Postautor: JOK_NH » śr cze 22, 2011 10:32 am
Radni dzielnicy XVIII do grona wybitnych patronów dokładają właśnie Lecha i Marię Kaczyńskich, którym chcą oddać aleję Przyjaźni. I prawdopodobnie nie zależy im na jakimkolwiek kompromisie.
Ma Nowa Huta wspaniałych patronów. Uczciła Ronalda Reagana (wbrew woli mieszkańców dodając do placu Centralnego imię prezydenta), "Solidarność", Władysława Andersa i Jana Pawła II. Radni dzielnicy XVIII, największej z nowohuckich, uznali, że ta tradycja powinna być zachowana - kto wielki i zasłużony, musi zostać patronem ulicy lub placu. Do grona wybitnych patronów dokładają właśnie Lecha i Marię Kaczyńskich, którym chcą oddać aleję Przyjaźni. I prawdopodobnie nie zależy im na jakimkolwiek kompromisie, jak w przypadku prezydenta USA - plac Centralny im. Ronalda Reagana. Bo jak brzmiałaby nazwa aleja Przyjaźni im. Lecha i Marii Kaczyńskich? Radni dobrze wiedzą, że przyjaźń pięknie komponuje się z parą prezydencką ("Sami dla siebie byli największymi przyjaciółmi"), ale wiedzą też, że nie ta przyjaźń, na cześć której kilkadziesiąt lat temu aleję nazwano ("Bo my tu dobrze wiemy, o jaką chodziło i z kim").
Pomysł nie jest przecież nowy. Pojawił się po raz pierwszy dwa miesiące po katastrofie smoleńskiej. Wtedy radni szybciutko urządzili głosowanie na fali podobnych inicjatyw w całym kraju. Uchwała trafiła do rady miasta poprzedniej kadencji, nikt się nią nie zajął. Ówczesny przewodniczący RMK przytomnie stwierdził, że nie będzie żadnego szaleństwa nazewniczego (Józef Pilch, PiS), żeby spokojnie poczekać, aż "zapał nieco okrzepnie i pojawią się naprawdę sensowne inicjatywy".
Więc radni "osiemnastki", ci z PiS, poczekali. Wytrwali rok. Na ostatniej sesji do sprawy wrócili. Nawet nie ukrywali, że uchwała, którą zamierzają się zająć, jest "czysto polityczna". Zarządzili głosowanie imienne. "Skandal!" - oburzali się radni nie z PiS. "To polityczny szantaż!". A pisowscy radni bez żenady tłumaczyli: głosowanie imienne jest po to, żeby wiedzieć, kto i jak głosował, żeby potem tych nieprawidłowo głosujących rozliczyć. Potem, czyli po jesiennych wyborach. Bo radni z PiS nie mieli wątpliwości, kto je wygra (i utwierdzali współradnych w tym przekonaniu). Ci, którym pomysł się nie podobał, wyszli z sali: "Bo nie pozwolimy tak sobą pomiatać". Radni PiS (jest ich ośmiu) przegłosowali więc swój pomysł z pomocą kilku radnych niezależnych, których być może przekonały argumenty.
Jakie? Lech i Maria Kaczyńscy pięknie dopełniają historię Polski (dodawano też "historię Polski w Nowej Hucie"). I tym podobne, równie merytoryczne. Kiedy radnym nie z PiS skończyły się obmyślane przez rok kontrargumenty, odwołali się do topografii Nowej Huty: "Aleja Przyjaźni jest mało reprezentacyjna. Zaczyna się przy pizzerii i kończy na zajezdni autobusowej, są tam też toalety przenośne. Może trzeba poszukać jakiegoś godnego wiaduktu?". A że godnego wiaduktu w Nowej Hucie nie ma, o czym informowali się podczas sesji na ucho, pomysł wydał im się całkiem bezpieczny.
Uchwała "osiemnastki" trafi do rady miasta. Czy się nad nią pochyli? Jeżeli nie, to z pewnością "osiemnastka" przygotuje kolejną, potem kolejną i jeszcze jedną. "Nie spoczniemy, nim nie nazwiemy" - tak tłumaczyli, śmiejąc się trochę, że taki średni rym im wyszedł.