Ciekawostki Historyczne

Czyli wszystko to co nie mieści się w powyższych kategoriach - taki nasz mały hutniczy Hyde Park:)

Moderator: dUfio

Troublemaker
Posty: 2733
Rejestracja: pt paź 01, 2004 2:00 pm

Postautor: Troublemaker » śr mar 28, 2012 7:29 pm

Kilka zdań odnośnie stacji w Mogile i topografii szynowego połączenia z Krakowem:


„W roku 1890 podjął Sejm krajowy dawnej Galicji akcję budowy kolei, a w szczególności kolei niższorzędnych… Dla popierania budowy kolei Sejm utworzył «Krajowy Fundusz Kolejowy» przez zapewnienie dotacji z ogólnego Funduszu krajowego na przeciąg 75 lat począwszy od r. 1894, pierwotnie w rocznej kwocie 600 000 koron austro-węgierskich, a od r. 1908 w kwocie 900 000 koron a-w. (…) Linie gwarantowane przez kraj były budowane pod bezpośrednim nadzorem Wydziału krajowego. W ten sposób wybudowano i oddano do ruchu publicznego następujące koleje lokalne, które stanowiły własność prywatną Towarzystw akcyjnych dla każdej z nich ukonstytuowanych: (…) 4) Kraków-Kocmyrzów – długość 18,910 km – otwarcie 14 II 1899 (…) Prowadzenie eksploatacji na tych liniach objął Zarząd kolei państwowych na podstawie zwrotu własnych kosztów (...). Kolejowych połączeń w kierunku północnym brak było do czasów pierwszej wojny światowej. Można tu wliczyć co najwyżej lokalną linię kolejową stanowiącą własność prywatną, uruchomioną w 1899 r., z Krakowa do Kocmyrzowa, nad samą granicą rosyjską, oraz jej odnogę z Czyżyn do Mogiły (16 VI 1900)”.
W związku z budową Nowej Huty i rozwojem komunikacji tramwajowej, w roku 1953 zamknięto to połączenie dla ruchu pasażerskiego, a w roku 1954 zamknięto całkowicie ruch towarowy, żeby w 1956 roku zlikwidować całkowicie stację kolejową Mogiła. Likwidację stacji Czyżyny i stacji Kocmyrzów przeprowadzono w innych latach.
Kiedy szukałem informacji i materiałów na ten temat, postanowiłem zapytać o to osoby, które pamiętają czasy tego połączenia kolejowego. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że prawie nikt z pytanych nie potrafił prawidłowo przypomnieć sobie przebiegu linii kolejowej na zachód od Czyżyn, czy od młynów przy ulicy Mogilskiej. Jak wspomina jeden z najstarszym mieszkańców Mogiły, p. Jan Mars, pociąg z Krakowa do Mogiły, zwany przez mieszkańców „mogiłką”, przyjeżdżał dwa razy dziennie: o godzinie 7:30 i 15:00. Korzystała z niego głównie młodzież ucząca się w Krakowie i studiująca, a także wożono tym pociągiem towary (zboże do młynów mogilskich, węgiel i inne). Nie było to zapewne tanie podróżowanie, skoro żyjący jeszcze świadkowie tamtych czasów pamiętają sam pociąg, ale przyznają, że najczęściej za środek transportu w kierunku Krakowa służyły im furmanki lub własne nogi.
W latach międzywojennych linia kolejowa Kraków-Czyżyny-Mogiła czy Kraków-Czyżyny-Kocmyrzów miała spore znaczenie. Do Kocmyrzowa dojeżdżał bowiem pociąg z Kazimierzy Wielkiej (wąskotorówka) i można było kontynuować dalej podróż na ziemię proszowicką i kielecką. W latach II wojny światowej szlak połączeń kolejowych Mogiła-Kocmyrzów-Kazimierza Wielka był wykorzystywany przez wielu mogilskich „kurierów żywnościowych”.
Niestety ten pociąg już nigdy nie odjedzie, ale spróbujmy go ocalić w naszej pamięci. Stacja Mogiła była ulokowana w pobliżu cmentarza mogilskiego. Bocznica kolejowa kończyła się na wysokości cmentarza i ukośnej drogi z Mogiły do Bieńczyc, przy której stał przydrożny krzyż (dzisiaj znalazł się on na os. Szklane Domy). Natomiast sama stacja Mogiła była nieco dalej w kierunku zachodnim. Tor w kierunku Krakowa był położony obok drogi Kraków-Nowe Brzesko i mniej więcej na wysokości dzisiejszego Placu Centralnego przecinał ówczesną granicę miasta Krakowa (1943 r.), aby obok dzisiejszego NCK-u i „miasteczka komunikacyjnego” dotrzeć do istniejącego już wtedy „Monopolu”, czyli zakładów tytoniowych. Następnie tor kolejowy przecinał dzisiejszą al. Jana Pawła II, zwaną wtedy złowrogo Mogilaer Strasse i na wysokości dzisiejszego os. Kolorowego łukiem połączyć się z torem od strony Kocmyrzowa, a dalej już prawą stroną przez stację Czyżyny, w kierunku młynów na ul. Mogilskiej. Dalej tor skręcał w lewo i przez Grzegórzki, oraz okolice krakowskiej rzeźni docierał do znanej wszystkim linii kolejowej Kraków Główny-Kraków Płaszów.


http://www.mogila.home.pl/index.php?opt ... Itemid=203
Quam dulce et decorum est pro patria mori

Awatar użytkownika
BINGONH
Posty: 2804
Rejestracja: pt maja 09, 2008 8:29 pm

Postautor: BINGONH » śr mar 28, 2012 11:58 pm


Awatar użytkownika
BINGONH
Posty: 2804
Rejestracja: pt maja 09, 2008 8:29 pm

Postautor: BINGONH » sob kwie 07, 2012 11:29 pm

http://swiat.newsweek.pl/podziemne-mias ... 5,1,1.html

Czytam o Chinach i mi się polski "wyznawca Mao" przypomniał

Życiorys co prawda czerwony do bólu, ale ludzi tak święcie wierzących w swoje ideały to naprawdę ze świecą szukać...

http://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_Mijal
http://niniwa2.cba.pl/twardoglowy_awanturnik.htm

Troublemaker
Posty: 2733
Rejestracja: pt paź 01, 2004 2:00 pm

Postautor: Troublemaker » ndz kwie 08, 2012 3:28 pm

BINGONH pisze:http://swiat.newsweek.pl/podziemne-miasto,23775,1,1.html

Czytam o Chinach i mi się polski "wyznawca Mao" przypomniał

Życiorys co prawda czerwony do bólu, ale ludzi tak święcie wierzących w swoje ideały to naprawdę ze świecą szukać...

http://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_Mijal
http://niniwa2.cba.pl/twardoglowy_awanturnik.htm


W dywagacjach na temat naszego rodzimego komunizmu pewna grupa ludzi dzieli to wesołe towarzystwo na tzw. "ideowych" i szeroką maść oportunistów, karierowiczów, słowem osób wykorzystujących dla własnych korzyści zaistniały "porządek". Nie jestem osobą, która świat widzi tylko i wyłącznie w barwach biało-czarnych (memento dla niektórych), jednak tego typu interpretacja budzić może jedynie uśmiech na mojej twarzy. Bez owych "wierzących" w dyktaturę proletariatu rodzimych komuchów Josip Wissarionowicz miałby cięższy orzech do zgryzienia w jednej z najważniejszych dla ZSRS, jaką była kwestia polska.
Wspomnę tutaj chociażby o tow. "Wiesławie", przedwojennym działaczu KPP, którego ominęła czystka z 1938 roku. Wszak ponoć chciał stworzyć "socjalizm z ludzka twarzą" i jego stosunek do Związku Sowieckiego rzekomo był dwoisty: dążył do większej niezależności, zrywając z narzuconą przez Stalina metodą kolonialnej eksploatacji Polski, popierając jednocześnie istniejący układ geopolityczny. W rzeczywistości, jako pierwszy sekretach PPR, do czasu usunięcia go ze stanowiska za sławetne "prawicowo-nacjonalistyczne odchylenie" w 1948 roku miał przemożny wpływ na utrwalenie władzy ludowej, a do jakich metod te skurwysyny się uciekały pisać nie muszę.

Jego wiara w ideę, krótkotrwała odwilż po czerwcu 1956, czy też znane wypowiedzi na temat Rosjan z tą na czele: "Z kacapami można gadać tylko językiem kacapskich przekleństw. Niech usłyszą i dobrze sobie zapamiętają” nie są w stanie pełnić funkcji wybielacza, ponieważ zmyć tego brudu nic nie jest w stanie.
Wybrałem przykład pierwszy z brzegu, gwoli ścisłości.
Quam dulce et decorum est pro patria mori

Troublemaker
Posty: 2733
Rejestracja: pt paź 01, 2004 2:00 pm

Postautor: Troublemaker » śr kwie 11, 2012 10:24 am

Głównym tematem pierwszego numeru „Uważam Rze Historia” jest opowieść o ubekach. Ludziach, którzy na zlecenie sowieckiego okupanta, mordowali, torturowali i więzili Polaków. Choć od obalenia komunizmu i odzyskania niepodległości przez Rzeczpospolitą minęło 23 lata ludzie ci nie zapłacili za swoje zbrodnie. Metody działania UB ukazał na naszych łamach prof. Andrzej Paczkowski, a o kontrowersyjnej sprawie — nadreprezentacji Żydów w bezpiece — napisał Piotr Gontarczyk.


Obrazek
Quam dulce et decorum est pro patria mori

1950N-H
Posty: 1450
Rejestracja: sob lip 02, 2005 1:54 pm
Lokalizacja: Nowa-Huta ZGODY

Postautor: 1950N-H » pt maja 11, 2012 7:05 pm

CHWDP JEBANYM KATOM/"Przypomnij sobie jak kiedyś byłeś gumiorem, odłóż sprzęt walcz z honorem"

Troublemaker
Posty: 2733
Rejestracja: pt paź 01, 2004 2:00 pm

Postautor: Troublemaker » pn maja 14, 2012 3:41 pm

PITROL pisze:ecyzje dotyczące Endlosung.

Może ma braki ale jeśli mamy być dosłowni to dalej z ust Hitlera nie przypominam sobie zdania: Żydzi do gazu! Jeśli się mylę to mnie popraw bo wiesz że słowa o ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej można interpretować na tysiąc sposobów. Z mojej strony koniec w tym temacie jak Ci się chce to znajdź odpowiedni temat…


O tej kwestii wspominał wybitny biograf Hitlera Ian Kershaw i stwierdził, że decyzje podejmowane w sprawie kwestii żydowskiej (nie piszę tutaj tylko o konferencji w Wannsee) nie mogły być wprowadzane w życie bez wiedzy/zgody ówczesnego kanclerza. Natomiast wykonanie tego planu na swoje barki wzięli m.in. Heydrich i Eichmann.
Często negacjoniści (m.in. Irving) wykorzystywali ten argument, piszę o braku przysłowiowego podpisu fuhrera pod dokumentem sankcjonującym masowe zabijanie Żydów.



17 maja ukaże się kolejny numer "Uważam Rze Historia":

http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/872802.html
Quam dulce et decorum est pro patria mori

Awatar użytkownika
PITROL
Posty: 1919
Rejestracja: wt mar 24, 2009 11:56 am
Lokalizacja: Z pod kopca

Postautor: PITROL » pn maja 14, 2012 5:36 pm

Dobra merytorycznie się z Tobą zgodzę. Tylko jak już „łapiemy się za słówka” to nadal twierdzę, że publicznie nie padło wyżej wymienione zdanie.
Mówię to co myślę, robię to co mówię

Troublemaker
Posty: 2733
Rejestracja: pt paź 01, 2004 2:00 pm

Postautor: Troublemaker » pt cze 01, 2012 11:53 am

Najbardziej nieudany ślub stulecia

Był królem jednego z najważniejszych światowych mocarstw. Miał wszystko: władzę, wpływy, pozycję w świecie towarzyskiej śmietanki Europy. Ale postanowił zrezygnować z korony i poślubić kobietę, na której punkcie oszalał. Nic dziwnego, że na jego ślub… nikt nie chciał przyjść.
Kiedy na początku lat 30. XX wieku książę Walii Edward poznał niejaką panią Simpson, znajomą swojej ówczesnej kochanki, nic nie zapowiadało kłopotów. Jednak z czasem jej elegancja, bezczelność i cięty język go urzekły, a potem wszystko potoczyło się już błyskawicznie. Zakochał się na zabój, nie chcąc słyszeć o żadnej innej kobiecie. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że Wallis Simpson była rozwódką i mężatką. Słowem taką kobietą, której w żaden sposób nie mogła zaakceptować dystyngowana i sztywno wepchnięta w ramy etykiety rodzina monarsza.
Początkowo nikt nie zawracał sobie głowy zażyłością następcy tronu z kolejną mężatką (miał do nich słabość), w dodatku o wątpliwej przeszłości (oprócz tego, że już raz się rozwiodła, pomawiano ją o liczne ekscesy seksualne). A tymczasem jak na złość okazało się, że to coś trwałego. Ba! Edward po prostu nie mógł bez niej żyć. Jego „uzależnienie” stało się tak głębokie, że gdy po śmierci ojca miał zasiąść na brytyjskim tronie, nie wyobrażał sobie tej chwili bez ukochanej Wallis przy boku. Nie chciał nawet słyszeć o propozycji jednego z polityków, by uczynił z niej po prostu swoją kochankę. Odpowiedział, że to wykluczone, bo pani Simpson jest przecież damą. Koniec końców Edward, po niecałym roku panowania, abdykował tylko po to, by ożenić się z ukochaną, która w międzyczasie ponownie się rozwiodła. Było to wydarzenie absolutnie bezprecedensowe. Rodzina królewska nie mogła tego tak zostawić.
Spokojny i wyważony Jerzy VI, który objął tron Anglii po Edwardzie VIII był absolutnie nieugięty w jednej kwestii: Wallis Simpson.

Spokojny i wyważony Jerzy VI, który objął tron Anglii po Edwardzie VIII był absolutnie nieugięty w jednej kwestii: Wallis Simpson.
Od czasu abdykacji Edwarda na niego i Wallis spadały same przykrości i afronty ze strony rodziny królewskiej, rządów dominiów i brytyjskiego oraz dawnych przyjaciół. Ale książę Windsoru (taki był jego nowy tytuł) wciąż nie przeczuwał najgorszego. Póki co wyjechał razem z narzeczoną do Francji, gdzie w jednym z romantycznych zameczków miał się odbyć ich ślub.
Edward mimo wszystko dopiął swego i poślubił ukochaną kobietę. W skostniałych kręgach arystokracji było to rzadkością...
Ślub idealny i… koszmarny.
Ten niedawny ślub relacjonowało 7000 dziennikarzy z kilkudziesięciu krajów świata. Na liście gości znalazło się 1900 osób, w tym między innymi 40 przedstawicieli rodzin monarszych z zagranicy (nie wspominając o wszystkich Windsorach), 200 przedstawicieli rządu i administracji oraz 60 gubernatorów i premierów, a kiedy świeżo poślubiona para młoda pokazała się w oknie pałacu Buckingham, wiwatowały na jej cześć setki tysięcy zgromadzonych Brytyjczyków.
Stryjeczny pradziadek księcia Wiliama nie miał tyle szczęścia. Kiedy zabrał się razem z Wallis do rozsyłania zaproszeń, szybko okazało się, że nie będzie ich zbyt wiele. Państwo młodzi liczyli na obecność garstki zdawałoby się wypróbowanych przyjaciół, a sam Edward na pojawienie się jednego z braci, którego chciał uczynić swoim drużbą.
Artykuł powstał w oparciu o książkę Anne Sebba "Ta kobieta. Wallis Simpson".
Jak się okazało, były król oczekiwał o wiele za dużo! Osoby, do których trafiły zaproszenia czuły się jakby ktoś wysłał im nawet nie ampułkę, ale cały kielich trucizny. Nie wiedziały jak wybrnąć z sytuacji, ale przecież obecność na ślubie pariasa, który wyrzekł się korony nie wchodziła w grę. Ci, którzy piastowali wysokie stanowiska obawiali się reakcji nowego dworu króla Jerzego VI (tego z filmu „Jak zostać królem”) i wybierali rejteradę. Niemal wszyscy odrzucili zaproszenia, wymawiając się na różne sposoby. Jako jeden z niewielu swoje przybycie zapowiedział przyjaciel księcia Hugh Lloyd Thomas i to bez względu na wszystko (nawet gdyby dostał zakaz od króla!). Edward (do niedawna VIII król angielski tego imienia) ze stoickim spokojem znosił te upokarzające wykręty i odmowy.
Oprócz grona dostojnych gości pragnął dla swojej przyszłej żony pięknej ceremonii religijnej, choć sam specjalnie wierzący nie był. Uważał, że po tym jak ponieśli tak wiele wyrzeczeń zwykły ślub cywilny we francuskim urzędzie to zdecydowanie za mało. Zażądał nawet, by ceremonię poprowadził kapelan królewski. Było to wprost nierealne, bo przecież dopiero co Synod Generalny kościoła anglikańskiego potępił śluby rozwodników. Co więcej każdemu kapłanowi, który poważyłby się na wyprawę do Francji w celu udzielenia Wallis i Edwardowi ślubu groziły poważne reperkusje. Niepokornym okazał się wielebny R. Anderson Jardine, który wyruszył do Francji, jednak po ceremonii nie miał już czego szukać w Anglii.
Quam dulce et decorum est pro patria mori

Awatar użytkownika
OŻÓG 1950
Posty: 3933
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:39 am
Lokalizacja: Wąwozowa City

Postautor: OŻÓG 1950 » czw cze 07, 2012 6:47 pm


Awatar użytkownika
radeknh
Posty: 328
Rejestracja: wt lis 11, 2008 5:13 am

Postautor: radeknh » czw cze 07, 2012 8:39 pm

dzisiaj odnalazlem w czelusciach internetu ze stefan bandera zawarl zwiazek malzenski z Jaroslawa Oparowska w Cerkwi Podwyższenia Krzyża Świętego w Krakowie (tutaj tez sie poznali). to mamy kandydata na honorowego obywatela miasta

Awatar użytkownika
BINGONH
Posty: 2804
Rejestracja: pt maja 09, 2008 8:29 pm

Postautor: BINGONH » czw cze 07, 2012 8:58 pm

radeknh pisze:dzisiaj odnalazlem w czelusciach internetu ze stefan bandera zawarl zwiazek malzenski z Jaroslawa Oparowska w Cerkwi Podwyższenia Krzyża Świętego w Krakowie (tutaj tez sie poznali). to mamy kandydata na honorowego obywatela miasta


Oparowską czy Bandere?
Czy oboje naraz? :P

Awatar użytkownika
radeknh
Posty: 328
Rejestracja: wt lis 11, 2008 5:13 am

Postautor: radeknh » czw cze 07, 2012 9:02 pm

Stefana, przeciez on wielkim przyjacielem Polakow byl, tym bardziej teraz w czasie jewro.

Awatar użytkownika
OŻÓG 1950
Posty: 3933
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:39 am
Lokalizacja: Wąwozowa City

Postautor: OŻÓG 1950 » pn cze 11, 2012 9:53 pm


Troublemaker
Posty: 2733
Rejestracja: pt paź 01, 2004 2:00 pm

Postautor: Troublemaker » śr cze 20, 2012 7:04 pm

JOK_NH pisze:
PITROL pisze:Wrzucam to tylko jako ciekawostkę. Homo nie wiadomo nacjonaliści made in CCCP.
http://swiatowidz.pl/?p=6036


To raczej lewicowe ugrupowanie. Chce Guevara, te sprawy...


Kwestii narodowego-bolszewizmu nie można rozpatrywać w tak prostych podziałach, czy też kategoriach politycznych, ponieważ jego ideologia zdecydowanie poza nie wykracza i wyłamuje się spoza znanych nam obecnie nurtów polityczno-światopoglądowych. Dla zainteresowanych wklejam artykuł szeroko opisujący ten nurt:

http://narodowcy.net/narodowi-bolszewicy/2012/06/15/



W czerwcu ukazał się kolejny nr Uważam Rze Historia.
http://www.historia.uwazamrze.pl/temat/855439.html

Szczególnie interesująca jest riposta prof. Nowaka na temat artykułu dotyczącego oceny konfederatów targowickich autorstwa Adama Zamoyskiego w majowym numerze "URzH".
W merytoryczny sposób Nowak zbija quasi-legitymistyczne argumenty Zamoyskiego, starającego się usprawiedliwić działanie targowiczan i w pewnej mierze zdyskredytować Konstytucję 3 Maja uzasadniając to, m.in. zasadą niezmienności ustroju ówczesnej Rzeczypospolitej (zapomniał, że dużej mierze to ten anachronizm doprowadził do zdegradowania jej roli jako podmiotu europejskiej polityki, co również pośrednio wpływało na sytuacje ekonomiczną wewnątrz kraju).
Quam dulce et decorum est pro patria mori