flagus pisze:http://deser.pl/deser/1,83453,7965856,Pierwsza_reklama_McDonalds_dla____gejow_.html
Od dziś bojkotuje ten szajs.
niedobrze mi. I tak zawsze wolałem KFC
Moderator: dUfio
Bezpłciowe przedszkole
W Sztokholmie dzieci mogą chodzić do przedszkola Egalia, w którym płeć nie istnieje, a wszyscy są dla siebie „kolegami” lub „osobami”. Słów: „dziewczynka” i „chłopiec” się nie używa.
Działalność pedagogiczną placówki przenika ideologia gender i równouprawnienia. Według serwisu internetowego Egalii widać ją dosłownie wszędzie: w urządzeniu wnętrz, wyborze zabawek i lektur dla najmłodszych. Dzieci bawią się wózkami do zakupów i lalkami, po których nie widać płci. W przewidzianych dla przedszkolaków lekturach nie występują heteroseksualni rodzice. Zamiast nich dzieci poznają samotnych rodziców i pary tej samej płci. Kierownictwo przedszkola wychodzi z założenia, że rodziny heteroseksualne i tak są obecne wszędzie, a oni muszą stanowić przeciwwagę dla segregowanego ze względu na płeć, konserwatywnego społeczeństwa.
Personel nie zwykł się zwracać do swoich podopiecznych, określając ich płeć. – Grupy dzieci nie nazywamy dziewczynkami czy chłopcami. Mówimy o nich „koledzy” – tłumaczy „Rz” Lotta Rajalin, szefowa przedszkola Egalia. W niektórych sytuacjach nauczycielki posługują się też hybrydą między zaimkami osobowymi „on” i „ona” – odpowiednikiem nieistniejącego w szwedzkim „ono” (hen).
W Szwecji zaczęło niedawno działalność internetowe pismo „Feministyczna Perspektywa”, w którym propaguje się neutralne ze względu na płeć słowa. W przyszłości zatrudnienie w gazecie znajdą zapewne przeszkoleni w tej materii wychowankowie Egalii.
Warsztaty „antydyskryminacyjne” dla przedszkolaków
W Krakowie przeprowadzono w ubiegłym roku nie tak odległy od szwedzkiego wzorca eksperyment.
W przedszkolu „Pozytywka” odbyły się w listopadzie „warsztaty antydyskryminacyjne” dla dzieci. Miały uczyć maluchy tolerancji dla inności. Dzieci jednak nie za bardzo dawały się przekonać w czasie zajęć, że inne jest równie dobre, jak to znane. Bardzo dziwiły się, jak królewicz mógł na swego życia towarzysza życia wybrać nie królewnę Stokrotkę, ale Księcia Wspaniałego. - Ten książę to była po prostu przebrana królewna – orzekła w końcu pięciolatka, która przyszła na te warsztaty, prowadzone przez psychologa.
Opis owego pomysłu wywołał zaś burzę na forum internetowym krakowskiego wydania „Gazety Wyborczej”. Niektórzy internauci uznali nawet, że czytanie maluchom bajki o królewiczu, który pokochał nie księżniczkę, ale innego królewicza, to "propagowanie homoseksualizmu".
Lesbijki adoptowały chłopca, teraz zmieniają mu płeć
To się nie mieści w głowie! Dwie pochodzące ze Stanów Zjednoczonych kobiety, które żyją w związku, pragną pomóc przejść swojemu synowi transformację z chłopca w dziewczynkę. Lesbijki podkreślają, że wychowywane przez nie dziecko samo zdecydowało, że bardziej woli być dziewczynką niż chłopcemMieszkanki Kalifornii adoptowały Thomasa, gdy ten był zaledwie dwulatkiem. Po kilku latach dorastania wśród kobiet żyjących w związku homoseksualnym, chłopiec nawet nie chce słyszeć, by ktoś do niego mówił Thomas. 11-latek żąda, by zwracano się do niego Tammy. Obecnie przechodzi też terapię hormonalną, która ma pomóc w zatrzymaniu u niego procesu dojrzewania płciowego. Kobiety nie robią sobie nic z krytyki, która na nie spada. Cały czas podkreślają, że wychowywany przez nie chłopiec, już rok po zamieszkaniu z nimi, zaczął wyrażać wrogie nastawienie wobec własnej płci. Niedługo potem zaczął gustować też w dziewczęcej garderobie. Obecnie jego powierzchowność, zachowanie i upodobania sprawiają, że wiele osób rzeczywiście może go pomylić z dziewczynką.
(fot. za Daily Mail)
Terapia hormonalna, która ma zatrzymać dojrzewanie płciowe Thomasa jest kolejnym krokiem w procesie jego transformacji. "Mamuśki" cały czas bronią swojego punktu widzenia sugerując, że lepiej będzie, jeśli zmieni płeć jeszcze w dzieciństwie, niż miałby z tym zwlekać do czasu wejścia w dorosłość. Uważają również - powołując się na inne przykłady - że jeśli zostałby pozbawiony tej możliwości, zaistniałoby ryzyko, że chciałby odebrać sobie życie - poinformował dziennik "Daily Mail".
pawel_nh_zw pisze:W kwestii legalności pedalskich związków to jak na razie nie mam nic do zarzucenia polskiemu prawu - po prostu nie dopuszcza takiej opcji i tyle, nie represjonuje pedziów za to że się zapierdalają w kakaowe oko, ale nie daje im adoptować dzieci. Brzydzę się pedałami, ale karać ich (zwłaszcza, jak to bywa w krajach islamskich, śmiercią) za samą orientację łamie podstawową zasadę liberalizmu, że państwo nie wpieprza się w moje prywatne sprawy, dopóki nie działam na czyjąś szkodę moralną, majątkową lub fizyczną.
Jedyne, co mnie denerwuje to fakt, że mogą bezkarnie urządzać sobie swoje żenujące manifestacje i to, że bezkarnie atakują kościół w mediach (chociaż tu i tak gorszy jest ten idiota Pierdal z Behemota czy jak mu tam).
viki pisze:Co do pedałów i lesbijek to wpisuje się w opinię przedmówców.
Co kto robi pod pierzyną, to jego sprawa. Nawet lokale pedalsko/lesbijskie mi nie przeszkadzają - a nich się bawią w swoim gronie razem z Kaliszem czy Palikotem Jak jeszcze sporo wypiją i zasilą akcyzę, to tym lepiej.
Związki partnerskie również akceptuję. Jak dwóch pedałów chce czuć, że są tylko dla siebie (również w zakresie wspólnoty majątkowej, dziedziczenia etc.), to powinni mieć taką możliwość.
Ale:
- propagowanie pedalstwa (publiczne przemarsze z Biedroniem na czele) STOP!!!
- adopcja dzieci przez związki partnerskie pedałów i lespijek STOP!!!