olkej olkej Pzyq nie nerwuj sie :]
Bardzo dobre warunki zapewnił piłkarskiej reprezentacji Polski klub Dyskobolia w Grodzisku Wielkopolskim podczas rozpoczętego w niedzielę zgrupowania przed meczem z Azerbejdżanem i Irlandią Północną.
Do dyspozycji kadry Pawła Janasa oddano cały hotel "Groclin", którego klasa odpowiada czterem gwiazdkom. Zawodnicy, trenerzy i kierownictwo mogą korzystać z wyposażonych w internet 31 pokoi jedno i dwu-osobowych oraz apartamentów.
Wybudowany przy stadionie hotel znajduje się w kompleksie sportowo - rekreacyjno - zdrowotnym klubu z Grodziska. Posiada on znakomitą bazę do odnowy biologicznej i rehabilitacji.
W istniejącej tam klinice zdrowia o europejskim standardzie reprezentacja może skorzystać m.in. z kriokomory, hydroterapii, magnetoterapii, łaźni fińskiej, parowej. Na co dzień służy ona pracownikom firmy Inter Groclin Auto, który jest zakładem pracy chronionej, a także sportowcom Dyskobolii i z innych klubów. Klinika zatrudniająca pięciu lekarzy świadczy też usługi w systemie lecznictwa otwartego.
- Jeżeli piłkarze będą mieli ochotę pograć w tenisa to czekają na nich w kompleksie stadionu cztery kryte korty - powiedział PAP Jerzy Pięta. - W hotelu są dwie sale konferencyjne, wyposażone w wysokiej klasy sprzęt multimedialny.
- Ciekawostką jest posiadanie od niedawna przez klub własnego ujęcia wody. Dowiercono się do źródeł wody o własnościach leczniczych z zawartością mikroelementów, z których korzysta m.in. hotel Groclin. Grodzisk od dawna znany jest z takich zasobów, na bazie której produkuje się w tej miejscowości wodę mineralną, a kiedyś znane piwo grodziskie - dodał Pięta.
W środę reprezentacja zagra mecz sparingowy z trzecioligową Obrą Kościan.
Reprezentacja Polski
Moderator: dUfio
Już w sobotę w Warszawie mecz z Azerbejdżanem w eliminacjach mistrzostw świata, cztery dni później z Irlandią Północną. W jakiej formie są zawodnicy pierwszej jedenastki Pawła Janasa i podstawowi zmiennicy?
Bramkarze
JERZY DUDEK (LIVERPOOL).
Grał 90 minut w zwycięskich (2:1) derbach z Evertonem. Polak nie miał wielu okazji do interwencji, ale przy strzale Cahilla w krótki róg (dał bramkę) mógł zachować się lepiej.
ARTUR BORUC (LEGIA WARSZAWA)
Kilka razy bronił kapitalnie w sytuacjach sam na sam. Wydawało się, że jest nie do pokonania. Trzeba było dopiero ponadprzeciętnych umiejętności Pawła Kryszałowicza, by mecz Legii z Amicą skończył się wynikiem 1:1.
Obrońcy
TOMASZ RZĄSA (HEERENVEEN)
Pewny punkt holenderskiego średniaka w niedzielę zagrał cały zwycięski mecz na wyjeździe z Utrechtem (1:0).
TOMASZ KIEŁBOWICZ (LEGIA WARSZAWA)
Jeżeli czymś góruje nad konkurentem do miejsca na lewej obronie, czyli Tomaszem Rząsą, to na pewno dośrodkowaniami i uderzeniami z dystansu. Z Amiką strzelał trzykrotnie i za każdym arzem był to strzał celny, miał też 19 celnych podań (i 10 niecelnych). Na plus trzeba mu zapisać tylko jedną stratę.
JACEK BĄK (LENS)
Nie wystąpił w wygranym 2:0 spotkaniu z Bordeaux. Na razie gra w czwartoligowych rezerwach, bo dopiero niedawno wznowił treningi po naderwaniu więzadeł.
TOMASZ KŁOS (WISŁA KRAKÓW)
Zawinił wraz z Głowackim przy golu straconym przez Wisłę i potem popełnił parę błędów, ale w drugiej połowie był już niemal bezbłędny. Przy stanie 1:1 zablokował uderzenie Gołosia z 11 metrów. Majdanowi trudno byłoby to obronić. W środę w Pucharze Polski strzelił Polonii chyba najpiękniejszą bramkę w karierze. Jest w formie.
ARKADIUSZ GŁOWACKI (WISŁA KRAKÓW)
Grał przez 50 minut w meczu z Polonią. Zszedł po zderzeniu z Benjaminem Imehem. - Lekarz wyciągnął mu krew z czoła, ale będzie dobrze. Zagra w reprezentacji - powiedział trener Wisły Werner Liczka. Na ciężkim boisku w Warszawie Głowacki nie czuł się dobrze. Dał się ogrywać Jackowi Kosmalskiemu, nie upilnował go przy bramce dla Polonii.
TOMASZ HAJTO (NUERNBERG)
Ani minuty w przegranym u siebie 1:2 meczu z Werderem Brema, co ostatnio staje się normą. W 26. kolejkach Hajto zagrał w tylko 14. spotkaniach (po raz ostatni trzy kolejki wstecz z Arnminą Bielefeld). Średnia not, jaką otrzymał od dziennikarzy "Kickera", to 3,96, czyli przeciętnie. Problemem są też - tradycyjnie - kartki: aż sześć żółtych i jedna czerwona.
MARCIN BASZCZYŃSKI (WISŁA KRAKÓW)
Poniewierany niemiłosiernie w meczu z Polonią, ale nie odpuszczał. Jedno z zagrań - w poprzek boiska - wzbudziło śmiech na trybunach. Miał niewiele strat.
BARTOSZ BOSACKI (NUERNBERG)
Cały mecz z Werderem (0:2). Po ciężkiej kontuzji Bosacki wrócil do składu i zagrał w pięciu ostatnich spotkaniach (w sumie w tym sezonie w Bundeslidze rozegrał 10. spotkań). Średnia not z "Kickera" to 3,94 (przeciętnie)..
Pomoc
JACEK KRZYNÓWEK (BAYER LEVERKUSEN)
90 min. w wygranym 2:0 meczu z Kaiserslautern, wypracował bramkę Callsena-Brackera w 13. minucie na 1:0. Polska gwiazda Bundesligi - grał we wszystkich spotkaniach, tylko w pierwszej kolejce wszedł z ławki rezerowych (w 46. minucie). Średnia not w "Kickerze" 3,48 wynika z tego, że jak cały Bayer gra nierówno - dostał kilka razy 2 (bardzo dobrze), kilka 5.
KAMIL KOSOWSKI (KAISERSLAUTERN)
77 min. w przegranym 0:2 spotkaniu w Leverkusen. W tym sezonie tylko trzykrotnie w podstawowym składzie, w tym dwukrotnie w ostatnich trzech kolejkach. Niezła średnia nota w "Kickerze" - 3,38 (prawie dobrze).
MIROSŁAW SZYMKOWIAK (TRABZONSPOR)
Grał 88. minut w przegranym 0:1 w Stambule spotkaniu na szczycie tureckiej ekstraklasy z Besiktasem (gospodarze stracili gola w 90. minucie).
SEBASTIAN MILA (AUSTRIA WIEDEŃ)
Znów nie grał w zremisowanym 2:2 wyjazdowym meczu z Admirą Wacker Wideń.
RADOSŁAW KAŁUŻNY (ROT WEISS ESSEN)
Grał 90 minut w wyjazdowym meczu z wiceliderem 2. Bundesligi - FC Koeln, zakończonym remisem 0:0.
ARKADIUSZ RADOMSKI (HEERENVEEN)
Pewny punkt holenderskiego średniaka, kapitan zespołu. W niedzielę rozegrał 74 minuty w wygranym 1:0 wyjazdowym meczu z Utrechtem.
EUZEBIUSZ SMOLAREK (BORUSSIA DORTMUND)
Grał 89 minut w wygranym 3:2 meczu z HSV. W 87. min asystował przy zwycięskiej bramce Ewerthona. Zszedł w 90. min zmieniony przez Bergdölmo.
BARTOSZ KARWAN (LEGIA WARSZAWA)
Przez pierwsze pół godziny meczu Legii z Amicą (1:1) był wszędzie. Nominalnie prawoskrzydłowy, ale równie często widziano go po lewej stronie. Świetny bilans podań - 17 celnych i tylko trzy niecelne. Po jego kapitalnej akcji był karny (wykorzystany) w pierwszej połowie. Z czasem nieco przygasł, ale chyba niepotrzebnie zmieniony w 72. minucie, bo sił nadal miał mnóstwo. Minus - aż cztery straty.
Atak
TOMASZ FRANKOWSKI (WISŁA KRAKÓW)
Sprytny gol - tak jak on potrafi - w meczu z Polonią. Szybki i dynamiczny, choć miało się wrażenie, że oszczędzał się ze względu na ciężkie boisko na stadionie w Warszawie.
GRZEGORZ RASIAK (DERBY COUNTY)
W weekend nie grał, bo mecz Derby z Leeds przeniesiono na 26 marca. Rasiak jest podstawowym napastnikiem zespołu walczącego o występ w barażach o Premiership. Z 14. golami zajmuje dziesiąte miejsce w klasyfikacji strzelców, ale podpisał późno kontrakt i rozegrał o siedem kolejek mniej niż prowadzący w tej klasyfikacji Nathan Ellington z Wigan (23. bramki).
MACIEJ ŻURAWSKI (WISŁA KRAKÓW)
Bramka z karnego, którego sam wywalczył. Ale poza tym przeprowadzał mało akcji. Widać, że lubi teraz bardziej podawać niż strzelać na bramkę. Trudno go ocenić za ligowy mecz. To nie były warunki dla tego typu piłkarza.
ANDRZEJ NIEDZIELAN (NEC NIJMEGEN)
Grał 90. minut w zwycięskim, wyjazdowym spotkaniu z NAC Breda (2:1). Holenderscy dziennikarze podkreślają, że to nie był najlepszy występ, który m.in. zmarnował świetną okazję do strzelenia gola. W walczącym o utzrymanie się klubie nadal jednak w niego wierzą.
Bramkarze
JERZY DUDEK (LIVERPOOL).
Grał 90 minut w zwycięskich (2:1) derbach z Evertonem. Polak nie miał wielu okazji do interwencji, ale przy strzale Cahilla w krótki róg (dał bramkę) mógł zachować się lepiej.
ARTUR BORUC (LEGIA WARSZAWA)
Kilka razy bronił kapitalnie w sytuacjach sam na sam. Wydawało się, że jest nie do pokonania. Trzeba było dopiero ponadprzeciętnych umiejętności Pawła Kryszałowicza, by mecz Legii z Amicą skończył się wynikiem 1:1.
Obrońcy
TOMASZ RZĄSA (HEERENVEEN)
Pewny punkt holenderskiego średniaka w niedzielę zagrał cały zwycięski mecz na wyjeździe z Utrechtem (1:0).
TOMASZ KIEŁBOWICZ (LEGIA WARSZAWA)
Jeżeli czymś góruje nad konkurentem do miejsca na lewej obronie, czyli Tomaszem Rząsą, to na pewno dośrodkowaniami i uderzeniami z dystansu. Z Amiką strzelał trzykrotnie i za każdym arzem był to strzał celny, miał też 19 celnych podań (i 10 niecelnych). Na plus trzeba mu zapisać tylko jedną stratę.
JACEK BĄK (LENS)
Nie wystąpił w wygranym 2:0 spotkaniu z Bordeaux. Na razie gra w czwartoligowych rezerwach, bo dopiero niedawno wznowił treningi po naderwaniu więzadeł.
TOMASZ KŁOS (WISŁA KRAKÓW)
Zawinił wraz z Głowackim przy golu straconym przez Wisłę i potem popełnił parę błędów, ale w drugiej połowie był już niemal bezbłędny. Przy stanie 1:1 zablokował uderzenie Gołosia z 11 metrów. Majdanowi trudno byłoby to obronić. W środę w Pucharze Polski strzelił Polonii chyba najpiękniejszą bramkę w karierze. Jest w formie.
ARKADIUSZ GŁOWACKI (WISŁA KRAKÓW)
Grał przez 50 minut w meczu z Polonią. Zszedł po zderzeniu z Benjaminem Imehem. - Lekarz wyciągnął mu krew z czoła, ale będzie dobrze. Zagra w reprezentacji - powiedział trener Wisły Werner Liczka. Na ciężkim boisku w Warszawie Głowacki nie czuł się dobrze. Dał się ogrywać Jackowi Kosmalskiemu, nie upilnował go przy bramce dla Polonii.
TOMASZ HAJTO (NUERNBERG)
Ani minuty w przegranym u siebie 1:2 meczu z Werderem Brema, co ostatnio staje się normą. W 26. kolejkach Hajto zagrał w tylko 14. spotkaniach (po raz ostatni trzy kolejki wstecz z Arnminą Bielefeld). Średnia not, jaką otrzymał od dziennikarzy "Kickera", to 3,96, czyli przeciętnie. Problemem są też - tradycyjnie - kartki: aż sześć żółtych i jedna czerwona.
MARCIN BASZCZYŃSKI (WISŁA KRAKÓW)
Poniewierany niemiłosiernie w meczu z Polonią, ale nie odpuszczał. Jedno z zagrań - w poprzek boiska - wzbudziło śmiech na trybunach. Miał niewiele strat.
BARTOSZ BOSACKI (NUERNBERG)
Cały mecz z Werderem (0:2). Po ciężkiej kontuzji Bosacki wrócil do składu i zagrał w pięciu ostatnich spotkaniach (w sumie w tym sezonie w Bundeslidze rozegrał 10. spotkań). Średnia not z "Kickera" to 3,94 (przeciętnie)..
Pomoc
JACEK KRZYNÓWEK (BAYER LEVERKUSEN)
90 min. w wygranym 2:0 meczu z Kaiserslautern, wypracował bramkę Callsena-Brackera w 13. minucie na 1:0. Polska gwiazda Bundesligi - grał we wszystkich spotkaniach, tylko w pierwszej kolejce wszedł z ławki rezerowych (w 46. minucie). Średnia not w "Kickerze" 3,48 wynika z tego, że jak cały Bayer gra nierówno - dostał kilka razy 2 (bardzo dobrze), kilka 5.
KAMIL KOSOWSKI (KAISERSLAUTERN)
77 min. w przegranym 0:2 spotkaniu w Leverkusen. W tym sezonie tylko trzykrotnie w podstawowym składzie, w tym dwukrotnie w ostatnich trzech kolejkach. Niezła średnia nota w "Kickerze" - 3,38 (prawie dobrze).
MIROSŁAW SZYMKOWIAK (TRABZONSPOR)
Grał 88. minut w przegranym 0:1 w Stambule spotkaniu na szczycie tureckiej ekstraklasy z Besiktasem (gospodarze stracili gola w 90. minucie).
SEBASTIAN MILA (AUSTRIA WIEDEŃ)
Znów nie grał w zremisowanym 2:2 wyjazdowym meczu z Admirą Wacker Wideń.
RADOSŁAW KAŁUŻNY (ROT WEISS ESSEN)
Grał 90 minut w wyjazdowym meczu z wiceliderem 2. Bundesligi - FC Koeln, zakończonym remisem 0:0.
ARKADIUSZ RADOMSKI (HEERENVEEN)
Pewny punkt holenderskiego średniaka, kapitan zespołu. W niedzielę rozegrał 74 minuty w wygranym 1:0 wyjazdowym meczu z Utrechtem.
EUZEBIUSZ SMOLAREK (BORUSSIA DORTMUND)
Grał 89 minut w wygranym 3:2 meczu z HSV. W 87. min asystował przy zwycięskiej bramce Ewerthona. Zszedł w 90. min zmieniony przez Bergdölmo.
BARTOSZ KARWAN (LEGIA WARSZAWA)
Przez pierwsze pół godziny meczu Legii z Amicą (1:1) był wszędzie. Nominalnie prawoskrzydłowy, ale równie często widziano go po lewej stronie. Świetny bilans podań - 17 celnych i tylko trzy niecelne. Po jego kapitalnej akcji był karny (wykorzystany) w pierwszej połowie. Z czasem nieco przygasł, ale chyba niepotrzebnie zmieniony w 72. minucie, bo sił nadal miał mnóstwo. Minus - aż cztery straty.
Atak
TOMASZ FRANKOWSKI (WISŁA KRAKÓW)
Sprytny gol - tak jak on potrafi - w meczu z Polonią. Szybki i dynamiczny, choć miało się wrażenie, że oszczędzał się ze względu na ciężkie boisko na stadionie w Warszawie.
GRZEGORZ RASIAK (DERBY COUNTY)
W weekend nie grał, bo mecz Derby z Leeds przeniesiono na 26 marca. Rasiak jest podstawowym napastnikiem zespołu walczącego o występ w barażach o Premiership. Z 14. golami zajmuje dziesiąte miejsce w klasyfikacji strzelców, ale podpisał późno kontrakt i rozegrał o siedem kolejek mniej niż prowadzący w tej klasyfikacji Nathan Ellington z Wigan (23. bramki).
MACIEJ ŻURAWSKI (WISŁA KRAKÓW)
Bramka z karnego, którego sam wywalczył. Ale poza tym przeprowadzał mało akcji. Widać, że lubi teraz bardziej podawać niż strzelać na bramkę. Trudno go ocenić za ligowy mecz. To nie były warunki dla tego typu piłkarza.
ANDRZEJ NIEDZIELAN (NEC NIJMEGEN)
Grał 90. minut w zwycięskim, wyjazdowym spotkaniu z NAC Breda (2:1). Holenderscy dziennikarze podkreślają, że to nie był najlepszy występ, który m.in. zmarnował świetną okazję do strzelenia gola. W walczącym o utzrymanie się klubie nadal jednak w niego wierzą.
Większość piłkarzy powołanych do reprezentacji Polski na mecz eliminacji mistrzostw świata z Azerbejdżanem dotarła w niedzielę wieczorem na zgrupowanie do Grodziska Wielkopolskiego.
W poniedziałek do Grodziska dojedzie kilku zawodników z klubów zagranicznych - Jerzy Dudek (Liverpool FC), Tomasz Rząsa (SC Heerenveen), Jacek Bąk (RC Lens), Radosław Kałużny (SC Rot-Weiss Essen), Sebastian Mila (Austria Wiedeń) i Arkadiusz Radomski (SC Heerenveen).
Jeszcze w niedzielę przed północą spodziewani są Tomasz Kłos, Maciej Żurawski (obaj Wisła Kraków), Kamil Kosowski (FC Kaiserslautern), Jacek Krzynówek (Bayer Leverkusen) i Mirosław Szymkowiak (Trabzonspor).
Na zgrupowanie dojechał też obrońca Wisły Kraków Arkadiusz Głowacki, który z powodu kontuzji musiał opuścić boisko w niedzielnym meczu z Polonią Warszawa.
- Głowacki ma na głowie potężnego guza, ale jeszcze nie był szczegółowo badany przez lekarza. Pozostali zawodnicy nie narzekają na urazy - poinformował kierownik reprezentacji, Krzysztof Rola-Wawrzecki.
W poniedziałek i wtorek piłkarze będą dwa razy dziennie trenowali na obiektach Groclinu. W środę po południu rozegrają sparing z trzecioligową Obrą Kościan, a w czwartek wieczorem przeniosą się do Warszawy. W piątek odbędą trening na stadionie Legii, gdzie dzień później (początek o godz. 18.00) rozegrają mecz z Azerbejdżanem.
W niedzielę do Polski przylecieli piłkarze Azerbejdżanu. Do meczu z Polską będą się przygotowywać w Płocku.
W poniedziałek do Grodziska dojedzie kilku zawodników z klubów zagranicznych - Jerzy Dudek (Liverpool FC), Tomasz Rząsa (SC Heerenveen), Jacek Bąk (RC Lens), Radosław Kałużny (SC Rot-Weiss Essen), Sebastian Mila (Austria Wiedeń) i Arkadiusz Radomski (SC Heerenveen).
Jeszcze w niedzielę przed północą spodziewani są Tomasz Kłos, Maciej Żurawski (obaj Wisła Kraków), Kamil Kosowski (FC Kaiserslautern), Jacek Krzynówek (Bayer Leverkusen) i Mirosław Szymkowiak (Trabzonspor).
Na zgrupowanie dojechał też obrońca Wisły Kraków Arkadiusz Głowacki, który z powodu kontuzji musiał opuścić boisko w niedzielnym meczu z Polonią Warszawa.
- Głowacki ma na głowie potężnego guza, ale jeszcze nie był szczegółowo badany przez lekarza. Pozostali zawodnicy nie narzekają na urazy - poinformował kierownik reprezentacji, Krzysztof Rola-Wawrzecki.
W poniedziałek i wtorek piłkarze będą dwa razy dziennie trenowali na obiektach Groclinu. W środę po południu rozegrają sparing z trzecioligową Obrą Kościan, a w czwartek wieczorem przeniosą się do Warszawy. W piątek odbędą trening na stadionie Legii, gdzie dzień później (początek o godz. 18.00) rozegrają mecz z Azerbejdżanem.
W niedzielę do Polski przylecieli piłkarze Azerbejdżanu. Do meczu z Polską będą się przygotowywać w Płocku.
Piłkarze Pawła Janasa rozpoczęli w Grodzisku Wlkp. zgrupowanie przed meczami eliminacji MŚ z Azerbejdżanem (26.03) i Irlandią Północną (30.03, oba w Warszawie). O normalnym treningu nie mogło być jeszcze mowy, ponieważ wielu kadrowiczów miało dojechać do hotelu Groclin dopiero w niedzielę w nocy albo dzisiaj.
Jako ostatni w poniedziałek spodziewani są Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Jacek Bąk, Radosław Kałużny, Sebastian Mila i Arkadiusz Radomski. Wczoraj kierownik reprezentacji Krzysztof Rola-Wawrzecki cierpliwie odbierał na lotnisku w Poznaniu przylatujących w różnych grupach zawodników.
„Podzieleni” byli m.in. piłkarze Wisły Kraków. Głowacki, Baszczyński i Frankowski przylecieli od razu po meczu z Polonią, a Żurawski i Kłos, który brali udział w programie telewizyjnym, dopiero po północy.
– Na razie czuję się fatalnie, ale szybko powinienem wznowić treningi – mówi kontuzjowany w meczu w Warszawie Arkadiusz Głowacki (czytaj obok). Kadrowicze będą przebywać w Grodzisku do czwartku. Tego dnia przeniosą się do Warszawy, gdzie w piątek wieczorem przeprowadzą trening przy Łazienkowskiej. Początek meczu z Azerbejdżanem w sobotę o godz. 18.
Jako ostatni w poniedziałek spodziewani są Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Jacek Bąk, Radosław Kałużny, Sebastian Mila i Arkadiusz Radomski. Wczoraj kierownik reprezentacji Krzysztof Rola-Wawrzecki cierpliwie odbierał na lotnisku w Poznaniu przylatujących w różnych grupach zawodników.
„Podzieleni” byli m.in. piłkarze Wisły Kraków. Głowacki, Baszczyński i Frankowski przylecieli od razu po meczu z Polonią, a Żurawski i Kłos, który brali udział w programie telewizyjnym, dopiero po północy.
– Na razie czuję się fatalnie, ale szybko powinienem wznowić treningi – mówi kontuzjowany w meczu w Warszawie Arkadiusz Głowacki (czytaj obok). Kadrowicze będą przebywać w Grodzisku do czwartku. Tego dnia przeniosą się do Warszawy, gdzie w piątek wieczorem przeprowadzą trening przy Łazienkowskiej. Początek meczu z Azerbejdżanem w sobotę o godz. 18.
El. MŚ: Trenera Azerbejdżanu nie interesuje remis
Piłkarze Azerbejdżanu, którzy w sobotę zmierzą się Polakami w meczu eliminacji MŚ przylecieli już do naszego kraju.
- Przyjechaliśmy wcześniej, żeby przyzwyczaić się do panujących w Polsce warunków atmosferycznych. Słyszałem jednak, że z dnia na dzień ma być coraz cieplej. To dla nas dobra wiadomość. Remis nie będzie dla nas satysfakcjonującym rezultatem. Chcemy walczyć o trzy punkty – powiedział selekcjoner reprezentacji Azerbejdżanu, Brazylijczyk Carlos Alberto Torres.
Azerowie do piątku będą przebywać w hotelu Petropol w Płocku. Ostatnią noc przed spotkaniem spędzą w Warszawie.
Piłkarze Azerbejdżanu, którzy w sobotę zmierzą się Polakami w meczu eliminacji MŚ przylecieli już do naszego kraju.
- Przyjechaliśmy wcześniej, żeby przyzwyczaić się do panujących w Polsce warunków atmosferycznych. Słyszałem jednak, że z dnia na dzień ma być coraz cieplej. To dla nas dobra wiadomość. Remis nie będzie dla nas satysfakcjonującym rezultatem. Chcemy walczyć o trzy punkty – powiedział selekcjoner reprezentacji Azerbejdżanu, Brazylijczyk Carlos Alberto Torres.
Azerowie do piątku będą przebywać w hotelu Petropol w Płocku. Ostatnią noc przed spotkaniem spędzą w Warszawie.
Pierwszego dnia zgrupowania kadry w Grodzisku okazało się, że Tomasz Frankowski ma niegroźnie naciągnięty mięsień, ale od wtorku zacznie ćwiczyć i na pewno zagra z Azerbejdżanem. Okazało się też, że w obtarte w Holandii biodro Andrzeja Niedzielana wdało się zakażenie i napastnik Nijmegen bierze antybiotyki, zaś Jacek Bąk po drodze z Lens zagubił bagaże.
- Wszyscy piłkarze powołani do kadry przez selekcjonera Pawła Janasa są już w Grodzisku Wlkp. Także wszelkie sprawy organizacyjną są dopięte na ostatni guzik. Gospodarze ośrodka dokładają starań, by piłkarzom niczego nie brakowało - powiedział kierownik reprezentacji Krzysztof Rola-Wawrzecki.
W poniedziałek kadrowicze dwukrotnie trenowali na stadionie w Grodzisku Wlkp. W pierwszych zajęciach, przed południem, wzięło udział 20 z 26 powołanych do reprezentacji zawodników, a po południu 24, gdyż do zespołu dołączyli już grający w klubach zagranicznych Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Arkadiusz Radomski i Jacek Bąk.
W pierwszych treningach nie uczestniczyli Arkadiusz Głowacki i Andrzej Niedzielan, którzy odczuwali skutki ostatnich meczów ligowych.
- Głowacki ma krwiaka na głowie i przez dwa, trzy dni nie będzie mógł odbijać piłki głową, ale w treningach powinien uczestniczyć - poinformował lekarz reprezentacji Jerzy Grzywocz. - Natomiast Niedzielan boryka się z infekcją okołokrętarzową na lewym udzie i na razie nie może trenować. Kiedy będzie mógł ćwiczyć? Nie wiem. W poniedziałek czuł się lepiej niż w niedzielę, ale z wszelkimi prognozami trzeba się wstrzymać.
We wtorek polskich piłkarzy także czekają dwa treningi. W środę o godzinie 17.00 kadra rozegra sparing z trzecioligową Obrą Kościan, a w czwartek reprezentacja przeniesie się do Warszawy. W piątek Polacy odbędą trening na stadionie przy ul. Łazienkowskiej, gdzie dzień później rozegrają mecz z Azerbejdżanem.
Mecz z Azerbejdżanem rozpocznie się na stadionie Legii o godzinie 18.00. Cztery dni później, na tym samym obiekcie, Polacy podejmować będą Irlandię Płn. (początek godz. 20.00).
- Wszyscy piłkarze powołani do kadry przez selekcjonera Pawła Janasa są już w Grodzisku Wlkp. Także wszelkie sprawy organizacyjną są dopięte na ostatni guzik. Gospodarze ośrodka dokładają starań, by piłkarzom niczego nie brakowało - powiedział kierownik reprezentacji Krzysztof Rola-Wawrzecki.
W poniedziałek kadrowicze dwukrotnie trenowali na stadionie w Grodzisku Wlkp. W pierwszych zajęciach, przed południem, wzięło udział 20 z 26 powołanych do reprezentacji zawodników, a po południu 24, gdyż do zespołu dołączyli już grający w klubach zagranicznych Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Arkadiusz Radomski i Jacek Bąk.
W pierwszych treningach nie uczestniczyli Arkadiusz Głowacki i Andrzej Niedzielan, którzy odczuwali skutki ostatnich meczów ligowych.
- Głowacki ma krwiaka na głowie i przez dwa, trzy dni nie będzie mógł odbijać piłki głową, ale w treningach powinien uczestniczyć - poinformował lekarz reprezentacji Jerzy Grzywocz. - Natomiast Niedzielan boryka się z infekcją okołokrętarzową na lewym udzie i na razie nie może trenować. Kiedy będzie mógł ćwiczyć? Nie wiem. W poniedziałek czuł się lepiej niż w niedzielę, ale z wszelkimi prognozami trzeba się wstrzymać.
We wtorek polskich piłkarzy także czekają dwa treningi. W środę o godzinie 17.00 kadra rozegra sparing z trzecioligową Obrą Kościan, a w czwartek reprezentacja przeniesie się do Warszawy. W piątek Polacy odbędą trening na stadionie przy ul. Łazienkowskiej, gdzie dzień później rozegrają mecz z Azerbejdżanem.
Mecz z Azerbejdżanem rozpocznie się na stadionie Legii o godzinie 18.00. Cztery dni później, na tym samym obiekcie, Polacy podejmować będą Irlandię Płn. (początek godz. 20.00).
Reprezentacja Polski przygotowująca się na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim do eliminacyjnych meczów Mistrzostw Świata z Azerbejdżanem (26 marca, godzina 18:00) i Irlandią Północną (30 marca, 20:00) ma za sobą pierwsze treningi.
- Rano był to właściwie godzinny rozruch, w którym uczestniczyło 22 zawodników, w tym Arkadiusz Głowacki oraz Andrzej Niedzielan. Kontuzje tych zawodników nie są poważne i obaj będą brani pod uwagę przez Pawła Janasa do składu na sobotni mecz. Zajęcia odbyły się na świetnie przygotowanej, bocznej płycie stadionu Groclinu. Warunki do treningu i odpoczynku mamy znakomite. Wczoraj późnym wieczorem do Grodziska przyjechali Tomasz Kłos, Maciej Żurawski, Kamil Kosowski, Jacek Krzynówek i Mirosław Szymkowiak. Dziś po południu dotarli ostatni powołani zawodnicy: Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Arkadiusz Radomski i Jacek Bąk. Wszyscy wzięli udział w wieczornym treningu, który rozpoczął się o godzinie 18:00. - poinformował kierownik reprezentacji Krzysztof Rola - Wawrzecki.
W zajęciach nie wzięli udziału jedynie Tomasz Frankowski i Andrzej Niedzielan. Jutro powinni być jednak do dyspozycji selekcjonera.
We wtorek polskich piłkarzy także czekają dwa treningi. W środę, o godzinie 17:00, kadrowicze rozegrają sparing z trzecioligową Obrą Kościan, a w czwartek wieczorem przeniosą się do Warszawy. W piątek odbędą trening na stadionie Legii, gdzie dzień później rozegrają mecz z Azerbejdżanem.
- Rano był to właściwie godzinny rozruch, w którym uczestniczyło 22 zawodników, w tym Arkadiusz Głowacki oraz Andrzej Niedzielan. Kontuzje tych zawodników nie są poważne i obaj będą brani pod uwagę przez Pawła Janasa do składu na sobotni mecz. Zajęcia odbyły się na świetnie przygotowanej, bocznej płycie stadionu Groclinu. Warunki do treningu i odpoczynku mamy znakomite. Wczoraj późnym wieczorem do Grodziska przyjechali Tomasz Kłos, Maciej Żurawski, Kamil Kosowski, Jacek Krzynówek i Mirosław Szymkowiak. Dziś po południu dotarli ostatni powołani zawodnicy: Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Arkadiusz Radomski i Jacek Bąk. Wszyscy wzięli udział w wieczornym treningu, który rozpoczął się o godzinie 18:00. - poinformował kierownik reprezentacji Krzysztof Rola - Wawrzecki.
W zajęciach nie wzięli udziału jedynie Tomasz Frankowski i Andrzej Niedzielan. Jutro powinni być jednak do dyspozycji selekcjonera.
We wtorek polskich piłkarzy także czekają dwa treningi. W środę, o godzinie 17:00, kadrowicze rozegrają sparing z trzecioligową Obrą Kościan, a w czwartek wieczorem przeniosą się do Warszawy. W piątek odbędą trening na stadionie Legii, gdzie dzień później rozegrają mecz z Azerbejdżanem.
Od wczoraj kadra Polski jest już w komplecie. Do czwartku będzie mieszkać i trenować w obiekcie Groclinu w Grodzisku Wielkopolskim. W czwartek wieczorem przeniesie się do Warszawy, gdzie w sobotę rozegra mecz z Azerbejdżanem w ramach eliminacji MŚ 2006.
Kadra zajmuje cały hotel, który jest wkomponowany w trybunę stadionu. Zjeżdżający się dziennikarze (wczoraj wieczorem było ich już około dziesięciu i będzie przybywać) okupują jeden stolik przy recepcji, gdzie nie mieszczą się ich laptopy. Z piłkarzami rozmawiają na stojąco w korytarzu. Wejścia na piętro pilnuje ochroniarz. Gdyby nawet zawodnik chciał kogoś tam zaprosić, to też nie może. Rzecznik Groclinu Jerzy Pięta zaproponował oddanie dziennikarzom do dyspozycji swojego pokoju, ale PZPN na to nie przystał, bo musiałby za ten pokój płacić.
Koszty są zresztą tematem niechętnie poruszanym. Nie wiadomo, ile PZPN płaci za pobyt, bo, jak mówi dyrektor reprezentacji Krzysztof Rola Wawrzecki, "ceny są negocjowane i stanowią tajemnicę handlową". Skądinąd wiadomo, że kiedy kadra przebywała tutaj przed i po meczu z Białorusią, właściciel Groclinu Zbigniew Drzymała wycenił wszelkie usługi na około 100 tysięcy złotych, wobec czego na trzy ostatnie dni kadra przeniosła się do Wronek.
Kadra zajmuje cały hotel, który jest wkomponowany w trybunę stadionu. Zjeżdżający się dziennikarze (wczoraj wieczorem było ich już około dziesięciu i będzie przybywać) okupują jeden stolik przy recepcji, gdzie nie mieszczą się ich laptopy. Z piłkarzami rozmawiają na stojąco w korytarzu. Wejścia na piętro pilnuje ochroniarz. Gdyby nawet zawodnik chciał kogoś tam zaprosić, to też nie może. Rzecznik Groclinu Jerzy Pięta zaproponował oddanie dziennikarzom do dyspozycji swojego pokoju, ale PZPN na to nie przystał, bo musiałby za ten pokój płacić.
Koszty są zresztą tematem niechętnie poruszanym. Nie wiadomo, ile PZPN płaci za pobyt, bo, jak mówi dyrektor reprezentacji Krzysztof Rola Wawrzecki, "ceny są negocjowane i stanowią tajemnicę handlową". Skądinąd wiadomo, że kiedy kadra przebywała tutaj przed i po meczu z Białorusią, właściciel Groclinu Zbigniew Drzymała wycenił wszelkie usługi na około 100 tysięcy złotych, wobec czego na trzy ostatnie dni kadra przeniosła się do Wronek.
Sebastian Mila dotarł na zgrupowanie kadry w poniedziałek rano. Gdy w południe schodził z boiska po treningu, podchodzili do niego kibice, dodając otuchy.
Po deklaracji złożonej w ubiegłym tygodniu, że jeśli w ciągu pół roku nie wywalczy miejsca w podstawowym składzie jedenastki Austrii Wieden, to definitywnie zakończy przygodę z futbolem, Mila przez cały weekend odbierał dziesiątki telefonów od zaniepokojonych przyjaciół, kolegów z boiska oraz zwykłych kibiców.
- Pytali, czy to prawda, a jeśli tak to dlaczego? Mówili - czy ty zwariowałeś? Wtedy uświadomiłem sobie, że chyba trochę się zagalopowałem. Zrobię sobie poważny rachunek sumienia. Będę musiał wszystko przemyśleć, nad wszystkim się zastanowić - powiedział Mila na łamach "Przeglądu Sportowego".
- Raczej jednak za pół roku nie skończę kariery, ale właśnie tyle czasu daję sobie na wygranie rywalizacji o miejsce w składzie Austrii. W przeciwnym razie latem będę chciał odejść do innego klubu - zadeklarował Mila.
Po deklaracji złożonej w ubiegłym tygodniu, że jeśli w ciągu pół roku nie wywalczy miejsca w podstawowym składzie jedenastki Austrii Wieden, to definitywnie zakończy przygodę z futbolem, Mila przez cały weekend odbierał dziesiątki telefonów od zaniepokojonych przyjaciół, kolegów z boiska oraz zwykłych kibiców.
- Pytali, czy to prawda, a jeśli tak to dlaczego? Mówili - czy ty zwariowałeś? Wtedy uświadomiłem sobie, że chyba trochę się zagalopowałem. Zrobię sobie poważny rachunek sumienia. Będę musiał wszystko przemyśleć, nad wszystkim się zastanowić - powiedział Mila na łamach "Przeglądu Sportowego".
- Raczej jednak za pół roku nie skończę kariery, ale właśnie tyle czasu daję sobie na wygranie rywalizacji o miejsce w składzie Austrii. W przeciwnym razie latem będę chciał odejść do innego klubu - zadeklarował Mila.
Trener piłkarskiej reprezentacji Irlandii Północnej Lawrie Sanchez uważa, że dla jego drużyny w eliminacjach mistrzostw świata kluczowy będzie mecz z Polską, 30 marca w Warszawie, a nie rozegrane cztery dni wcześniej spotkanie z Anglią na Old Trafford w Manchesterze.
"Mecz z Anglią jest ważny, ale najważniejsze będzie spotkanie z Polską" - powiedział Sanchez, który zakłada, że nawet w przypadku porażki z Anglią, jego podopieczni nadal będą mieć szansę na zajęcie drugiego miejsca w eliminacyjnej grupie 6. "Warunkiem będzie jednak zwycięstwo w Warszawie" - dodał.
"W tabeli nie gonimy Anglii, lecz Polskę. Porażka z Anglią niewiele zmieni w naszym położeniu. Natomiast jeśli przegramy z Polską, to stracimy wszelkie szanse na awans do MŚ - stwierdził szkoleniowiec. - Z kolei jeśli uda nam się zdobyć choć punkt w meczu z Anglią i pokonać Polskę, a wyniki pozostałych meczów ułożą się po naszej myśli, to kwestia drugiego miejsca w grupie nadal będzie otwarta. I na to liczymy".
O meczu z prowadzącą w grupie 6. Anglią Sanchez powiedział: "Nie mamy złudzeń, że to będzie trudne spotkanie. Gospodarze będą zdecydowanym faworytem, ale mam nadzieję, że przy odrobinie szczęścia uda nam się zdobyć choć jeden punkt".
Sancheza nie przeraża gwiazdorski skład reprezentacji Anglii m.in. z Michelem Owenem, Frankiem Lampardem, Waynem Rooney'em i Davidem Beckhamem. "Mam świadomość, że w futbolu wszystko jest możliwe, jeśli się tego bardzo chce" - dodał.
"Mecz z Anglią jest ważny, ale najważniejsze będzie spotkanie z Polską" - powiedział Sanchez, który zakłada, że nawet w przypadku porażki z Anglią, jego podopieczni nadal będą mieć szansę na zajęcie drugiego miejsca w eliminacyjnej grupie 6. "Warunkiem będzie jednak zwycięstwo w Warszawie" - dodał.
"W tabeli nie gonimy Anglii, lecz Polskę. Porażka z Anglią niewiele zmieni w naszym położeniu. Natomiast jeśli przegramy z Polską, to stracimy wszelkie szanse na awans do MŚ - stwierdził szkoleniowiec. - Z kolei jeśli uda nam się zdobyć choć punkt w meczu z Anglią i pokonać Polskę, a wyniki pozostałych meczów ułożą się po naszej myśli, to kwestia drugiego miejsca w grupie nadal będzie otwarta. I na to liczymy".
O meczu z prowadzącą w grupie 6. Anglią Sanchez powiedział: "Nie mamy złudzeń, że to będzie trudne spotkanie. Gospodarze będą zdecydowanym faworytem, ale mam nadzieję, że przy odrobinie szczęścia uda nam się zdobyć choć jeden punkt".
Sancheza nie przeraża gwiazdorski skład reprezentacji Anglii m.in. z Michelem Owenem, Frankiem Lampardem, Waynem Rooney'em i Davidem Beckhamem. "Mam świadomość, że w futbolu wszystko jest możliwe, jeśli się tego bardzo chce" - dodał.
Spotkanie reprezentacji Polski z Meksykiem będzie tylko jednym z dwóch meczów, które 27 kwietnia odbędą się na stadionie Soldier Field w Chicago.
Mecz międzypaństwowy kadry Pawła Janasa będzie dla kibiców dodatkową atrakcją.
Tego samego dnia rozegrane zostanie spotkanie amerykańskiej ligi soccera (MLS) pomiędzy Chicago Fire a New England Revolution. Organizatorzy zmienili termin tego spotkania, które pierwotnie miało odbyć się 25 maja.
Najpierw, o godz. 18 czasu miejscowego, na murawę wyjdą drużyny MLS, a dopiero po tym meczu odbędzie się oficjalne spotkanie międzypaństwowe pomiędzy Polską i Meksykiem.
Zabieg ten ma na celu przyciągnąć na Soldier Field większą ilość kibiców. W Chicago mieszka największa polska kolonia w Stanach Zjednoczonych, więc organizatorzy liczą na wysoką frekwencję. Bilety, w cenie 30-75 dolarów, będą przepustką na oba spotkania.
W 2004 roku na meczu USA - Polska na Soldier Field pojawiło się 39 529 kibiców.
Mecz międzypaństwowy kadry Pawła Janasa będzie dla kibiców dodatkową atrakcją.
Tego samego dnia rozegrane zostanie spotkanie amerykańskiej ligi soccera (MLS) pomiędzy Chicago Fire a New England Revolution. Organizatorzy zmienili termin tego spotkania, które pierwotnie miało odbyć się 25 maja.
Najpierw, o godz. 18 czasu miejscowego, na murawę wyjdą drużyny MLS, a dopiero po tym meczu odbędzie się oficjalne spotkanie międzypaństwowe pomiędzy Polską i Meksykiem.
Zabieg ten ma na celu przyciągnąć na Soldier Field większą ilość kibiców. W Chicago mieszka największa polska kolonia w Stanach Zjednoczonych, więc organizatorzy liczą na wysoką frekwencję. Bilety, w cenie 30-75 dolarów, będą przepustką na oba spotkania.
W 2004 roku na meczu USA - Polska na Soldier Field pojawiło się 39 529 kibiców.
Lepiej gramy jesienią
Jerzy Engel, były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski
Zawsze wolałem rozgrywać mecze jesienią. Zawodnicy są wtedy w wyższej formie, zwłaszcza meczowej. Mają za sobą cała rundę wiosenną, po kilkanaście spotkań ligowych i letnie przygotowania. Piłka nie przeszkadza im w grze. Pod koniec września osiągają zwykle szczyt formy.
Zupełnie inna jest sytuacja na początku marca. Wtedy większość naszych piłkarzy, oczywiście ci, którzy występują w klubach w kraju, ma za sobą jedynie okres przygotowawczy i kilka spotkań sparingowych. Nie jest to najlepszy sposób, aby osiągnąć od razu najwyższą formę.
U nas dodatkowym problemem jest zwykle pogoda. Na początku marca boiska nie nadają się do gry. Piłkarze taplają się w błocie albo jeżdżą na korkach jak na łyżwach. W tej sytuacji trudno o zdobycie najwyższej formy. Co najwyżej można mówić o nabyciu waleczności.
Wydawałoby się, że nie dotyczy to zawodników występujących w klubach zagranicznych. Ale to mylące. Nasi piłkarze muszą tam z reguły walczyć o miejsce w składzie. Nie zawsze to się im udaje, a siedzenie na ławce powoduje raczej zniechęcenie niż wzrost formy. Najlepszym przykładem może być Sebastian Mila. Trener Paweł Janas oceni jego dyspozycję dopiero na zgrupowaniu. Podobna sytuacja jest z Tomaszem Hajtą.
Ja miałem podobne problemy przed eliminacjami mistrzostw świata 2002. W swoich macierzystych klubach nie znajdowali miejsca tacy podstawowi gracze reprezentacji jak Tomasz Kłos czy Marek Koźmiński. Marek zmienił nawet klub z Serie A na Serie B, aby tylko grać. Po prostu taki warunek mu postawiłem. Mam nadzieję, że Paweł Janas znalazł złoty środek. Na razie wszystko układa się po jego myśli.
===================================================================================================
Obawiamy się tej wiosny
Reprezentacja Polski w spotkaniach z Azerbejdżanem i Irlandią Płn. powinna wywalczyć komplet punktów
Polscy selekcjonerzy piłkarskiej reprezentacji zawsze chcieli rozgrywać jak najmniej spotkań na wiosnę. Dzisiaj to już niemożliwe.
Czy nasza piłkarska reprezentacja jest słaba na wiosnę? Z niepokojem zadajemy sobie to pytanie. Przed nami bowiem dwa eliminacyjne mecze mistrzostw świata – z Azerbejdżanem (26.03) i Irlandią Płn. (30.03).
Ostrzeżenie z Białorusi
Przed kilkoma tygodniami kadra trenera Pawła Janasa pogłębiła niestety wrażenie, że w tym okresie na naszych piłkarzy przychodzi wiosenne rozleniwienie, skoro przegrali w Grodzisku z Białorusią 1:3. Na szczęście był to jedynie mecz towarzyski, bez żadnych więc konsekwencji, jeżeli nie liczyć oczywiście nadszarpniętego prestiżu. Nadal jednak pozostaje niepewność, czy w 30. i 31. meczu pod wodzą Pawła Janasa nasza piłkarska reprezentacja zdobędzie kolejne punkty w eliminacjach mistrzostw świata, czy czeka nas blamaż, jaki już kilkakrotnie miał miejsce w spotkaniach rozgrywanych o tej porze roku?
To nie pora dla nas
Bo pora rzeczywiście nie jest dla naszych piłkarzy najlepsza. Jeszcze przed kilkoma dniami na wszystkich boiskach (oprócz oczywiście Wisły, Legii i Groclinu, które mają podgrzewaną płytę) leżała gruba warstwa śniegu, a pod nią lód. PZPN odwołał nawet inaugurującą sezon ligową kolejkę. Można więc zrozumieć niepokój selekcjonera. Musiał powołać do kadry zawodników, którzy na dobrą sprawę zaledwie powąchali trawę, są po dwóch spotkaniach ekstraklasy. Nawet najlepszy polski piłkarz Jacek Krzynówek wyraził swoje zaniepokojenie takim stanem rzeczy. Nic bowiem nie zastąpi gry w meczach, żaden trening, choćby nawet pod okiem samego Jose Mourinho.
Trening nie zastąpi gry
Janas bardzo dobrze o tym wiedział i dlatego naciskał na prezesa Michała Listkiewicza, aby PZPN nie odwoływał już kolejnych spotkań ligowych bez względu na pogodę. Jakie były tego konsekwencje – widzieliśmy choćby na stadionie warszawskiej Polonii, nie mówiąc o bajorku na boisku Cracovii. Ale co się nie robi dla reprezentacji. Mimo wszystko problem braku ogrania naszych reprezentantów nie występuje chyba już tak ostro jak kiedyś.
Janas na razie potrafi
Ponad połowa z nich broni na co dzień barw zagranicznych klubów, najczęściej tych bez dłuższej zimowej przerwy w rozgrywkach ligowych. Jedynym więc kłopotem selekcjonera jest wyrównanie dysproporcji w przygotowaniu między „krajowymi”, a „cudzoziemcami”. Czy Janasowi ta sztuka się uda?
Engel wygrywał
Jednym z nielicznych naszych selekcjonerów, który potrafił wydobyć z piłkarzy sporo sił, nawet na wiosnę, był Jerzy Engel. Kibice pamiętają zapewne wspaniałe zwycięstwo biało-czerwonych w Oslo nad Norwegią 3:2 (bramka Bartosza Karwana, która dawała nam trzy punkty). Ale nie zapominajmy, że ta sama drużyna 6 czerwca, a więc niespełna dwa i pół miesiąca później, zaledwie zremisowała z Armenią 1:1.
Wpadki nie będzie?
Janas na razie takiej wpadki nie miał, choć porażki ze Stanami Zjednoczonymi w towarzyskim spotkaniu w Płocku (31.03.2004 r.) 0:1 i w eliminacjach mistrzostw Europy ze Szwecją w Sztokholmie (05.06.2003 r.) 1:3, nie pozwalają na bardziej optymistyczne oczekiwania. Podobnie jak eliminacyjny remis 0:0 z Węgrami w Chorzowie (29.03.2003 r.).
100 dni wakacji
Szef szkolenia PZPN Antoni Piechniczek przyczyn niechęci piłkarzy do gry na wiosnę upatruje w studniowej przerwie w rozgrywkach ligowych. – Takich wakacji nie mają kluby zachodnie. Nic dziwnego, że na początku sezonu biją nas nie tylko w meczach reprezentacji narodowych, ale również w rywaliacji zespołów klubowych .
Poza tym – mówi Piechniczek – za moich czasów mogłem właściwie dowolnie dysponować piłkarzami. Przebywaliśmy na grupowaniach po dwa, trzy tygodnie. Teraz czas wspólnych treningów kadry narodowej wyznacza FIFA. Można twierdzić, że wszyscy mają jednakowe warunki, ale to pozory. Mimo wszystko sądzę, że Janas dobrze przygotował zespół. I jeżeli podejdzemy do tych spotkań skoncentrowani, wygramy – dodaje Piechniczek.
Jerzy Engel, były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski
Zawsze wolałem rozgrywać mecze jesienią. Zawodnicy są wtedy w wyższej formie, zwłaszcza meczowej. Mają za sobą cała rundę wiosenną, po kilkanaście spotkań ligowych i letnie przygotowania. Piłka nie przeszkadza im w grze. Pod koniec września osiągają zwykle szczyt formy.
Zupełnie inna jest sytuacja na początku marca. Wtedy większość naszych piłkarzy, oczywiście ci, którzy występują w klubach w kraju, ma za sobą jedynie okres przygotowawczy i kilka spotkań sparingowych. Nie jest to najlepszy sposób, aby osiągnąć od razu najwyższą formę.
U nas dodatkowym problemem jest zwykle pogoda. Na początku marca boiska nie nadają się do gry. Piłkarze taplają się w błocie albo jeżdżą na korkach jak na łyżwach. W tej sytuacji trudno o zdobycie najwyższej formy. Co najwyżej można mówić o nabyciu waleczności.
Wydawałoby się, że nie dotyczy to zawodników występujących w klubach zagranicznych. Ale to mylące. Nasi piłkarze muszą tam z reguły walczyć o miejsce w składzie. Nie zawsze to się im udaje, a siedzenie na ławce powoduje raczej zniechęcenie niż wzrost formy. Najlepszym przykładem może być Sebastian Mila. Trener Paweł Janas oceni jego dyspozycję dopiero na zgrupowaniu. Podobna sytuacja jest z Tomaszem Hajtą.
Ja miałem podobne problemy przed eliminacjami mistrzostw świata 2002. W swoich macierzystych klubach nie znajdowali miejsca tacy podstawowi gracze reprezentacji jak Tomasz Kłos czy Marek Koźmiński. Marek zmienił nawet klub z Serie A na Serie B, aby tylko grać. Po prostu taki warunek mu postawiłem. Mam nadzieję, że Paweł Janas znalazł złoty środek. Na razie wszystko układa się po jego myśli.
===================================================================================================
Obawiamy się tej wiosny
Reprezentacja Polski w spotkaniach z Azerbejdżanem i Irlandią Płn. powinna wywalczyć komplet punktów
Polscy selekcjonerzy piłkarskiej reprezentacji zawsze chcieli rozgrywać jak najmniej spotkań na wiosnę. Dzisiaj to już niemożliwe.
Czy nasza piłkarska reprezentacja jest słaba na wiosnę? Z niepokojem zadajemy sobie to pytanie. Przed nami bowiem dwa eliminacyjne mecze mistrzostw świata – z Azerbejdżanem (26.03) i Irlandią Płn. (30.03).
Ostrzeżenie z Białorusi
Przed kilkoma tygodniami kadra trenera Pawła Janasa pogłębiła niestety wrażenie, że w tym okresie na naszych piłkarzy przychodzi wiosenne rozleniwienie, skoro przegrali w Grodzisku z Białorusią 1:3. Na szczęście był to jedynie mecz towarzyski, bez żadnych więc konsekwencji, jeżeli nie liczyć oczywiście nadszarpniętego prestiżu. Nadal jednak pozostaje niepewność, czy w 30. i 31. meczu pod wodzą Pawła Janasa nasza piłkarska reprezentacja zdobędzie kolejne punkty w eliminacjach mistrzostw świata, czy czeka nas blamaż, jaki już kilkakrotnie miał miejsce w spotkaniach rozgrywanych o tej porze roku?
To nie pora dla nas
Bo pora rzeczywiście nie jest dla naszych piłkarzy najlepsza. Jeszcze przed kilkoma dniami na wszystkich boiskach (oprócz oczywiście Wisły, Legii i Groclinu, które mają podgrzewaną płytę) leżała gruba warstwa śniegu, a pod nią lód. PZPN odwołał nawet inaugurującą sezon ligową kolejkę. Można więc zrozumieć niepokój selekcjonera. Musiał powołać do kadry zawodników, którzy na dobrą sprawę zaledwie powąchali trawę, są po dwóch spotkaniach ekstraklasy. Nawet najlepszy polski piłkarz Jacek Krzynówek wyraził swoje zaniepokojenie takim stanem rzeczy. Nic bowiem nie zastąpi gry w meczach, żaden trening, choćby nawet pod okiem samego Jose Mourinho.
Trening nie zastąpi gry
Janas bardzo dobrze o tym wiedział i dlatego naciskał na prezesa Michała Listkiewicza, aby PZPN nie odwoływał już kolejnych spotkań ligowych bez względu na pogodę. Jakie były tego konsekwencje – widzieliśmy choćby na stadionie warszawskiej Polonii, nie mówiąc o bajorku na boisku Cracovii. Ale co się nie robi dla reprezentacji. Mimo wszystko problem braku ogrania naszych reprezentantów nie występuje chyba już tak ostro jak kiedyś.
Janas na razie potrafi
Ponad połowa z nich broni na co dzień barw zagranicznych klubów, najczęściej tych bez dłuższej zimowej przerwy w rozgrywkach ligowych. Jedynym więc kłopotem selekcjonera jest wyrównanie dysproporcji w przygotowaniu między „krajowymi”, a „cudzoziemcami”. Czy Janasowi ta sztuka się uda?
Engel wygrywał
Jednym z nielicznych naszych selekcjonerów, który potrafił wydobyć z piłkarzy sporo sił, nawet na wiosnę, był Jerzy Engel. Kibice pamiętają zapewne wspaniałe zwycięstwo biało-czerwonych w Oslo nad Norwegią 3:2 (bramka Bartosza Karwana, która dawała nam trzy punkty). Ale nie zapominajmy, że ta sama drużyna 6 czerwca, a więc niespełna dwa i pół miesiąca później, zaledwie zremisowała z Armenią 1:1.
Wpadki nie będzie?
Janas na razie takiej wpadki nie miał, choć porażki ze Stanami Zjednoczonymi w towarzyskim spotkaniu w Płocku (31.03.2004 r.) 0:1 i w eliminacjach mistrzostw Europy ze Szwecją w Sztokholmie (05.06.2003 r.) 1:3, nie pozwalają na bardziej optymistyczne oczekiwania. Podobnie jak eliminacyjny remis 0:0 z Węgrami w Chorzowie (29.03.2003 r.).
100 dni wakacji
Szef szkolenia PZPN Antoni Piechniczek przyczyn niechęci piłkarzy do gry na wiosnę upatruje w studniowej przerwie w rozgrywkach ligowych. – Takich wakacji nie mają kluby zachodnie. Nic dziwnego, że na początku sezonu biją nas nie tylko w meczach reprezentacji narodowych, ale również w rywaliacji zespołów klubowych .
Poza tym – mówi Piechniczek – za moich czasów mogłem właściwie dowolnie dysponować piłkarzami. Przebywaliśmy na grupowaniach po dwa, trzy tygodnie. Teraz czas wspólnych treningów kadry narodowej wyznacza FIFA. Można twierdzić, że wszyscy mają jednakowe warunki, ale to pozory. Mimo wszystko sądzę, że Janas dobrze przygotował zespół. I jeżeli podejdzemy do tych spotkań skoncentrowani, wygramy – dodaje Piechniczek.
Reprezentacja Pawła Janasa gra podobnie do tej, która wywalczyła awans do mistrzostw świata w 2002 roku. Obecny obrońca Wisły Kraków Tomasz Kłos był ważną postacią obu tych drużyn.
Kiedy z bliska obserwuje się grę obrońców, człowiek dochodzi do wniosku, że podstawową cechą klasowego stopera musi być donośny głos. Taki Tomasz Kłos pokrzykuje tonem dyrektora przez dziewięćdziesiąt minut. - Mocny głos trzeba mieć i trzeba go używać - twierdzi 31-letni filar krakowskiej Wisły i reprezentacji. - Bramkarz i obrońcy stoją z tyłu, najwięcej widzą, więc muszą informować kolegów. Mam taki charakter, że dużo krzyczę, mówię. Czasami źle podpowiem, albo powiem za dużo, czasami klnę, ale to wszystko jest spowodowane chęcią, by zespół grał lepiej.
Kiedy z bliska obserwuje się grę obrońców, człowiek dochodzi do wniosku, że podstawową cechą klasowego stopera musi być donośny głos. Taki Tomasz Kłos pokrzykuje tonem dyrektora przez dziewięćdziesiąt minut. - Mocny głos trzeba mieć i trzeba go używać - twierdzi 31-letni filar krakowskiej Wisły i reprezentacji. - Bramkarz i obrońcy stoją z tyłu, najwięcej widzą, więc muszą informować kolegów. Mam taki charakter, że dużo krzyczę, mówię. Czasami źle podpowiem, albo powiem za dużo, czasami klnę, ale to wszystko jest spowodowane chęcią, by zespół grał lepiej.
Arkadiusz Radomski, Tomasz Frankowski i Andrzej Niedzielan nie brali udziału w pełnym treningu piłkarskiej kadry, która w Grodzisku Wlkp. przygotowuje się do dwóch najbliższych meczów w eliminacjach mistrzostw świata z Azerbejdżanem i Irlandią Płn.
We wtorek przed południem kadrowicze przeprowadzili pierwszy z dwóch zaplanowanych na ten dzień treningów. - Przed południem piłkarze przeprowadzili 1,5-godzinne zajęcia na głównej płycie stadionu Groclinu. Wzięli w nich udział wszyscy zawodnicy z 26-osobowej kadry, ale nie wszyscy trenowali na pełnych obrotach. Kontuzjowani są Andrzej Niedzielan, Arkadiusz Radomski i Tomasz Frankowski. Z tego powodu cała trójka swój udział w zajęciach musiała ograniczyć do truchtu wokół boiska. Pozostali ćwiczyli z pełnym zaangażowaniem - poinformował kierownik reprezentacji Krzysztof Rola-Wawrzecki.
We wtorek po południu kadrowiczów czeka jeszcze jeden trening, tym razem na bocznym boisku.
W środę o godzinie 17.00 kadrowicze rozegrają sparing z trzecioligową Odrą Kościan, a w czwartek wieczorem przeniosą się do Warszawy. W piątek odbędą trening na stadionie Legii, gdzie dzień później rozegrają mecz z Azerbejdżanem (początek o godzinie 18.00).
We wtorek przed południem kadrowicze przeprowadzili pierwszy z dwóch zaplanowanych na ten dzień treningów. - Przed południem piłkarze przeprowadzili 1,5-godzinne zajęcia na głównej płycie stadionu Groclinu. Wzięli w nich udział wszyscy zawodnicy z 26-osobowej kadry, ale nie wszyscy trenowali na pełnych obrotach. Kontuzjowani są Andrzej Niedzielan, Arkadiusz Radomski i Tomasz Frankowski. Z tego powodu cała trójka swój udział w zajęciach musiała ograniczyć do truchtu wokół boiska. Pozostali ćwiczyli z pełnym zaangażowaniem - poinformował kierownik reprezentacji Krzysztof Rola-Wawrzecki.
We wtorek po południu kadrowiczów czeka jeszcze jeden trening, tym razem na bocznym boisku.
W środę o godzinie 17.00 kadrowicze rozegrają sparing z trzecioligową Odrą Kościan, a w czwartek wieczorem przeniosą się do Warszawy. W piątek odbędą trening na stadionie Legii, gdzie dzień później rozegrają mecz z Azerbejdżanem (początek o godzinie 18.00).
Jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego, w sobotę Polska zagra z Azerbejdżanem w składzie: Dudek - Baszczyński, Kłos, Bąk, Rząsa - Kosowski, Kałużny, Szymkowiak, Krzynówek - Żurawski, Frankowski.
Jedyną niewiadomą jest udział w meczu Tomasza Frankowskiego. Napastnik Wisły Kraków chodzi z markotną miną. Ma naciągnięty mięsień. W poniedziałek wieczorem doktor Jerzy Grzywocz mówił, że "Franek" zacznie trenować od wtorku. We wtorek zawodnik wyszedł na poranny rozruch, pobiegał wokół boiska, kopnął kilkanaście razy piłkę i zszedł. W podobnej sytuacji są jeszcze Arkadiusz Głowacki oraz Arkadiusz Radomski (rano biegali, po południu nie) i Andrzej Niedzielan (biegał, z fizjologiem Zbigniewem Jastrzębskim, i rano, i po południu). Mają być do dyspozycji trenera Janasa w środowym sparingu z III-ligową Obrą Kościan. Niepodważalne miejsce ma Maciej Żurawski, najlepszy strzelec kadry w tych eliminacjach (trzy bramki).
Jeśli nie Frankowski, to - uwaga - Marek Saganowski, a nie jeden z najskuteczniejszych piłkarzy angielskiej I ligi Grzegorz Rasiak (14 goli w 28 meczach). Ten drugi szykowany jest chyba na następną środę i bój z twardymi Wyspiarzami z Irlandii Północnej.
Na razie jednak Janas nie kombinuje. Najwięcej problemów miał z obroną, ale Jacek Bąk (od połowy stycznia leczył kontuzję, ostatnio mało trenował, zagrał tylko w dwóch meczach rezerw) jest przekonujący na treningach. Nie widać braku ogrania. Wychodzi doświadczenie. - Przyjechałem, żeby grać, a nie opalać się - mówi obrońca Lens. - Po to dwa razy zagrałem w rezerwach po 90 minut, żeby jak najlepiej się przygotować. Mogłem wystąpić po 15 minut w pierwszym zespole.
Podobnie rzecz się ma z Tomaszem Kłosem, który wygrał rywalizację z Arkadiuszem Głowackim (głowa wciąż boli, guz -pamiątka z meczu z Polonią - na czole jest) i Tomaszem Hajtą. Boki obrony zarezerwowane są dla Tomasza Rząsy i Marcina Baszczyńskiego. Ten pierwszy wytrzymał presję Tomasza Kiełbowicza, który może i nie jest w gorszej dyspozycji, ale jednak w reprezentacji Janasa nie grał nigdy. Baszczyński nie ma konkurencji z prawej strony, a ustawianie tam Bosackiego czy Hajty byłoby szukaniem rozwiązania na siłę.
W pomocy nie ma żadnych wątpliwości. Bartosz Karwan i Euzebiusz Smolarek błyszczą w swoich klubach, ale na grę w meczach o punkty jeszcze za wcześnie. Tym bardziej że Janas nie widzi potrzeby, by zmieniać Kamila Kosowskiego czy Jacka Krzynówka. Ten drugi jest bez wątpienia w najlepszej formie ze wszystkich reprezentantów. Biega aż miło, wygrywa najwięcej pojedynków jeden na jednego. W ogóle nie widać po nim, że rozegrał już kilkanaście meczów tej wiosny.
W środku pomocy też bez zagadek. Konkurent Radosława Kałużnego - Arkadiusz Radomski - nie trenuje. A Sebastian Mila jest w słabszej formie niż Mirosław Szymkowiak, któremu bardzo posłużył wyjazd do Trabzonsporu. Jest w formie, wybija się na treningach celnymi, prostopadłymi podaniami, które mogą być kluczem do zwycięstw w sobotę i środę.
Janas nie zawiódł się na tych piłkarzach w Wiedniu i Cardiff. Ufa, że skoro poradzili sobie w tak trudnych spotkaniach, dadzą radę i przeciwko Azerbejdżanowi. Tym bardziej że na razie z konkurentów żaden nie wybija się ponad przeciętność i nie gra tak, by selekcjoner miał dylemat. Hasło przed spotkaniem w Wielką Sobotę brzmi: jak najszybciej strzelić gola.
Jedyną niewiadomą jest udział w meczu Tomasza Frankowskiego. Napastnik Wisły Kraków chodzi z markotną miną. Ma naciągnięty mięsień. W poniedziałek wieczorem doktor Jerzy Grzywocz mówił, że "Franek" zacznie trenować od wtorku. We wtorek zawodnik wyszedł na poranny rozruch, pobiegał wokół boiska, kopnął kilkanaście razy piłkę i zszedł. W podobnej sytuacji są jeszcze Arkadiusz Głowacki oraz Arkadiusz Radomski (rano biegali, po południu nie) i Andrzej Niedzielan (biegał, z fizjologiem Zbigniewem Jastrzębskim, i rano, i po południu). Mają być do dyspozycji trenera Janasa w środowym sparingu z III-ligową Obrą Kościan. Niepodważalne miejsce ma Maciej Żurawski, najlepszy strzelec kadry w tych eliminacjach (trzy bramki).
Jeśli nie Frankowski, to - uwaga - Marek Saganowski, a nie jeden z najskuteczniejszych piłkarzy angielskiej I ligi Grzegorz Rasiak (14 goli w 28 meczach). Ten drugi szykowany jest chyba na następną środę i bój z twardymi Wyspiarzami z Irlandii Północnej.
Na razie jednak Janas nie kombinuje. Najwięcej problemów miał z obroną, ale Jacek Bąk (od połowy stycznia leczył kontuzję, ostatnio mało trenował, zagrał tylko w dwóch meczach rezerw) jest przekonujący na treningach. Nie widać braku ogrania. Wychodzi doświadczenie. - Przyjechałem, żeby grać, a nie opalać się - mówi obrońca Lens. - Po to dwa razy zagrałem w rezerwach po 90 minut, żeby jak najlepiej się przygotować. Mogłem wystąpić po 15 minut w pierwszym zespole.
Podobnie rzecz się ma z Tomaszem Kłosem, który wygrał rywalizację z Arkadiuszem Głowackim (głowa wciąż boli, guz -pamiątka z meczu z Polonią - na czole jest) i Tomaszem Hajtą. Boki obrony zarezerwowane są dla Tomasza Rząsy i Marcina Baszczyńskiego. Ten pierwszy wytrzymał presję Tomasza Kiełbowicza, który może i nie jest w gorszej dyspozycji, ale jednak w reprezentacji Janasa nie grał nigdy. Baszczyński nie ma konkurencji z prawej strony, a ustawianie tam Bosackiego czy Hajty byłoby szukaniem rozwiązania na siłę.
W pomocy nie ma żadnych wątpliwości. Bartosz Karwan i Euzebiusz Smolarek błyszczą w swoich klubach, ale na grę w meczach o punkty jeszcze za wcześnie. Tym bardziej że Janas nie widzi potrzeby, by zmieniać Kamila Kosowskiego czy Jacka Krzynówka. Ten drugi jest bez wątpienia w najlepszej formie ze wszystkich reprezentantów. Biega aż miło, wygrywa najwięcej pojedynków jeden na jednego. W ogóle nie widać po nim, że rozegrał już kilkanaście meczów tej wiosny.
W środku pomocy też bez zagadek. Konkurent Radosława Kałużnego - Arkadiusz Radomski - nie trenuje. A Sebastian Mila jest w słabszej formie niż Mirosław Szymkowiak, któremu bardzo posłużył wyjazd do Trabzonsporu. Jest w formie, wybija się na treningach celnymi, prostopadłymi podaniami, które mogą być kluczem do zwycięstw w sobotę i środę.
Janas nie zawiódł się na tych piłkarzach w Wiedniu i Cardiff. Ufa, że skoro poradzili sobie w tak trudnych spotkaniach, dadzą radę i przeciwko Azerbejdżanowi. Tym bardziej że na razie z konkurentów żaden nie wybija się ponad przeciętność i nie gra tak, by selekcjoner miał dylemat. Hasło przed spotkaniem w Wielką Sobotę brzmi: jak najszybciej strzelić gola.