Wszystko o Nowej Hucie
Moderator: dUfio
Jeśli tutaj jest napisane, że Sparta "jest klubem Zakładów Przemysłu Tytoniowego" to z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, iż był to kontynuator drużyny z 1944 roku (która jest na pierwszym zdjęciu).
...więc gdy goły opadniesz na lód, mały biznes zrób, szybki biznes zrób, jakiś biznes zrób. Potem laba! Tylko skok, jeden skok, na bank...
Prefabet
Czy ktoś zna historię Prefabetu, a najlepiej jakieś publikacje na ten temat? Wiadomo, że powstał w 1950 (mogę sprawdzić konkretną datę jeśli to kogoś interesuje) i początkowo produkował elementy do budowy HTS-u? Co potem?
- stefan batory
- Posty: 788
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 2:25 am
Bardzo fajne wspomnienia o Nowej Hucie:
http://www.polregio.eu/index.php?option ... &Itemid=18
Jako, że mieszkam w nowej części NH, szczególnie zainteresował mnie ten fragment:
Polecam link
http://www.polregio.eu/index.php?option ... &Itemid=18
Jako, że mieszkam w nowej części NH, szczególnie zainteresował mnie ten fragment:
Jak byliśmy jeszcze dziećmi, to schodzenie do piwnicy było zawsze przygodą. Często nie było światła (zepsuta żarówka, czy znowu „chuligani”), było tam trochę strasznie. Najgorsze było wejście do bunkra, który łączył dwa sąsiadujące bloki, z betonowymi drzwiami, grubymi może na 30 cm - przypuszczam, że był to bunkier przeciwatomowy. Baliśmy się tam wejść - bo jakby ktoś za nami zatrzasnął te grube drzwi...
Polecam link

...więc gdy goły opadniesz na lód, mały biznes zrób, szybki biznes zrób, jakiś biznes zrób. Potem laba! Tylko skok, jeden skok, na bank...
- centrum nh
- Posty: 1907
- Rejestracja: sob lis 12, 2005 10:32 am
- Lokalizacja: dark side
W moim bloku również jest bunkier, za dzieciak to była główna atrakcja.
Chodziliśmy tam drogę oświetlając sobie zapałkami
Raz to chyba w 15 osób się tam wbiliśmy, z perspektywy czasu to było w sumie głupie, wejść posiedzieć po ciemku, ubrudzić się pajęczynami - ale wtedy to było najlepsza rozrywka
W sumie muszę odwiedzić ten bunkier przy najbliższej okazji.
Chodziliśmy tam drogę oświetlając sobie zapałkami

Raz to chyba w 15 osób się tam wbiliśmy, z perspektywy czasu to było w sumie głupie, wejść posiedzieć po ciemku, ubrudzić się pajęczynami - ale wtedy to było najlepsza rozrywka
W sumie muszę odwiedzić ten bunkier przy najbliższej okazji.
-
- Posty: 435
- Rejestracja: ndz maja 17, 2009 8:51 pm
- Lokalizacja: Nowa Huta CA
Chodziliśmy tam drogę oświetlając sobie zapałkami
I jeden z bunkrów na Centrum A (który jest w programie wycieczki muzeum PRLu) miał przygodę właśnie z takimi zapałkami. Nie wiadomo skąd się tam w tych tunelach wziął stary tapczan który zajął się od ognia. Straż przyjechała, zapanowała nad ogniem i gęstym dymem i wejście do bunkra zaspawano. Na tym skończyły się przygody dzieciarni z chodzeniem po piwnicach.
"Od północnego wschodu miasto narasta i wrasta w ciało starego miasta"
http://www.marchewa-plastyka.blog.onet.pl
http://new.fundacjanh.pl/enha-trip/
http://www.marchewa-plastyka.blog.onet.pl
http://new.fundacjanh.pl/enha-trip/
- centrum nh
- Posty: 1907
- Rejestracja: sob lis 12, 2005 10:32 am
- Lokalizacja: dark side
Stare, ale miło się czyta:
Źródło: http://krakow.[usuwamy]/krakow/1,90719, ... Hucie.html
Rekordowy spacer po Nowej Hucie
Renata Radłowska
2008-06-01, ostatnia aktualizacja 2008-06-02 09:16
Bardzo dziękujemy! Że spędziliście tę niedzielę w Nowej Hucie, że chcieliście ją poznać. Zadanie było mordercze, bo to kilkadziesiąt punktów na mapie, a każdy z długą historią. Do tego jeszcze ten upał..
To był nasz drugi spacer (i oczywiście ze spacerownikami, które dołączamy w tygodniu do "Gazety"; w najbliższą środę - Podgórze). I obawialiśmy się, że chętnych do zwiedzania Nowej Huty nie będzie wielu - bo to daleko, bo dzielnica młoda i niby, co w niej oglądać. Ale przyszło Was ponad 300 osób!
Co to za instalacja?
Uzbroiliście się w spacerowniki, w jedzenie i napoje, aparaty fotograficzne. Bardziej zapobiegliwi wzięli ze sobą kremy do opalania. Mamy z małymi dziećmi, narzeczeni, emeryci, grupki znajomych...
- Do Nowej Huty to ja chciałam już przyjechać pod koniec lat 50., ale wtedy rodzice mi zabronili - opowiadała wczoraj pani Maria, mieszkanka centrum Krakowa. - Wszyscy mówili wtedy, że niebezpiecznie jest tam jechać, bo człowieka przerobią na komunistę; zwłaszcza młode dziewczyny. Przyjechałam teraz, ponieważ nie jestem młodą dziewczyną i na komunistę już nie przerabiają. Żeby jednak czuć się bezpiecznie, to eskortuje mnie mąż...
Oprowadzał nas Maciej Miezian, historyk sztuki i miłośnik dzielnicy (on też napisał wszystkie teksty do nowohuckiego spacerownika). Wystartowaliśmy spod Teatru Ludowego, potem był słynny czołg na osiedlu Górali. Dziwiliście się, że czołg, że stoi na ulicy, że wiele pokoleń nowohucian wychowywało się właśnie przy nim (te dziecięcie zabawy w "Czterech pancernych"...). Patrzyliście ze zdumieniem na osiedla, które - jak przekonywał Maciej Miezian - są osiedlami wymyślonymi dawno temu w USA. Podobał się wam renesans w wersji nowohuckiej - szerokie okna, łuki, wejścia na podwórka... Niektóre rzeczy na osiedlach przyprawiły o konsternację.
- A cóż to za instalacja z tych metalowych słupów?! - dopytywał się pan Jan, mieszkaniec eleganckiej Woli Justowskiej.
Zach-wy-ca-ją-co!
Wytłumaczenie było proste: instalacja służy do suszenia prania, słupki łączą przecież sznurki. Czy to jakiś lokalny zwyczaj, czy ludzie nie boją się, że pranie ktoś im ukradnie? Owszem, to lokalny zwyczaj, który dawno temu budowniczowie Nowej Huty przywieźli ze sobą ze swoich wiosek; kradzieży nikt się nie boi, ponieważ na podwórkach pranie suszą wszyscy.
Fotografowaliście w Nowej Hucie wszystko - pierwsze bloki, elementy architektury, szerokie ulice, nawet drzewa i osiedlowe ogródki. Do tego jeszcze napisy na murach, śmieszne hasła autorstwa wspólnot mieszkaniowych, okazałe witryny sklepów.
- Nie miałem dobrego zdania o Hucie, ot dzielnica-nieszczęście, no ale teraz... Jest zach-wy-ca-ją-co i eks-ta-ty-cznie! - przekonywał Michał, student AGH (mieszka na Azorach). - To jakiś ewenement na skalę..., no światową to chyba za mało. Kosmiczną! To taka poukładana przestrzeń, pełna fantazji, ale też harmonii.
- Ja chciałem poznać tubylców, nowohuckich autochtonów - tłumaczył Piotr, mieszkaniec starego Krakowa. - No i nie zawiodłem się, jest klimat, klimacik...
Chleb ze smalcem w "Stylowej"
Tubylcy wyszli na balkony, pootowierali okna. Fakt, grupa ponad 300 osób, wyposażona w megafon, robiła wrażenie. Machali do nas przyjaźnie, albo nie machali wcale. Do turystów są przyzwyczajeni, ale nie do tak dużych i głośnych grup.
Co podobało się Wam najbardziej? Chyba wyjście ze schronu przeciwatomowego (na osiedlu Uroczym) i opowieści przewodnika o całym systemie schronów. Historia junaka Ożańskiego też zaintrygowała, i "nowohuckiej arystokracji", która spędzała życie w bloku francuskim - więc było tak, jakby mieszkała w Paryżu. Miło było też w słynnej restauracji "Stylowa", gdzie poczęstowano nas chlebem ze smalcem, ciastkiem i oranżadą (a wszystko oczywiście na kartki i do odstania w kolejce).
Meta była pod kombinatem. Nie wszyscy tam dotarli, ale rekord w spacerowaniu i tak pobiliśmy - ponad cztery godziny. Dziękujemy Wam za ten nowohucki rekord! A za tydzień Stare Podgórze.
Za pomoc w przygotowaniu spaceru dziękujemy restauracji „Stylowa”. Partnerem spacerownika był ArcelorMittal.
Źródło: http://krakow.[usuwamy]/krakow/1,90719, ... Hucie.html
...więc gdy goły opadniesz na lód, mały biznes zrób, szybki biznes zrób, jakiś biznes zrób. Potem laba! Tylko skok, jeden skok, na bank...