Byli piłkarze z Suchych Stawów

Wszystko o nowym, NASZYM Hutniku.

Moderatorzy: dUfio, majlech, lucero

Awatar użytkownika
fubu
Posty: 601
Rejestracja: czw sie 26, 2004 8:15 pm
Lokalizacja: suche stawy i Szkolne

Postautor: fubu » pn lip 16, 2012 2:26 pm

Hutnik Kraków
Obrazek

pablo
Posty: 1555
Rejestracja: sob wrz 04, 2004 8:27 am
Lokalizacja: Galaktyka Kurvix

Postautor: pablo » ndz lip 22, 2012 1:39 pm

Polonia Bytom 2:1 Raków Częstochowa
1:0 Białkowski 80'
1:1 82'
2:1 Alancewicz 86'

LOKO
Posty: 638
Rejestracja: pn lip 04, 2005 11:24 am
Lokalizacja: NH

Postautor: LOKO » śr lip 25, 2012 7:04 pm


Awatar użytkownika
CENTRUM D NH
Posty: 294
Rejestracja: czw paź 19, 2006 10:30 am
Lokalizacja: NOWA HUTA

Postautor: CENTRUM D NH » ndz lip 29, 2012 9:32 pm

18-letni Damian Buras, pomocnik Wisły Kraków, opuścił zgrupowanie drużyny ekstraklasy w Słowenii i wrócił do kraju.

Pozyskany z Hutnika piłkarz doznał podczas treningu urazu nogi. Sztab szkoleniowy wraz z medycznym zdecydował, że lepiej dla samego zawodnika będzie wrócić do Krakowa od razu po meczu z Hannoverem. Buras szybciej przejdzie specjalistyczne badania diagnostyczne, po których zostanie podjęta decyzja o dalszym leczeniu.

sportowetempo.pl
Każdy Głos, Każdy Cios Oddany Za Ten Klub, Za Te Barwy HKS !!!

Rybak
Posty: 469
Rejestracja: czw gru 09, 2004 1:11 pm
Lokalizacja: OŚWIECENIA PŁD.

Postautor: Rybak » ndz lip 29, 2012 11:25 pm

klątwa zaczełą działać 8) :twisted:
Obrazek

eustachy
Posty: 36
Rejestracja: pn sty 19, 2009 1:44 pm

Postautor: eustachy » śr sie 01, 2012 3:52 pm


Awatar użytkownika
snuff
Posty: 964
Rejestracja: sob wrz 04, 2004 3:10 pm

Postautor: snuff » czw sie 02, 2012 2:50 pm


pablo
Posty: 1555
Rejestracja: sob wrz 04, 2004 8:27 am
Lokalizacja: Galaktyka Kurvix

Postautor: pablo » pt sie 03, 2012 8:16 am

Zawodnicy Błękitnych Modlnica pokonali w sparingu czołową ekipie wielickiej Klasy A - Batorego Wola Batorska 6:1.

Świetny wynik idzie w świat, natomiast ciekawsza jest grupa nowych piłkarzy, którzy wystąpili w zespole Batorego. Jak donosi oficjalny fanpage klubu Błekitni Modlnica, w zespole z Woli Batorskiej wystapili: Marcin Kossak (ostatnio Targowianka, wcześniej Orzeł Piaski Wlk i Armatura oraz występujący w Futsal Ekstraklasie Kupczyk Kraków), Marcin Pituła (ostatnio także Targowianka), Grzegorz Przysiężniak i Dariusz Kuźma (oboje Garbarnia). Wszyscy ci gracze to uznani w regionie zawodnicy, jednak ich nazwiska bledną, gdy dodamy, iż w barwach Batorego wystąpili również Michał Stolarz i Andrzej Dudziński!

Pierwszy z nich to były świetny gracz m.in. Hutnika (pamiętna bramka z Sigmą Ołomuniec z kornera w Pucharze UEFA), później występującego m.in. w Śląsku i Pogoni Szczecin. Ostatnio grał w wicemistrzy krakowskiej okręgówki Jutrzence Giebułtów.

Wkrótce okaże się, ilu z tych graczy będzie zawodnikami Batorego.

Awatar użytkownika
markow
Posty: 814
Rejestracja: sob sie 28, 2004 4:10 pm

Postautor: markow » pn sie 06, 2012 12:52 pm

W debiucie drugoligowym Stępniowski puścił 2 bramki

5 sierpnia 2012, 11:15 - Łowicz (Stadion Miejski)
Pelikan Łowicz 2-0 Puszcza Niepołomice
Mykoła Dremluk 12, Mariusz Solecki 88

Pelikan: Mariusz Jędrzejewski - Konrad Kowalczyk, Mykoła Dremluk, Krzysztof Brodecki, Damian Ceglarz, Karol Kopeć (67 Maciej Wyszogrodzki), Robert Łakomy, Patryk Pomianowski (89 Damian Kosiorek), Michał Adamczyk, Mariusz Solecki, Kamil Jackiewicz (69 Mikołaj Zwoliński).

Puszcza: Krystian Stępniowski - Marcin Zontek (46 Damian Szymonik), Łukasz Jurkowski (59 David Paul), Tomasz Księżyc, Leszek Tarasek, Mateusz Cholewiak, Paweł Strózik, Łukasz Nowak, Dawid Kałat (46 Mateusz Olszak), Sebastian Janik, Paweł Moskwik (78 Marek Mizia).
-------------------------------------------------------
Forever Hutnik - Czyzyny HKS

Awatar użytkownika
Aldaris
Posty: 1837
Rejestracja: czw gru 14, 2006 9:49 pm
Lokalizacja: République du Niger

Postautor: Aldaris » pn sie 13, 2012 10:39 pm

http://futbolnet.pl/wiadomosci/krzyszto ... sprzedalem


Krzysztof Przytuła: Nigdy się nie sprzedałem

Źródło: futbolnet.pl

Autor: Paweł Marszałkowski / Maciej Słomiński

12-08-2012



Z Krzysztofem Przytułą spotkaliśmy się w słonecznym Sopocie, w szczycie letniej kanikuły. Przyjechał na rowerze. Trenuje przed Tour de France czy zaledwie Wyścig Pokoju mu chodzi po głowie? Czy może po urlopie odbędzie się oficjalne ważenie w redakcji Canal Plus?



Zaczęliśmy jednak od przygody naszego rozmówcy z piłką…

- Jakim byłeś piłkarzem? Beznadziejnym, słabym, przeciętnym, dobrym czy może bardzo dobrym?

- Nie ma się co oszukiwać: byłem przeciętny.

- Niektórzy, na przykład portal Weszło!, twierdzą, że na telewizyjnego eksperta się nie nadajesz. Kilka cytatów: „Rozegrał mało meczów w ekstraklasie, nic nie osiągnął – co to za ekspert?” albo „Ktoś AŻ TAK niegdyś słaby nie powinien być teraz AŻ TAK przemądrzały”. Co ty na to?
- Jeżeli ktoś ma pojęcie o piłce, to nieważne ile meczów rozegrał. Nikt nie bierze pod uwagę moich kontuzji, degradacji za korupcję spowodowanych nie moją winą. Czy to w Arce, czy w Szczakowiance. Gdyby nie to, meczów byłoby więcej. Ale jak już mówiłem, nie staż na boisku jest istotny, a wiedza. I czytanie gry. Czytać dobrze grę może piłkarz, który nie był wybitny. Przyzwyczaiłem się do tego, że dla pana Zdziśka mogę być świetnym ekspertem, a już dla pana Andrzeja beznadziejnym. Z kolei ja mógłbym być zdania, że ów pan Andrzej jest słabym dziennikarzem i że nie zna się na piłce, bo ani razu nie zagrał w ekstraklasie. Mam prawo do własnego zdania. I już jest remis, po jeden.

- „Przytuła w naszej lidze zasłynął tylko tym, że w czasie swojej krótkiej kariery starannie golił nogi i rekordowo długo namydlał/balsamował/kremował się pod prysznicem” - to też o tobie...
- Śmieszą mnie takie opinie. Gwarantuję wam, że sporo było takich, którzy namydlali się dłużej. Co do nóg: skóra wówczas szybciej się regeneruje. Popytajcie specjalistów, na przykład Ryszard Szula, to powiedzą to samo... Patrzcie, coś wam pokażę (Przytuła pokazuje nam nogi. Nieogolone nogi… - przyp. PM i MS). Już nie gram w piłkę, więc nogi zarośnięte. Jak ktoś chce się uczepić, to zawsze coś znajdzie.

- Jak trafiłeś do telewizji? Są tacy, którzy uważają, że żeby zostać ekspertem, wystarczy pić wódkę w odpowiednim towarzystwie...

- Pudło. Ja wódki nie piję wcale, możecie spytać naszego wspólnego znajomego „Dawida” (chodzi o Tomasza Dawidowskiego przyp. PM i MS). Do Canal+ trafiłem dzięki Marcinowi Rosłoniowi. Gdy skończyłem na poważnie grać w piłkę, zapytał mnie, czy chciałbym spróbować swoich sił w telewizji. Byłem wówczas zajęty ratowaniem Hutnika Nowa Huta (to zresztą temat-rzeka), więc odmówiłem. Po pewnym czasie propozycja pojawiła się ponownie i tym razem odpowiedź była już pozytywna. Jacek Laskowski, ówczesny szef komentatorów, dał mi zielone światło. Przez pierwsze dwa miesiące komentowałem z „dziupli” mecze w Klubie Kibica. To dla trenerów i maniaków naszej krajowej piłki…

- Nam zdarzało się oglądać mecze w „KK”…
- No to macie problem: jesteście maniakami! Wracając do tematu - „Laska” uznał, że nie ma się do czego przyczepić, więc wskoczyłem na głęboką wodę, czyli mecze na żywo w tzw. „prime-time’ie”. Zadebiutowałem z Tomkiem Smokowskim z Bełchatowie.

- Jak u ciebie z tremą?

- O tremie nie ma mowy. Wiem, że pracuję z odpowiednimi ludźmi, najlepszymi fachowcami w Polsce, więc jestem spokojny.

- Ile czasu się przygotowujesz do transmisji?
- To zależy, czy komentuję mecz polskiej ekstraklasy, czy spotkanie ligi zagranicznej. W pierwszym przypadku, wiadomo, to część mojego życia, więc czas przygotowania jest krótszy. Wychodzę z założenia, że jeśli przekazuję jakąś informację lub ciekawostkę, muszę potwierdzić ją osobiście. Zamiast pytać, jak przed meczem prezentuje się zawodnik X, wolę pójść na dwa treningi i przekonać się na własne oczy. Drugą sprawą, która bardzo mi pomaga, jest system do meczowych analiz Prozone.

- Gdzie jest lepsza atmosfera: w szatni piłkarskiej czy w redakcji?

- Ciężko porównać, ale chyba jednak w redakcji. W Canal+ mamy kapitalną atmosferę. Z przyjemnością przychodzi się do pracy i nie chce się stamtąd wychodzić. Chyba że na boisko, bo mamy też redakcyjną drużynę...

- I jak oceniasz grę kolegów?
- Kilku ma za sobą przeszłość piłkarską, więc ich oceniał nie będę. Z naszych dziennikarzy nieźle spisuje się Andrzej Twarowski. Ma całkiem fajne umiejętności, ale przy tym jest chyba najcięższym partnerem do gry, bo bez przerwy się kłóci, a słowny pojedynek ciężko z nim wygrać. „Twaro” jest mistrzem ciętej riposty.

- Powiedziałeś, że byłeś przeciętnym piłkarzem, a jak oceniłbyś siebie jako eksperta telewizyjnego. Ta sama skala: beznadziejny, słaby, przeciętny, dobry, bardzo dobry?
- Powiem wam, jak skończę przygodę z telewizją. Póki co cały czas się uczę, ale myślę, że nie jest najgorzej. Całkiem niedawno, w jednym z magazynów, Tomek Smokowski - człowiek, którego podziwiam za to, że od zera doszedł do pozycji najlepszego komentatora w kraju - stworzył taki swój alfabet. Pod literką „P” znalazło się nazwisko Przytuła, co już samo w sobie jest dla mnie wielkim zaszczytem. Tomek napisał, że jestem redakcyjnym odkryciem.

- Często pojawiają się opinie, że w Canal+ jesteście zbyt łagodni, że nie poruszacie niewygodnych i trudnych tematów...
- Jeżeli zawodnik zagra źle, nie mówimy: „Spieprzył jak zawsze. Jest fatalny!”, tylko coś w stylu: „Widzieliśmy w jego wykonaniu lepsze zagrania”. Wychodzimy z założenia, że trzeba tę naszą piłkę pokazywać w jak najlepszym świetle. Na sto osób, ile powie, że mimo wszystko nie najgorsza jest ta nasza liga?

- Góra dziesięć...
- Maksymalnie! A my staramy się pokazać, że wcale tak beznadziejnie nie jest. Chcemy mówić o rzeczach przyjemnych. Jak nie my, to kto?!

- Pogadajmy trochę o czasach, w których zamiast eleganckich butów, zakładałeś korki. Urodziłeś się w Krakowie, a pierwsze piłkarskie kroki stawiałeś w Hutniku...
- Jestem z Nowej Huty, więc Hutnik był oczywistym wyborem. Mieszka tam 300 tysięcy ludzi, więcej niż w Gdyni. Dziennie trenuje około trzystu chłopaków. To biedna dzielnica, nie doświadczycie tam żadnej lanserki, chłopców, których rodzice odwożą i przywożą niemal pod same drzwi szatni, żeby synek za bardzo się nie zmęczył. W Nowej Hucie wciąż panuje stary klimat, taki, jaki znam z własnego dzieciństwa. Chłopaki czekają na każdą wolną chwilę, żeby tylko pokopać piłkę. Kochają to.

- Do Hutnika wróciłeś, aby zakończyć karierę...
- Postanowiłem pomóc klubowi, który mnie ukształtował. Zastałem kompletną ruinę. Byli działacze nie mieli tysiąca złotych, żeby płacić miastu, co miesiąc za dzierżawę obiektów sportowych, więc oddali je. Chodziłem po sponsorach, prosiłem o pieniądze. Od zaprzyjaźnionych biznesmenów zbierałem sporo kasy miesięcznie, co na poziomie trzeciej ligi było niezłym osiągnięciem. Klubem tak na dobrą sprawę rządzili kibice, którzy swego czasu pomagali w wygrzebywaniu się z dołka. Powstało specjalne stowarzyszenie, coś na wzór „socios” - 130 osób decydowało o losach Hutnika. Człowiek wpłacający - nie wiem, strzelam - sto, dwieście albo trzysta złotych, decydował o sprawach, o których często nie miał pojęcia. Przykładowo: mówię, że potrzebuję odżywki, a oni się spotykają, głosują i decydują, że tych odżywek nie dostanę. Doszło do takiej paranoi, że ja pełniąc połowę funkcji, organizując praktycznie wszystko, dając pieniądze i siedząc w klubie od 10 do 21, w rzeczywistości nie miałem nic do powiedzenia. W ciągu półtora roku mojej pracy zatrudnialiśmy: drugiego trenera, masażystę, kierownika i trenera bramkarzy. W trzecioligowym klubie złożyłem przyzwoity sztab, jakiego nie powstydziliby się kilka klas wyżej. Leczenie mieliśmy jedno z najlepszych w Polsce. Ale komuś coś nie pasowało. Historia Hutnika jest gotowym scenariuszem do serialu o tym, jak spektakularnie zniszczyć klub.

- Trochę to nam psuje koncepcję, bo myśleliśmy, że twoja gra w Arce i Cracovii, czyli klubach zaprzyjaźnionych, związana była z uczuciami... Znajdźmy w takim razie inne powiązanie - trener Wojciech Stawowy. Pracowałeś z nim w obu klubach i nigdy nie ukrywałeś, że darzysz go szczególną sympatią...
- Tak się złożyło, że na mojej drodze miałem szczęście spotkać trenera Stawowego. Szczęście, bo to naprawdę dobry trener. Pod względem wiedzy, analitycznego czytania gry, przygotowania taktycznego zespołu, a także podejścia do piłkarzy, myślę, że jeden z najlepszych w Polsce.

- W Cracovii tak się do niego przyzwyczaiłeś, że wydzwaniałeś do profesora Filipiaka, żeby się opamiętał i zostawił go w zespole. To normalne zachowanie piłkarza?
- Byłem wówczas przekonany, że zwolnienie trenera Stawowego jest błędem i dalej tak twierdzę. Zresztą dalsze losy „Pasów” po zwolnieniu „Stawa” pokazują, że miałem rację. Starałem się zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby go zatrzymać. To nie był jedyny raz, kiedy rozmawiałem z profesorem Filipiakiem. Zresztą do dziś mam kontakt z profesorem, to mądry człowiek.

- W takim razie, dlaczego Cracovia nie osiąga sukcesów? Płacą na bieżąco i to wcale niemało jak na nasze warunki. W 2006 roku, w jednym z wywiadów, na pytanie: „Czy Cracovia znów może być normalnym klubem i znów zwracać uwagę dobrą grą, a nie skandalami?”, odpowiedziałeś: „Takiej Cracovii już nie będzie”...
- Podtrzymuję te słowa. Nie trzeba zbyt szczegółowej analizy, żeby zauważyć, w czym tkwi największy problem. Ilu wychowanków było w minionym sezonie w składzie Cracovii?

- Jeden: Stablecki, syn hokeisty.
- Dokładnie tak! To jest odpowiedź na pytanie. Do Krakowa przyjeżdżają zawodnicy, którzy tak naprawdę często w dupie mają ten klub. Brakuje wychowanków, ludzi stamtąd, którzy za herb, za „Pasy”, są w stanie dać z siebie wszystko.

- Wracając do trenera Stawowego - to on sprowadził cię do Arki. Były pieniądze i spore aspiracje. W pierwszym sezonie w ekstraklasie zajęliście dobre miejsce, ale zostaliście zdegradowani przez korupcję. Potem już się nie pozbieraliście...
- Graliśmy świetnie. Praktycznie każdy, kto przyjeżdżał do Gdyni, wyjeżdżał z podkulonym ogonem. Lech – trójka, proszę bardzo, Cracovia - czwórka, Łęczna - piątka, do widzenia. Naprawdę ciężko było u nas wygrać. W drugiej lidze znaleźliśmy się przez korupcję. Piłkarze, którzy dopiero, co przyszli do Arki, cierpieli za błędy ludzi, którzy w klubie działali dużo wcześniej. Teraz powiedzcie, co my, zawodnicy, mieliśmy powiedzieć? Wielu wróżono całkiem niezłą przyszłość. Na przykład Krzysiek Sobieraj grał na takim poziomie, że mógł lada chwila trafić, dajmy na to, do Wisły. Pojawiały się głosy, że jest jednym z najlepszych obrońców w lidze. A tymczasem co? Spadł z ligi nie ze swojej winy i wszystko diabli wzięli. To przykład pokazujący cierpienie niewinnych ludzi. A gra w drugiej lidze? Mówi się, że tam się gra inaczej, ale to bzdura: boisko i bramki są takie same. Zajęliśmy czwarte miejsce w drugiej lidze, bo taki był nasz poziom sportowy, pomimo wysokiego budżetu.

- Wracając do korupcji - jak powinno się za nią karać?

- Tylko i wyłącznie indywidualnie. I dożywotnio. Słyszymy o powrocie trenera Wdowczyka. Bez komentarza…

- Drugim trenerem, z którym miałeś okazję pracować w dwóch różnych klubach, jest Albin Mikulski. Coś nam podpowiada, że jego nie darzysz już tak dużym szacunkiem jak Stawowego...
- Co mogę o nim powiedzieć? Ma papiery trenerskie - chyba tylko tyle. Nasz konflikt trwał już od czasów Szczakowianki Jaworzno. Mikulski przyszedł w sezonie 2002/03 na ostatnie trzy mecze ligowe i prowadził nas również w pamiętnych barażach ze Świtem. Z tego, co wiem, jeszcze do niedawna był dyrektorem w szkole. Gdybym był rodzicem, bałbym się posyłać dziecko do placówki, w której działa taki pedagog.

- A jak to było z nagrywaniem Mikulskiego w Cracovii? Zostałeś za to wyrzucony do rezerw...
- Chcecie wiedzieć, jak było naprawdę? Akurat kupiłem nowy telefon. Siedzieliśmy w szatni, pochwaliłem się komórką. Odprawa już trwała, a ja z nudów testowałem różne opcje. Ktoś powiedział, żebym pokazał jak nagrywa. Wcisnąłem „record” i po minucie wyłączyłem. Potem w autobusie z Pawłem Nowakiem słuchaliśmy efektów. Praktycznie nic nie było słychać - same szmery, pojedyncze słowa. Dotarło to jednak do Mikulskiego w mocno zniekształconej wersji i śmiertelnie się obraził. Cała afera. Zrobił z igły widły. A zresztą, gdybym nagrał coś więcej, to co? Wstydzi się tego, co mówi? Przecież powinien się cieszyć, że piłkarz utrwala sobie jego odprawę w autokarze. Chociaż na jego miejscu chyba bym się wstydził, bo straszne głupoty wygadywał.

- Nie mogłeś tego opowiedzieć w mediach, kiedy trwała burza wokół tej sprawy?

- Po co? Nie chciałem wdawać się w kolejny publiczny konflikt.

- Wróćmy do słynnych baraży Świtu ze Szczakowianką. Scenariusz był taki: w pierwszym meczu remis, żeby nie budzić podejrzeń, w drugim wygrywacie i macie utrzymanie. Tymczasem w pierwszym spotkaniu strzeliłeś „samobója” i przegraliście 0:1...
- Ciężko to nawet nazwać „samobójem”. Piłka leciała gdzieś z pięćdziesiątego metra, odbiła się ode mnie i wpadła do bramki... Powiem szczerze, że przed pierwszym meczem nic nie podejrzewałem. Graliśmy bodajże w odstępie czterech dni. Ten okres między meczami był jakimś koszmarem. Wszyscy dookoła mówili, że jest „ustawka”, że wszystko już wiadomo. Świt przyjechał chyba w trzynastu, nie było nikogo do zmiany, to na skrzydło wszedł rezerwowy bramkarz. Jak w jakimś domu wariatów. Co mogłem w tej sytuacji poradzić? To oni mieli problem, a nie my.

- Korupcji z najbliższej odległości mogłeś przyglądać się również w Cracovii. W przypadku słynnego już meczu z Zagłębiem Lubin wystąpiłeś w pozytywnej roli...
- To był ostatni mecz sezonu. My nie walczyliśmy o nic, Zagłębie o awans do Pucharu UEFA. Chłopaki zaczęli robić podchody, kombinować. Miałem żelazną zasadę: jeśli mecz jest ustawiony, to ja w nim po prostu nie gram. Wiedzieli o tym, dlatego wcale ze mną nie rozmawiali. Okazało się, że czyści pozostali tylko Marcin Cabaj, Paweł Nowak, Arek Baran i Łukasz Skrzyński. Jakbym dziś przeszedł obok pozostałych „kolegów”, którzy wtedy „grali”, ręki bym im nie podał. Są dla mnie obcy, nie znam tych ludzi.



- Wtedy w Zagłębiu trenerem był Smuda...
(Cisza)

- Jak się gra w ustawionym meczu?
- No, co mam powiedzieć? Słabo, bardzo słabo. Pięciu na siedemnastu. Nierówne siły…

- Miałeś do czynienia z korupcją inaczej niż w roli obserwatora?
- Nie, nigdy się nie sprzedałem. To dla mnie niezwykle ważne. O trenerze Zielińskim mówi się, że to przyzwoity człowiek, ja nie mówię, że nie. Tyle, że też miał chwilę słabości. To ja pytam: przyzwoity czy nie? Te dwie sprawy nie mogą funkcjonować obok siebie. Albo, albo. Ja o sobie mogę powiedzieć, że jestem przyzwoity.

- I na koniec najprostsze pytanie: kto będzie mistrzem Polski?
(dziesięć sekund ciszy) Zagłębie Lubin. Czego nie ma Zagłębie, co mają Legia, Śląsk, Lech, albo Wisła?

A teraz wy: powiedzcie, kto jest waszym zdaniem najlepszym ekspertem w Canal+?

- Zaraz, zaraz... To nie z nami ten wywiad!
- Okej. To na koniec kamyczek do ogródka prezesów - czemu nasza liga jest taka, jaka jest, dlaczego nie liczymy się na arenie międzynarodowej. Taka historia: w pewnym polskim klubie, nie powiem jakim, stworzono sieć skautów. Jednego z nich wysłano na Cypr, żeby obserwował jakiegoś Greka. Kiedy przyszedł do klubu, żeby pobrać dietę i potrzebne dokumenty, zapytano go:


- Wiesz, że w tym klubie gra Polak?
- Wiem, i co z tego?
- A znasz go?
- No znam.
- A dobrze go znasz?
- Tak. Czemu pytasz?
- A nie mógłbyś się u niego przespać, jak już tam będziesz?

To pokazuje różnicę między nami a Zachodem.

Rozmawiali Paweł Marszałkowski i Maciej Słomiński
"Mnie sprawy tych dzikusów nie obchodzą. Ja jestem chrześcijaninem" - Zakari Lambo

dUfio
Posty: 9151
Rejestracja: pn sie 30, 2004 2:08 pm
Lokalizacja: ja to znam

Postautor: dUfio » pn sie 13, 2012 10:48 pm

" Klubem tak na dobrą sprawę rządzili kibice, którzy swego czasu pomagali w wygrzebywaniu się z dołka. Powstało specjalne stowarzyszenie, coś na wzór „socios” - 130 osób decydowało o losach Hutnika. Człowiek wpłacający - nie wiem, strzelam - sto, dwieście albo trzysta złotych, decydował o sprawach, o których często nie miał pojęcia. Przykładowo: mówię, że potrzebuję odżywki, a oni się spotykają, głosują i decydują, że tych odżywek nie dostanę. Doszło do takiej paranoi, że ja pełniąc połowę funkcji, organizując praktycznie wszystko, dając pieniądze i siedząc w klubie od 10 do 21, w rzeczywistości nie miałem nic do powiedzenia. W ciągu półtora roku mojej pracy zatrudnialiśmy: drugiego trenera, masażystę, kierownika i trenera bramkarzy. W trzecioligowym klubie złożyłem przyzwoity sztab, jakiego nie powstydziliby się kilka klas wyżej. Leczenie mieliśmy jedno z najlepszych w Polsce. Ale komuś coś nie pasowało. Historia Hutnika jest gotowym scenariuszem do serialu o tym, jak spektakularnie zniszczyć klub."


o przecipa :)

HZA_Hutnik
Posty: 1522
Rejestracja: ndz wrz 26, 2004 1:24 pm

Postautor: HZA_Hutnik » wt sie 14, 2012 12:18 am

dUfio pisze:o przecipa :)


To przez to golenie nóg? :)

ksh72
Posty: 2619
Rejestracja: pt sie 27, 2004 3:32 am

Postautor: ksh72 » wt sie 14, 2012 2:53 pm

Powstało specjalne stowarzyszenie, coś na wzór „socios” - 130 osób decydowało o losach Hutnika. Człowiek wpłacający - nie wiem, strzelam - sto, dwieście albo trzysta złotych,"

ze nie wie ile nie dziwi

"W trzecioligowym klubie złożyłem przyzwoity sztab, jakiego nie powstydziliby się kilka klas wyżej."

ale ze "trener" nie wie w ktorej lidze prowadzil klub :shock:

i to wszystko od golenia nog??
pier...e NIE GOLE!


jak to dobrze ze nie ma go juz z nami


a mimo klub istnieje i awansowal

cud!

patryk
Posty: 702
Rejestracja: sob sie 28, 2004 11:01 am

Postautor: patryk » wt sie 14, 2012 3:08 pm

Śmiech na sali...

Założył profesjonalny sztab (rozbudowany jak w przynajmniej II lidze), generował niepotrzebne koszty (i chyba na to głównie "zbierał" pieniądze) i jeszcze potrafił powiedzieć, że nie gra o awans... A to wszystko na piątym szczeblu rozgrywkowym...

Pie....ole nie GOLE!!!
dzuhas pisze:Porazony piorunem miazdzy :) z drugiej strony powinno byc "trener pogryziony przez dziki i zgwalcony przez przejezdzajacego nieopodal na rowerze bialego misia"

Awatar użytkownika
Aldaris
Posty: 1837
Rejestracja: czw gru 14, 2006 9:49 pm
Lokalizacja: République du Niger

Postautor: Aldaris » pt sie 17, 2012 12:28 pm

Rozpiska komentatorów 17-22.08.2012



Sobota:

CANAL+ GOL HD

Liga+ 20.30 (Rafał Dębiński, Krzysztof Przytuła)




Niedziela:

CANAL+ GOL HD

Manchester City – Southampton 16.55 (Przemysław Rudzki, Krzysztof Przytuła)




Poniedziałek:

CANAL+ SPORT HD

Lechia – Polonia 18.00 (Rafał Dębiński, Krzysztof Przytuła; reporterzy: Krzysztof Marciniak, Piotr Dziewicki, Mariusz Wróblewski, Adam Westfal)
"Mnie sprawy tych dzikusów nie obchodzą. Ja jestem chrześcijaninem" - Zakari Lambo