Reprezentacja Polski

Czyli wszystko to co nie mieści się w powyższych kategoriach - taki nasz mały hutniczy Hyde Park:)

Moderator: dUfio

Awatar użytkownika
nycek14
Posty: 326
Rejestracja: wt lis 23, 2004 8:21 am

Postautor: nycek14 » czw mar 24, 2005 10:27 am

Półtora miliona dolarów otrzymają polscy piłkarze, jeśli awansują do finałów mistrzostw świata w Niemczech. Za wygraną z Azerbejdżanem i Irlandią Północną dostaną w sumie 80 tysięcy dolarów - pisze "Przegląd Sportowy".

Kwota podstawowa za awans do MŚ jest co prawda niższa niż cztery lata temu (wówczas były to 2 mln dolarów), jednak PZPN zaproponował futbolistom atrakcyjne dodatki. Otóż dostają oni premie za zwycięstwa w poszczególnych meczach.

Jest to o tyle zaskakujące, że jeszcze rok temu Michał Listkiewicz, prezes PZPN, był przeciwny nagradzaniu za sukcesy cząstkowe, gdyż potem może się okazać, że zespół i tak nie awansuje. "W przypadku kadry Janasa chodzi raczej o godziwe startowe" - powiedział Listkiewicz.

Według obliczeń gazety zawodnik, który ma pewne miejsce w składzie i zagra we wszystkich eliminacyjnych spotkaniach jest w stanie zarobić w kadrze około 150-200 tysięcy złotych.

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » czw mar 24, 2005 10:27 am

Dla nich to gra... o własną przyszłość
Jeżeli Paweł Janas jeszcze ma wątpliwości, kogo na Łazienkowskiej wystawić w podstawowej jedenastce, to powinien przeczytać ten artykuł.

W kadrze znalazło się kilku graczy, dla których sobotni mecz jest walką "o lepsze jutro". Jak wiadomo piłkarz umotywowany haruje za dwóch.

- W Europie nie ma już słabeuszy, każdy chce wygrywać. Nawet Azerbejdżan, i trudno mieć do nich o to pretensje - mówi Mirosław Szymkowiak, pomocnik reprezentacji Polski. - Na Anglików także przypuścili atak, ale jeszcze zabrakło im umiejętności. Jednak cały czas robią postępy. Szanujemy Azerów, ich podejście, ale absolutnie się nie boimy! Jakoś dziwnie by to wyglądało, że mamy stracha przed Azerami. Motywacji nam na pewno nie zabraknie! - deklaruje "Szymek".

W podobnym tonie wypowiadają się także pozostali kadrowicze. Dla niektórych będzie to także ostatnia szansa, aby pokazać się na forum wielkiej imprezy. Tak więc reprezentantów Polski nie trzeba dodatkowo motywować. Wiedzą, że jeśli nie poradzą sobie z Azerbejdżanem, to o wyjeździe do Niemiec będą mogli zapomnieć.

Maciej Żurawski
28 lat, napastnik

Najlepszy zawodnik polskiej ekstraklasy, to właśnie w nim należy upatrywać człowieka, który będzie najczęściej "zatrudniał" bramkarza reprezentacji Azerów. Napastnik Wisły myśli o wyjeździe do dobrego zagranicznego klubu. Transferem "Żurawia" zainteresowany jest nadal turecki Trabzonspor. Na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej napastnika Wisły uważnie będzie obserwował trener tego klubu - Senol Gunes.

Andrzej Niedzielan
26 lat, napastnik

Cały czas powtarza, że NEC Nijmegen to przystanek w jego karierze. - Chciałbym walczyć o koronę króla strzelców ligi holenderskiej - mówi Niedzielan. - Tyle że 30 goli nie strzelę. Nijmegen to nie Alkmaar... Jak mam zdobywać bramki, skoro na trzy mecze mam jedną sytuację. Zasuwam, dużo biegam, walczę na całego, jestem jak Gattuso z Milanu (śmiech). Wziąłem się ostatnio nawet za wykonywanie rzutów rożnych i wolnych. Chcę się pokazać i latem zmienić klub na lepszy. Droga do niego wiedzie tylko przez dobrą grę w reprezentacji. "Wtorek" już kilkakrotnie był obserwowany przez wysłanników Anderlechtu Bruksela i Newcastle United. - Wygramy z Azerami 1:0, a ja strzelę tę jedyną bramkę - obiecuje.

Jacek Bąk
32 lata, obrońca

Jest prawdziwym patriotą. Poszedł do trenera Lens i powiedział, że musi grać przez 90 minut. Choćby to było w rezerwach. Tak zależy mu na grze w polskiej reprezentacji.

- Obawiałem się nawet, że może dojść do konfliktu interesów, że trener Francois Gilles zatrzyma mnie na ławce rezerwowych pierwszego zespołu - mówi "Komar". - Na szczęście poszedł mi na rękę, widział, jak bardzo chciałem rozegrać jakiś mecz w pełnym wymiarze, żeby przygotować się do występów w reprezentacji.

Postawa godna pochwały. To właśnie Bąk, z racji największej liczby gier w drużynie narodowej, będzie kapitanem. Na zgrupowanie do Grodziska dotarł jako jeden z ostatnich i z pewnymi problemami. Po drodze zaginął jego bagaż. Na szczęście zguba szybko się znalazła. Dziś kończy 32 lata. Najlepszy prezent na urodziny to wygrana z Azerami. Oczywiście na początek.

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » czw mar 24, 2005 10:30 am

Brazylijski trener Azerów przywiózł do Polski swój skarb - obrońcę, który za dwa lata będzie najlepszy na świecie!


Polscy piłkarze są - przynajmniej na papierze - znacznie lepsi od reprezentacji Azerbejdżanu. Za to jeśli chodzi o ławkę trenerską - przegrywamy przez nokaut. Azerów prowadzi mistrz świata z 1970 roku - Brazylijczyk Carlos Alberto Torres (60 l.). Paweł Janas był niezłym piłkarzem, ale do Torresa brakuje mu mniej więcej tyle, ile Azerbejdżanowi do Brazylii!

35 lat temu Torres był kapitanem "Canarinhos". W finale mistrzostw świata w Meksyku poprowadził ich do zwycięstwa 4:1 nad Włochami. To on strzelił ostatniego gola, który przypieczętował zwycięstwo Brazylijczyków.

- Polska jest mocna, ale wierzę, że wygramy - mówi "Super Expressowi" Carlos Alberto Torres.

- Na razie zajmujecie ostatnie miejsce w grupie.

- Ale moi piłkarze z meczu na mecz grają coraz lepiej, gonimy czołówkę. Z takimi drużynami jak Walia, Austria czy Polska możemy już walczyć.

- Naprawdę wierzy pan, że Azerbejdżan awansuje do mistrzostw świata?

- A pan wierzył, że Grecja zdobędzie mistrzostwo Europy? Dziś wszyscy potrafią grać w piłkę. Liczę, że my będziemy następnym czarnym koniem. Real Madryt ma najlepszych piłkarzy, ale nic nie może wygrać. Bo najważniejsza jest ciężka praca. I my pracujemy, żeby w sobotę sprawić niespodziankę. Azerbejdżan może zająć drugie miejsce w grupie.

- Czym się różni Brazylia od Azerbejdżanu?

- Niech pan nie żartuje! Brazylijczycy są najlepsi na świecie. Możemy wystawić 3 czy 4 reprezentacje na światowym poziomie. W Azerbejdżanie też są zdolni zawodnicy, ale... muszą jeszcze wiele pracować. Choć mam jednego piłkarza, który niedługo będzie prawdziwą gwiazdą. Zwróćcie na niego uwagę. Raszyd Sadygow za 2-3 lata będzie jednym z najlepszych stoperów na świecie! Ja byłem obrońcą i wiem, co mówię.

- Jak to się stało, że trafił pan do Azerbejdżanu?

- Rok temu leżałem nad basenem w moim domu w Rio de Janeiro. Zadzwonił telefon. Mój przyjaciel powiedział, że ma dla mnie ofertę z Azerbejdżanu. A ja na to: a gdzie jest Azerbejdżan? (śmiech). Przyjechał, pokazał mi mapę. Zadzwoniłem do znajomego trenera od przygotowania fizycznego. - Jedziesz? - Jadę. Polecieliśmy do Baku. A tam zima, śnieg po kolana, mróz. Zabrali mnie jako obserwatora na mecz towarzyski z Izraelem. Było 0:6. Powiedziałem: o mój Boże!

- Ale podpisał pan kontrakt...

- I nie żałuję. Zaczęli dobrze grać. Były naprawdę dobre mecze z Walią, Łotwą, Anglią. Ludzie zaczęli w nas wierzyć, znów przeżywają mecze reprezentacji. Mógłbym ciągle leżeć nad basenem w Rio. Ale piłka to całe moje życie. Cieszę się, że mogę pracować z tymi chłopakami!

- Jakie cele pan sobie stawia?

- Kiedy tu przyjechałem, zobaczyłem ogromne błędy w szkoleniu. Walnąłem pięścią w stół i powiedziałem, że potrzebuję dużo czasu. Ale obiecałem, że przyjdą wyniki. Wcześniej przegrywali po 0:5, 0:6. A teraz? Anglicy ledwie wygrali w Baku 1:0, po bardzo wyrównanym meczu. Owen, Gerrard czy Rooney nie mogli się przebić przez naszą obronę. Za rok czy dwa lata będzie jeszcze lepiej! I to jest mój cel...

- Popsuję święta Żurawskiemu i Frankowskiemu!
- To pan pokieruje w sobotę obroną Azerbejdżanu?

- Ja. Nie wiem, jaki będzie wynik, ale na pewno damy z siebie wszystko. Ci, którzy spodziewają się, że Polska gładko wygra, będą zawiedzeni.

- Trener Carlos Alberto Torres mówi, że niedługo będzie pan najlepszym stoperem na świecie. Co pan na to?

- Wiem, że stać mnie na wiele. Najlepszy obrońca na świecie? Pracuję ciężko, bo chcę być coraz lepszy. Najlepszy...

- Mówią panu coś nazwiska Żurawski i Frankowski?

- To chyba wasi napastnicy... Postaram się skutecznie popsuć im święta!

Raszad Sadygow
Urodzony 16.06.1982 r. w Baku. Obrońca. Wzrost - 178 cm. Waga - 70 kg. Zawodnik klubów: Vagif Paszajew, Szarur Baku, Real Baku, Turan Towuz, Neftczi Baku, FC Fulad (Iran), Neftczi Baku. Mistrz (2004) i zdobywca Pucharu (2002, 2004) Azerbejdżanu (z Neftczi).

Debiut w reprezentacji Azerbejdżanu: 7.10.2001 w spotkaniu ze Szwecją (0:3) w Sztokholmie. Dotychczas wystąpił w 27 meczach, zdobył dwie bramki. W 2004 roku uznany za najlepszego piłkarza Azerbejdżanu.

Paweł Janas
ur. 4 marca 1953 w Pabianicach

W reprezentacji Polski - 53 mecze, 1 gol

Kariera piłkarska

1965-73 Włókniarz Pabianice

1974-77 Widzew Łódź

1978-82 Legia Warszawa

1982-86 AJ Auxerre

1986-88 Legia Warszawa

Kariera trenerska

1988-90 asystent trenera w Legii Warszawa

1990-92 asystent trenera reprezentacji Polski juniorów

1992 asystent trenera reprezentacji olimpijskiej

1992-94 asystent trenera Legii Warszawa

1994-96 Legia Warszawa

1996-99 reprezentacja olimpijska

1999-2002 menedżer Amiki Wronki

od 2003 reprezentacja Polski

1970 Carlos Alberto Torres
ur. 17 lipca 1944 w Rio de Janeiro

W reprezentacji Brazylii - 53 mecze, 8 goli

W roku 1970 zdobył z nią tytuł mistrza świata

Kariera piłkarska

1963-66 Fluminense Rio de Janeiro

1966-74 Santos FC

1974-77 Fluminense

1977 Flamengo

1977-80 Cosmos New York (USA)

1981 California Surf (USA)

1982 Cosmos (USA)

Kariera trenerska

1983-85 Flamengo

1985-86 Corinthians

1986-87 Capibaribe

1987-93 Miami Sharks (USA)

1993-94 Botafogo

1994-95 Fluminense

1995-97 reprezentacja Nigerii

1997-98 Botafogo

1998-99 Atletico

1999-2000 Botafogo

2000-2001 reprezentacja Omanu

2001 Cabonfirense

2001-02 Zamalek Kair (Egipt)

2002-03 Botafogo

od 2004 reprezentacja Azerbejdżanu

Awatar użytkownika
nycek14
Posty: 326
Rejestracja: wt lis 23, 2004 8:21 am

Postautor: nycek14 » czw mar 24, 2005 10:31 am

Nie wiem, jaki będzie wynik, ale na pewno damy z siebie wszystko. Ci, którzy spodziewają się, że Polska gładko wygra, będą zawiedzeni - mówi 23-letni stoper reprezentacji Azerbejdżanu, Raszad Sadygow.

Trener Carlos Alberto Torres mówi, że niedługo Sadygow będzie najlepszym stoperem na świecie. - Wiem, że stać mnie na wiele. Najlepszy obrońca na świecie? Pracuję ciężko, bo chcę być coraz lepszy. Najlepszy...

- Co mówią mi nazwiska Żurawski i Frankowski? To chyba wasi napastnicy... Postaram się skutecznie popsuć im święta!

Awatar użytkownika
nycek14
Posty: 326
Rejestracja: wt lis 23, 2004 8:21 am

Postautor: nycek14 » czw mar 24, 2005 1:00 pm

W związku z problemami zdrowotnymi Radosława Kałużnego, Arkadiusza Głowackiego i Arkadiusza Radomskiego selekcjoner reprezentacji Polski Paweł Janas zdecydował się na powołanie jeszcze jednego zawodnika do kadry na mecze z Azerbejdżanem i Irlandią Płn.

Jak poinformował PZPN na swojej stronie internetowej, tym piłkarzem jest pomocnik Wisły Kraków Radosław Sobolewski (1976, 4A-1 gol).

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » czw mar 24, 2005 9:45 pm

Czwartek był ostatnim pełnym dniem, jaki reprezentacja Azerbejdżanu spędziła w Płocku, przygotowując się do sobotniego meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata z Polską.

Piłkarze o godz. 15.30 mieli tylko jeden trening, ale to nie znaczy, że resztę czasu mogli poświecić przyjemnościom. Jak sami opowiadają, nie mają na nic czasu. Przede wszystkim oglądają mecze polskiej reprezentacji, zapamiętują numery polskich piłkarzy i sposób ich gry. O swoich umiejętnościach nie chcą mówić, ale podkreślają, że trener Carlos Alberto Torres nauczył ich bardzo wiele. Nie powinni już być chłopcami dobicia, tak jak to było do tej pory.

W Azerbejdżanie jest niewielu piłkarzy - około 500. Wcale nie oznacza to, że nie ma kto grać. Trenerzy wracają z zagranicy, gdzie poznawali tajniki tej dyscypliny i przekazują swoją wiedzę zawodnikom. To nic, że do tej pory drużyny klubowe szybko odpadały z europejskich pucharów. To powinno sięszybko zmienić.

Polscy kibice będą się mogli o tym przekonać w sobotę podczas meczu, na którym chcą zaskoczyć rywali. Dlatego czwartek był dniem odpoczynku i ładowania "akumulatorów". W piątek o godz. 10.00 ekipa opuszcza Płock. Jadą do Warszawy, gdzie na boisku Legii, o godz. 18.00, czyli o godz. meczu, rozpoczną trening.

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » czw mar 24, 2005 9:46 pm

Przygotowująca się do dwóch najbliższych meczów eliminacji piłkarskich mistrzostw świata piłkarska reprezentacja Polski przybyła w czwartek wieczorem do Warszawy. W sobotę Polacy zagrają z Azerbejdżanem, cztery dni później z Irlandią Płn.

Kadrowicze zakończyli czterodniowe zgrupowanie w Grodzisku Wlkp., gdzie mieli do dyspozycji boisko z podgrzewaną płytą. Przed sobotnim meczem z Azerbejdżanem będą mieli w Warszawie jeden trening - w piątek o godzinie 17.00. W stolicy zamieszkali w hotelu "Sheraton".

Trzech kadrowiczów uskarża się na kłopoty zdrowotne. W sobotnim spotkaniu raczej nie zagra Arkadiusz Radomski, Radosław Kałużyny choruje na grypę i w stołecznym hotelu dostał oddzielny pokój, Arkadiusz Głowacki ma problemy ze ścięgnem Achillesa. Pozostali są zdrowi, a do drużyny w Warszawie dołączył powołany w czwartek Radosław Sobolewski z Wisły Kraków.

Po meczu z Azerbejdżanem kadra zostanie na zgrupowaniu i całe święta wielkanocne spędzi w Warszawie. Sztab szkoleniowy reprezentacji umożliwił zawodnikom spotkania z rodziną, która będzie mogła przyjeżdżać w odwiedziny do Sheratonu. W najlepszej sytuacji będą piłkarze Legii Warszawa, którzy dostaną trochę wolnego i będą mogli na krótki czas pojechać do swoich domów. Spośród legionistów z takiej możliwości będą mogli skorzystać Artur Boruc, Tomasz Kiełbowicz i Bartosz Karwan. Do domu nie będzie mógł jechać Marek Saganowski, który ma rodzinę w Łodzi.

Większość kadrowiczów ma już za sobą w tym roku jeden mecz. W lutym podopieczni Pawła Janasa przegrali 1:3 towarzyskie spotkanie z Białorusią w Grodzisku Wlkp. Wtedy w reprezentacji zabrakło grającego od niedawna w Trabzonsporze Mirosława Szymkowiaka, który z powodu burzy śnieżnej nie mógł wyjechać ze Stambułu.

- O tamtym meczu trzeba zapomnieć. Warunki pogodowe były bardzo ciężkie i nie ma co o tym mówić - powiedział Szymkowiak - teraz trzeba myśleć przede wszystkim o najbliższych meczach eliminacji. Już na wiosnę możemy sobie przecież zapewnić co najmniej grę w barażach i dobrze byłoby to wykorzystać.

Były gracz Wisły Kraków jest obecnie w wysokiej formie. Do Trabzonsporu trafił w przerwie zimowej i zdążył już strzelić dla tej drużyny trzy bramki. - Koledzy z zespołu darzą mnie już coraz większym zaufaniem. Czuję się dobrze i jestem gotowy do gry. Sobotni mecz będzie dobrą okazją do sprawdzenia mojej formy - podkreślił.

- Azerowie na pewno nie będą łatwymi rywalami. W przeszłości z teoretycznie słabszymi zespołami często musieliśmy się namęczyć żeby wygrać. My też nie jesteśmy wirtuozami futbolu i zwycięstwo trzeba będzie przede wszystkim wybiegać. Myślę, że chłód będzie naszym sprzymierzeńcem, bowiem w Azerbejdżanie są inne warunki klimatyczne - ocenił Szymkowiak.

Sobotni mecz Polska - Azerbejdżan rozpocznie się na stadionie Legii Warszawa o godzinie 18.00. Sędziować go będzie Duńczyk Nicolai Vollquartz.

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » czw mar 24, 2005 11:39 pm

Największy problem to stałe fragmenty gry. Mało ćwiczymy, nie stwarzamy z nich zagrożenia, a jeszcze rywal przechwyci piłkę i może być niebezpieczna kontra - kręcił głową trener polskich piłkarzy Paweł Janas dwa dni przed sobotnim meczem z Azerbejdżanem o punkty w eliminacjach MŚ. Ale to nie jedyne zmartwienia selekcjonera.

W czwartek po południu do reprezentacji dołączył defensywny pomocnik Wisły Kraków Radosław Sobolewski. Problemy mają bowiem dwaj pozostali zawodnicy, którzy mogliby grać na tej pozycji. - Żeby być branym pod uwagę na sobotni mecz, trzeba było dziś zacząć trenować - kręcił głową Arkadiusz Radomski. - Ja nie mogłem. Kostka bolała mnie od miesiąca, a po ostatnim meczu ligowym ból się nasilił. Jeśli do soboty sytuacja z Radomskim nie ulegnie poprawie, wróci do Holandii.

Jeszcze we wtorek Radosław Kałużny był zdrów jak ryba i wydawał się pewniakiem do gry. W środę obudził się z przeziębieniem. Nie grał w sparingu, w czwartek rano miał 37 stopni gorączki, bolało go gardło, łamało w kościach. - Jego występ nie jest pewny - powiedział doktor Jerzy Grzywocz. - Leczymy go aspiryną, antybiotyku nie dostaje. Niczego nie przesądzam, bo Jacek Krzynówek dzień przed meczem w Belfaście też dostał gorączki, a w sobotę strzelił gola. Może tak będzie z Radkiem? Decyzja w sobotę rano.

W tej sytuacji trener Janas powołał Sobolewskiego z Wisły. I ma on spore szanse na grę w podstawowej jedenastce.

Raz rożne, raz wolne

Pojedynek z Azerami już w sobotę o 18 na stadionie warszawskiej Legii. W czwartek kadra przeniosła się z Grodziska Wlkp. do stolicy. Trener Janas narzeka na stałe fragmenty gry, nie było dość czasu ich potrenować. Rzuty rożne ćwiczone były tylko raz na wtorkowym treningu (z lewej strony dośrodkowywał prawonożny Maciej Żurawski, z prawej - lewonożny Jacek Krzynówek). Kadra ma dwa warianty rozegrania rogu - krótkie podanie i dośrodkowanie w bramkę albo daleka wrzutka na drugi słupek. Żadne z dośrodkowań, a było kilkanaście, nie zakończyło się golem. Kilka strzałem, ale niecelnym.

Rzuty wolne też ćwiczono raz - we wtorek po rannych zajęciach. Na bramkę uderzali Krzynówek, Sebastian Mila i Tomasz Kiełbowicz. Przeciwko Azerom, od pierwszej minuty, zagra raczej tylko ten pierwszy. I akurat o jego formę, choć w sparingu z Obrą Kościan wypadł przeciętnie, obawiać się nie trzeba. To piłkarz, który nigdy nie schodzi poniżej solidnego poziomu. - Rozegrał już 11 meczów tej wiosny. Gdyby grał w Polsce, to miałby już prawie całą rundę za sobą - żartował trener Janas.

W tych eliminacjach Polska zdobyła trzy z dziesięciu bramek po stałych fragmentach (Żurawski bezpośrednio z rogu w Belfaście, Kałużny po dośrodkowaniu z wolnego z Austrią oraz Krzynówek z wolnego z Austrią). Ze słów Janasa wynika jednak, ze tym razem na wolne i rożne nie bardzo można liczyć. Co będzie kluczem do sukcesu z Azerami, którzy będą się bronić i liczyć na kontry?

- Kolektywna praca - mówi Janas. - Kiedy paru zawodników odpuści, to z każdym mamy problemy. Z kolei jak wszyscy "załapią", to możemy powalczyć z każdym.

Mimo że Janas mówi o pracy zespołowej, to polska kadra, tak jak każda, ma mocniejsze i słabsze punkty. W ofensywie (z Azerami i Irlandią trzeba wygrać) oprócz Krzynówka kluczowi mają być Mirosław Szymkowiak i Maciej Żurawski. Z zimowego snu szybko budzi się także Tomasz Frankowski.

- Widać, że "Szymek" odżył w Trabzonie - cieszy się Janas. - Rozpiera go energia, entuzjazm, dużo biega. No i na nic nie narzeka, to pierwsze zgrupowanie, na którym nie mówi, że coś go boli. Zawsze przyjeżdżał i marudził. Teraz zasuwa.

Jego konkurenta, Sebastiana Milę, też rozpiera energia, ale widać że w Austrii Wiedeń nie gra. No i popełnia stary grzech: za dużo holuje piłkę, kiedy może podać.

- Tomka Frankowskiego bolały plecy, ale korzystał z magicznych urządzeń prezesa [Groclinu] Drzymały do rehabilitacji i odnowy. Siedział na odnowie godzinami. Ale to mnie cieszy. Widzę, że wszystkim zależy. Jest atmosfera - opowiada Janas. - Jeśli chodzi o "Żurawia", to niestety, jakiś taki przyklapnięty jest. Jak z nim porozmawiam, to się mobilizuje. Ale potem Szymkowiak znowu opowie mu, jak to fajnie jest w tym Trabzonsporze. A ja Żurawskiemu powtarzam: graj na maksa w kadrze i klubie, bo nigdy nie wiesz, kto i gdzie cię obserwuje.

Rasiak na Irlandię

W ataku Janas stawia na duet z Krakowa. Zadaniem obu napastników będzie cofanie się nawet do środkowej linii i wyciąganie za sobą obrońców, robienie miejsca dla skrzydłowych bądź środkowych pomocników. Pewnego rodzaju zaskoczeniem jest pomijanie Grzegorza Rasiaka (14 goli w 28 meczach I-ligowego, angielskiego Derby) przy ustalaniu składu. Nawet, gdy Frankowski i Niedzielan nie trenowali z drużyną, partnerem Żurawskiego był Marek Saganowski. - Grzesiek jakiś taki ociężały jest - mówi Janas. Ale szybko dodaje, że to nic nie oznacza, bo cztery dni po meczu z Azerami jest potyczka z Irlandią Płn., która gra na poziomie dobrego klubu I ligi angielskiej. - I wtedy być może nadejdzie czas Rasiaka - podkreśla selekcjoner.

W środku obrony kłopoty. Tomasz Hajto nie gra od paru tygodni w klubie, Bartosz Bosacki dopiero niedawno wrócił do gry po kontuzji, Tomasz Kłos zaledwie co zaczął sezon, to samo Arkadiusz Głowacki, który na dodatek ma zapalenie ścięgna Achillesa i w sobotę nie zagra. Dotychczasowy pewniak Jacek Bąk grał od paru miesięcy tylko w rezerwach Lens, a 32-letni Dariusz Żuraw ledwo w reprezentacji zadebiutował (w lutym z Białorusią). Z sześciu stoperów powołanych Janas postawi na Bąka z Kłosem. - Zaraz, zaraz. Przed meczem z Irlandią też wystąpiłem w sparingu, a potem na trzy mecze usiadłem na ławie - mówi Kłos. Kapitanem (59. występ w kadrze) będzie Bąk. Koledzy z zespołu - z Jerzym Dudkiem na czele - darzą go największym zaufaniem. - Bałem się, że z formą Jacka będzie gorzej - mówi Janas.

Jedyny dylemat, jaki wydaje się mieć selekcjoner, to prawa pomoc. - Kamil Kosowski zawsze u mnie grał. Jak nie był przygotowany na mecz w Belfaście, zagrał cztery dni później, z Anglią, ale z zastąpieniem go nie ma problemów. W formie jest Bartek Karwan, bardzo dobre wrażenie robi też Ebi Smolarek - podkreśla Janas. Ale w pierwszym składzie zagra Kosowski.

Już dopisali

Atmosfera jest dobra, bo po trzech wyjazdowych wygranych jesienią taka być musi. - Cieszę się, że kibice już dopisali nam sześć punktów. Tyle że mecze dopiero przed nami. I to jest najgorsze - śmieje się Janas.

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » pt mar 25, 2005 8:08 am

Futbol to przede wszystkim kombinacje, zwody, szybka wymiana podań. Tego uczę moich Azerów.



Rz: Jak Brazylijczyk, były mistrz świata, zostaje trenerem reprezentacji Azerbejdżanu?
Na początku 2004 roku pracowałem w federacji brazylijskiej, zajmowałem się rozgrywkami ligowymi. Poza tym byłem szefem fundacji, która zbiera pieniądze na 70 tysięcy biednych dzieci. Wiodłem miłe, spokojne życie. Była sobota, ogród przy moim wielkim domu w Bahia Tijuana (przedmieścia Rio de Janeiro, trzy minuty do plaży), pełne słońce, błogość i nagle - telefon. Dzwonił mój kolega, agent FIFA. Powiedział, że jest dla mnie oferta z Azerbejdżanu. W pierwszej chwili nie potrafiłem powtórzyć nazwy tego kraju, musiałem spojrzeć na mapę, by zorientować się, gdzie to jest. Zadzwoniłem do swojego przyjaciela, który w ostatnich 14 latach pomagał mi prowadzić różne drużyny. Odpowiedział: "Dobra, jedziemy, zobaczymy, jak tam jest". Żona też kazała jechać. W Baku, o 4.00 rano, gdy wylądował nasz samolot, przywitano mnie jak króla albo sułtana. Pełna reprezentacja, uśmiechy, szarmanckie gesty.

Tym pana ujęli?
Nie tylko. Opowiedzieli mi, że jest nowy prezes federacji, człowiek bajecznie bogaty, który zamierza podźwignąć azerski futbol do przynajmniej średniego poziomu światowego, że koszty nie grają decydującej roli. Naradziłem się z żoną oraz asystentem i zdecydowałem - biorę tę pracę. Tak mi się u nich spodobało, że niewiele brakowało, bym spóźnił się na karnawał. Zdążyłem, na szczęście, bo życie Brazylijczyka bez udziału w karnawale jest niewiele warte.

Na jak długo jest ta umowa i ile pan zarabia?
Oni chcieli kontraktu na pięć lat, ale ja zgodziłem się na rok z możliwością przedłużenia o kolejny rok, co zresztą już się stało. Kto może wiedzieć, co się stanie za dwa lata? Świat jest taki niespokojny... Ile zarabiam? Dużo, bardzo dużo. Początki miałem więc niezłe, ale przyszedł pierwszy mecz, towarzyski z Izraelem. 0:6. Spojrzeliśmy na siebie z asystentem i obaj mieliśmy w oczach to samo pytanie: "Boże, co my tutaj robimy?". Drugi mecz, na który już sam powołałem piłkarzy - 1:2 z Mołdawią u siebie. A więc postęp. Spotkałem się z prezesem federacji i powiedziałem mu, że dla mnie dobry wynik nie oznacza zwycięstwa, tylko dobrą grę drużyny. Jeśli drużyna przegrała, ale grała dobrze, to należą jej się brawa. Prezes spojrzał na mnie zdziwiony i powiedział, żebym dalej robił to, co uznam za stosowne. Zażądałem, by kluby oddawały mi zawodników na 7 - 8 dni przed każdym meczem. Zauważyłem, że w klubach pracuje się źle, nie ma dobrych trenerów, nie ma reżimu treningowego, każdy robi, co chce. Prezes się zgodził, choć właściciele klubów w pierwszej chwili zgrzytali zębami.

Zadziałało?
Musiało. Wygraliśmy z Uzbekistanem i Kazachstanem, zremisowaliśmy z Łotwą, Irlandią Północną i Walią, przegraliśmy z Anglią tylko 0:1. Pomoc przyszła z nieoczekiwanej strony - właśnie od właścicieli klubów. Po rozmowach ze mną doszło do rewolucji. Są wymagania - od piłkarzy żąda się zaangażowania, punktualności, zdrowego trybu życia. Są też pieniądze. Najlepsi zarabiają 200 tys. dol. rocznie. Gdy przychodziłem, dostawali najwyżej 20 tys. Mecze ligowe ogląda mnóstwo kibiców, 30 - 40 tysięcy to norma. Zdarzają się przypadki, że zawodnik, który w reprezentacji gra jako pomocnik, w klubie jest stoperem, ale wystarczy, że pogrożę palcem, i wszystko wraca do normy. Piłkarz musi grać w klubie na pozycji, na której ja go widzę w kadrze.

Po meczu eliminacyjnym z Irlandią Północną nie podał pan ręki trenerowi Lawriemu Sanchezowi. Obraził pana?
Nie, mnie obraziła gra jego drużyny. Jest ohydna. Jak można wystawiać na boisko jedenastu takich samych zawodników, po 185 cm, którzy grają tylko górą? Górą to się gra w koszykówkę lub siatkówkę. Futbol to przede wszystkim kombinacje, zwody, szybka wymiana podań. Tego uczę moich Azerów. Uczę ich też taktyki, bo do tej pory nie za bardzo wiedzieli, co mają robić na boisku. Biegali bez sensu. Teraz każdy otrzymuje zadania i ma się ich nauczyć na pamięć.

Co pan chce osiągnąć z Azerbejdżanem?
Awans do finałów mistrzostw świata czy Europy przez pewien czas jeszcze nam nie grozi. Wiem jednak, że jestem w stanie przygotować drużynę, która może być fundamentem pod inną drużynę, walczącą o awans. Jeden cel już osiągnąłem - mecze reprezentacji wzbudzają w Azerbejdżanie nadzwyczajne zainteresowanie. Wszyscy żyją piłką, prawie jak w Brazylii.

Zna pan reprezentację Polski?
A muszę?

Wypadałoby...
Nie znam polskich piłkarzy. Wiem tylko, że kilku gra w Niemczech. Mnie interesuje moja drużyna. Jeśli zagra dobrze, mnie sprawi przyjemność, a kibicom radość. Wynik jest sprawą drugorzędną. W Polsce bardzo mi się podoba. W Płocku odpoczywam, niczym się nie martwię, no, może trochę sobotnim meczem. W środę gramy z Anglią, a potem na dwa tygodnie wracam do Rio, do żony. Jestem bardzo rodzinnym człowiekiem. Do końca życia mógłbym siedzieć w domu, zapraszać przyjaciół i nigdzie nie wychodzić.

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » pt mar 25, 2005 8:09 am

Piłkarze polskiej reprezentacji spędzą święta w warszawskim hotelu Sheraton

Wielu zawodników kadry Pawła Janasa, których czekają mecze eliminacji MŚ nie zobaczy wWielkanoc swoich bliskich. – Trudno. Dla reprezentacji mogę grać nawet w Wigilię – mówi Sebastian Mila.


Władze Europejskiej Unii Piłkarskiej były bezwględne. Takułożyłykalendarz eliminacji mistrzostw świata, że piłkarze muszą zarwać” Wielkanoc. Polskich zawodników, którzy wczoraj przylecieli z Poznania do Warszawy, czeka sobotę mecz z Azerbejdżanem, a w przyszłą środę Irlandią Północną (oba wstolicy).Wtymczasie kadrowicze nie będą mogli rozjechać się po Polsce, do swoich rodzinnych domów. – Wyjątkiem są reprezentanci z Legii, mieszkający Warszawie. W Wielką Niedzielę mogą na kilka godzin opuścić hotel Sheraton mówi kierownikreprezentacji Krzysztof Rola-Wawrzecki, który sam skorzysta tego przywileju.

– Mieszkam w stolicy, więc na chwilę się wymknę. Może nikt nie zauważy– uśmiecha się kierownik. Rodzina albo futbol Wielu innych zawodników nie ma takiego szczęścia. Poraztrzecispędzęświęta wielkanocne z dala od żony idzieci. Będzie mi ich brakować, ale nie można pogodzić wszystkiego. Jeśli chce się grać zawodowo w piłkę, trzeba liczyć się z takimi wyrzeczeniami – podkreśla obrońca francuskiego Lens Jacek Bąk. – To moje pierwsze święta poza domem, ale trudno, trzeba się dopasować. Wykonujemy zawód, za który dostajemy spore pieniądze. Zresztą, występy w kadrze to zaszczyt.

Mógłbym grać nawet w Boże Narodzenie albo w sylwestra – dodaje pomocnik Austrii Wiedeń Sebastian Mila. W podobnej sytuacji jest Marek Saganowski. Wprawdzie występuję wLegii, ale większość mojej rodziny mieszka w Łodzi. Niemogęsię z nimi spotkać. Cóż, zdarzyła się niecodzienna sytuacja, z którą trzeba się pogodzić – mówi piłkarz z Łazienkowskiej. Lepiej niż w Turcji Święta w hotelu nie martwią za to Mirosława Szymkowiaka. Powód? Zawodnik występuje na co dzień Trabzonsporze.

Gdyby nie mecze reprezentacji, musiałby zostać w Turcji. – Wtedy w ogóle nie poczułbym atmosfery świąt, bo wiadomo, że tam nie obchodzi sięWielkanocy. Spotkania kadry mnie „uratowały”. Przynajmniej spotkam się z kolegami, porozmawiam w polskim języku. Wolę takie święta niż 2800 kilometrówodPolski – podkreśla „Szymek”. – Planowaliśmy, że w niedzielę piłkarze zjedząwhotelu uroczyste śniadanie wielkanocne, razemze swoimi żonami. Niestety, niektóre panie nie mogły przyjechać, dlatego zrezygnowaliśmy z tego pomysłu – mówi rzecznik prasowy PZPN Michał Kocięba. Tajemnicze menu Śniadanie będzie, ale mniej uroczyste. – Menu piłkarzy jest tajemnicą – usłyszeliśmywczorajwhotelu.

Zestawustali nasz fizjolog. ale jeszcze nie znam szczegółów – dodaje Rola-Wawrzecki. – Na szczęście naUrsynowie mieszka moja siostra, Kasia. W niedzielę odwiedzi mnie ze swoim mężem pociesza się Mila. – Ja nawet nie mógłbym prosić żony o przyjazd. We wtorek syn idzie do szkoły. Ktoś z nas musiał przy nim być – dodaje Bąk. Owalne jajko, nieodłącznysymbolwielkanocny, tym razem przegrało z bardziej okrągłym kształtem...

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » pt mar 25, 2005 8:10 am

Na środowe spotkanie z Irlandią Płn. nie ma już biletów. Niestety, jak na razie wydaje się, że podczas sobotniego meczu z Azerbejdżanem zapełni się tylko połowa trybun stadionu Legii.


Mam nadzieję, że kibice jednak nas nie zawiodą. Bilety na sobotnie spotkanie w cenach od 10 (na łuki) do 120 zł (loża honorowa) można będzie kupować aż do rozpoczęciameczu – zapewnia dyrektor KP Legia SSA ds.bezpieczeństwa Stefan Dziewulski, który jest odpowiedzialny ze strony klubu za przygotowania do potyczek z Azerbejdżanem i Irlandią Północną. 40 tłumaczy Na obu meczach będzie więcej służb porządkowych niż podczas spotkań rozgrywanych na stadionieWojska Polskiego przez Legię. Potyczka z Irlandią Płn. została nawet zaliczona do tzw. meczów podwyższonego ryzyka. Do Warszawy może przyjechać bowiem nawet dwatysiące kibiców rywali.

–W sumie na trybunach zasiądzie 13,5 tys. osób. Zgodnie z przepisami, porządku będzie pilnować 285 ochroniarza. Na oba spoiapoia zatrudniliśmy także po 20 osób władających językiem rosyjskim (mecz z Azerami) i angielskim (Irlandia). Ich zadaniem będzie opieka nad zagranicznymi gośćmi – wylicza Stefan Dziewulski. Bezpieczeństwo gości Tym razem łuki trybunnie zostały przeznaczone dla gości. Kibice z Azerbejdżanu zasiądą w górnej części trybuny krytej w sektorze C. Dla Irlandczyków przeznaczono całe sektory AiB trybuny krytej. Goście zostaną wprowadzeni na stadion od strony ulicyMyśliwieckiej. – Specjalnych zapór między polskimi a zagranicznymi kibicami nie będzie.

Między sektorami ustawimy jednak znacznie więcej niż zwykle ochroniarzy – zapewnia Stefan Dziewulski. Na oba mecze organizatorzy zwiększają liczbę stoisk gastronomicznych. Podczas meczuz Irlandią będzie przygotowany także namiot dla VIP-ów oraz dziennikarzy. Kibice jak zwykle mogą kupować kiełbaski z rusztu (łuki trybuna odkryta) i hot dogi trybuna kryta). Dań wielkanocnych na sobotę nie przewidziano. Co z murawą? Na stadionie Legii pół roku temu została położona nowa murawa.Można z niej korzystać razwtygodniu. Tymczasem w ciągu sześciu dni odbędą się na niej dwa mecze cztery oficjalne treningi.

Kolejny mecz na własnym stadionie Legia rozegra dopiero 16 kwietnia.Murawa zatem zdoła się zregenerować wyjaśnia przedstawiciel biura prasowego KP Legia Paweł Wargenau.

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » pt mar 25, 2005 2:52 pm

Zrobić kolejny krok w kierunku awansu do finałów mistrzostw świata - to zdaniem Tomasza Hajty zadanie piłkarskiej reprezentacji Polski przed meczami eliminacyjnymi z Azerbejdżanem i Irlandią Północną.

- Nasze zadanie przed meczami z Azerbejdżanem i Irlandią Północną jest proste - zrobić kolejny krok w kierunku awansu do finałów mistrzostw świata w Niemczech. A żeby to uczynić, musimy wywalczyć komplet punktów - uważa Hajto.

Z Azerbejdżanem drużyna Pawła Janasa zagra w Warszawie na stadionie przy ul. Łazienkowskiej w sobotę o godz. 18.00. Z Irlandią Północną zmierzy się cztery dni później na tym samym obiekcie.

W czwartek wieczorem kadrowicze przenieśli się z Grodziska Wlkp. do stolicy. W piątek przed południem odbyli krótki spacer, a o godz. 17.00 będą mieli ostatni przed spotkaniem z Azerami trening.

- W drużynie panuje bardzo dobra atmosfera - podkreślił Hajto. - Wszyscy wiemy, po co tu jesteśmy, wszyscy mamy jeden cel - pojechać na przyszłoroczny mundial. Część zadania już wykonaliśmy, bo dorobek dziewięciu punktów z czterech jesiennych meczów stanowi niezłą zaliczkę przed dalszą częścią eliminacji. Jesteśmy w połowie drogi i zrobimy wszystko, by nie zaprzepaścić szansy. Gdyby udało nam się dwa razy z rzędu zakwalifikować do mistrzostw świata, to byłby olbrzymi sukces nie tylko piłkarzy, ale i całego kraju.

62-krotny reprezentant zadeklarował, że polscy piłkarze nie zlekceważą najbliższego rywala. - Wiadomo, że Azerbejdżan, to nie Anglia, ale jesteśmy w pełni skoncentrowani. To nie będzie łatwe spotkanie, bo dla Azerów każdy gol, każdy punkt w eliminacjach ma olbrzymią wartość i jest celem takim, jak dla nas awans do finałów MŚ - dodał piłkarz.

Obrońca FC Nuernberg chciałby, aby sobotni mecz ułożył się podobnie, jak rozegrany w środę sparing z trzecioligową Obrą Kościan, wygrany przez reprezentację 4:0.

- Musimy narzucić Azerom własny styl gry, opanować środek boiska. Mam nadzieję, że uda się szybko zdobyć gola. Taka sytuacja wprowadziłaby spokój w nasze szeregi, napięcie by z nas spadło. Są w kadrze piłkarze, którzy mają olbrzymie możliwości w ofensywie, są skuteczni, potrafią się odpowiednio zachować pod bramką rywali. I liczę, że w sobotę potwierdzą swoje walory - zakończył Hajto.

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » pt mar 25, 2005 6:12 pm

Arkadiusz Radomski i Arkadiusz Głowacki z powodu kontuzji nie zagrają w eliminacynym meczu Mistrzostw Świata z Azerbejdzanem w Warszawie (26 marca, godzina 18:00), pod znakiem zapytania stoi występ przeziębionego Radosława Kałużnego - poinformował na dzisiejszej konferencji prasowej w hotelu Sheraton selekcjoner reprezentacji Paweł Janas.

- Radomski już wyjechał ze zgrupowania, Głowacki nie będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu na sobotni mecz. Jest za to nadzieja, że wykuruje się na spotkanie z Irlandią Północną. Radek Kałużny wciąż ma wysoką temperaturę i nie trenował od kilku dni. Nie ma szans, by zagrał od początku spotkania z Azerbejdżanem. Jutro okaże się czy w ogóle znajdzie się w meczowej osiemnastce - powiedział Paweł Janas.

Z tego powodu selekcjoner powołał zawodnika Wisły Kraków Radosława Sobolewskiego.

- Dziś zobaczę jak Radek będzie się prezentował na treningu. Na pozycji defensywnego pomocnika mamy lukę, ale uważam, że Sobolewski będzie ją w stanie wypełnić. Skład mam gotowy, ale tradycyjnie podam go piłkarzom w dniu meczu - na ostatniej odprawie. Azerowie to groźny przeciwnik. Mają brazylijskiego trenera, z roku na rok robią coraz większe postępy. W spotkaniach naszej grupy minimalnie przegrali kilka meczów. Na pewno od pierwszej minuty musimy zagrać maksymalnie skoncentrowani. - uzupełnił Janas.

Na spotkaniu z dziennikarzmi obecni byli również: Prezes PZPN Michał Listkiewicz, szef banku informacji Edward Klejndinst oraz Tomasz Hajto i Mirosław Szymkowiak.

- Dla każdego piłkarza występ w finałach Mistrzostw Świata jest wielkim wyzwaniem i olbrzymim sukcesem. My jesteśmy dopiero w połowie drogi do Niemiec. Sytuację po jesiennych meczach mamy bardzo dobrą, przynajmniej na zajęcie drugiego miejsca w grupie. Nie możemy tej zaliczki zmarnować w meczach z Azerbejdżanem i Irlandią Północną. Azerowie pokazali się z dobrej strony w spotkaniu z Anglią, gdzie przegrali zaledwie 0:1. Dla nich ważny jest każdy punkt, każda strzelona bramka. My gramy o inne cele i wystąpimy w roli faworyta. - przyznał Tomasz Hajto.

- Musimy narzucić Azerom własny styl gry, opanować środek boiska. Mam nadzieję, że uda się szybko zdobyć gola. Taka sytuacja wprowadziłaby spokój w nasze szeregi, napięcie by z nas spadło. Są w kadrze piłkarze, którzy mają olbrzymie możliwości w ofensywie, są skuteczni, potrafią się odpowiednio zachować pod bramką rywali. I liczę, że w sobotę potwierdzą swoje walory - dodał Hajto.

Mirosław Szymkowiak przyznał, że dobrze mu zrobiła zmiana barw klubowych.

- W tureckim Trabzonsporze zbieram wysokie noty za grę. Udało mi się również strzelić kilka goli. Na pewno pomogła mi zmiana środowiska, nabrałem większej ochoty do gry. Nowi ludzie, nowe otoczenie - to bardzo mnie zmobilizowało - uważa Szymkowiak.

O reprezentacji Azerbejdżanu mówił szef banku informacji Edward Klejndinst.

- Nie wiem, czy zadbał o to brazylijski trener, ale podczas zajęć Azerowie są bardzo skoncentrowani i skupieni. Nie ma miejsca na charakterystyczny dla południowców luz. Przyznam, że tym mnie trochę zaskoczyli. Generalnie prezentują się nieźle i sądzę, że będą dla nas groźniejszym rywalem niż Irlandia Północna, z którą zagramy w środę - powiedział Edward Klejndinst.

Kadrowicze przygotowywali się do spotkań o punkty na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim. Dopiero w czwartek wieczorem przylecieli do Warszawy.

- Zgrupowanie przebiegało bez zarzutu. Nie było żadnych problemów organizacyjnych. Piłkarze mieli w Grodzisku świetne warunki do treningu i wypoczynku. Bilety na mecze reprezentacji sprzedają się bardzo dobrze. Na spotkanie z Irlandią Północną są już praktycznie nieosiągalne, niewiele kart wstępu zostało na mecz z Azerbejdżanem - poinformował Prezes PZPN Michał Listkiewicz.

Termin meczu z Azerbejdżanem przypadł na okres Świąt Wielkanocnych.

- Nie zapomnieliśmy o tak ważnym wydarzeniu w życiu każdego Polaka. Dziś zawodników odwiedził ksiądz Mariusz Zapolski. W niedzielę kadrowicze zasiądą do uroczystego śniadania wielkanocnego. Będzie okazja do złożenia sobie życzeń i podzielenia się jajeczkiem. - powiedział rzecznik prasowy PZPN Michał Kocięba.

Zaplanowany na godzinę 17:00 piątkowy trening kadry na stadionie Legii będzie otwarty dla mediów przez pierwsze 15 minut.

czohks
Posty: 32
Rejestracja: pt lut 11, 2005 11:40 am
Lokalizacja: Kraków

Postautor: czohks » pt mar 25, 2005 7:18 pm

Wygramy 2-0 a bramki strzela Krzynówek i Smolarek :D :D
Kto kocha ten wierzy Hutnik Kraków ponad wszystko !!

Awatar użytkownika
HDS
Posty: 2394
Rejestracja: czw sie 26, 2004 1:15 pm
Lokalizacja: z krakoofka koło Nowej Huty

Postautor: HDS » pt mar 25, 2005 9:09 pm

Przygotowująca się do sobotniego meczu z Azerbejdżanem w eliminacjach mistrzostw świata reprezentacja Polski przeprowadziła w piątkowe popołudnie ostatni trening. Miejscem zajęć był stadion warszawskiej Legii.

Na treningu pojawiło się 24 piłkarzy; oddzielne zajęcia miało trzech bramkarzy, pozostali ćwiczyli w jednej grupie. Spośród 26 powołanych zawodników na murawie brakowało dwóch - chorego Radosława Kałużnego i kontuzjowanego Arkadiusza Głowackiego. Obaj nie będą brani pod uwagę na sobotnie spotkanie.