Wysokie zarobki piłkrazy przyczyną upadku polskich klubów?
- tenco się zdusił szlugiem
- Posty: 42
- Rejestracja: sob lip 16, 2005 9:17 pm
Ciekawy artykuł przypadkowo yudało mi się znaleść na stronie fanslask.prv.pl
Tragedia - Tak to widzą kibice klubów dotkniętych ozdrowieńczym trendem, jaki powoli zaczyna być widoczny na rodzimym rynku futbolowym. Bo właśnie w polskiej piłce coś drgnęło. Futbol jaki znamy powolutku zaczyna dostawać kopa od rzeczywistości.
Sześć lat czekania
Wydawało się, że rodzima piłka zacznie stawać na nogi, gdy na początku 2004 roku w ciągu kilku zaledwie tygodni zbankrutowały dwa drugoligowe kluby: KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Błękitni Stargard Szczeciński. Niestety, w Ostrowcu zrobiono wałek polegający na podmianie z Ceramiką Opoczno, a zniknięciem Błękitnych nikt się nie przejął.
Teraz zaczyna coś się dziać
Raków Częstochowa ogłasza upadłość. Nie dlatego, że jest tam nadmiar gotówki, lecz właśnie z powodu jej braku. I braku perspektyw na dopływ pieniędzy. Nad takim samym ruchem z tych samych powodów zastanawiają się w Hetmanie Zamość i Miedzi Legnica. Fatalnie jest w Motorze Lublin i Hutniku Kraków. O bankructwie mówią w klubie podszywającym się pod KSZO w Ostrowcu. W innych zespołach napomykają o możliwości nie wystartowania do rozgrywek w najbliższej przyszłości. W Ruchu Chorzów i GKS-ie Katowice półotwarcie się mówi, że nie stać jest klubów na finansowanie drużyn na dotychczasowym poziomie zaspokojenia roszczeń zawodników. Jeszcze inne drużyny chcą wyprzedawać swoich grajków nie tylko po to, by podreperować własny budżet, ale by się największych darmozjadów pozbyć z listy płac.
Fan złapał winnych
Skoro dziennikarze poważnych tytułów nie widzą powodu dla którego rodzimy futbol znajduje się w zapaści, to my, piszący kibice Śląska przedkładamy przyczyny degrengolady na tacy: Powód wszystkich tych problemów jest jeden: zbyt duże wydatki w stosunku do przychodów. A gdy spojrzeć na budżety jakichkolwiek klubów (polskich, brytyjskich, pierwszoligowych czy z lig trzecich) to najwięcej gotówki idzie na pensje dla zawodników.
O kasie za granicami Polski rozwodzić się tu nie ma co, chociaż nie sposób wspomnieć, że chorym jest fakt iż byle grajek za parę lat kopania skóry dostaje tyle forsy, że później do końca życia może leżeć fajfusem do góry. W Polsce aż tak idiotycznie nie jest, ale mimo wszystko zarobki futbolistów są niewspółmierne do pieniędzy jakie dostają ludzie innych zawodów. Mierni kopacze, i to nie w najlepszych klubach, potrafią domagać się pensji kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Za to, że potrenują dwie godziny dziennie, a raz na tydzień będą musieli pobiegać przez 90 minut. Albo posiedzieć na ławce rezerwowych.
Płacą i płaczą, a potem mataczą
Przepłacają swoich piłkarzy wszystkie kluby i dlatego wszystkie mają kłopoty z wiązaniem końca z końcem. Później trzeba uciekać od długów i robione są podobne wały z jakimi mieliśmy do czynienia w Poznaniu (gdzie gra Amica), Warszawie (gdzie nie mogąca wywalczyć pierwszoligowego awansu Polonia zakupiła sobie miejsce znikającego Groclinu), Ostrowcu (gdzie gra Ceramika), Szczecinie (tam grała Piotrcovia), Bydgoszczy (dokąd przeniesiono Kujawiaka Włocławek) Łodzi (gdy na miejsce „starego” Widzewa powstał „nowy”) i wielu innych miejscach. Nie chodzi w tych machlojkach o żadne wzniosłe cele, lecz o ordynarne pozbycie się długów.
Winny jak zwykle - PZPN
Taki stan rzeczy konserwowany jest przez PZPN. Gdyby związek się nie zgodził na żadne „podmianki” czy nawet będące przymiarką do wała przenosiny do innych miast, nie mielibyśmy do czynienia z chamskim okradaniem wierzycieli. Wówczas wiele klubów zaliczyłoby finansowa padaczkę, lecz na dłuższą metę miałoby to ozdrowieńczy wpływ na cały futbol. Bo nikt rozsądny nie wywalałby góry pieniędzy w błoto (tzn. na pensje dla kopaczy). A nierozsądni prędzej czy później powypadaliby z gry, bo bezkarnie powiększać długów nie można w nieskończoność.
Bankructwo powiewem optymizmu, czyli problem braku płatników
Obecna fala bankructw daje szanse na ozdrowienie rodzimej piłki. Gdyby chodziło o jeden klub problemu by nie było. Jak znamy polską pomysłowość, coś tam by się wykombinowało. Jednak kiedy identyczne sygnały dochodzą z wielu miejsc, to w mózgach finansowych pijawek, jakimi są piłkarze, pojawia się czerwone światełko. Nazwać je można „problemem braku płatników”. Ów brak potencjalnych leszczy, których można naciągnąć na pieniądze, chwieje pewnością siebie zawodników. Dotychczas skórokopy mieli w nosie kłopoty finansowe klubów w których pobierali pensje. Teraz nadchodzi niepewność. Stąd na przykład niecodzienna decyzja futbolistów z Ostrowca, którzy zadeklarowali chęć gry na obniżonych kontraktach. Jeśli ktoś posądza ich o dobre serce to niestety trzeba rozwiać te sentymentalne mrzonki. Zawodnikami kieruje chłodna kalkulacja. Lepiej zarabiać „mało” (wielu z nas chciałoby dostawać takie „małe” pensje) niż mieć kłopoty za znalezieniem następnego leszcza z którego da się wydoić kasę.
Roman Zieliński, AP
Tragedia - Tak to widzą kibice klubów dotkniętych ozdrowieńczym trendem, jaki powoli zaczyna być widoczny na rodzimym rynku futbolowym. Bo właśnie w polskiej piłce coś drgnęło. Futbol jaki znamy powolutku zaczyna dostawać kopa od rzeczywistości.
Sześć lat czekania
Wydawało się, że rodzima piłka zacznie stawać na nogi, gdy na początku 2004 roku w ciągu kilku zaledwie tygodni zbankrutowały dwa drugoligowe kluby: KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Błękitni Stargard Szczeciński. Niestety, w Ostrowcu zrobiono wałek polegający na podmianie z Ceramiką Opoczno, a zniknięciem Błękitnych nikt się nie przejął.
Teraz zaczyna coś się dziać
Raków Częstochowa ogłasza upadłość. Nie dlatego, że jest tam nadmiar gotówki, lecz właśnie z powodu jej braku. I braku perspektyw na dopływ pieniędzy. Nad takim samym ruchem z tych samych powodów zastanawiają się w Hetmanie Zamość i Miedzi Legnica. Fatalnie jest w Motorze Lublin i Hutniku Kraków. O bankructwie mówią w klubie podszywającym się pod KSZO w Ostrowcu. W innych zespołach napomykają o możliwości nie wystartowania do rozgrywek w najbliższej przyszłości. W Ruchu Chorzów i GKS-ie Katowice półotwarcie się mówi, że nie stać jest klubów na finansowanie drużyn na dotychczasowym poziomie zaspokojenia roszczeń zawodników. Jeszcze inne drużyny chcą wyprzedawać swoich grajków nie tylko po to, by podreperować własny budżet, ale by się największych darmozjadów pozbyć z listy płac.
Fan złapał winnych
Skoro dziennikarze poważnych tytułów nie widzą powodu dla którego rodzimy futbol znajduje się w zapaści, to my, piszący kibice Śląska przedkładamy przyczyny degrengolady na tacy: Powód wszystkich tych problemów jest jeden: zbyt duże wydatki w stosunku do przychodów. A gdy spojrzeć na budżety jakichkolwiek klubów (polskich, brytyjskich, pierwszoligowych czy z lig trzecich) to najwięcej gotówki idzie na pensje dla zawodników.
O kasie za granicami Polski rozwodzić się tu nie ma co, chociaż nie sposób wspomnieć, że chorym jest fakt iż byle grajek za parę lat kopania skóry dostaje tyle forsy, że później do końca życia może leżeć fajfusem do góry. W Polsce aż tak idiotycznie nie jest, ale mimo wszystko zarobki futbolistów są niewspółmierne do pieniędzy jakie dostają ludzie innych zawodów. Mierni kopacze, i to nie w najlepszych klubach, potrafią domagać się pensji kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Za to, że potrenują dwie godziny dziennie, a raz na tydzień będą musieli pobiegać przez 90 minut. Albo posiedzieć na ławce rezerwowych.
Płacą i płaczą, a potem mataczą
Przepłacają swoich piłkarzy wszystkie kluby i dlatego wszystkie mają kłopoty z wiązaniem końca z końcem. Później trzeba uciekać od długów i robione są podobne wały z jakimi mieliśmy do czynienia w Poznaniu (gdzie gra Amica), Warszawie (gdzie nie mogąca wywalczyć pierwszoligowego awansu Polonia zakupiła sobie miejsce znikającego Groclinu), Ostrowcu (gdzie gra Ceramika), Szczecinie (tam grała Piotrcovia), Bydgoszczy (dokąd przeniesiono Kujawiaka Włocławek) Łodzi (gdy na miejsce „starego” Widzewa powstał „nowy”) i wielu innych miejscach. Nie chodzi w tych machlojkach o żadne wzniosłe cele, lecz o ordynarne pozbycie się długów.
Winny jak zwykle - PZPN
Taki stan rzeczy konserwowany jest przez PZPN. Gdyby związek się nie zgodził na żadne „podmianki” czy nawet będące przymiarką do wała przenosiny do innych miast, nie mielibyśmy do czynienia z chamskim okradaniem wierzycieli. Wówczas wiele klubów zaliczyłoby finansowa padaczkę, lecz na dłuższą metę miałoby to ozdrowieńczy wpływ na cały futbol. Bo nikt rozsądny nie wywalałby góry pieniędzy w błoto (tzn. na pensje dla kopaczy). A nierozsądni prędzej czy później powypadaliby z gry, bo bezkarnie powiększać długów nie można w nieskończoność.
Bankructwo powiewem optymizmu, czyli problem braku płatników
Obecna fala bankructw daje szanse na ozdrowienie rodzimej piłki. Gdyby chodziło o jeden klub problemu by nie było. Jak znamy polską pomysłowość, coś tam by się wykombinowało. Jednak kiedy identyczne sygnały dochodzą z wielu miejsc, to w mózgach finansowych pijawek, jakimi są piłkarze, pojawia się czerwone światełko. Nazwać je można „problemem braku płatników”. Ów brak potencjalnych leszczy, których można naciągnąć na pieniądze, chwieje pewnością siebie zawodników. Dotychczas skórokopy mieli w nosie kłopoty finansowe klubów w których pobierali pensje. Teraz nadchodzi niepewność. Stąd na przykład niecodzienna decyzja futbolistów z Ostrowca, którzy zadeklarowali chęć gry na obniżonych kontraktach. Jeśli ktoś posądza ich o dobre serce to niestety trzeba rozwiać te sentymentalne mrzonki. Zawodnikami kieruje chłodna kalkulacja. Lepiej zarabiać „mało” (wielu z nas chciałoby dostawać takie „małe” pensje) niż mieć kłopoty za znalezieniem następnego leszcza z którego da się wydoić kasę.
Roman Zieliński, AP
Jasny gwint! Viceroy'e lighty już 9,80!
Ch*j z akcyzami karton na targu jest tani!
Ch*j z akcyzami karton na targu jest tani!
-
- Posty: 125
- Rejestracja: pt mar 20, 2009 10:12 pm
- Lokalizacja: Willowe
- metal
- Site Admin
- Posty: 3362
- Rejestracja: pn sie 23, 2004 5:01 pm
- Lokalizacja: http://www.Hutnik.krakow.pl
- Kontakt:
Artykuł jest bardzo dobry. Całe zło to grubo przepłacani kopacze o raczej marnych umiejętnościach. Moim zdaniem 10 tys. miesiecznie to max co powinni zarabiac kopacze w extraklasie. A gdyby nie chcieli za takie "grosze" grac to juz ich sprawa. Zawsze mogliby wyjechać za granice, gdzie przez ich marne umiejętności i tak ich nikt nie chce. Czyli koło się zamyka i tak graliby w Polsce. A to wina klubów , ze kurwa tak wyśrubowały zarobki metrosexualnych skórokopów. Prawde mówiac to futbol reprezentacyjny czy ligowy niewiele mnie pasjonuje i juz chyba nigdy w takim stopniu jak za małolata nie bedzie pasjonował. Oglądanie spedalonych pseudogwiazdeczek próbujących biegać po boisku za grubą kapuste to raczej nie moja bajka.
- metal
- Site Admin
- Posty: 3362
- Rejestracja: pn sie 23, 2004 5:01 pm
- Lokalizacja: http://www.Hutnik.krakow.pl
- Kontakt:
-
- Posty: 1944
- Rejestracja: pn sie 29, 2005 3:19 pm
i złożyli wniosek o swoje karty zawodnicze. grali nie za darmo, ale nie wypłacano im buły. to różnica subtelna, jednak powinna być zauważalna.
oczywiscie mam pełen szacunek i uznanie dla graczy za postawę w całej rundzie i szkoda że takiej drużyny nie mieliśmy wcześniej... oby się jeszcze nie okazało że później takoż...
oczywiscie mam pełen szacunek i uznanie dla graczy za postawę w całej rundzie i szkoda że takiej drużyny nie mieliśmy wcześniej... oby się jeszcze nie okazało że później takoż...
następnego lata Hutnik będzie mistrzem świata
Zgadzam się z autorem artykułu ,kontrakty i pensje powinny być tylko w ekstraklasie i I lidze i to okrojone.
Wszystkie inne ligi powinny być na zasadach amatorskich ,a za granie powinni dostawać nagrody uzależnione od oglądalności .(chcesz zarabiać kasę podnoś swoje umiejętności i awansuj do I ligi)
amen
Wszystkie inne ligi powinny być na zasadach amatorskich ,a za granie powinni dostawać nagrody uzależnione od oglądalności .(chcesz zarabiać kasę podnoś swoje umiejętności i awansuj do I ligi)
amen
[quote="HAMAS"]Zgadzam się z autorem artykułu ,kontrakty i pensje powinny być tylko w ekstraklasie i I lidze i to okrojone.
To się Szmyt ucieszy, jak przeczyta, jakie ma poparcie dla swoich słów
Silna piłka KRAJOWA musi się wiązać z przynajmniej 2-3 klasami rozgrywkowymi- zawodowymi. Problem rzeczywiście może tkwić w samych wysokościach kwot, ale to nie jest nasz problem, 95% klubów na świecie nie wychodzi na zysk (w Niemczech np każdy ma stratę), generalnie biznes piłkarski jest biznesem, do którego się dokłada. Trzeba tylko znaleźc tych, którzy dokładają
Jak się posypie kiedyś Real M, Manchester itd to powolutku przekładać się to będzie także na zarobki u nas.
To co denerwuje u nas to natomiast zaangażowanie, wystarczy 1-0 to będzie 1-0, siedzę na ławce to trener jest do dupy itd itd. W tych kategoriach rzeczywiście duża większość piłkarzyków nie dorosła do wysokości pensji.
To się Szmyt ucieszy, jak przeczyta, jakie ma poparcie dla swoich słów
Silna piłka KRAJOWA musi się wiązać z przynajmniej 2-3 klasami rozgrywkowymi- zawodowymi. Problem rzeczywiście może tkwić w samych wysokościach kwot, ale to nie jest nasz problem, 95% klubów na świecie nie wychodzi na zysk (w Niemczech np każdy ma stratę), generalnie biznes piłkarski jest biznesem, do którego się dokłada. Trzeba tylko znaleźc tych, którzy dokładają
Jak się posypie kiedyś Real M, Manchester itd to powolutku przekładać się to będzie także na zarobki u nas.
To co denerwuje u nas to natomiast zaangażowanie, wystarczy 1-0 to będzie 1-0, siedzę na ławce to trener jest do dupy itd itd. W tych kategoriach rzeczywiście duża większość piłkarzyków nie dorosła do wysokości pensji.
centrum nh
o Pasionie woja drogą kto jak kto ale on nie miał prawa płakać że 7 mies jest biedny i bez kasy...
nie wiem czy mowil z jest biedny ale skoro ma podpisany kontrakt to naleza mu sie zarobione pieniadze. Pomysl pracujesz w firmie a szef mowi ze nie dostaniesz pieniedzy bo masz inne zrodla dochodu. Raczej bys sie wkurzyl
Inna sprawa czy nie powinien zaplacic kary za sprzedane mecze rownej wartosci zarobionvyh pieniedzy.
o Pasionie woja drogą kto jak kto ale on nie miał prawa płakać że 7 mies jest biedny i bez kasy...
nie wiem czy mowil z jest biedny ale skoro ma podpisany kontrakt to naleza mu sie zarobione pieniadze. Pomysl pracujesz w firmie a szef mowi ze nie dostaniesz pieniedzy bo masz inne zrodla dochodu. Raczej bys sie wkurzyl
Inna sprawa czy nie powinien zaplacic kary za sprzedane mecze rownej wartosci zarobionvyh pieniedzy.
- centrum nh
- Posty: 1888
- Rejestracja: sob lis 12, 2005 10:32 am
- Lokalizacja: dark side
Panowie, piłkarze to normalni pracownicy i szukają pracy za jak największe pieniądze, jeżeli podpisują kontrakt to pracodawca ma się z niego wywiązać. W w.w. temacie to nie jest problem zarobków piłkarzy, tylko prezesów że płacą tyle choć nie maja z czego. Jeżeli zarobki w polskiej piłce spadną to nasi kopacze będą grać 1 skrzypce w ligach mołdawskich, azerbejdżańskich, katarskich i tym podobnych