A.C.A.B pisze:wezmą go jako zawodowego boksera...
zwazywszy ze to kangurzyca
Nieznani sprawcy skradli z krakowskiego ogrodu zoologicznego roczną kangurzycę. Na teren zoo dosTo już drugi taki incydent w ciągu ostatnich tygodni. Najpierw otruto rzadkie ptaki warzęchy, teraz łupem złodziei padł niewielki roczny kangur z gatunku Walabia benetta. - Do włamania doszło w nocy ze środy na czwartek - mówi Katarzyna Padło z zespołu prasowego małopolskiej policji. - Czwartkowym rankiem podczas rutynowego obchodu i liczenia zwierząt stwierdzono brak jednego kangura - mówi ze smutkiem Teresa Grega, zastępca dyrektora zoo do spraw hodowlanych. Kangura prawdopodobnie wyniesiono przez dziurę w ogrodzeniu, wcześniej jednak pracownicy ogrodu przeszukali cały jego teren w nadziei, że schował się gdzieś między krzakami. - Jest gorąco, więc kangury nie są zamykane na noc - mówi dr Józef Skotnicki, dyrektor zoo. Zdaniem dyrektora, drugi po zatruciu warzęch przypadek ingerencji w działalność ogrodu to sprawka kogoś, kto dobrze zna jego rozplanowanie. Skradziony kangur ma około 80 cm i waży niecałe 20 kg. Kosztuje 3 tys. zł. Gatunek ten występuje najczęściej w południowo-wschodniej Australii oraz na Tasmanii. - Trudno powiedzieć, jakim cudem go złapali - zastanawia się Teresa Grega. - Kangury są płochliwe, na widok człowieka z reguły uciekają, potrafią potężnie uderzyć nogami i boleśnie ugryźć. - Pewnie zwabili go jedzeniem, może uśpili, a potem załadowali do worka i wynieśli przez dziurę w siatce - snują domysły ochroniarze, których od wczoraj na polecenie dyrekcji wspomagają dodatkowe osoby. Policja ustala okoliczności zdarzenia i poszukuje sprawców.
tali się, wycinając dziurę w ogrodzeniu.