Hutnik Kraków - Orlicz Suchedniów 27 września godz.15

Tematy piłkarskie (do 2010 r.)

Moderatorzy: dUfio, majlech

Awatar użytkownika
bolo
Posty: 429
Rejestracja: ndz wrz 12, 2004 10:31 pm
Lokalizacja: NOWA HUTA

Postautor: bolo » pn wrz 29, 2008 9:54 am

Świątek odblokowany

Hutnik Kraków - Orlicz Suchedniów 4-0 (2-0)

1-0 Czajka 29, 2-0 Tabak 38, 3-0 Świątek 71, 4-0 Świątek 75.

Sędziował Tomasz Piróg (Kraków). Żółte kartki: Brzeziański, Tabak - Jaros. Widzów ok. 500.

Hutnik: Brzeziański (86 Turbasa) - Dziadzio, Czajka, Pasionek, Niechciał - Pyciak (46 Nawrot), Tabak, Gładysz, Tarasek (73 Białkowski) - Wiącek, Świątek (86 Kiwacki).

Orlicz: Chadała - Bujakowski, Kubiec, Ubożak, Dulak - Kozera (60 Śledzik), Janyst (60 Zegadło), Bieniek, Hajduk, Ryński - Jaros (75 Wilk).

W sprawozdawczości sportowej siłą rzeczy nadużywa się często słowo: lider. W naszym przypadku użyjmy więc zamiennego: przodownik, a ma ono akurat w najmłodszej dzielnicy Krakowa silne, historyczne konotacje. Hutnik został przodownikiem tabeli już przed tygodniem, kiedy ograł Puszczę, a teraz w sobotnie popołudnie przodował w piłkarskiej robocie na swoim boisku, udzielając gościom z Suchedniowa - jak to określił ich trener - solidnej lekcji futbolu.

Wygrana hutników nie podlegała dyskusji, byli stroną nadającą tempo spotkaniu. Zaatakowali od pierwszego gwizdka, Orlicz bronił się prawie pół godziny, największą zaporę dla ataków gospodarzy stanowił obrońca Dulak. W 9 min Wiącek strzelił z wolnego, bramkarz z trudem odbił piłkę. Niebawem groźna akcja Wiącka z Peciakiem zakończyła się na obronie gości. Orlicz atakował z wypadku, w przodzie aktywny był Jaros, ale miał pecha - aż dwa razy schodził z boiska po zderzeniu głową z rywalami. Jaros w 12 min chciał zaskoczyć bramkarza Hutnika, lecz Brzeziański w ładnym stylu skierował piłkę na róg. Akcji hutników było zdecydowanie więcej, po kilku strzałach piłka minimalnie mijała cel. W końcu jeden z falowych ataków przyniósł pierwszego gola dla krakowian, a akcję kolegów zakończył w 29 min celnym strzałem z bliska Czajka.

Jeszcze Jaros w 35 min próbował wyrównać, ale skuteczniejszy był Hutnik. Po dośrodkowaniu w 38 min Wiącek zostawił piłkę nadbiegającemu Tabakowi, który momentalnie strzelił, a odchodzący lot futbolówki w prawy róg bramki był nie do powstrzymania dla Chadały. W 40 min próbował podwyższyć rezultat Gładysz, tym razem Chadała wybił piłkę na korner.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmienia, Hutnik miał inicjatywę, Orlicz tylko czyhał na kontry. W 50 min niebezpiecznie uderzył, polujący na swego pierwszego gola w sezonie, Świątek, bramkarz odbił strzał nogami. Obrona gości załamała się trzeci raz w 71 min, kiedy wreszcie Światek sprytnie uwolnił się spod opieki obrońców (zachowując wszelkie proporcje - niczym Boniek przy trzecim golu z Belgią na mundialu '82) i wychodząc na czystą pozycję, trafił w dolny róg bramki. Kilka minut później ten sam piłkarz po podaniu od Tabaka oraz efektownej dwójkowej akcji z Wiąckiem ustalił wynik meczu. Pecha miał Gładysz, w 87 min trafił piłką w poprzeczkę.

JAN OTAŁĘGA

Zdaniem trenerów

Dariusz Siekliński, Hutnik:

- Zagraliśmy przeciętnie, bo odczuwaliśmy ostatni mecz, rozegrany w nieprawdopodobnym tempie. Mimo to spotkanie z Orliczem toczyło się pod nasze dyktando. Cieszę się, że odblokował się strzelecko Krzysiu Świątek, po golu podbiegł i przybił "piątkę" ze mną, bo mu przepowiadałem wcześniej, że strzeli gola. Tabak pracował świetnie, to zawodnik tego meczu. Kadrę mamy szeroką, każdy, kto wchodził na boisko, spełniał zadanie. Umacniamy się na pierwszym miejscu i oby tak dalej.

Janusz Cieślak, Orlicz:

- Gdyby Jaros wykorzystał okazję na początku, pewnie mecz inaczej by wyglądał. Jednak Hutnik był lepszy, udzielił nam surowej lekcji. Próbowaliśmy mu przeszkadzać, ale niewiele nam wyszło.
Dziennik Polski