A życzenia ch*j w d**e poprawny politycznie mogą być odebrane przez nich jako komplement

Moderator: dUfio
Piotr Zaremba: „Polityczne kibolstwo jest w Polsce faktem”. Łukasz Warzecha: „Uaktywnili się kibole drużyny antypisowskiej”. Igor Janke: „Kibole ciągle rządzą”. Czy gdyby żył Wiech, używałby słowa „kibol” jako wyzwiska? Nie, bo w przeciwieństwie do naszej „warszawki” (także tej niemichnikowej) był z Warszawy i żył wśród zwykłych ludzi. Słowo to wyzwiskiem uczyniła „Gazeta Wyborcza”, i to niedawno. Jeszcze w latach 90. oznaczało ono, także na jej łamach, zaangażowanego kibica, a nie bandytę. Można znaleźć cytaty, gdzie lokalni dziennikarze „GW” samych siebie określają jako kiboli. Dopiero w ostatnich latach, dzięki setkom tekstów, „GW” zdołała CELOWO, W SPOSÓB PRZEMYŚLANY stworzyć zbitkę kibol=bandyta. Gorącym jej popularyzatorem stał się w „Polityce” Daniel Passent. Stworzono ją akurat teraz, bo środowiska kibicowskie, od zawsze stanowiące wylęgarnię postaw niepoprawnych, ucywilizowały się, dojrzały i zaangażowały w budowanie patriotycznej świadomości młodych ludzi. Są jedynym LICZNYM (setki tys. ludzi) zorganizowanym środowiskiem działającym wśród młodych, w którym te wartości są ważne. Dlatego trzeba było ich wszystkich wrzucić do pojemnego worka „kibole-bandyci”. Następny krok to już agresja fizyczna – tak było, gdy w 2008 r. policja zatrzymała w Warszawie 752 spokojnych kibiców Legii nielubiących koncernu ITI, których potem bito, gazowano, kopano, rozbierano itp. „Odbierz ludziom pierwotny sens słów”, a doprowadzisz do sytuacji „paraliżu psychicznego” – pisał Józef Mackiewicz. Wylansowanie zbitki „kibol-bandyta” skutkuje paraliżem psychicznym – nikt poważny nie będzie bronił kiboli. Zapewne wymienieni autorzy wzruszą na to ramionami. W świecie Zaremby, Warzechy i Jankego bardziej fascynujące są rozważania, czy Gowin przejdzie do PJN. Normalnego człowieka ostatni raz widzieli w podstawówce. Wychodzi na to, że ulicę rozumieją lepiej Michnik z Passentem, których język małpują bezrefleksyjnie warszawkowaci „nasi” z „Uważam Rze” i innych obrzydlistw tygodnikopodobnych.
OŻÓG 1950 pisze:http://www.youtube.com/watch?v=wnM3v5dwBK4&feature=player_embedded
OŻÓG 1950 pisze:http://www.youtube.com/watch?v=csJZdQL0Cl4
Zoofilia zostanie wkrótce w Szwecji zdelegalizowana. Większość posłów przekonały do tego informacje o skali przestępczości tego rodzaju.
Do 1846 r. za uprawianie zoofilii groziła w Szwecji kara śmierci. Potem stopniowo liberalizowano prawodawstwo, aż w 1944 r. zalegalizowano ją wraz z homoseksualizmem. Ustawodawcy deklarowali, że zależy im, by nie ingerować w życie seksualne mieszkańców kraju.
Tymczasem w ciągu ostatnich pięciu lat liczba aktów sadystycznych o podłożu seksualnym, jakich dopuszczono się wobec zwierząt, wzrosła dwukrotnie. Przestępcy szczególnie chętnie atakują konie, kastrując je lub w inny sposób okaleczając ich organy płciowe. Losu tego nie uniknęła nawet klacz Bionne, zwyciężczyni sztokholmskiego konkursu hippicznego sprzed dwóch lat. Ofiarą zwyrodnialców padają również krowy: Szwedzki Związek Weterynarzy alarmuje, że w ubiegłym roku nieznani sprawcy ponad 40 razy dopuścili się rozpusty z krasulami.
Grupa ekspertów przygotowuje w związku z tym projekt ustawy zakazującej zoofilii, który zostanie zaprezentowany rządowi pod koniec listopada, a wiosną przyszłego roku trafi pod obrady parlamentu. Posłanka wnioskodawczyni Gunilla Carlsson (socjaldemokratka) podkreśla, że napastowane seksualnie zwierzęta cierpią zarówno psychicznie, jak i fizycznie, dlatego jest to czynność naganna. Tymczasem istniejąca ustawa o ochronie zwierząt nie wyróżnia innych zachowań karalnych prócz bicia lub znęcania się nad nimi. – Brak podstaw, by oskarżać winowajców za czynności seksualne wobec zwierząt – ubolewa posłanka.
– Nie akceptujemy przecież również pedofilii – tłumaczył Johan Beck-Friis, działacz Szwedzkiego Związku Weterynarzy, odpowiadając oponentom represyjnej ustawy na forum telewizji państwowej. On również podkreślił, że gwałt, nawet jeśli nie towarzyszy mu przemoc, zawsze odciska się na psychice zwierzęcia, co w dalszej perspektywie może się przełożyć na dolegliwości fizyczne.
Kryminolog Niklas Langström zwraca uwagę, że niełatwo określić, kim są sprawcy: zwykle zakradają się do zwierząt w nocy i unikają świadków. Z badań prowadzonych w innych krajach wynika jednak, że są nimi zwykle mężczyźni, z reguły cierpiący na zaburzenia seksualne, co oznacza, że mogą stanowić zagrożenie również dla ludzi.