Postautor: MISIEK72 » czw gru 10, 2009 8:17 pm
A ja sobie napisze pare zdań bo mi sie akurat nudzi. Akurat nie przepadam ani za Gołotą ani za Adamkiem. Andrzej ma bardzo barwny życiorys. Zresztą do dziś typowy dla dużej części bokserów. Tak więc po jakiś tam pierwszych sukcesach idzie sie w gansterke. Większość wybiera własnie ten drugi sposób na życie, na pieniądze,poważna kariera sportowa idzie w odstawke. Gołota już w wieku 19 lat dorobił sie samochodu Audi 80. Na tamte czasy czyli schyłek komuny to był bardzo luksusowy samochód, na którego stać było nielicznych. Ze swojej pensji zawodowego żołnierza-boksera Legii- mógłby sobie najwyżej kupic Poloneza, co i tak na tamte czasy byłoby miernikiem zamożności. Andrzej dorabiał w pocie czoła na Dworcu Centralnym jako obstawa kieszonkowców, później skumał się z Perschingiem(którego był pupilkiem) i robił poważniejsze interesy. Miał też słabość do alkoholu. A po wódzie wstepowała w niego bestia. W Sopocie po jakimś bankiecie, z którego wytargał jakąś lafirynde, zamiast grzecznie iść z nia na chate, to zniecierpliwiony po drodze wciągnął ja do śmietnika, wystrzelał po pysku i oczywiście puknął. Póżniej sprawe udało sie zatuszowac, choć była glośna na tamte czasy. Później nastąpił incydent we Włocławku. Na zgrupowaniu kadry bokserskiej chłopaki poszli w miasto i oczywiście wódera lała sie strumieniami. Andrzej obił tam jednego z miejscowych, drugiego dopadł w kiblu i po przystawieniu mu pistoletu do głowy kazał sie rozebrać, zabrał mu ubranie i poszedł w chuj. Prokurator mu siedzial na karku wiec jak jeszcze mógł to wyjechał najszybciej jak sie dało do USA.
Tam popracował troche, ale chyba nie za długo. Postanowił wrócic na ring. Wrócił na ring, zadebiutował w zawodowym boksie, nakoksowany jak silosy na Hucie. Zmienił sie nie do poznania. Wielki,potęzny, sterydy mu uszami wychodziły. To był chyba jego problem. Za dużo koksu. Nie wiem kto mu to dawkował ale ogladając jego walki, widac było ze jest przekoksowany, nieobliczalny psychicznie.
Gołota nigdy nie dysponowal nokautującym ciosem. To był jego mankament. Technicznie bardzo dobry. Psychicznie nieobliczalny. Na samym początku lał i przewracał kelnerów aż miło. W koncu dostał walke z Bowem. Murzyn był wtedy legendą, ale nie był w szczytowej formie. Andrzej przegrał wygrana walke. Widac było jak na dłoni brak nokautujacego uderzenia. Prawda jest taka że zawsze jak Gołota dostawał wielka szanse- zawodził. Strasznie zawodził, zwykle przegrywał w kompromitujacych okolicznosciach.
Przegrał wygrana walke z Grantem(futbolista amerykańskim,któremu zamarzyło sie zostanie bokserem). Wygrywajac zdecydowanie na pkt. poddał sie w 10 rundzie, jak później twierdził wydawało mu sie ,że przegrywa. Wtedy przy ringu szalał strasznie Persching, który jak później przyznał postawił na Golote 100 000 dolarów po kursie 4. Szybko mu jednak wybaczył tą komromitującą porażke. CDN.