PRZYSZŁOŚĆ KS Hutnik KRAKÓW
-
- Posty: 526
- Rejestracja: ndz sie 29, 2004 4:26 am
- Lokalizacja: KRK (74-75) NH (75-03) KRK (03-?)
Oro, ja się z Tobą w pełni zgadzam. Nie wolno kogoś oczerniać, ot tak. Dlatego np. insynucje Birkuta mi się nie podobają. Ale widzę różnicę w prowadzeniu rzeźni i klubu piłkarskiego. To co? Taki deal, że my płacimy za bilet i mamy mieć wyjebane na to co się dzieje z ukochanym klubem? Mamy być jak piłkarze, którzy idą tam, gdzie ktoś im więcej zapłaci? Tak na to patrząc, to na Suchych Stawach nie powinno być nikogo. Po ile Cracovia ma bilety? Nie wiem dokładnie, bo nie chodzę, ale chyba cena zblizona do naszej. A to niby "Ekstraklasa". Czyli, jeżeli to taki zwykły deal, mam zapierdalać na Cracovię? Na Wiśle bilety droższe, ale to przecież Mistrz Polski. Czyli może lepiej wydać te 2 lub 3 razy więcej na bilet i oglanąć jakiś szlagier? Bo się bardziej opłaci realcja cen do jakości?
My tu gadu, gadu a moje watpliwości dalej nie są rozwiane. I szczerze powiedziawszy nie wierzę, aby ktoś mi je wyjaśnił. Bo trzeba by się przyznać do tego, że nie tylko piłkarze mają coś za uszami.
My tu gadu, gadu a moje watpliwości dalej nie są rozwiane. I szczerze powiedziawszy nie wierzę, aby ktoś mi je wyjaśnił. Bo trzeba by się przyznać do tego, że nie tylko piłkarze mają coś za uszami.
ezswaz aN Hutnik
Viki, Jok, źle mnie zrozumieliście, mówiłem tylko o kontekście oszustwa, może troszkę w zanadto radykalny sposób. Trudno mówić, że ktoś jest oszukany, jeśli de facto nic (materialnie) nie wnosi do działalności klubu. Oczywiście, może być wściekły, zawiedziony, szczęśliwy etc, może jak najbardziej działać w celu polepszenia sytuacji, angażować się itd, ale de facto kibic nie ma żadnych podstaw wymagania od zarządu czy właścicieli takiego czy innego działania, bo jakim prawem?
Co nie znaczy, że kibice nie mogą wpływu na działanie swojego klubu uzyskać, ale na pewno nie robi się tego przez wyzwiska, kalumnie, oszczerstwa itp, jedyną reakcją (i chyba całkowicie zrozumiałą) może być tylko odcięcie się od takiego środowiska i okopanie się obu stron na z góry upatrzonych pozycjach. Zdecydowanie pożyteczniejszy jest dialog i taka forma chyba aktualnie - przy dobrej woli obu stron - stara się być w Hutniku wprowadzana.
A na pytanie, czy odróżniam rzeźnię od klubu sportowego niech odpowie fakt, że cały czas tu jestem.
Co nie znaczy, że kibice nie mogą wpływu na działanie swojego klubu uzyskać, ale na pewno nie robi się tego przez wyzwiska, kalumnie, oszczerstwa itp, jedyną reakcją (i chyba całkowicie zrozumiałą) może być tylko odcięcie się od takiego środowiska i okopanie się obu stron na z góry upatrzonych pozycjach. Zdecydowanie pożyteczniejszy jest dialog i taka forma chyba aktualnie - przy dobrej woli obu stron - stara się być w Hutniku wprowadzana.
A na pytanie, czy odróżniam rzeźnię od klubu sportowego niech odpowie fakt, że cały czas tu jestem.
pepe.nh pisze:Panowie to moze wreszcie ktos poda zarobki dzialaczy i pilkarzy!!! Duzo by to wyjasnilo!! Zobaczymy jak to(zarobki) maja sie do kondycji finansowej klubu i osiagnietych wynikow sportowych!! Ktos wie ale nie powie a my toczymy piane!! KAWA NA LAWE PANOWIE!!
Generalnie, ile by nie wynosiły - to nie ma najistotniejszego znaczenia co do pomysłu na przyszłość klubu.
Według mnie, najistotniejsze w tej chwili są pomysły wyjścia z impasu, o których w tym wpisie napisał Lucero i kwestie przejęcia drużyny - to jest najbardziej warte dyskusji.
Oro pisze:Viki, Jok, źle mnie zrozumieliście, mówiłem tylko o kontekście oszustwa, może troszkę w zanadto radykalny sposób. Trudno mówić, że ktoś jest oszukany, jeśli de facto nic (materialnie) nie wnosi do działalności klubu. Oczywiście, może być wściekły, zawiedziony, szczęśliwy etc, może jak najbardziej działać w celu polepszenia sytuacji, angażować się itd, ale de facto kibic nie ma żadnych podstaw wymagania od zarządu czy właścicieli takiego czy innego działania, bo jakim prawem?
Co nie znaczy, że kibice nie mogą wpływu na działanie swojego klubu uzyskać, ale na pewno nie robi się tego przez wyzwiska, kalumnie, oszczerstwa itp, jedyną reakcją (i chyba całkowicie zrozumiałą) może być tylko odcięcie się od takiego środowiska i okopanie się obu stron na z góry upatrzonych pozycjach. Zdecydowanie pożyteczniejszy jest dialog i taka forma chyba aktualnie - przy dobrej woli obu stron - stara się być w Hutniku wprowadzana.
A na pytanie, czy odróżniam rzeźnię od klubu sportowego niech odpowie fakt, że cały czas tu jestem.
Wybacz ORO, ale cały czas mnie nie przekonujesz. Uważasz, że skoro zapierdalam 550 km w jedna stronę( Iława) po to, by pokazać chociażby to, że jest dla kogo inwestować w ten klub, to i tak nie mam prawa głosu? To dla kogo robi się w tym "interesie"? Dla WŁASNYCH PROFITÓW, czy dla ogólnej korzyści? Nas - kibiców (w sumie płacąc za bilet, mam wkład w klub, więc wymagam - myśląc czysto kapitalistycznym tokiem), piłkarzy i działaczy?
Nie pojumję Twojego toku rozumowania, ale może dlatego, że jestem tylko kibicem. Mocno zapomnianym, ale jakże ważnym ogniwem w tej machinie.
-
- Posty: 526
- Rejestracja: ndz sie 29, 2004 4:26 am
- Lokalizacja: KRK (74-75) NH (75-03) KRK (03-?)
W tej kwestii całym sercem popieram JOK_NH. Rozumiem z jednej strony argumentcję Oro, iż ktoś wykłada własne pieniądze i może w 100% decydować o tym co się dzieje z jego własnością, ale z drugiej strony widzę fundamentalne pytanie: po co istnieje klub piłkarski? Dla kogo w pierwszym rzędzie organizuje się jego działalność? Jeżeli ktoś chce robić interesy i nie mieć na karku "postronnych" komentatorów swojej działalności, to niech właśnie zainwestuje w rzeźnie. Jak mu nie będzie szło, to zwinie żagle i już. Ja nie muszę jeść szynki z Sokołowa, mogę jeść szynkę z Jarosławia. Ale już nie wyobrażam sobie tego, że mógłbym się przerzucić z Hutnika na Wisłę/Cracovię.
Inwestowanie w klub, z którym emocjonalnie związana jest spora grupa ludzi, to duża ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Ja naprawdę nie oczekuję od Pana Presaka cudów. Wiem, że nie ma obowiązku wykładać pieniędzy na Hutnika. Równocześnie niech jednak nie przeszkadza tym, którzy chcą działać dla dobra klubu. Sam nie potrafi, ale innych blokuje. Tak to w skrócie widzę.
Inwestowanie w klub, z którym emocjonalnie związana jest spora grupa ludzi, to duża ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Ja naprawdę nie oczekuję od Pana Presaka cudów. Wiem, że nie ma obowiązku wykładać pieniędzy na Hutnika. Równocześnie niech jednak nie przeszkadza tym, którzy chcą działać dla dobra klubu. Sam nie potrafi, ale innych blokuje. Tak to w skrócie widzę.
ezswaz aN Hutnik
Viki, Jok_NH...
Oro przedstawił tak jak to wygląda formalnie, według prawa, stąpając twardo po ziemi.
To jest S.A. i na prawdę mamy gówno do gadania.
Viki - Twoje zapytanie o klub piłkarski...
Uściślijmy - o jaki klub Ci chodzi?
Różna forma prawna = różne regulacje, różny zakres odpowiedzialności.
Klub Piłkarski to dosyć szerokie pojęcie, bo może to byś stowarzyszenie, spółka akcyjna, miejski klub (gdzie mają prawo zainterweniować władze miejskie), ludowy klub, gminny klub, parafialny klub (gdzie proboszcz ma dużo do powiedzenia).
Zauważmy, że duże znaczenie ma forma prawna i ja rozumiem, że płacisz za bilet i wymagasz, ale na prawdę w S.A. nie masz nic do powiedzenia.
I właśnie z takiej perspektywy pisze Oro.
Pozdrawiam
Oro przedstawił tak jak to wygląda formalnie, według prawa, stąpając twardo po ziemi.
To jest S.A. i na prawdę mamy gówno do gadania.
Viki - Twoje zapytanie o klub piłkarski...
Uściślijmy - o jaki klub Ci chodzi?
Różna forma prawna = różne regulacje, różny zakres odpowiedzialności.
Klub Piłkarski to dosyć szerokie pojęcie, bo może to byś stowarzyszenie, spółka akcyjna, miejski klub (gdzie mają prawo zainterweniować władze miejskie), ludowy klub, gminny klub, parafialny klub (gdzie proboszcz ma dużo do powiedzenia).
Zauważmy, że duże znaczenie ma forma prawna i ja rozumiem, że płacisz za bilet i wymagasz, ale na prawdę w S.A. nie masz nic do powiedzenia.
I właśnie z takiej perspektywy pisze Oro.
Pozdrawiam
-
- Posty: 526
- Rejestracja: ndz sie 29, 2004 4:26 am
- Lokalizacja: KRK (74-75) NH (75-03) KRK (03-?)
Ożóg - mnie tego nie trzeba tłumaczyć, że jeżeli coś jest czyjąś własnością, to ma prawo o tym decydować w 100%. Pisałem juz o tym parę razy. Taką zresztą mam zasadę, iż własność prywatna to rzecz świeta. Tylko, że jeżeli temat "klubu piłkarskiego" - obojętnie jakiego: miejskiego, parafialnego itd. - bedziemy właśnie traktować wyłącznie w kategoriach stricte prawnych, to okazujemy się w swej grupie frajerami, ponieważ tak jak napisał Oro "jest wolny rynek". I nijak mi nie wychodzi na to, że patrząc na relację ceny do jakości usługi bilet na Hutnika jest bardziej atrakcyjny w stosunku do tych na Kałuże czy Reymonta. Jeżeli tak podchodzimy do sprawy, to ok. Dziwię się jedynie, że takie głosy pojawiają się na forum "kibiców". Zaś jeżeli włączamy do realcji klub-kibice elementy pozaprawne - takie jak emocje, miłość do klubu, wierność do barw, dobrowolne składki pieniężne itd. itp. - to dlaczego po stronie kibiców mają być jedynie obowiazki, a uprawnień żadnych?
Przykład może nie najlepszy, ale taki przychodzi mi teraz do głowy: z klubem to jest tak jak z Kościołem. Chodzisz na msze (mecze), dajesz na tacę (kupujesz bilet). Nie masz żadnych praw do działki na której stoi kościół (stadion), plebania (budynek klubowy). Nie możesz od tak pojeździć sobie samochodem proboszcza (prezesa). I wedle założeń Twoich lub Oro, jeżeli proboszcz (prezes) jest nieudacznikiem i marnuje Wspólnotę (klub), parafianie (kibice) mają siedzieć cicho...
Przykład może nie najlepszy, ale taki przychodzi mi teraz do głowy: z klubem to jest tak jak z Kościołem. Chodzisz na msze (mecze), dajesz na tacę (kupujesz bilet). Nie masz żadnych praw do działki na której stoi kościół (stadion), plebania (budynek klubowy). Nie możesz od tak pojeździć sobie samochodem proboszcza (prezesa). I wedle założeń Twoich lub Oro, jeżeli proboszcz (prezes) jest nieudacznikiem i marnuje Wspólnotę (klub), parafianie (kibice) mają siedzieć cicho...
ezswaz aN Hutnik
mam pytanie odnośnie nowego sponsora czy to będzie sponsor strategiczny czy taki których mieliśmy już wielu tzn. skończy się na logo na koszulkach i tyle (takich koszulkowych i biletowych mieliśmy już paru co pewnie dużo ryżu sypali
)
nie ma co się nakręcać sponsorem bo chyba prężny nie jest ale zobaczymy oby mnie mile zaskoczył.
pozdrawiam

nie ma co się nakręcać sponsorem bo chyba prężny nie jest ale zobaczymy oby mnie mile zaskoczył.
pozdrawiam
IH IK S - IN IH
Tak jak napisał Oro, Ożóg, Viki SSA jest samoistnym podmiotem prawa handlowego. Prowadzenie spraw spółki i jej reprezentacja jest powierzona organowi spółki pt. Zarząd. Obok zarządu istnieją jeszcze dwa obligatoryjne organy - Zgromadzenie akcjonariuszy (tworzy je każdy podmiot, który jest właścicielem akcji, osoby fizyczne, os. prawne i inne podmioty. W jego gestii są najważniejsze, strategiczne decyzje, w tym powołanie RN) oraz Rada Nadzorcza (wybierana przez zgromadzenie akcjonariuszy, zasadnicze funkcje to powołanie zarządu w imieniu akcjonariuszy i kontrola jego pracy).
Spółka akcyjna to podmiot odrębny od akcjonariuszy - mówienie o "spłacaniu długów spółki" przez nowego akcjonariusza czy sponsora jest skrótem myślowym. Swoje długi, to może (i powinna) spłacać właśnie spółka, ze środków które sama wygospodaruje. Akcjonariusze mogą pomóc albo przez skuteczne zarządzanie podmiotem, albo przez dokapitalizowanie spółki (przez podniesienie kapitału akcyjnego -zasadniczo przez emisję nowych akcji - wtedy akcjonariusze obejmujący akcję wpłacają kasę (albo dają zweryfikowany aport) do spółki i to korzystając z tego zastrzyku spółka spłaca zobowiązania. Decyzja o dokapitalizowaniu spółki jest jednak decyzją akcjonariuszy. Ich prawem, ale nie obowiązkiem.
Jedyne osoby, które mają wpływ na politykę spółki (handlową, sportową, personalną) to akcjonariusze, nikt inny. Wiedzą o tym Ci, którzy akcje jakiejkolwiek spółki posiadają.
W tym układzie jest tak, że jeśli nie jesteś akcjonariuszem, to jesteś tylko potencjalnym klientem spółki (dlatego właśnie najsilniejsze społeczności kibicowskie - socios takich klubów jak Barca czy Real - składają się z wielu drobnych akcjonariuszy tych klubów. Dzięki kontroli kapitałowej uzyskują oni znaczący wpływ na działanie tych spółek).
Problem całej dyskusji (zupełnie niepotrzebnie podgrzewanej emocjami) jest status i forma prawna oraz struktura organizacyjna Hutnik Kraków SSA.
Nikt jak dotąd nie potrafi zdefiniować, czym spółka właściwie jest. Klubem piłkarskim? Firmą budowlaną?
Problem braku zrozumienia decyzji Presaka czy poprzednich właścicieli/zarządców może wynikać właśnie z różnic w definiowaniu. My zawsze patrzyliśmy na Hutnika, jako na klub piłkarski. A może dajmy na to Presak myślał, że kupuje firmę budowlaną z problemami?
Dowiedział się jednak, że kupił firmę specyficzną, wokół której, oprócz akcjonariuszy którzy mają wyłączne prawo do wpływania na politykę spółki, jest tysiąc ludzi, którzy zawsze wiedzą lepiej i wciąż żądają kontroli nad jej zarządzaniem, awansu za wszelką cenę? Może właśnie dlatego stwierdził, że nie będzie się użerać z tysiącem i chce tylko odzyskać tyle, za ile akcje kupił. Bo święty spokój jest wart więcej.
Nikt, kto nie jest akcjonariuszem spółki, nie może wymagać niczego od jakiegokolwiek zarządu. Podobnie jak nikt nie może wymagać od akcjonariuszy takiego, a nie innego kształtowania polityki spółki. Właśnie dlatego sprawą nie tylko honorową dla każdego kibica Barcelony czy Realu jest posiadanie akcji "swojej" spółki. To daje im realny wpływ na wybór władz i politykę. W innym przypadku kibic może narzekać, że bilet jest drogi, że krzesełko brudne albo piwo rozwodnione a kelnerka niemiła...
Spółka akcyjna to podmiot odrębny od akcjonariuszy - mówienie o "spłacaniu długów spółki" przez nowego akcjonariusza czy sponsora jest skrótem myślowym. Swoje długi, to może (i powinna) spłacać właśnie spółka, ze środków które sama wygospodaruje. Akcjonariusze mogą pomóc albo przez skuteczne zarządzanie podmiotem, albo przez dokapitalizowanie spółki (przez podniesienie kapitału akcyjnego -zasadniczo przez emisję nowych akcji - wtedy akcjonariusze obejmujący akcję wpłacają kasę (albo dają zweryfikowany aport) do spółki i to korzystając z tego zastrzyku spółka spłaca zobowiązania. Decyzja o dokapitalizowaniu spółki jest jednak decyzją akcjonariuszy. Ich prawem, ale nie obowiązkiem.
Jedyne osoby, które mają wpływ na politykę spółki (handlową, sportową, personalną) to akcjonariusze, nikt inny. Wiedzą o tym Ci, którzy akcje jakiejkolwiek spółki posiadają.
W tym układzie jest tak, że jeśli nie jesteś akcjonariuszem, to jesteś tylko potencjalnym klientem spółki (dlatego właśnie najsilniejsze społeczności kibicowskie - socios takich klubów jak Barca czy Real - składają się z wielu drobnych akcjonariuszy tych klubów. Dzięki kontroli kapitałowej uzyskują oni znaczący wpływ na działanie tych spółek).
Problem całej dyskusji (zupełnie niepotrzebnie podgrzewanej emocjami) jest status i forma prawna oraz struktura organizacyjna Hutnik Kraków SSA.
Nikt jak dotąd nie potrafi zdefiniować, czym spółka właściwie jest. Klubem piłkarskim? Firmą budowlaną?
Problem braku zrozumienia decyzji Presaka czy poprzednich właścicieli/zarządców może wynikać właśnie z różnic w definiowaniu. My zawsze patrzyliśmy na Hutnika, jako na klub piłkarski. A może dajmy na to Presak myślał, że kupuje firmę budowlaną z problemami?
Dowiedział się jednak, że kupił firmę specyficzną, wokół której, oprócz akcjonariuszy którzy mają wyłączne prawo do wpływania na politykę spółki, jest tysiąc ludzi, którzy zawsze wiedzą lepiej i wciąż żądają kontroli nad jej zarządzaniem, awansu za wszelką cenę? Może właśnie dlatego stwierdził, że nie będzie się użerać z tysiącem i chce tylko odzyskać tyle, za ile akcje kupił. Bo święty spokój jest wart więcej.
Nikt, kto nie jest akcjonariuszem spółki, nie może wymagać niczego od jakiegokolwiek zarządu. Podobnie jak nikt nie może wymagać od akcjonariuszy takiego, a nie innego kształtowania polityki spółki. Właśnie dlatego sprawą nie tylko honorową dla każdego kibica Barcelony czy Realu jest posiadanie akcji "swojej" spółki. To daje im realny wpływ na wybór władz i politykę. W innym przypadku kibic może narzekać, że bilet jest drogi, że krzesełko brudne albo piwo rozwodnione a kelnerka niemiła...
Ostatnio zmieniony śr lip 29, 2009 10:48 am przez gyl, łącznie zmieniany 1 raz.
viki pisze:Ożóg - mnie tego nie trzeba tłumaczyć, że jeżeli coś jest czyjąś własnością, to ma prawo o tym decydować w 100%. Pisałem juz o tym parę razy. Taką zresztą mam zasadę, iż własność prywatna to rzecz świeta. Tylko, że jeżeli temat "klubu piłkarskiego" - obojętnie jakiego: miejskiego, parafialnego itd. - bedziemy właśnie traktować wyłącznie w kategoriach stricte prawnych, to okazujemy się w swej grupie frajerami, ponieważ tak jak napisał Oro "jest wolny rynek". I nijak mi nie wychodzi na to, że patrząc na relację ceny do jakości usługi bilet na Hutnika jest bardziej atrakcyjny w stosunku do tych na Kałuże czy Reymonta. Jeżeli tak podchodzimy do sprawy, to ok. Dziwię się jedynie, że takie głosy pojawiają się na forum "kibiców". Zaś jeżeli włączamy do realcji klub-kibice elementy pozaprawne - takie jak emocje, miłość do klubu, wierność do barw, dobrowolne składki pieniężne itd. itp. - to dlaczego po stronie kibiców mają być jedynie obowiazki, a uprawnień żadnych?
Przykład może nie najlepszy, ale taki przychodzi mi teraz do głowy: z klubem to jest tak jak z Kościołem. Chodzisz na msze (mecze), dajesz na tacę (kupujesz bilet). Nie masz żadnych praw do działki na której stoi kościół (stadion), plebania (budynek klubowy). Nie możesz od tak pojeździć sobie samochodem proboszcza (prezesa). I wedle założeń Twoich lub Oro, jeżeli proboszcz (prezes) jest nieudacznikiem i marnuje Wspólnotę (klub), parafianie (kibice) mają siedzieć cicho...
Ożóg świetnie mnie zrozumiał (wydaje mi się

Twój przykład z proboszczem też ma luki: proboszcz jest tylko administratorem parafii i ma nad sobą instancje, do których parafianie mogą się odwołać (włącznie z instancją najwyższą), w spółce to jej właściciel jest bogiem i nie ma nad sobą żadnego nadwłaściciela w postaci kibiców; może ten klub zaorać jeśli ma taką ochotę bo to jest JEGO. I nawet jeśli prezes czy właściciel jest nieudacznikiem to zgodnie z prawem nie możesz zrobić nic. Dlatego mówię: sam fakt bycia kibicem klubu będącego spółką akcyjną nie daje temu kibicowi - niestety - żadnych praw do interwencji, jeśli w tej spółce się dzieje. Może on podjąć milion inicjatyw ratujących, wspomagających etc., ale i tak żadnej nie przeprowadzi bez zgody właściciela. Dlatego dialog jest jedynym wyjściem w takich sytuacjach, łatwiej będzie się porozumieć z każdym właścicielem czy prezesem rozmawiając niż obrzucając wyzwiskami. Rozumiem, że kibice nie rozkładają zarządowi czerwonego dywanu, ale czemu sami się go domagają?
Viki, odpowiedz mi jeszcze: jakie kibic ma obowiązki? Przyjście na mecz to jest twoja dobra wola, dopingowanie zespołu - dobra wola, jedziesz na wyjazd - dobrowolnie, składka pieniężna - dobrowolna... Kibic nie ma żadnego obowiązku poza tymi wynikającymi z ogólnie przyjętych reguł prawnych.
Pozdrawiam!
Jezeli kibic robi wszystko dobrowonie rowniez skladki pieniezne a jest ich pewnie duzo ( kibicow wspierajacych klub mniejszymi lub wiekszymi kwotami co miesiecznymi - ja place regularnie co miesiac od ladnych paru lat) przestanmy placic bezposrednio do klubu stworzmy jakis podmiot-grupe -stowarzyszenie ze wszystkimi papierkowymi i formalnymi sprawami i podejdzmy do sprawy jako jeden z malych sponsorow klubu ( oczywiscie tylko na aspekty sportowe klubu o pensje zarzadu i pracownikow biurowych niech dba prezes klubu) Nasz przedstawiciel bedzie mial pewnie wglad na to jak i na co byly wydawane nasze pieniazki Mysle ze po jakims okresie jak zarzad bedzie chcial wspolpracowac a i ta wspopraca bedzie wygladala dobrze przybedzie wielu chetnych do takiego rozwiazania Przynajmniej w taki sposob bedziemy wiedziec na co ida nasze DOBROWOLNE skladki i przestaniemy byc dobrowolnie placacymi jeleniami na klub lecz z czasem grupa ktora w mniejszy lub wiekszy sposob bedzie partnerem dla zarzadu.
-
- Posty: 526
- Rejestracja: ndz sie 29, 2004 4:26 am
- Lokalizacja: KRK (74-75) NH (75-03) KRK (03-?)
Oro,
wiem, że właściciel jest bogiem. Może zrobić wszystko, ponieważ to jego własność. Piszę to pewnie po raz piaty na tym forum.
Równocześnie zwracam uwagę, że pomimo wszystko posiadanie/prowadzenie SSA jest obarczone pewną specyfiką. Naprawdę, nie chce mi się już wchodzić głąbiej w tę dyskusję, podawać kolejnych przykładów (mniej, lub bardziej trafnych), prosić o wyjaśnienie zjawisk, których nie rozumiem i moim zdanie racjonalnie ich wyjaśnić sie nie da. Rzeczywiście, klarowniej byłoby gdyby właściciel był konsekwentny w swej postawie i albo miał kibiców centralnie w dupie ("jestem włascicielem i gówno wam do tego co robię w swojej spółce") albo traktował ich po partnersku, nie mijal się z prawdą w znacznej odległości i szukał wspólnej drogi wyjścia z problemu. A teraz jesteśmy w sytuacji "ni pies, ni wydra".
Co chcesz wykazac poprzez określenie obowiazków kibica? Do czego taki "zestaw obowiazków" chciałbyś odnieść?
wiem, że właściciel jest bogiem. Może zrobić wszystko, ponieważ to jego własność. Piszę to pewnie po raz piaty na tym forum.
Równocześnie zwracam uwagę, że pomimo wszystko posiadanie/prowadzenie SSA jest obarczone pewną specyfiką. Naprawdę, nie chce mi się już wchodzić głąbiej w tę dyskusję, podawać kolejnych przykładów (mniej, lub bardziej trafnych), prosić o wyjaśnienie zjawisk, których nie rozumiem i moim zdanie racjonalnie ich wyjaśnić sie nie da. Rzeczywiście, klarowniej byłoby gdyby właściciel był konsekwentny w swej postawie i albo miał kibiców centralnie w dupie ("jestem włascicielem i gówno wam do tego co robię w swojej spółce") albo traktował ich po partnersku, nie mijal się z prawdą w znacznej odległości i szukał wspólnej drogi wyjścia z problemu. A teraz jesteśmy w sytuacji "ni pies, ni wydra".
Co chcesz wykazac poprzez określenie obowiazków kibica? Do czego taki "zestaw obowiazków" chciałbyś odnieść?
ezswaz aN Hutnik