
Odpowiedz na pytanie
Moderator: dUfio
Z jakiej kultowej już "powieści" pisanej przez kibica pochodzi ten fragment??
"Spirytusu jakby nie ubywało. Pod koniec nocy już nawet nie rozrabialiśmy tylko piliśmy czysty. Cóż człowiek do wszystkiego się przyzwyczai. Tak sobie siedzę i liczę. Kurwa, już trzeci dzień nic nie jem. Trzeba coś koniecznie zjeść bo zdechnę jak ta koza na przednówku. Wczoraj znów powtórzyłem numer z płakaniem. Coś dziwnie na mnie ten alkohol działa. Płakałem, że nikt mnie nie kocha i tuliłem Lwa. Teraz ode mnie ucieka. Monika znów rozrabiała z nami, tym razem jednak nie doszła już do siebie tylko zaległa koło Bomby. Ja jako pan domu mam żelazne prawo do łóżka i nikomu nie wolno go zająć. Wszyscy więc śpią na podłodze. Chłopaki już sobie śpiwory poprzynosili i mam teraz taka mała kolonie. Tak sobie myślę, co by się stało, jakby wczoraj tak nagle Joasia przyjechała. Monika na środku pokoju Gąsce bieliznę pokazuje, Palestyna demonstruje tatuaże - w tym najsłynniejszy - Legia Putana, a ja płaczę na balkonie. Pewnie rozwód i walizki z beczkami przed dom. Całe szczęście ma jeszcze tam w Paryżu do grudnia siedzieć. Zniszczeń znów nie było, za to uczę Lwa załatwiania się na balkonie. Już 3 potrzeby tam uskutecznił. Rano poszedłem do sklepu wymienić butelki na papierosy i zaczepiła mnie sąsiadka. Co to za beczki wnosiliśmy w poniedziałkową ciemną noc ? Odparłem jej, że podpisałem wielomilionowy kontrakt na składowanie materiałów odpadowych i właśnie rozpocząłem jego realizację. W sklepie już się ludzie uśmiechają jak mnie widzą. Ale co we mnie, kurna takiego śmiesznego ? Chłopaki jak tylko powstawali, sięgnęli po butelki. Trochę się wkurwiłem, mogli chociaż spytać czy mogą. Przecież to kosztuje. Udało nam się dopiero sprzedać 5 litrów, a i tak na krechę lumpy pobrały. Jacek przyniósł wczoraj kiełbasy w pizdu, będziemy sobie dziś smażyć. Oczywiście pod kieliszeczek. Dziś znów usiłowaliśmy dojechać na trening Hajduka i znów bezskutecznie. Wziąłem Lwa ze sobą i w tramwaju już gdy ruszał, kapnąłem się, że pies został na przystanku. Podobnie jak Palestyna, którego "czwóreczka" zastała podczas oddawania moczu. Wysiedliśmy więc, bo szczerze się obawiałem o Lwa. Głupi, to się zgubi. Z treningu nici, wiec z nudów zasiedliśmy znów do spirytusu. No bo czym innym może się człowiek zając ? Minęło nam tak do popołudnia, a potem znów drzemka. Kurna, jak w przedszkolu... "
"Spirytusu jakby nie ubywało. Pod koniec nocy już nawet nie rozrabialiśmy tylko piliśmy czysty. Cóż człowiek do wszystkiego się przyzwyczai. Tak sobie siedzę i liczę. Kurwa, już trzeci dzień nic nie jem. Trzeba coś koniecznie zjeść bo zdechnę jak ta koza na przednówku. Wczoraj znów powtórzyłem numer z płakaniem. Coś dziwnie na mnie ten alkohol działa. Płakałem, że nikt mnie nie kocha i tuliłem Lwa. Teraz ode mnie ucieka. Monika znów rozrabiała z nami, tym razem jednak nie doszła już do siebie tylko zaległa koło Bomby. Ja jako pan domu mam żelazne prawo do łóżka i nikomu nie wolno go zająć. Wszyscy więc śpią na podłodze. Chłopaki już sobie śpiwory poprzynosili i mam teraz taka mała kolonie. Tak sobie myślę, co by się stało, jakby wczoraj tak nagle Joasia przyjechała. Monika na środku pokoju Gąsce bieliznę pokazuje, Palestyna demonstruje tatuaże - w tym najsłynniejszy - Legia Putana, a ja płaczę na balkonie. Pewnie rozwód i walizki z beczkami przed dom. Całe szczęście ma jeszcze tam w Paryżu do grudnia siedzieć. Zniszczeń znów nie było, za to uczę Lwa załatwiania się na balkonie. Już 3 potrzeby tam uskutecznił. Rano poszedłem do sklepu wymienić butelki na papierosy i zaczepiła mnie sąsiadka. Co to za beczki wnosiliśmy w poniedziałkową ciemną noc ? Odparłem jej, że podpisałem wielomilionowy kontrakt na składowanie materiałów odpadowych i właśnie rozpocząłem jego realizację. W sklepie już się ludzie uśmiechają jak mnie widzą. Ale co we mnie, kurna takiego śmiesznego ? Chłopaki jak tylko powstawali, sięgnęli po butelki. Trochę się wkurwiłem, mogli chociaż spytać czy mogą. Przecież to kosztuje. Udało nam się dopiero sprzedać 5 litrów, a i tak na krechę lumpy pobrały. Jacek przyniósł wczoraj kiełbasy w pizdu, będziemy sobie dziś smażyć. Oczywiście pod kieliszeczek. Dziś znów usiłowaliśmy dojechać na trening Hajduka i znów bezskutecznie. Wziąłem Lwa ze sobą i w tramwaju już gdy ruszał, kapnąłem się, że pies został na przystanku. Podobnie jak Palestyna, którego "czwóreczka" zastała podczas oddawania moczu. Wysiedliśmy więc, bo szczerze się obawiałem o Lwa. Głupi, to się zgubi. Z treningu nici, wiec z nudów zasiedliśmy znów do spirytusu. No bo czym innym może się człowiek zając ? Minęło nam tak do popołudnia, a potem znów drzemka. Kurna, jak w przedszkolu... "
- japierdole
- Posty: 52
- Rejestracja: sob paź 15, 2005 10:34 pm