OŻÓG 1950 pisze:Bartek, nasze spory nic nie dadzą.
Ja widzę różnicę pomiędzy knajpą, a domem.
Ty traktujesz to stricte według kategorii własność prywatna - własność państwowa.
Nie dojdziemy do porozumienia.
Moje stanowisko w tej sprawie znasz.
BarteKSH pisze:Jaka różnica ?? to i to jest własnością prywatną. To co piszesz to już czysta komuna... Ja otwieram knajpę wykładam pieniądze a Ty przychodzisz do MNIE i mówisz że u SIEBIE nie mogę zapalić.
Jak właściciel zamknie knajpkę, nie będzie już klientów, to spokojnie może sobie zapalić.
Pozdrawiam
Ja jednak jeszcze trochę pociągnę temat, bo powyższy dialog dobrze obrazuje istotę rzeczy. Z tego co wiem, to jeśli otwiera się jakąś prywatną przychodnię lekarską, to także
trzeba spełnić jakieś wymagania; gdy otwiera się prywatną szkołę -
trzeba stosować jakieś z góry określone standardy, bo ja wiem - ogólny program nauczania czy coś w tym stylu itp. I nikt nie twierdzi, że to w jakikolwiek sposób jest sprzeczne z wolnością prywatną. A przecież można byłoby powiedzieć - zgodnie z powyższymi założeniami - że te wymagania to czysta komuna, skoro wykładam swoje pieniądze, otwieram swoją szkołę w swoim budynku, to mogę zatrudniać nawet panią Krystynę z gazowni jako nauczycielkę i mogę uczyć czego chce i jak chcę i niech ludzie (klienci) ocenią, czy szkoła jest dobra, czy nie. Powtórzę to, co napisałem wcześniej - moim zdaniem cały szum wokół zakazu palenia wziął się nie stąd, że jest to jakieś straszne ograniczenie wolności, ale stąd, że dotknęło to sfery tak powszechnej i popularnej dotąd, że wydawało się niemożliwe, by coś w tej kwestii można byłoby zmienić. Rozmaite ograniczenia zawsze były, są i będą, tylko do niektórych jesteśmy tak przyzwyczajeni, że nawet nie zwracamy na nie uwagi, a inne - jak właśnie zakaz palenia - nie mieszczą się nam w głowie (bo zawsze palić było wolno), dlatego wydają się tak dotkliwe i ogromne.