelsea, który ma również udziały w CSKA Moskwa, rozważa poważną inwestycję w Deportivo, a niektóre źródła rosyjskie i hiszpański mówią wprost o przejęciu klubu.
Lendoiro potwierdził, że udał się do Anglii w poszukiwaniu inwestora, ale nie ujawnił szczegółów.
To jest już kurwa komiczne ten gość ma najebane w głowie Może niech wykupi najlepsze kluby, a wyniki o turniejchach takich jak LM będą zapadać przy zielonym stoliku
- Lukasz_HKS
- Posty: 1096
- Rejestracja: czw paź 07, 2004 10:32 am
- Lokalizacja: NH
-
- Posty: 251
- Rejestracja: wt sie 24, 2004 4:25 pm
- Lokalizacja: z Londynu :D
Podmoskiewska dacza Romana Abramowicza była kiedyś przeznaczona dla marszałka Związku Radzieckiego Dmitrija Jazowa, byłego ministra obrony. - Nie można rozmawiać, nie wolno robić zdjęć, nie wiemy, kiedy będzie Abramowicz - tak kończy się każda próba dotarcia do najbogatszego Rosjanina, a zarazem najbogatszego człowieka Europy Środkowej i Wschodniej. Próby zbliżenia się do daczy Jazowa mogą się skończyć tragicznie. 42-hektarową posiadłość otacza murowane ogrodzenie czterometrowej wysokości. Wewnętrzną stronę patrolują uzbrojeni w automaty milicjanci. Każdego, kto znajdzie się w pobliżu, zatrzymują agenci prywatnych firm ochroniarskich, też uzbrojeni, w dodatku pozbawieni poczucia humoru. Abramowicz nigdy nie wychodzi poza teren posiadłości pieszo. Kolumna samochodów oligarchy składa się co najmniej z czterech pojazdów. Pierwszy samochód terenowy z byłymi agentami ochrony prezydenta odgrywa rolę zwiadu. Dwa pozostałe bezpośrednio eskortują opancerzonego mercedesa, którym jeździ miliarder.
Więc będzie trudno do niego dotrzeć i skontaktować się hehehe . Lipa . A myślałem , że chociaż on nam pomoże .
Dwie stronki opisujące Abramowicza . Jak chcecie to przeczytajcie :
http://ktowrolexie.blog.onet.pl/2,ID17219205,index.html
http://www.redragon.ru/rosja/news/2003/09_24_9.html
Narka
Więc będzie trudno do niego dotrzeć i skontaktować się hehehe . Lipa . A myślałem , że chociaż on nam pomoże .
Dwie stronki opisujące Abramowicza . Jak chcecie to przeczytajcie :
http://ktowrolexie.blog.onet.pl/2,ID17219205,index.html
http://www.redragon.ru/rosja/news/2003/09_24_9.html
Narka
Miliony utopione w sporcie
Gigantyczne pieniądze ułatwiają osiągnięcie sukcesów sportowych, ale na szczęście jeszcze ich nie gwarantują.
Ostatnie występy Chelsea w Premiership i Lidze Mistrzów mogłyby wskazywać na to, że sport staje się dziedziną życia, w której sukces można kupić. Właściciel londyńskiego klubu Roman Abramowicz w ciągu niespełna dwóch lat wydał na transfery ponad 300 milionów euro i jego zespół z miejsca stał się faworytem do mistrzostwa Anglii (jest zdecydowanym liderem Premier League) i wygranej w Champions League (w 1/8 finału wyeliminował Barcelonę).
Z majątkiem szacowanym na 13,3 miliarda dolarów Abramowicz, rosyjski magnat paliwowy, zajmuje 21. miejsce w rankingu najbogatszych ludzi świata. Na liście opublikowanej w poniedziałek przez magazyn "Forbes" można bez problemu znaleźć także innych miliarderów, którzy postanowili zainwestować w sport. Nie wszyscy osiągnęli sukcesy.
Znamienny jest przypadek Paula Allena. W szkolnej ławce siedział on z Billem Gatesem. Po latach wspólnie założyli firmę Microsoft. Kto w 1982 roku kupił jej akcje za tysiąc dolarów i zatrzymał je do dzisiaj, jest właścicielami 3,5-milionowej fortuny. Gates od dekady niezmiennie prowadzi na liście najbogatszych ludzi świata. Allen jest według "Forbesa", siódmy z fortuną wartą 21 miliardów dolarów. W sporcie poniósł jednak druzgocącą klęskę.
Gdy kilkanaście lat temu kupił Portland Trail Blazers, miał tylko jeden cel - zdobyć mistrzostwo NBA. Allen robił, co mógł - za blisko miliard dolarów wybudował swoim koszykarzom jedną z najnowocześniejszych hal świata (Rose Garden) i zakupił luksusowy samolot, którym podróżują na wyjazdowe mecze. Jakby tego było mało, dał trenerom i menedżerom wolną rękę w zatrudnianiu graczy. Efekt? Blazers płacili zawodnikom w ostatnich latach nawet 110 milionów dolarów pensji rocznie, ale od ich ostatniego występu w finale NBA minęło już 13 lat. Zespół z Portland wciąż znajduje się w czołówce najlepiej płacących drużyn NBA (78,5 mln dolarów rocznie), ale nie ma żadnych szans nawet na awans do play-off. Mimo wielu spektakularnych porażek Allen się nie zniechęca. - Przebudujemy zespół i znów będziemy walczyli o tytuł - zapowiada.
Włoski miliarder Massimo Moratti przez osiem lat prezesury w Interze Mediolan wyłożył na transfery z własnej kieszeni ponad pół miliarda euro. Sprowadził mnóstwo gwiazd (Ronaldo, Roberta Carlosa, Vieri, Recoba, Seedorf, Baggio, Djorkaeffa), by ostatecznie rok temu odejść... po protestach zniecierpliwionych brakiem sukcesów kibiców. Inter od ponad 15 lat czeka na tytuł mistrza Włoch. W tym sezonie bije rekordy, ale tylko w kategorii seryjnie remisowanych spotkań.
Ostatnie coraz gorsze występy Realu Madryt - drużyny, w którą zainwestowano w ostatnich latach około 200 mln euro, także potwierdzają, że w sporcie na szczęście pieniądze to wciąż nie wszystko. Ligę Mistrzów wygrało w zeszłym roku FC Porto, które w finale spotkało się z AS Monaco. Oba kluby mają budżety wielokrotnie niższe od Realu, Manchesteru czy Chelsea
Gigantyczne pieniądze ułatwiają osiągnięcie sukcesów sportowych, ale na szczęście jeszcze ich nie gwarantują.
Ostatnie występy Chelsea w Premiership i Lidze Mistrzów mogłyby wskazywać na to, że sport staje się dziedziną życia, w której sukces można kupić. Właściciel londyńskiego klubu Roman Abramowicz w ciągu niespełna dwóch lat wydał na transfery ponad 300 milionów euro i jego zespół z miejsca stał się faworytem do mistrzostwa Anglii (jest zdecydowanym liderem Premier League) i wygranej w Champions League (w 1/8 finału wyeliminował Barcelonę).
Z majątkiem szacowanym na 13,3 miliarda dolarów Abramowicz, rosyjski magnat paliwowy, zajmuje 21. miejsce w rankingu najbogatszych ludzi świata. Na liście opublikowanej w poniedziałek przez magazyn "Forbes" można bez problemu znaleźć także innych miliarderów, którzy postanowili zainwestować w sport. Nie wszyscy osiągnęli sukcesy.
Znamienny jest przypadek Paula Allena. W szkolnej ławce siedział on z Billem Gatesem. Po latach wspólnie założyli firmę Microsoft. Kto w 1982 roku kupił jej akcje za tysiąc dolarów i zatrzymał je do dzisiaj, jest właścicielami 3,5-milionowej fortuny. Gates od dekady niezmiennie prowadzi na liście najbogatszych ludzi świata. Allen jest według "Forbesa", siódmy z fortuną wartą 21 miliardów dolarów. W sporcie poniósł jednak druzgocącą klęskę.
Gdy kilkanaście lat temu kupił Portland Trail Blazers, miał tylko jeden cel - zdobyć mistrzostwo NBA. Allen robił, co mógł - za blisko miliard dolarów wybudował swoim koszykarzom jedną z najnowocześniejszych hal świata (Rose Garden) i zakupił luksusowy samolot, którym podróżują na wyjazdowe mecze. Jakby tego było mało, dał trenerom i menedżerom wolną rękę w zatrudnianiu graczy. Efekt? Blazers płacili zawodnikom w ostatnich latach nawet 110 milionów dolarów pensji rocznie, ale od ich ostatniego występu w finale NBA minęło już 13 lat. Zespół z Portland wciąż znajduje się w czołówce najlepiej płacących drużyn NBA (78,5 mln dolarów rocznie), ale nie ma żadnych szans nawet na awans do play-off. Mimo wielu spektakularnych porażek Allen się nie zniechęca. - Przebudujemy zespół i znów będziemy walczyli o tytuł - zapowiada.
Włoski miliarder Massimo Moratti przez osiem lat prezesury w Interze Mediolan wyłożył na transfery z własnej kieszeni ponad pół miliarda euro. Sprowadził mnóstwo gwiazd (Ronaldo, Roberta Carlosa, Vieri, Recoba, Seedorf, Baggio, Djorkaeffa), by ostatecznie rok temu odejść... po protestach zniecierpliwionych brakiem sukcesów kibiców. Inter od ponad 15 lat czeka na tytuł mistrza Włoch. W tym sezonie bije rekordy, ale tylko w kategorii seryjnie remisowanych spotkań.
Ostatnie coraz gorsze występy Realu Madryt - drużyny, w którą zainwestowano w ostatnich latach około 200 mln euro, także potwierdzają, że w sporcie na szczęście pieniądze to wciąż nie wszystko. Ligę Mistrzów wygrało w zeszłym roku FC Porto, które w finale spotkało się z AS Monaco. Oba kluby mają budżety wielokrotnie niższe od Realu, Manchesteru czy Chelsea
-
- Posty: 2725
- Rejestracja: pt paź 01, 2004 2:00 pm
Pamiętajcie, że niemożliwe nie istnieje! Jako, że Abramović to czystej krwi Słowianin możnaby się styknąć z nim na mały melanżyk a po opróżnieniu z nim kilku butelek wódeczki będzie można już powoli przygotowywać oprawę na spotkania z Brceloną, Bayernem czy Milanem
Quam dulce et decorum est pro patria mori