Rewolucje w Manchester United ?????
Moderator: dUfio
Rewolucje w Manchester United ?????
Czy to jest prawda ?? Nie znalazłem żadnego tematu w necie więc jak ktoś wie coś więcej to piszcie i piszcie co o tym myślicie (jeżeli oczywiście to prawda).

hmmmmmmm
moze o to Ci chodzilo:
Nie chcą MU go oddać
Amerykański milioner Malcolm Glazer (76 l.) jest już posiadaczem 69,55 proc. akcji Manchesteru United. Kibice "Czerwonych Diabłów" nie chcą się jednak zgodzić, by samodzielnie rządził ich klubem i od kilku dni protestują pod stadionem Old Trafford.
Boją się, że nowy właściciel drastycznie podniesie ceny biletów. Ale nic nie mogą wskórać. Nie udało im się zorganizować bojkotu ostatniego meczu ligowego z West Bromwich (na trybunach zasiadło prawie 70 tysięcy widzów).
Klub jest spółką giełdową, a Glazer dokonuje zakupu akcji zgodnie z obowiązującym prawem. Niektóre media zamieściły nawet informacje na ten temat w części ekonomicznej, a nie sportowej! Wszystkiemu winni są menedżerowie MU, którzy... świetnie nim zarządzali. Regularnie przynosił zyski, stając się najbogatszym klubem świata i łakomym kąskiem dla biznesu.
Glazer, który posiada już klub futbolu amerykańskiego Tampa Bay Buccaneers, na pewno nie jest miłośnikiem piłki nożnej. Traktuje Manchester United jak dochodowy biznes. Zapłacił za akcje ponad 1,5 miliarda dolarów! Gdy zostanie właścicielem 75 procent akcji, będzie już mógł robić w klubie co chce.
moze o to Ci chodzilo:
Nie chcą MU go oddać
Amerykański milioner Malcolm Glazer (76 l.) jest już posiadaczem 69,55 proc. akcji Manchesteru United. Kibice "Czerwonych Diabłów" nie chcą się jednak zgodzić, by samodzielnie rządził ich klubem i od kilku dni protestują pod stadionem Old Trafford.
Boją się, że nowy właściciel drastycznie podniesie ceny biletów. Ale nic nie mogą wskórać. Nie udało im się zorganizować bojkotu ostatniego meczu ligowego z West Bromwich (na trybunach zasiadło prawie 70 tysięcy widzów).
Klub jest spółką giełdową, a Glazer dokonuje zakupu akcji zgodnie z obowiązującym prawem. Niektóre media zamieściły nawet informacje na ten temat w części ekonomicznej, a nie sportowej! Wszystkiemu winni są menedżerowie MU, którzy... świetnie nim zarządzali. Regularnie przynosił zyski, stając się najbogatszym klubem świata i łakomym kąskiem dla biznesu.
Glazer, który posiada już klub futbolu amerykańskiego Tampa Bay Buccaneers, na pewno nie jest miłośnikiem piłki nożnej. Traktuje Manchester United jak dochodowy biznes. Zapłacił za akcje ponad 1,5 miliarda dolarów! Gdy zostanie właścicielem 75 procent akcji, będzie już mógł robić w klubie co chce.
Właściciel Manchesteru United Amerykanin Malcolm Glazer wycofał wszystkie akcje klubu z giełdy londyńskiej. Po 14 latach najbogatszy klub piłkarski na świecie nie jest już notowany na parkiecie. Przejęciu MU przez amerykańskiego miliardera, który kontroluje 97,3 procent akcji, sprzeciwiali się kibice. Obawiali się, że nowy właściciel będzie dążył wszelkimi środkami do maksymalizacji zysku. Według "The Times" 76-letni Glazer zamierza stopniowo, w ciągu pięciu lat, podnieść ceny biletów na mecze na Old Trafford o 52 procent. Ten i inne środki spowodowałyby wzrost zysku rocznego klubu ze 161 mln funtów obecnie do oczekiwanej przez Glazera w 2010 r. sumy 246 mln funtów
-
- Posty: 848
- Rejestracja: czw mar 10, 2005 11:55 am
Amerykański miliarder Malcolm Glazer powiększył kontrolowany przez siebie pakiet akcji Manchesteru United do 98 procent. Teraz może on zmusić akcjonariuszy, którzy kontrolują pozostałe 2 procent, do sprzedania swoich akcji. Uzyska wtedy całkowitą kontrolę nad słynnym klubem. W połowie maja Glazer wykupił pakiet większościowy i od tego czasu powiększał swoje udziały. Zdążył już umieścić w radzie nadzorczej klubu swoich synów - Joela, Aviego i Bryana, oraz wycofać akcje Manchesteru z londyńskiej giełdy. Glazer chce zmaksymalizować zyski MU m.in. przez podniesienie cen biletów na mecze na Old Trafford. Sprzeciwia się również wydawaniu dużych pieniędzy na transfery nowych graczy
Barykadę na ulicy wznieśli protestujący kibice Manchester United, aby utrudnić wyjazd synom nowego właściciela klubu Malcolma Glazera ze stadionu Old Trafford. Policja aresztowała dwóch protestujących.
To była pierwsza wizyta nowych właścicieli w Manchesterze. Joel, Avram i Bryan Glazerowie musieli skorzystać z ochrony policji. Przeciwko ich wizycie zaprotestowało kilkuset fanów. Wznosili oni okrzyki przeciwko nowemu właścicielowi klubu. Doszło do przepychanek z policją. Jeden z zatrzymanych ma 19 lat i został aresztowany za naruszenie porządku publicznego oraz posiadanie kanistra z benzyną.
- Chcieliśmy spotkać się z nimi twarzą w twarz - powiedział przedstawiciel organizacji kibiców Manchesteru United, Mark Longden. - Oni przybyli na Wyspy i spotkali się z wieloma ludźmi, ale ominęli tych najważniejszych - kibiców.
Synowie Malcolma Glazera, który kupił Manchester United, rozmawiali we wtorek ze sponsorami klubu, z działaczami angielskiego związku piłkarskiego, władzami Premier League, a także z ministrem sportu Wielkiej Brytanii Richardem Cabornem.
Jedną z ważniejszych kwestii, którą poruszono na spotkaniu z Premier League, była sprawa sprzedawania w pakiecie wszystkich spotkań angielskiej ekstraklasy. Glazerowie zapowiedzieli, że będą honorować już zawarte umowy, a także w przyszłości nie będą sobie rościć prawa do samodzielnego dysponowania prawami do pokazywania ligowych meczów Man United. Swoje zadowolenie z rozmów wyrazili także Brian Barwick (szef zarządu FA) i Caborn.
To była pierwsza wizyta nowych właścicieli w Manchesterze. Joel, Avram i Bryan Glazerowie musieli skorzystać z ochrony policji. Przeciwko ich wizycie zaprotestowało kilkuset fanów. Wznosili oni okrzyki przeciwko nowemu właścicielowi klubu. Doszło do przepychanek z policją. Jeden z zatrzymanych ma 19 lat i został aresztowany za naruszenie porządku publicznego oraz posiadanie kanistra z benzyną.
- Chcieliśmy spotkać się z nimi twarzą w twarz - powiedział przedstawiciel organizacji kibiców Manchesteru United, Mark Longden. - Oni przybyli na Wyspy i spotkali się z wieloma ludźmi, ale ominęli tych najważniejszych - kibiców.
Synowie Malcolma Glazera, który kupił Manchester United, rozmawiali we wtorek ze sponsorami klubu, z działaczami angielskiego związku piłkarskiego, władzami Premier League, a także z ministrem sportu Wielkiej Brytanii Richardem Cabornem.
Jedną z ważniejszych kwestii, którą poruszono na spotkaniu z Premier League, była sprawa sprzedawania w pakiecie wszystkich spotkań angielskiej ekstraklasy. Glazerowie zapowiedzieli, że będą honorować już zawarte umowy, a także w przyszłości nie będą sobie rościć prawa do samodzielnego dysponowania prawami do pokazywania ligowych meczów Man United. Swoje zadowolenie z rozmów wyrazili także Brian Barwick (szef zarządu FA) i Caborn.
-
- Posty: 577
- Rejestracja: wt cze 21, 2005 7:12 pm
- Lokalizacja: N-H thk
HKS D-303
GLAZER ZNISZCZY M.U. ON CHCE PODNOSIĆ CENY BILETÓW I NIE CHCE KUPOWAĆ NOWYCH ZAWODNIKÓW ! PRZECIEŻ TO GŁUPOTA ! ON CHCE ZEBY MANCHESTER BYŁ BOGATY JAK SKURW.... A TĄ WIELKA KASE CHCE ZGARNĄĆ DLA SIEBIE ! GLAZER TO JEST PRZECIWIENSTWO ABRAMOWICZA ! BO ROMAN WYDAJE A GLAZER CHCE CZERPAĆ ZYSKI ! =G=L=A=Z=E=R=O=W=I= =Z=D=E=C=Y=D=O=W=A=N=E= =N=I=E= =!=!=!= NA PRZYJSCIU GLAZERA DO UNITED STRACI CAŁY PIŁKARSKI ŚWIAT !

thk
- japierdole
- Posty: 52
- Rejestracja: sob paź 15, 2005 10:34 pm
Umarł król, niech żyje król
Futbolowe imperium Manchesteru United miało nigdy nie upaść, a staje się pośmiewiskiem Anglii. Jutro zmierzy się z nowym hegemonem, londyńską Chelsea.
Trener Alex Ferguson na własnej skórze poczuł bezsilność, jaka wpędzała w depresję resztę Anglii przez dekadę, kiedy Manchester nie miał konkurencji (osiem tytułów mistrzowskich). Jakikolwiek talent by wypatrzył, Chelsea kupuje piłkarza lepszego. Jakąkolwiek ofertę by złożył wschodzącym gwiazdom w typie Michela Essiena czy Arjena Robbena, Chelsea ją przebije. Jakkolwiek motywowałby piłkarzy, to londyńczycy demolują rywala za rywalem, bijąc rekordy.
Chelsea to lider bez porażki i z 31 punktami, Manchester tkwi na zawstydzającym siódmym miejscu i ma 18 pkt. Chelsea - 28 goli strzelonych, najwięcej w lidze, Manchester - niemal dwukrotnie mniej. Chelsea - sześć goli straconych, Manchester - dwa razy więcej. Chelsea uchodzi, mimo porażki z Betisem, za faworyta Ligi Mistrzów, Manchester skompromitował się właśnie we francuskim Lille i kto wie, czy wyjdzie z grupy. Wreszcie właściciel Chelsea zainwestował w nią miliard euro ze sporym okładem, a Ferguson musi się czasem szarpać z zarządem o kilka milionów.
Cenzura na Old Trafford
Imperium MU miało nie upaść, ale lądowania w Londynie rosyjskiego bogacza nie przewidział nikt. Włodzimierz Iljicz Lenin, kiedy wreszcie zabiorą go z mauzoleum na placu Czerwonym, będzie się przewracał w grobie - przecież Roman Abramowicz nie dorobił się na plastikowych kaczkach, które sprzedawał jako chłopiec, ale prywatyzacji radzieckich przedsiębiorstw molochów. Czyli pokomunistyczny majątek buduje potęgę klubu piłkarskiego, siedliska najdzikszego kapitalizmu.
Nie całkiem czyste pieniądze stojące za transferami Drogby, Essiena, Paulo Ferreiry, Wrighta-Phillipsa i reszty gwiazd wypomina się Chelsea często, ale ostatnio to raczej Manchester czerpie z najlepszych radzieckich wzorców. Klubowa telewizja MUTV nie dopuściła do emisji wywiadu z wieloletnim kapitanem drużyny Royem Keanem, który brutalnie skrytykował Rio Ferdinanda, Darrena Fletchera, Johna O'Shea, Alana Smitha i Kierana Richardsona, jednym wytykając futbolowy analfabetyzm, innym - lenistwo i totalny nieprofesjonalizm.
Prasa używa sobie na całego, bawi się porównaniami do "Prawdy" (propagandowej tuby ZSRR), bo z Fergusonem zawsze żyła kiepsko (z BBC np. Szkot w ogóle nie rozmawia), a przy okazji wyszło na jaw, że już wcześniej cenzurował wywiady Keane'a. Nikt nie ma wątpliwości, iż klub popadł w głęboki kryzys, z którego nie wydźwignie go nawet zwycięstwo nad Chelsea. Zwycięstwo mało realne, bo imperium nie tyle słabnie, co obraca się w zgliszcza.
Ten proces trwa od lat. Najpierw był najsłynniejszy strzał w karierze Fergusona, który kopnął piłkarski but, ten zrobił siniaka na twarzy Davida Beckhama, stosunki trenera i gwiazdora stopniowo się psuły, aż Beckham uciekł do Realu Madryt. Potem przyszły nieustające eksperymenty z taktyką i mnóstwo chybionych zakupów (Klebersona Szkot wziął, zanim zobaczył na własne oczy, jak gra), kłótnia z udziałowcami klubu o konia wyścigowego, zarzuty o konflikt interesów, kiedy w transferach pośredniczył i pobierał prowizję syn Fergusona Jason. Zarzuty, których trener nigdy nie obalił.
Chelsea na dopingu
Reputacja twórcy potęgi "Czerwonych Diabłów" słabła, a równocześnie Szkot tracił pozycję trenera nieomylnego. Wyzwanie rzucił mu Arsene Wenger z londyńskiego Arsenalu, potem José Mourinho i dziś to nie Ferguson wyznacza już trendy, dziś to on próbuje naśladować. Miniony sezon poświęcił na ulepszanie defensywy (bo to organizacja na tyłach przynosi sukcesy we współczesnej piłce) i mu się to udało, niestety, kosztem niezwykłej ofensywnej energii, która napędzała jego drużynę. By ją odzyskać, by MU znów strzelał gole, Szkot ustawił zespół na wzór Chelsea. Tu poniósł klęskę. Jego piłkarze taplają się w chaosie potęgowanym jeszcze przez plagę kontuzji.
Ferguson zżyma się, że z Chelsea nie sposób konkurować finansowo, inni oskarżają ją o "pieniężny doping", ale to jej fenomenu wcale nie wyjaśnia. Manchester startował przecież ze znacznie wyższego pułapu - nawet jeśli ostatnio nie miał 40 mln euro na Essiena, to 2,5 roku temu dysponował tabunem gwiazd z dwukrotnym królem strzelców Ligi Mistrzów Ruudem van Nistelrooyem i reklamowanym jako najlepszy obrońca na świecie Rio Ferdinandem. Abramowicz budował tymczasem niemal od zera, wspierając Chelsea na dwóch fundamentach w osobach Johna Terry'ego i Franka Lamparda.
Różnica tkwi w know-how i klasie trenera. Ferdinand zmienił się pod okiem Fergusona w nieruchawego fajtłapę, Terry stał się czołowym stoperem w Europie. Van Nistelrooy wyewoluował w snajpera bez amunicji, który snuje się w jałowym oczekiwaniu na dośrodkowania, Lampard został rozgrywającym czczonym nie tylko na Wyspach. Trener Mourinho rozprawia się ze wszystkimi przejawami niesubordynacji (awanturującego się Ricardo Carvalho uciszył od ręki), Ferguson pozwala, by Rooney bluzgał na sędziów i kolekcjonował kartki. Narzeka na niedobór środków, ale nie kontroluje najzdolniejszego - zdaniem samych wyspiarzy - angielskiego piłkarza od pół wieku. I potrzebuje tłumu kupionych bramkarzy (Taibi, Barthez, Bosnich, Ricardo, Howard, Carroll), by trafić na przyzwoitego (van der Sar). Chelsea ściągnęła jednego - Petra Cecha. Dziś uchodzi z jednego z najlepszych w Europie.
Ferguson do historii?
Manchesterowi brakuje więc lidera i na ławce, i na boisku, bo Keane wciąż leczy kontuzję. Na domiar złego atmosfera jest podła jak nigdy wcześniej, a niepokonana od 40 ligowych spotkań Chelsea zmierza po rekord Arsenalu, który nie przegrał 49 razy z rzędu.
Arsenal śrubowałby ten wynik dłużej, gdyby półtora roku temu nie wpadł na... Manchester. Przegrał i nadeszły dla niego miesiące chude, od tamtego czasu się nie podniósł, gubiąc punkty gdzie popadnie. Jeśli historia się nie powtórzy, tym razem z Chelsea w roli ofiary, kto wie, czy trener Ferguson nie przejdzie do historii. Nie trzeba go nawet zwalniać, bo na własną prośbę podpisał niespotykany na tym poziomie kontrakt "tymczasowy", odnawiany co miesiąc. Chciał sam decydować, kiedy odejdzie.
Transmisja w Canal+ Sport, niedziela, godz. 17
Futbolowe imperium Manchesteru United miało nigdy nie upaść, a staje się pośmiewiskiem Anglii. Jutro zmierzy się z nowym hegemonem, londyńską Chelsea.
Trener Alex Ferguson na własnej skórze poczuł bezsilność, jaka wpędzała w depresję resztę Anglii przez dekadę, kiedy Manchester nie miał konkurencji (osiem tytułów mistrzowskich). Jakikolwiek talent by wypatrzył, Chelsea kupuje piłkarza lepszego. Jakąkolwiek ofertę by złożył wschodzącym gwiazdom w typie Michela Essiena czy Arjena Robbena, Chelsea ją przebije. Jakkolwiek motywowałby piłkarzy, to londyńczycy demolują rywala za rywalem, bijąc rekordy.
Chelsea to lider bez porażki i z 31 punktami, Manchester tkwi na zawstydzającym siódmym miejscu i ma 18 pkt. Chelsea - 28 goli strzelonych, najwięcej w lidze, Manchester - niemal dwukrotnie mniej. Chelsea - sześć goli straconych, Manchester - dwa razy więcej. Chelsea uchodzi, mimo porażki z Betisem, za faworyta Ligi Mistrzów, Manchester skompromitował się właśnie we francuskim Lille i kto wie, czy wyjdzie z grupy. Wreszcie właściciel Chelsea zainwestował w nią miliard euro ze sporym okładem, a Ferguson musi się czasem szarpać z zarządem o kilka milionów.
Cenzura na Old Trafford
Imperium MU miało nie upaść, ale lądowania w Londynie rosyjskiego bogacza nie przewidział nikt. Włodzimierz Iljicz Lenin, kiedy wreszcie zabiorą go z mauzoleum na placu Czerwonym, będzie się przewracał w grobie - przecież Roman Abramowicz nie dorobił się na plastikowych kaczkach, które sprzedawał jako chłopiec, ale prywatyzacji radzieckich przedsiębiorstw molochów. Czyli pokomunistyczny majątek buduje potęgę klubu piłkarskiego, siedliska najdzikszego kapitalizmu.
Nie całkiem czyste pieniądze stojące za transferami Drogby, Essiena, Paulo Ferreiry, Wrighta-Phillipsa i reszty gwiazd wypomina się Chelsea często, ale ostatnio to raczej Manchester czerpie z najlepszych radzieckich wzorców. Klubowa telewizja MUTV nie dopuściła do emisji wywiadu z wieloletnim kapitanem drużyny Royem Keanem, który brutalnie skrytykował Rio Ferdinanda, Darrena Fletchera, Johna O'Shea, Alana Smitha i Kierana Richardsona, jednym wytykając futbolowy analfabetyzm, innym - lenistwo i totalny nieprofesjonalizm.
Prasa używa sobie na całego, bawi się porównaniami do "Prawdy" (propagandowej tuby ZSRR), bo z Fergusonem zawsze żyła kiepsko (z BBC np. Szkot w ogóle nie rozmawia), a przy okazji wyszło na jaw, że już wcześniej cenzurował wywiady Keane'a. Nikt nie ma wątpliwości, iż klub popadł w głęboki kryzys, z którego nie wydźwignie go nawet zwycięstwo nad Chelsea. Zwycięstwo mało realne, bo imperium nie tyle słabnie, co obraca się w zgliszcza.
Ten proces trwa od lat. Najpierw był najsłynniejszy strzał w karierze Fergusona, który kopnął piłkarski but, ten zrobił siniaka na twarzy Davida Beckhama, stosunki trenera i gwiazdora stopniowo się psuły, aż Beckham uciekł do Realu Madryt. Potem przyszły nieustające eksperymenty z taktyką i mnóstwo chybionych zakupów (Klebersona Szkot wziął, zanim zobaczył na własne oczy, jak gra), kłótnia z udziałowcami klubu o konia wyścigowego, zarzuty o konflikt interesów, kiedy w transferach pośredniczył i pobierał prowizję syn Fergusona Jason. Zarzuty, których trener nigdy nie obalił.
Chelsea na dopingu
Reputacja twórcy potęgi "Czerwonych Diabłów" słabła, a równocześnie Szkot tracił pozycję trenera nieomylnego. Wyzwanie rzucił mu Arsene Wenger z londyńskiego Arsenalu, potem José Mourinho i dziś to nie Ferguson wyznacza już trendy, dziś to on próbuje naśladować. Miniony sezon poświęcił na ulepszanie defensywy (bo to organizacja na tyłach przynosi sukcesy we współczesnej piłce) i mu się to udało, niestety, kosztem niezwykłej ofensywnej energii, która napędzała jego drużynę. By ją odzyskać, by MU znów strzelał gole, Szkot ustawił zespół na wzór Chelsea. Tu poniósł klęskę. Jego piłkarze taplają się w chaosie potęgowanym jeszcze przez plagę kontuzji.
Ferguson zżyma się, że z Chelsea nie sposób konkurować finansowo, inni oskarżają ją o "pieniężny doping", ale to jej fenomenu wcale nie wyjaśnia. Manchester startował przecież ze znacznie wyższego pułapu - nawet jeśli ostatnio nie miał 40 mln euro na Essiena, to 2,5 roku temu dysponował tabunem gwiazd z dwukrotnym królem strzelców Ligi Mistrzów Ruudem van Nistelrooyem i reklamowanym jako najlepszy obrońca na świecie Rio Ferdinandem. Abramowicz budował tymczasem niemal od zera, wspierając Chelsea na dwóch fundamentach w osobach Johna Terry'ego i Franka Lamparda.
Różnica tkwi w know-how i klasie trenera. Ferdinand zmienił się pod okiem Fergusona w nieruchawego fajtłapę, Terry stał się czołowym stoperem w Europie. Van Nistelrooy wyewoluował w snajpera bez amunicji, który snuje się w jałowym oczekiwaniu na dośrodkowania, Lampard został rozgrywającym czczonym nie tylko na Wyspach. Trener Mourinho rozprawia się ze wszystkimi przejawami niesubordynacji (awanturującego się Ricardo Carvalho uciszył od ręki), Ferguson pozwala, by Rooney bluzgał na sędziów i kolekcjonował kartki. Narzeka na niedobór środków, ale nie kontroluje najzdolniejszego - zdaniem samych wyspiarzy - angielskiego piłkarza od pół wieku. I potrzebuje tłumu kupionych bramkarzy (Taibi, Barthez, Bosnich, Ricardo, Howard, Carroll), by trafić na przyzwoitego (van der Sar). Chelsea ściągnęła jednego - Petra Cecha. Dziś uchodzi z jednego z najlepszych w Europie.
Ferguson do historii?
Manchesterowi brakuje więc lidera i na ławce, i na boisku, bo Keane wciąż leczy kontuzję. Na domiar złego atmosfera jest podła jak nigdy wcześniej, a niepokonana od 40 ligowych spotkań Chelsea zmierza po rekord Arsenalu, który nie przegrał 49 razy z rzędu.
Arsenal śrubowałby ten wynik dłużej, gdyby półtora roku temu nie wpadł na... Manchester. Przegrał i nadeszły dla niego miesiące chude, od tamtego czasu się nie podniósł, gubiąc punkty gdzie popadnie. Jeśli historia się nie powtórzy, tym razem z Chelsea w roli ofiary, kto wie, czy trener Ferguson nie przejdzie do historii. Nie trzeba go nawet zwalniać, bo na własną prośbę podpisał niespotykany na tym poziomie kontrakt "tymczasowy", odnawiany co miesiąc. Chciał sam decydować, kiedy odejdzie.
Transmisja w Canal+ Sport, niedziela, godz. 17
Sensacja w Manchesterze! Roy Keane odszedł za porozumieniem stron z klubu. Po 12 latach kariery w klubie z Old Trafford Irlandczyk opuścił drużynę.
Sensacyjna wiadomość pojawiła się dziś przed południem. Kontrakt 34-letniego kapitana MU kończył się tego lata, a jego przyszłość w klubie była bardzo niepewna. Keane zdecydował się odejść już teraz.
Ostatnio Irlandczyk znalazł się w poważnych opałach, po tym jak ostro skrytykował kolegów z zespołu za brak zaangażowania w grę i brak umiejętności. Wywiad z piłkarzem dla kanału MU został w ostatniej chwili nie dopuszczony do emisji, ale i tak kaseta przedostała się do mediów.
Keane spędził w drużynie "Czerwonych Diabłów" dwanaście i pół roku. - To był wielki honor i przywilej grać dla Manchesteru przez 12 lat - powiedział piłkarz. - To dla mnie bardzo smutny dzień, kiedy opuszczam tak wspaniały klub i wspaniałego trenera, myślę, że nadszedł czas by pójść dalej - dodał.
Wielka kariera Keana w MU zaczęła się w 1993 roku, gdy został pozyskany za 3 750 000 funtów z Nottingam Forest. Znawcy futbulu uważają, że najwspanialszy mecz rozegrał w 1999 roku w drugim meczu półfinału Ligi Mistrzów przeciwko Juventusowi. Kapitan MU nie zagrał w finale, bo heroiczną walkę w półfinale przypłacił zawieszeniem za kartki.
- Podczas gry w tym klubie miałem szczęście grać z najlepszymi w tej grze, przed najlepszymi kibicami na świecie - powiedział wzruszony Keane.
Słów uznania nie szczędził piłkarzowi szkoleniowiec MU sir Alex Ferguson. - Najlepszy pomocnik swojej generacji, już jest jedną z największych postaci w historii naszego klubu - powiedział. - Roy był jednym z tych, którzy najbardziej przyczynili się do sukcesu klubu w ostatnich 12 latach i wszyscy na Old Trafford życzymy mu wszystkiego najlepszego w dalszej karierze - dodał.
Natychmiast po ogłoszeniu przez Keana jego decyzji pojawiły się spekulacje łączące go z Celtikiem Glasgow.
Według innych informacji możliwe, że wielki piłkarz obejmie funkcję selekcjonera reprezentacji Irlandii.
zródlo onet.pl
Sensacyjna wiadomość pojawiła się dziś przed południem. Kontrakt 34-letniego kapitana MU kończył się tego lata, a jego przyszłość w klubie była bardzo niepewna. Keane zdecydował się odejść już teraz.
Ostatnio Irlandczyk znalazł się w poważnych opałach, po tym jak ostro skrytykował kolegów z zespołu za brak zaangażowania w grę i brak umiejętności. Wywiad z piłkarzem dla kanału MU został w ostatniej chwili nie dopuszczony do emisji, ale i tak kaseta przedostała się do mediów.
Keane spędził w drużynie "Czerwonych Diabłów" dwanaście i pół roku. - To był wielki honor i przywilej grać dla Manchesteru przez 12 lat - powiedział piłkarz. - To dla mnie bardzo smutny dzień, kiedy opuszczam tak wspaniały klub i wspaniałego trenera, myślę, że nadszedł czas by pójść dalej - dodał.
Wielka kariera Keana w MU zaczęła się w 1993 roku, gdy został pozyskany za 3 750 000 funtów z Nottingam Forest. Znawcy futbulu uważają, że najwspanialszy mecz rozegrał w 1999 roku w drugim meczu półfinału Ligi Mistrzów przeciwko Juventusowi. Kapitan MU nie zagrał w finale, bo heroiczną walkę w półfinale przypłacił zawieszeniem za kartki.
- Podczas gry w tym klubie miałem szczęście grać z najlepszymi w tej grze, przed najlepszymi kibicami na świecie - powiedział wzruszony Keane.
Słów uznania nie szczędził piłkarzowi szkoleniowiec MU sir Alex Ferguson. - Najlepszy pomocnik swojej generacji, już jest jedną z największych postaci w historii naszego klubu - powiedział. - Roy był jednym z tych, którzy najbardziej przyczynili się do sukcesu klubu w ostatnich 12 latach i wszyscy na Old Trafford życzymy mu wszystkiego najlepszego w dalszej karierze - dodał.
Natychmiast po ogłoszeniu przez Keana jego decyzji pojawiły się spekulacje łączące go z Celtikiem Glasgow.
Według innych informacji możliwe, że wielki piłkarz obejmie funkcję selekcjonera reprezentacji Irlandii.
zródlo onet.pl
Hutnik 1950 Kraków